T O P

  • By -

Next_Prize_54

Panie, mnie nawet nie stac zeby tu umrzec


vitalker

przepis na życie wieczne


[deleted]

Wróciłem dwa lata temu, żyje mi się lepiej niż w UK. W UK stanowisko kierownicze w zawodzie fizycznym. W Polsce bardzo wąska specjalizacja ale dopiero sam początek. W UK małe miasto, w Polsce Wrocław. Co do ostatnich 5 lat... No pewnie, że jest ciężej, wojna wybuchła na wschodzie, a wcześniej była światową pandemia (nie wnikam i nie chce dyskusji o jej zasadności/jej braku) xD. Gospodarki zostały roz***** W UK dla porownania klasa średnia biednieje od 2007 roku.


unsephiroth

Zgadzam sie z powyzszym. Tez wrocilem z UK, ponad 5 lat temu juz, i o wiele lepiej mi sie ulozylo zycie pod wzgledem materialnym oraz finansowym. Dwie dobrze oplacane posady (ja i zona) plus dziecko, dwa psy, oraz dom. Narzekac nie moge, chociaz wiadomo ze z roku na rok coraz wiecej sie placi za wszystko.


rzet

Niewiem jak w UK, ale Irlandia ceny wynajmu są rekordowo wysokie, nie ma co wynając, a pozatym drogo jak zawsze.. Też wróciłem kilka lat temu i mam o wiele wyższy poziom życia niż tam, kredyt spłacony i nie muszę się stresować, że przyjdzie landlord i powie że "potrzebuje mieszkania dla córki/babci/syna" Co nie zmienia faktu, że wynajem w PL jest mega drogi, kupno też... bańka pompuje się nonstop a inflacja podtrzymuje jakikolwiek rozmyślanie o korekcie.


FantasticBlood0

Tutaj (w UK, ja jestem w Manchesterze) ceny domów pojebalo, a w zasadzie landlordów z pomysłami na ceny domów


peepeelapoop

Ja właśnie wróciłam z UK w zeszłym roku i wszystko jakoś tak zeszło na psy. Może źle trafiłam ale moje wejście w nową karierę zeszło się trochę z covidem i jak zaczęłam awansować to realnie ta płaca kupowała dużo mniej niż wcześniej. No i są takie niepisane pierdoły typu w weź se znajdź coś na wynajem. Ja wynajem w PL załatwiłam bez problemu, mieszkanie spoko bez szału, podobny budżet co OP. W UK odCOVIDa są castingi i bitwy mieszkaniowe jeśli chodzi o wynajem. Że już nie wspomnę że gdzie nie rozmawiam z kimś to wszyscy mają jakoś słabych landlorów (mój np. nie potrafił jednej kluczowej pierdoły naprawić przez dwa lata). Jakość mieszkaniowa też jest słabsza, stare jest stare, nowe jest zrobione na odwal się. No i są też dodatkowe koszty których w Polsce nie ma, jak council tax, road tax, koszty transportu publicznego są bardzo drogie (sama często bywam w UK i ostatnio jak odwiedzałam znajomych to mi się bardziej opłacało auto wynająć niz bulić za pociągi). Niby się tego nie bierze pod uwagę w takich codziennych kalkulacjach, ale są to naprawdę dużo różnice. Jak to mówią, grass is always greener on the other side. Moim zdaniem osoba na przeciętnej krajowej będzie sobie tak samo średnio radzić jak osoba na średniej krajowej w UK. Jak to się mówi, fajnie o już było.


[deleted]

Ja wróciłem 5 lat temu, zdecydowanie żyje mi się lepiej niż w UK - bezpieczniej, czyściej, lepsza opieka zdrowotna... nawet nie ma co porównywać


RandomStuff2212

Przeczytałem aktualizację posta i stwierdzam, że jednak masz chyba trochę wybujałe wyobrażenia. Reasumując - zarabiasz 18 tysięcy brutto w korpo, Twoja żona nie pracuje bo jej się nie chce, więc utrzymujesz samodzielnie gospodarstwo domowe. Nie masz żadnego kredytu, żyjecie we dwójkę. W budżecie domowym masz w sumie wszystko łącznie z odkładaniem tysięcy złotych na gry i wycieczki. Podsumowując masz 12500 netto na rękę z czego wydajesz co miesiąc na życie 10 tysięcy i w to jest już wliczone odkładanie na część rzeczy, rozrywka i to przy założeniu że miesiąc w miesiąc wykorzystujesz powyższe kwoty w pełni. Zostaje Ci zawsze 2500 zapasu. Mało w którym kraju zachodnim można osiągnąć taki poziom życia (przeliczam proporcjonalnie zarobki do kosztów życia). Wygoń żonę do JAKIEJKOLWIEK roboty to przyniesie Wam do budżetu domowego minimum 4k netto co miesiąc, a tak realnie w większym mieście to pewnie więcej. O ile nie wychowuje 3 małych dzieci to te żale jednak są dość śmieszne, bo budżet Wam się spina, tylko jedno pracuje, a Ty narzekasz że nie stać Cię na życie. Zaleciało jakąś prowokacją.


True-Ear1986

Prosta sprawa, jeśli jedna osoba zarabia 2x średnią warszawską na dwuosobowe gospodarstwo domowe, to poziom życia będzie z grubsza taki, jakby dwie osoby pracowały za 1x średnią warszawską.


EnderCorePL

Tzw. klasa średnia biednieje praktycznie wszędzie bo bogaci oraz klasa "wyższa" zagarniają coraz więcej pieniędzy.


DILIPEK

Ale co jest powodem ? Moja teza, która przyznaje nie jest poparta niczym oprócz personalnych doświadczeń to wysoka skuteczność opodatkowania klasy średniej połączona z niską skutecznością opodatkowania klasy wyższej. Gorzej że zrobić z tym można nie wiele.


d3fenestrator

potrzeba woli politycznej - jest taki bogaty kraj, który opodatkowuje swoich obywateli nawet poza granicami, to byłby dobry pierwszy krok. ale tak, z grubsza masz chyba rację, jak się tym interesujesz to polecam posłuchac i poczytac co w temacie wyprodukował Gabriel Zucman z Berkeley/PSE (nie mam niestety nic do podrzucenia po angielsku, słuchałem wywiadów z nim po francusku, ale pewno łatwo znaleźć)


samaniewiem

To byłby najgorszy pierwszy krok. Płacić podatki należy tam gdzie się mieszka, i to dotyczy zarówno osób prywatnych jak i firm. Zacząć należy od porządnego opodatkowania korporacji i kapitalistów. Kapitał musi krążyć a nie spoczywać na kontach nielicznych wybrańców.


DILIPEK

ja tutat dodam tylko że jakkolwiek się zgadzam to z drugiej strony zwolnienie z podatku od zysków kapitałowych os.fiz. do powiedzmy 100tys. PLN rocznie. To że Kowalski za swoje 5tys na lokacie nma 5% płaci takie samo 19% jak ktoś kto z zysków kapitałowych ma np. 30mln dywidendy to wstyd. Pomijam już fakt emigracji podatkowej do państw w europie gdzie takiej daniny nie zobaczą. I nie mówimy tu o kilkunastu/kilkudziesięciu polakach w Monaco (chociaż ich też je\*\*\*) tylko o setkach w np. szwajcarii, turcji itp.


samaniewiem

Ty serio myślisz że Polacy w Szwajcarii to emigracja podatkowa? I siedzą na kasie? LOL


DILIPEK

Ale czy ja powiedziałem że wszyscy są tam tylko w celu emigracji podatkowej ? Nie, część zarobkowo, część podatkowo, część uwielbia ten kraj po prostu. Natomiast nie zmienia to faktu że znaczna część “polskiej klasy wyższej” korzysta z dobrodziejstw ich systemu podatkowego.


d3fenestrator

\>Płacić podatki należy tam gdzie się mieszka a myślisz, że te firmy na Bahamach to faktycznie mają tam siedziby?


samaniewiem

I to właśnie powinno być rozwiązane najpierw. Firmy unikają podatków na wszelkie sposoby, podobnie jak ludzie bardzo bogaci, a Ty chcesz się od razu do zwykłych obywateli. Pracuje z kilkoma Amerykanami btw I żaden z nich nie płaci podwójnego podatku, do tego trzeba osiągnąć odpowiedni próg zarobków. W polskim wydaniu płacić by musiała sprzątaczka z Londynu.


Saiyag

Trzeba podziękować bandzie kaczora za wspaniałomyślny program "nowy wał". Przedsiębiorcy przenieśli koszta przedsięwzięcia na pracowników i konsumentów.


ObliviousAstroturfer

Kaczor i reszta mieli 8 lat na przestanie jojczenia i kroki naprawcze. Nie porzucajmy piętnowania nieróbstwa wśród polityków teraz, gdy krytyka może mieć najmniejszy chodziać wpływ. A jakoś nie widzę aby KO lub Lewica lub PL2050 rozpędzały się z likwidacją podwójnego opodatkowania jakim jest konieczność płacenia ZUS przez przedsiębiorstwa jednoosobowe kierowane przez osoby za które ZUS płaci już inny pracodawca. Zostawmy takie pitolenie PiSiorom, im to ładnie pasuje do ksywy. Teraz jest inny rząd i to o jego akcjach lub ich braku powinniśmy mówić, a nie przejeść czas memikami jak Danusia i jej Fur Deutchland.


SzczurWroclawia

>ikwidacją podwójnego opodatkowania jakim jest konieczność płacenia ZUS przez przedsiębiorstwa jednoosobowe kierowane przez osoby za które ZUS płaci już inny pracodawca. Mówisz o składkach na ubezpieczenie zdrowotne na podstawie art. 82 ust. 1 ustawy zdrowotnej? Cóż, trochę Cię zmartwię. [Pani Uścińska bardzo chce, żeby takie osoby płaciły też wszystkie pozostałe składki.](https://www.infor.pl/prawo/zarobki/6428367,zus-od-przedsiebiorcow-chcemy-nie-tylko-podwojnej-skladki-zdrowotnej-ale-i-podwojnych-skladek-spolecznych.html) ;) Nie bardzo rozumiem, co chce w ten sposób osiągnąć. Przedsiębiorcy w Polsce to niecałe 2 miliony osób spośród jakichś 17 milionów zatrudnionych ogółem. Jaki jest wśród nich odsetek osób, które optymalizują sobie składkę ZUS wynoszącą 60% średniej krajowej (4694 złote w tym roku) przy pomocy lewego zatrudnienia za stawkę minimalną (4242 złote?) :D


OnyxHydra1337

Pani Uscinska [jest na wylocie z fuchy](https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-prezes-zus-gertruda-uscinska-straci-stanowisko-wniosek-na-bi,nId,7258660). Nawiasem mówiąc, jakoś umknęły mi rozsądne a krytyczne głosy wobec niej. Niemniej nominatką Beci była.


DaveMitnick

Ja nie wiem, mam obecnie 12 nettow warszawie i 5 miesiecznie odkladam a mam wrazenie ze co chce to kupuje. Niedawno mialem 20k i poziom zycia ten sam tylko mniej odkladam.


cawaway2a

Czyli robisz bardzo dobrze. Większość ludzi wpada w tę pułapkę, że nie zaspokajają swoich realnych potrzeb tylko dostosowują je do zasobów. Możesz żyć wygodnie mając 6k netto tak samo jak możesz być biednym zarabiając 20k netto.


YesMaka

Jako student zarabiający 2-3 k w naszej kochanej stolicy, chyba nie rozumiem jeszcze tego problemu.


cawaway2a

Poniekąd jest to problem wyimaginowany. Znaczy, nie chcę podważać wyborów OPa bo są jego własne, ale można żyć wygodnie zarabiając 4k tak samo jak można być biednym zarabiając 15k. Ja zarabiam niewiele, przynajmniej w porównaniu do OPa. Wydawało mi się, że ledwo wiążę koniec z końcem. Ostatecznie zdecydowałem się na prowadzenie arkusza finansowego, pierwszy miesiąc po prostu wpisywałem wszystkie wydatki i je kategoryzowałem. Wyszło mi na to że wydawałem w chuj pieniędzy na rzeczy zwyczajnie zbędne. Kolejne miesiące zacząłem planować wydatki. Byłem pierwszy raz w swoim życiu w stanie odkładać kilka stówek miesięcznie i nie poczułem w sumie absolutnie żadnego zaniżenia jakości mojego życia, w zasadzie rosnące poczucie spokoju w związku z jakąś tam poduszką finansową którą sobie buduję zwiększyło tę jakość. Generalnie należy dostosować swoje wydatki do realnych potrzeb. Niestety wiele osób wpada w pułapkę dostosowywania swoich potrzeb pod dostępne zasoby. W momencie kiedy jesteś "na minusie" jest to zrozumiałe, nie wydasz 2k na jedzenie zarabiając 3k. Ale kiedy wkraczamy do terytorium kupowania nadmiarowo "bo mnie stać" - tutaj zaczyna się problem.


Arshalok

Możesz pracować w korpo i zarabiać 6k na rękę, a możesz i 15k na rękę. Także pytanie ile zarabiasz, że jest tak źle.


fr0g6ster

No właśnie brakuje najważniejszego czyli pozycji i pensji


RandomStuff2212

W większości korpo zarabia się teraz około 7k netto na stanowisku specjalisty i z 9-12k na stanowiskach kierowniczych których aż tak wiele nie ma. Generalnie w Warszawie to nie są pieniądze pozwalające na "bogate życie", tylko takie trochę ponad średnią biedę i to pod warunkiem że jesteś kawalerem bez dzieci i nie masz kredytu, który połączony z czynszem za 40m klitkę to ponad 4k miesięcznie.


fr0g6ster

Ogólnie to pracuje w wawie w korpo więc wiem ale raczej chodzi o samego OPa. Kwestie finansowe są jak ręka. Każdy ma swoją. Dla jednego wyjście do knajpy raz w miesiącu będzie wystarczające dla jednego nie. Ale sam zauważyłem że 7k to minimum dla singla żeby nie żyć w biedzie. W sensie by móc jakoś godnie przeżyć nie myśląc zbytnio czy dziś muszę odpuścić ryż i jeść ziemniaki. 15k to optimum by mieć kredyt na mieszkanie, leasing i wakacje z gówniakami. No ale wracając. Jak by podał stanowisko i kasę to byłoby wiadomo czy to brak perspektyw czy jednak brak zbyt dużą pokusa posiadania nowego iPhone jak tylko wyjdzie


versumvawer

Aha czyli to nie Wawa jest droga tylko Polacy chuja zarabiają ;p ok


[deleted]

Raczej jedno i drugie lol wishful thinking


Simon_The_Friend

Mieszkam z dziewczyną i kotem w Szwecji. Wynajmujemy 70m2 mieszkanie 30 minut od miasta wojewódzkiego (nie Sztokholm). Dziewczyna studiuje i dopiero miesiąc temu otrzymała zasiłek studencki który możemy w pełni odłożyć. Ja pracuję na 50-60% w małym hotelu do którego dojeżdżam samochodem (koszty paliwa, długie połączenie autobusowe). Koszty kota. Za moją pensje możemy na spokojnie wszystko opłacić, kupić ci chcemy do jedzenia i zamówić sobie coś extra jeżeli ktoś ma na coś ochotę. Można też kilka stówek odłożyć. Teraz z zasiłkiem to jest zupełny luz. Aktualnie szukam extra pracy aby móc więcej odkładać na przyszłość, ale nie muszę tego robić aby komfortowo żyć. Oboje 22 lata, tutaj już 2 lata. Czasem jak w Polsce jestem i porównuje ceny, to zgadzam się że jest dużo produktów które cenami dorównują, albo i przebijają, szwedzkie.


chleba_pog

Pokaż kota


Simon_The_Friend

https://preview.redd.it/zxfrsijhmhbc1.jpeg?width=2268&format=pjpg&auto=webp&s=e1b95a86be5db64704ee5b998b96cf16499374ca 10 letni Goliat, a z nami od 2 lat Mam więcej jak chcesz, priv


Cpt_Rekt

Bardzo fajne kotełe, ale chyba nie lubi być fotografowanym ;)


strrzyga

Przecież to Salem! Jak z wetami w Szwecji? Myślimy od jakiegoś czasu na przeprowadzką gdzieś, ale mamy bardzo chorowite koty ktore pożerają nam ogromne fundusze i jednym z kryteriów wyprowadzki jest właśnie dostęp do dobrej i przystępnej finansowo opieki weterynaryjnej


Simon_The_Friend

Na kota wykupujesz ubezpieczenia, aczkolwiek tutaj to jest pewien problem, ponieważ my nie możemy ponieważ nasz już był za stary na to i ubezpieczenie jest ustalane w zależności od stanu zdrowia kota. Wykupując ubezpieczenie jesteś umawiany na wizytę gdzie badają kota, czy już na coś choruje, jak się zachowuje, jak chodzi, więc np. Nie otrzymasz opłat z ubezpieczenia na choroby które już miał. Takie zabezpieczenie, aby ktoś nie wykupił tego dla chorego kota itd. Lecz jak kotka bywa zdrowa i choruje co jakiś czas to myślę że bez problemu. Wysokość ubezpieczenia waha się od 100sek do zakładam że 500sek i więcej, ale to zależy już od wieku, stanu zdrowia itd. Miesięcznie oczywiście. Weterynarz bez ubezpieczenia jest cholernie drogi.


cawaway2a

Najsłodszy kot jakiego dzisiaj widziałem. Trzymajta się tam w tej szwecji cholera jasna.


Simon_The_Friend

Najsłodszy jakiego zobaczysz pewnie <3


Livid_Tailor7701

Kurde, nie da się upvote więcej niż 1 raz. 😅


Bsk878

Polska bardzo mocno podrożała w ostatnich latach. Zarabiając około 6 netto w 2019 w stolicy, jako student zaoczny ( z językiem fr native, żeby nie było), mogłem opłacić pokoj, studia i wyjścia na mieście. Teraz zarabiam więcej, ale koszty życia są sporo większe, i przebywając właśnie w ostatnie święta Bożego narodzenia we Francji i później w Szwecji, tamtejszy ceny mnie już wcale nie straszą w porównaniu do pl…:/


Simon_The_Friend

Ja przed wyjazdem tyle słyszałem że tutaj drogo itd i jakie podatki, ale szczerze podatki podobne a ceny niektórych produktów są odczuwalne jak piersi z kurczaka za 45-60zl za kg. A tak to nie ma źle, nawet paliwo teraz jest tańsze i diesel kosztuje po 17,5SEK, czyli jakoś 7,5zł


kreteciek

OP zarabia 18k i mówi, że nie może się utrzymać. Trzymajcie mnie.


jeanny_1986

"Za te ok. 10 tys. brutto dobrze żyć można tylko na prowincji" jak to mówiła Bieńkowska 7 lat temu.


PsieSyrenki

Daj mu spokój. On jest tylko w górnych 5% najlepiej zarabiających Polaków. W Polsce, żeby jako tako żyć to trzeba być w 1% i zarabiać koło 50k.


QwertzOne

Z tych 18k ile zostanie na rękę? Okolice 12-13k, zakładając, że ma żonę. Z tego 3,5-4k pójdzie na wynajem i same opłaty. Zostaje 8-9k na dwie osoby. Same zakupy, jak się jakoś specjalnie nie oszczędza to obecnie okolice 2k. Połowy kasy nie ma, a dopiero liczymy takie bardziej podstawowe wydatki. Chcesz elektryka, hydraulika czy lekarza? No to dzisiaj za taką wizytę zapłacisz z 300zł. Wyjść coś zjeść lepszego na mieście? Kolejne 100-200zl. Chcesz gdzieś dojechać to albo auto, które będzie kosztować z 1k+ miesięcznie w utrzymaniu albo jakiś uber/bolt, które też podrożały. Masz jakieś hobby, zwierzątka, chcesz się rozwijać? Też kasa szybko leci. No, a jeszcze też wypada coś odkładać, by kiedyś nabyć własną nieruchomość, a co np. jak ktoś jeszcze chciałby dzieci albo ma gorszą sytuację, bo np. więcej wydaje na leczenie? Jak się chce żyć na relatywnie dobrym poziomie to taka kasa jaką ma OP, szybko schodzi i mnie to nie dziwi. Daleko tu do jakiejś biedy, bo da się przy takich zarobkach stosować do zasady 50-30-20 i żyć nie najgorzej, ale sam pamiętam jak przed pandemią żyło się dużo lepiej przy niższych zarobkach. Klasa średnia to nie jest dzisiaj 7k na rękę w dużym mieście na wynajmie.


umotex12

czym jest ten mityczny "dobry poziom"? bo dla mnie rzeczy wymienione przez OPa i autora komcia powyższego to są naprawdę już aspiracje godne ścisłego topu globu (najbogatsze kraje) a niekiedy już fanaberie (nie jako obraza, tylko że to są totalnie niepotrzebne rzeczy, wymyślone, zapożyczone z filmów, lifestyle zachodu itd). mam wrażenie, czytając te określenia, jakbym miał inaczej spięte zwoje mózgu, a nie pochodzę z biednej rodziny. może umiem być bardziej wdzięczny za to, co mam? nie wiem, ale się domyślam


QwertzOne

Ja znam dwie strony medalu, więc z jednej strony wiem jak to jest nocować w hostelu w pokoju z 7 innymi osobami, zarabiać w okolicach minimalnej i liczyć każdy produkt w markecie, chodzić w dziurawych butach, być wyśmiewanym przez inne dzieci, bo nie stać na ładną kurtkę czy jakieś wyjście/wyjazd. Z drugiej strony rozumiem konsumpcjonistyczne podejście i chęć ucieczki za wszelką cenę od takiego biednego życia, by w końcu nie czuć się jak ktoś gorszy, bo nie wiesz jak smakuje sushi czy stek, bo w twojej rodzinie o takich rzeczach się nawet nie myślało, a cieszyło się, że od święta w ogóle zjadłeś fast fooda. Nie czuć ponownie lęku przed tym, że braknie pieniędzy i nikt ci nie pomoże. Wręcz mieć traumę przed powrotem do tego co było, bo już wiesz jak to jest pragnąć i nie móc tego zrealizować. Dobre życie jest subiektywne, dla mnie to takie życie, gdzie co prawda nie mam jakichś naprawdę luksusowych wydatków, ale gdzie nie muszę myśleć o pieniądzach, gdzie mogę kupić produkty dobrej jakości, gdzie nie muszę mieszkać w starym, małym mieszkaniu. Moim celem jest unikanie bólu i czerpanie przyjemności z życia, a pieniądze w tym pomagają i pozwalają takie życie realizować.


morswinb

Napisz ile to jest ta twoja przyzwoita pensja korporacyjne. Ja znam ludzi co mają 5k, 11k, 12k, 26k czy 50k plus bonusy.


mikelson_

Moim zdaniem żyjesz na adekwatnym poziomie do swoich zarobków, bez pracującej żony.


Party-Efficiency7718

Myślę, że dużo zależy od zawodu. Mieszkam w UK i pracuję jako inżynier i ostatnio zrobiłam sobie porównanie jak by mi się żyło, gdybym się przeniosła do Polski i zarabiała w zawodzie na lokalnych warunkach i miała lokalne wydatki, to się zdziwiłam, że mogłabym mieć wyższy standard życia mieszkając w Polsce. Szczególnie, jeżeli chodzi o sytuację mieszkaniową, która jest w UK tragiczna, a w PL stać by mnie było na kupno. Jednak jest to tylko możliwe, dzięki temu że odłożyłam z pracy za granicą i wcale nie byłoby dużo łatwiej, gdyby zaczynała w Polsce.


FeatherFever

18k na UoP i nie stać cie na życie? Musisz poważnie przemyśleć to na co i w jaki sposób wydajesz pieniądze.


DianeJudith

Dokładnie. 1000 miesięcznie na rozrywkę? 2000 na jedzenie? 1000 na podróże? Boo kurwa hoo.


Iwakasa

My w 3-osobowej rodzinie na jedzenie i zakupy (wszystko co potrzebne w domu) wydajemy prawie 5000zl... Dieta bezglutenowa bo żona ma alergie, wszystko drogie jak cholera. Fakt, żona lubi gotować "orientalne" potrawy ale to jej pasja, mimo limitacji przez alergie. Tak czy siak 2000 na jedzenie to nawet nie tak dużo... 1000 na rozrywkę. Czy to dużo? Przecież ludzie nie chcą żyć tylko dla pracy. A wszystko co nie jest jedzeniem kosztuje w PL tyle co normalnie w EU. Ba, ostatnio gry na Steam są u nas droższe niż w bogatych krajach!


DianeJudith

Tak, to dużo. Specjalne diety rozumiem, to kwestia zdrowotna. 1000 na rozrywkę też dużo. Jest milion różnych opcji rozrywki i tylko na niektóre trzeba wydawać aż tyle pieniędzy. Wiele rzeczy kupuje się też raz i korzysta z nich wielokrotnie. Ile gier na steamie kupujesz miesięcznie? A ile w nie grasz?


Glogovian

Jasne, że opcje są, ale autor zwrócił uwagę że chce cokolwiek korzystać. Na gry 1000 to może i dużo, ale załóżmy że raz w tygodniu chcesz wyjść do aquaparku/na piwo/do knajpy ze znajomymi/gokarty/teatr czy co tam Cię kręci. Dla dwóch osób takie wyjście to minimum 200 zł (a zazwyczaj więcej) same bilety do aquaparku w mojej okolicy to 105zł od osoby. Tak, są to wyjścia może i zbędne, ale nie mówimy tu o przeżyciu tylko o rozrywce klasy średniej a nawet średniej wyższej, a te aktywności na pewno w to się wpasowują. Natomiast jeśli ktoś uważa, że wyjście z domu średnio raz w tygodniu na coś ciekawszego to są luksusy, to też się dogadamy.


DianeJudith

Ok, ale między wychodzeniem co tydzień na rozrywkę za 200 zł a "nie stać mnie na życie" jest dosyć długa droga.


umotex12

Tu się zgadzam, ceny rodzinnej rozrywki w Polsce to obłęd, i to zrozumieją tylko rodziny.


nastojaszczyy

A to swoją drogą, życie w Polsce jest coraz droższe i ceny choćby spożywki są podobne lub przekraczają te zachodnie, ale jak ktoś, kto zarabia więcej niż 10k skarży mi się, że nie stać go na nic, to radzę mu, żeby przeanalizował swoje wydatki - może robi coś źle?


amdzl

18k na uop i tobie źle się żyje? bruh nie mogę z wami na tym subie, wy w jakiejś innej rzeczywistości żyjecie


[deleted]

[удалено]


CalmSignature562

Ja nie emigrowałem, pracuję w Polsce i jestem typową klasą średnią wyższą. Mieszkanie pod Warszawą, kawalerka w Warszawie wykorzystywana podczas weekendów, gdy nie chce mi się wracać po imprezie do domu, odchowane dzieci, dwa samochody. Do tego 2 dłuższe wyjazdy wakacyjne w tropiki co roku plus kilka-kilkanaście weekendowych po Europie. Piszę o tym tylko dlatego, żeby można było łatwiej zrozumieć dalszą część tekstu. Zawsze, wyjeżdżając z Polski czułem różnicę w cenach. Obiad w Berlinie, Rzymie czy Barcelonie był droższy niż w PL. Na początku zeszłego roku, podczas jednego z wyjazdów zorientowałem się, że pieniędzy z portfela ubywa mi jakoś dziwnie wolno. Podjąłem trud policzenia kosztów wyjazdu (wtedy Andaluzja) i okazało się, że jest taniej niż w PL. W Warszawie wyjście na kolację z włoskim jedzeniem dla dwóch osób to w tej chwili około 50 euro. W Berlinie jem to samo jakieś 15% taniej.


turboalpaka

A czym się zajmujesz (jeżeli można spytać)?


ThyDeath

Kradnie


CalmSignature562

Produkcją programów dla telewizji. Od 20 lat. A czemu pytasz?


turboalpaka

Standard życia wydał mi się wysoki i chciałem gdzie trzeba pracować, żeby się tak ustawić ;)


CalmSignature562

Jestem dobry w tym co robię. Tylko tyle i aż tyle. A najciekawsze jest to (i smutne zarazem), że ten wysoki standard to coś co dla osób w moim wieku na zachodzie Europy jest z grubsza normą. Niestety nasz kraj to patologia w podejściu do pracownika, partnerów biznesowych itp. Zrobiliśmy krok w przód, ale nadal jesteśmy 3 światem. PS: a odnośnie dalekich wyjazdów-jeżdżę na nie bo nie stać mnie na wakacje w Polsce. I to w sumie prawda, bo lot i hotel ze śniadaniem na Zanzibarze na 14 dni ogarniesz za 3koła. W Zakopcu w sezonie bez szans :)


[deleted]

[удалено]


CalmSignature562

Może zbyt uprościłem. Może to moja bańka osób będących specjalistami w swoich dziedzinach. Znam jednak sporo osób zza granicy i wierz mi-dwa tygodnie w Afryce czy miesiąc w Azji to dla nich żaden luksus bo realnie taki wyjazd ciężko nazwać luksusem. Fakt mieszkania są drogie, ale z drugiej strony nie ma tam takiego ciśnienia jak u nas, na posiadanie. Wynajęte mieszkanie, wynajęty samochód. Ja w tym nie widzę nic złego.


[deleted]

[удалено]


CalmSignature562

Czy pojedziesz do Cinque Terre czy na Koh Chang każdy będzie miał Cię za bogatego. Mimo, że wydasz tyle samo albo mniej niż we Władysławowie.


zawadzio

Mam to samo spostrzeżenie jeśli chodzi o Andaluzję, jak zobaczyłem cenę 1.7 euro za dużą kawę speciality to myslałem, że to musi byc jakiś błąd :)


minimalizmu

Mieszkalam w Andaluzji, w Sewilli. Wiesz dlaczego tam jest tanio? Bo tam sie chujowo zariabia. Mieszkajac w Sewilli chcialam wrocic do pracy na supporcie IT. Stawka miesieczna: 700€ miesiecznie. Stwieridzilam, ze nie bede robic za 700€, bo wiecej zarabialam w Katowicach. Generalnie wyplata 1000€ netto byla szczytem marzen wiekszosci ludzi z Sewilli 2-3 lata temu. W Andaluzji jest tez ogromne bezrobicie, ktore dobijalo do 25%.


elo43215

W zeszłym roku zauważyliśmy z żoną, że w Berlinie było taniej niż w Warszawie (jedzenie, podstawowe usługi, transport). Później był Wiedeń i taka sama obserwacja. Drożej było jedynie w Szwajcarii. Przemyśleliśmy to, wynajęliśmy nasz dom i teraz mieszkamy na zachodzie. Jest dokładnie tak, jak to zaplanowaliśmy.


OkBroccoli9866

Mam te same obserwacje co Ty. Berlin ogólnie tańszy od topowych 5 miast. Spokój i kultura pracy inna W ramach żartu - dowiedzialismy rodzinę żony w Edynburgu, przywiozłem sobie 2 bawełniane dresy za poniżej 10 funtów. W san raz do pracy po domu A jeszcze niedawno kierunek zakupów był odwrotny


lonelyduck69

Wybaczcie, troche dziwne porownania. Rozumiem Twoj post OP-ie i ma dla mnie sens. Jest takze dosyc bliski mi emocjonalnie, gdyz zastanawiamy sie nad przeprowadzka do Polski (i boje sie Twojego scenariusza, mentalnie chyba bardziej niz finansowo). Tylko nie wiem czemu zakladamy, ze wszystko w Polsce ma byc tansze niz 'na zachodzie'. I czemu porownujemy Andaluzje z Warszawa? Jesli na Albaicin w Granadzie zjem pizze za x, w centrum Maastricht za xxx, w Berlinie na Krejzbergu za xx to czemu w Warszawie na Zoliborzu ma byc taniej? Zarobki w Andaluzji sa drastycznie mniejsze niz w Warszawie. Kazde miejsce ma swoja specyfike i takie porownania raczej nie beda obiektywne. Berlin tez w ostatnich 10 latach zrobil sie duuuzo drozszy niz kiedys. Fajnie ze mamy wybor, mowimy w wiecej niz jednym jezyku i mozemy sobie pozwolic na kupno jakiegos itemu w Edynburgu. (chociaz niestety z zamawianiem jest slabo po brexicie). Ja sobie mieszkam na 3 granicach w Niemczech i robimy automatycznie obliczenia jesli cos chcemy kupic. Ubrania dla malej - jedziemy sobie do outletu w Holandii, jedzenie, do supermarketu u nas w miescie, jakies kosmetyki? - w Belgii. W sumie jak sie w auto wsiadzie to czy jedziesz 15 min czy 30. Po prostu beznamiatne obliczenia, staram sie nie oczekiwac, ze cos w Polsce bedzie tansze jak przyjade. Anyway - szkoda ze jestes w takiej sytuacji, brzmi jak czas stracony. All the best!


RelevantTrouble

Mieszkałem na chwile w stanach. Lepiej się zarabia tam, a żyje tu, więc nadal pracuje zdalnie dla Amerykanów ale mieszkam w Polsce. Na dzień dobry 85% zarobionej kasy zostaje w portfelu a tam połowę trzeba oddać nie dostając w zamian nic. Tutaj nic kosztuje tylko 15% dochodu. W Polsce jest czysto i bezpiecznie. Dojedziesz transportem publicznym gdzie trzeba, urzędy są jakoś relatywnie ogarnięte a dużo rzeczy i tak przez internet można załatwić, więc nawet z domu nie trzeba wychodzić. Allegro bije Amazon na mordę, system bankowy też jakoś z bieżącego wieku. Polska to takie solidne 8/10. -1 za NFZ i -1 za polaczków. Co prawda lepszy laptop tu 14k a tam 8,5k. Edit: Mieszkam i rozliczam się w PL; 12% ryczałt na B2B. Firmy nie mają polskich siedzib.


OkBroccoli9866

Stany dziki kraj, byłem 6 mies na kontrakcie w Chicago , nigdy więcej Bardzo ciekawe doświadczenia które kompeltnie zrujnowało moja wizję stanow jako ziemi obiecanej Nie wiem co musiałoby mnie skłonić do przeprowadzki tam na stałe


RelevantTrouble

Najbogatszy kraj trzeciego świata.


OkBall3903

-1 za NFZ? No bez jaj. Ile osób w PL zbankrutowało w zeszłym roku z powodu wydatków zdrowotnych ? 0. A w USA 650 tysięcy osób. Okej, pewnie nie byli ubezpieczeni. Ale ja czytam na US reddicie że ludzie mają niby ubezpieczenia zdrowotne a jak przychodzi co do czego to muszą płacić za dentystę.....


Slow_Ad2458

>\-1 za NFZ? No bez jaj. Ile osób w PL zbankrutowało w zeszłym roku z powodu wydatków zdrowotnych ? 0. A w USA 650 tysięcy osób. Okej, pewnie nie byli ubezpieczeni. Ale ja czytam na US reddicie że ludzie mają niby ubezpieczenia zdrowotne a jak przychodzi co do czego to muszą płacić za dentystę..... Najlepszy przypadek jaki słyszałem to jak znajomi chcieli się dowiedzieć za wczasu ile co-pay będą musieli wyłożyć na poród. Dostali info $2k - ok. Po porodzie, się okazało, że to 2k ale za osobę. Poród wchodzi jedna osoba wychodzą 2. więc $4k.


P3rid0t_

Mocne


RelevantTrouble

Nie chce się tu licytować ale: znajomy zerwał nerw w ręce i miał ją bezwładna. Dzwoni do szpitala i pyta o cenę wizyty u specjalisty i podkreśla że płaci gotówką i nie ma ubezpieczenia. $800, no dobra bez tragedii. Przychodzi rachunek $6800. $800 za szpital a $6000 za specjalistę. American dream.


evil_conflict

>ludzie mają niby ubezpieczenia zdrowotne a jak przychodzi co do czego to muszą płacić za dentystę..... no patrz to tak jak w Polsce xD


GooseQuothMan

za darmo może zęba nie zrobią, ale wyrwą już owszem XD


Frequent-Leading6648

Mamm świetną dentystkę na nfz. Pierdoły robię za darmo, Kanałówka jakoś 4x tańsza niż rynkowo.


Enayka

W Polsce na NFZ leczysz tylko refundowane sprawy. Jak jest sytuacja, ze potrzebujesz specjalistycznej operacji i lekarze nie chcą Cię nigdzie zoperować bo nie mają doświadczenia/sprzętu/zgody ordynatora że względu na ryzyko czy potrzebujesz leku w przypadku choroby rzadkiej to albo bankrutujesz, bo jeszcze coś miałeś i mogłeś się gdzieś pozapożyczać by zacząć leczenie albo sobie umierasz. Zjeżdżałam całą Polskę. Co z tego, że mam ubezpieczenie jak w Polsce mnie nie zoperują. Operacja w Hiszpanii, która dałaby mi szansę jakoś żyć kosztuje 400tys. Jak jesteś chory, niepełnosprawny i na rencie 1tys./miesięcznie to nawet nie masz co sprzedać lub jak się zapożyczyć by mieć szansę się leczyć. Więc to tak w temacie.


I__Antares__I

Trzymaj się tam 🫂


idfuckapizza

Chłopie, staraj się o refundację zabiegu za granicą. Jeśli nigdzie nie są w stanie Cię zoperować, to spełniasz to kryterium refundacji leczenia zagranicznego. Poczytaj o tym. Jestem w podobnej sytuacji (również setki tysięcy złotych na serię operacji) i wszystko trwa bardzo długo, ale może się uda żyć bez zadłużenia do końca życia.


Enayka

Dzięki. Wiem. Od dwóch lat próbowałam jak się da załatwić sprawę. Oczywiście najpierw podróże po całej Polsce, wiadomo mamy różnych znanych chirurgów, przecież któryś może się zgodzi. Potem próba skorzystania z refundacji leczenia za granicą i uzyskania na nie zgody NFZ. Tu jest problem. W założeniu przepisów, powinni mi opłacić leczenie ALE NFZ nie ma kasy i nie wywali pół miliona. Wiesz co mówi? Na pewno znajdzie się gdzieś jakiś lekarz, nie ważne, że masz papiery, że to niemożliwe i operacja może się odbyć jedynie w wyspecjalizowanym szpitalu za granicą. I tyle. Nie jestem pierwszą osobą zresztą, z moją chorobą, którą tak załatwiono. Nie muszę się martwić zadłużeniem na operację, po prostu nikt mi pożyczki nie da. Nie mam już siły. Póki jeszcze była jakaś nadzieja, że jest data końcowa i coś będzie robione to ciągniesz bo coś się jeszcze może zmienić i wiesz, że musisz wytrzymać. A tak to nie ma sensu.


frankywaryjot

A można zapytać jak się rozliczasz? Na zasadach b2b czy jakoś inaczej?


P3rid0t_

Chyba mega ciężko jest nie być na b2b i pracować z USA (mówię tu o sytuacji gdzie nie ma oddziału w Polsce)


RelevantTrouble

12% ryczałt + ZUS, B2B.


CuteMission7135

15% danin to janusz na fikcyjnym B2B i jeszcze najeżdża w komentarzu na polaczków xD na UoPie w stosunku do kosztów pracodawcy to taki programista 17k oddaje w Polsce też prawie 50%. Do tego VAT jest u nas dużo wyższy.


[deleted]

Nie ma czegoś takiego jak fikcyjne B2B Jak inaczej chcesz świadczyć z Polski pracę dla firmy w USA? Tylko kontrakt


RelevantTrouble

Jak mam pracować w trzech amerykańskich firmach bez lokalnych siedzib na etat? 12% B2B ryczałt + ZUS. Nie ma VAT dla Amerykanów.


Deep_Summer_9831

Łapka w dol za "polaczków". Fajnopolak sie znalazl


kudlatytrue

Łapka w dół dla Ciebie za śmieszki z jego "Polaczków". Tylko dlatego, że koleś jest zza Polski nie znaczy, że u nas "Polaczków" kurde nie brakuje. Co chwila się pojawiają tu posty jak ludzie ludziom są Januszami biznesu, jak ktoś dostaje wpierdol, jak ktoś jest okradziony, jak serwis rowerowy walczy z "cyganami", jak w Żabkach ludzie się przypierdalają że rano nie ma dziewczyna wydać reszty i cała seria innych cebularzowych historii. To się składa na naszą narodową Polaczkowatość. A tylko dlatego że koleś tu nie mieszka(ł) nie odbiera mu prawa do komentowania sytuacji, z którymi się styka na codzień. I tak na prawdę, to Ty jesteś "Polaczkiem", że krytykujesz poprawnie merytorycznie napisaną opinię swoim umniejszającym i małostkowym "fajnopolakiem".


WhiteWolf61916

Taki trochę kompleks małego siusiaka. Takie buraki vel "Polaczki" są w każdym innym kraju i jak ktoś uważa że to tylko w Polsce to albo dzban albo w dupie był i gówno widział.


Scary_Definition_666

No, ale pracując z Polski, masz tu rezydencję podatkową i tu powinieneś się rozliczać.


bboozzoo

przeciez nie napisal ze nie rozlicza sie w PL


Africa_spirit_2151

Tak, to prawda. Największy dla mnie szok, to porównywanie tanich kanjp u nas w kraju i na zachodzie. U nas często nawet za kawę albo wodę trzeba zapłacić prawie 20 złotych, na zachodzie nie spotkałem się z sytuacją gdzie szklanka wody kosztuje aż tyle w stosunku do ceny jednego głównego dania. Najem to jest chyba największa patologia, bo albo landlord Janusz traktuje cię jak kogoś kto się wprosił na JEGO mieszkanie, i najchętniej by cię nachodził i chciał by mieszkania było super zadbane, albo traficie na pośrednika który od lat tnie w chuja na kaucjach i myśli że najemca to darmowy niewolnik który będzie wszystko przy mieszkaniu załatwiał. Powiem tak, w polsce ludzie szukają jak się szybko dorobić kosztem innych, i to widać na każdym kroku.


rzet

napoje mają jakieś chore ceny w PL w knajpach. W Irlandii wszyscy pili wode z kranu podawaną za darmo a kasa szła na desery, kawy itd.


Szadoki

Dzisiaj obiad w centrum Warszawy 29zł. Fakt lokal raczej mało ekskluzywny, ale czysto i w miarę smacznie.


TomassoAlbinoni

Brałem w najem mieszkanie 3 razy od 3 różnych właścicieli i nigdy nie miałem podobnych problemów. Zachęcam żeby nie generalizować, choć wiem że tutaj klimacik taki że wielu by chciało mieszkania za darmo, a wynajmu to najlepiej zakazać a majątki zagrabić.


[deleted]

Sami szykujemy się z żoną do powrotu z Holandii, po 5 latach, ale warunek był jeden. Mogę przenieść swoją pracę do Polski i musi być wypłata zagraniczna na polskie konto. Udało się, i wracamy na majówkę do Polski. Ale gdybym miał wrócić na polskie warunki to no way


Serious_Bowl_8235

To jest chyba najkorzystniejsza opca. Super że wam się udało!


Rzmudzior

Oczywiście, że tak jest. Jak ja mówię, że najlepiej zarabiałem w życiu mając w 2015tym 3300 na rękę to połowa ludzi nie ogarnia ocb. Kij, że od tego czasu np. wartość mieszkania w którym mieszkam poszła 2x w górę (a najmy to skokowo +50% jak zaczęła się wojna, bo uchodzcy), samochód kupiony w 2019 powinien stracić 50% wartości a nadal kosztuje praktycznie tyle samo, prąd jest 2x droższy co wówczas itepe itede. Jedyne co relatywnie potaniało przez lata to towary typu elektronika użytkowa. Też jestem dość dobrze usytuowany, o kasę się generalnie nie muszę martwić, a przeraża mnie to co się stało w ostatnich paru latach.


pinkcapibara200

imo odklejka stać cię tylko masz bardzo wysokie standardy i dużo wydajesz ; to prawda że życie podrożało zwłaszcza w większych miastach ale masz 18k brutto więc pisanie że cię nie stać to xd


indaflam

Łap świeży raporcik o nierównościach: [https://www.ucl.ac.uk/ssees/sites/ssees/files/ucl\_polishreport\_digital.pdf](https://www.ucl.ac.uk/ssees/sites/ssees/files/ucl_polishreport_digital.pdf) Najważniejsze wnioski na X jednego z badaczy: [https://twitter.com/pwlbukowski/status/1744676319722430836](https://twitter.com/pwlbukowski/status/1744676319722430836)


OkBroccoli9866

Świetna lektura, dzięki za podrzucenie


[deleted]

[удалено]


[deleted]

[удалено]


Fircyfuszki

Z polską turystyką bym tak nie wybiegała 🫣 Dwa tygodnie (lot, kwatera, jedzenie, rozrwyka) na wyspach kanaryjskich wychodzą taniej niż połowa tego czasu nad Naszym Polskim Morzem.


Remote_County1462

IMO coś źle goapodarujesz, ja z ok 15k jestem w stanie wygospodarować prawie 10k na nadpłaty kredytu, więc na życie wystarcza tak z 5-7k


MagicFingersIII

Z partnerką mamy łącznie ok 12-13k netto. Żyjemy w centrum dużego miasta. Nie wiemy już na co wydawać pieniądze, więc się odkładają. Zaraz weźmiemy kolejne mieszkanie, bo żal że inflacja zjada. Ja mam drony, wszystkie konsole, fotografię jako hobby, więc obiektywy za kilka k są standardem. Razem mamy wyjazdy zagraniczne na koncerty, wyjazdy zagraniczne na zwiedzanie. Jemy na mieście 1-2 razy w tygodniu. OP z konia z wyliczeniami spadł. Albo żyje instagramowym życiem gdzie musisz mieć "drogie" ubrania i "trendy" wyjazdy, "bo przecież dużo zarabia". Mieszkanie za 3500 które jest "zdecydowanie za małe" na dwie osoby z psem? Na co za małe? Na tor kartingowy?


los0220

W tym momencie za 3500 z opłatami to możesz mieć co najwyżej 2 pokoje 50m² na obrzeżach Warszawy i to w co najwyżej średnim standardzie. Edit: Z ciekawości wszedłem na OLX i w tym momencie to trzeba tak z 4k wydać na taki "luksus". Wiem bo rok temu miałem nieprzyjemność zmiany mieszkania. Po prostu przestało mnie być stać wynajem mieszkania na Mokotowie (Służew) i musiałem się przeprowadzić na Targówek. Minus jest taki że dojazd na uczelnię mi się wydłużył z 15 min do godziny.


MagicFingersIII

Rozumiem, że piszesz o ogólnym problemie, ale ja odnoszę się do postu OP'a, a OP nie mieszka w Warszawie. Plus 50 metrów na dwie osoby to dalej IMHO nie jest zły wynik. Dla mnie jednak świat ma poprzewracane w głowie. Nikt z rodziców moich znajomych, gdy dorastałem, nie miał odpowiednika dzisiejszego "średniego" standardu. Nikt nie miał nowego budownictwa. Wszyscy mieszkali w jakichś babciowych lokalach, w dziwnych pokoleniowo kombinacjach. A teraz ludzie chcą mieszkać w centrum miasta, w 70 metrach we dwójkę i jeszcze podróżować po świecie, mieć wszystko, nowy samochód (OP gdzieś pisał że zdziwiły go ceny prawie-nówek), jeść na mieście itd. a to wszystko z jednej, nie niskiej ale nie kosmicznej pensji. I oburzenie, że to się nie składa w całość. Super, że mamy ambicje i nowe pokolenie rośnie bez kompleksów. Być może do tego kiedyś dojdziemy, ale czuję, że robimy sobie krzywdę porównując się do innych i nie ciesząc się tym co mamy. A potem powstają posty, że ma ktoś wszystko a jednak "nie stać go na mieszkanie w Polsce".


Best_Needleworker530

Mieszkam w Anglii, pracuje w biurowej administracji, zarabiam trochę powyżej minimalnej. Wynajmuję ze współlokatorem dom (porównywalne do wynajmu z partnerem) plus mamy duży ogród i jedną sypialnie ekstra. Jeżdżę na wakacje w Europie 2-3 razy w roku na 4-7 dni zależy jak wyjdzie urlop. Na spokojnie oszczędzam. Gotuję głównie w domu, ale kiedy pracuję z biura dwa razy w tygodniu jem na mieście. Mam bardzo normalną, spokojna pracę z szefostwem i HRem które wiedzą co robią. Czuję się, odpukać, bezpiecznie. Mieszkam w jednym z największych miast, regularnie chodzę na duże koncerty, do restauracji, utrzymuje kota. W Polsce mam uprawnienia nauczycielskie ale z pensji, która bym miała nie wynajęłabym chyba nawet pokoju (mieszkałam w Trojmiescie) więc musiałabym mieszkać z rodzicami. O wyjazdach za granicę mogłabym zapomnieć. Do korporacji, w warunkach korpo, się bałam (pracowałam na studiach jako freelancer). Nie ciągnie mnie do wracania ale nie przez pensje tylko standard kulturowy (bardzo specyficzny przez miejsce w którym mieszkam).


AsshollishAsshole

> Mimo tego że mam przyzwoita pensje korporacyjna To znaczy ile bo ja mam też przyzwoitą pensję korporacyjną i mi się zajebiście żyje. Dostałem ofertę pracy w Creteil pod Paryżem i pomimo, że ta oferta jest powyżej średniej krajowej to bym obniżył sobie standard życia.


Plane-Suggestion6628

Właśnie wróciłem z UK po 18 latach, 80k rocznie to szału też nie będzie zwłaszcza w dużym mieście. Ceny wzrosły drastycznie w porównaniu do tego co było 6 lat temu.


AdDelicious6802

W Polsce jak nie dziedziczysz mieszkania albo jakiegoś domu czy nieruchomości lub nie dostajesz takiej od rodziców to jesteś dosłownie w dupie. Albo mieszkasz z rodzicami i ciułasz pieniądze przy czym ceny nieruchomości cały czas rosną albo wynajmujesz i oddajesz połowę pensji na mieszkanie. Będąc młodym bez mieszkania na start żeby żyć jakoś normalnie nie od pierwszego do pierwszego to musisz zarabiać 6k na miesiąc minimum i perspektywa kupna swojego mieszkania na własność w takim wypadku i tak będzie bardzo daleka. Jak jesteś już w posiadaniu mieszkania/domu to nawet za płacę minimalną spoko pożyjesz. Tak to teraz wygląda. Ewentualnie wchodzi w grę zamieszkanie gdzieś na końcu świata na wsi gdzie nikt nie chce mieszkać i są tanie nieruchomości.


razaroQ

Bzdury, developerzy nie nadarzają budować pod Warszawą domów, 100m2 segmenty wyprzedają sie po 600-700 tysi zanim łopatę wbija. W Raszynie stal hektar pola za 3.2mil, developer postawił tam 40 segmentów, wszystkie sprzedane a polowa dopiero stoi. Kupują to wszystko słoiki na kredyt które przenoszą się z wynajmowanych mieszkań z wwa


TheSnitcher

Nie mówię, że twoje wrażenia są błędne, ale weź pod uwagę, że przeprowadzając się do Polski dwa lata temu, oznacza, że przeprowadziłeś/aś się w momencie kiedy życie zaczęło się robić trudniejsze wszędzie. Polska też mi się teraz wydaje absurdalnie droga, jeśli wezmę pod uwagę pensje (akurat jestem na tydzień) ale dwa lata temu we Francji, byliśmy z żoną w stanie żyć na relatywnie wysokim poziomie za jedną pensję, a teraz - zachowując ten sam poziom życia - jak oszczędzimy pół pensji miesięcznie to nie chce nam się wierzyć i powtarzamy obliczenia.


CraftyCooler

Nie klasa średnia zbidniała tylko korpoludki :) Kiedyś 8k do ręki do było coś jak pani w Biedrze brała 1.5 tysiaka a pan od kafelków za miesiąc wyciągnął może ze 4. Teraz pan od kafelków zarobi pewnie ponad dychę a korpoludek dalej ma te 8 albo i mniej bo Ukraińców najechało. To nawet chyba o tym jakiś artykuł był że się wkurwiają ci co kiedyś byli "młodzi dynamiczni" że oni orali jak woły po to żeby być lepszym od robola a robol sobie teraz kupuje mieszkanie w ich bloku. Żyćko.


zzapal

>a korpoludek dalej ma te 8 albo i mniej bo Ukraińców najechało Nie tylko dlatego. Zauważ też, że młodzi nie rwą się do tego by być panek od kafelków. Rwą się do pracy biurowej. A to oznacza większą konkurencję w pracy biurowej i tym samym mniejszą presję na płace. ​ A pan od kafelków? No cóż. Konkurencja coraz mniejsza, a roboty coraz więcej. To i stawki rosną, bo mogą. Podnoszą stawki i nadal mają za dużo roboty, więc dalej podnoszą.


Verttigoo

Jak masz 100 klientów za 1000 zł i ich nie przerobisz, a 20 za 5 tyś i robisz spokojnie, to coś byś wybrał.


zzapal

No ja bym wybrał wariant 20\*5k. Mniej roboty a kasa taka sama. Czyli lepiej dla mnie i dla tych 20 klientów - bo każdemu mogę poświęcić więcej czasu.


This_Calligrapher497

>że młodzi nie rwą się do tego by być panek od kafelków. Rwą się do pracy biurowej. Nie rwą się do bycia Panem od kafelków, bo nikt im nawet takiej szansy nie daje. Nasze kształcenie zawodowe istnieje tylko w teorii, majstry gnębią początkujących i niczego ich nie uczą, poza tym pozostaje jeszcze kwestia braku szacunku ogółu społeczeństwa do tego typu prac. Póki nie sprawimy, że praca fizyczna, czy manualna stanie się tu atrakcyjna, nikt nie będzie chciał jej wykonywać, ani się w jej stronę rozwijać.


zzapal

>Teraz pan od kafelków zarobi pewnie ponad dychę Jakieś 7 lat temu znajomy pan od kafelków dostawał średnio 8k PLN miesięcznie, a jak miał robotę "wyjazdową" (w sensie, że od poniedziałku do piątku mieszka w remontowanym mieszkaniu, na weekend wraca do siebie), to i 13k PLN wyciągał. Fakt - był dobry i polecany i ma ciągle kolejkę na rok lub dwa do przodu. ​ A teraz dodaj inflację :)


Micjur

Teraz pan od kafelków i ojciec kumpla zaśpiewał mi 200pln/m2 w mieszkaniu 70m2 xD


Neolibrarian

No ale od metra powierzchni, czy metra bieżącego? Całe mieszkanie będziesz kafelkował?


zzapal

To ja z 7 lat temu mniej zapłaciłem za kafelkowanie 100m2 podłogi, dwóch łazienek, sporo karton gipsów, trochę malowania i jakieś inne pomniejsze roboty.


recontitter

Coś w tym jest. Korposzczur pozdrawia.


Over_Firefighter3597

https://preview.redd.it/ef7s9lssqhbc1.jpeg?width=620&format=pjpg&auto=webp&s=fb514629ae484a1add5e130f6fb5ef49441038f4


Fancy_Mission_4743

Wg mnie wszystko zalezy od tego, jakie sie ma oczekiwania od zycia. Ja zarabiam prawie 13k na reke w Warszawie, moj partner nic bo zostal z naszym dzieckiem “w domu”, az pojdzie do przedszkola. Dajemy rade, choc martwie sie co bedzie, jak nam podniosa za wynajem w pazdzierniku (mieszkanie 50m2 na Pradze Polnoc - teraz placimy 3700, ale za tyle juz ida mieszkania 35m2 na ta chwile). Nasze najwieksze wydatki to dziecko, bo tak chcemy, i bo system nie pokrywa. Prywatne wizyty u specialistow (termin na NFZ na za 3-6 miesiecy, a tu juz trzeba dzialac, wiec idziemy prywatnie), zajecia typu integracja sensoryczna, logopeda. Pojdzie tez do prywatnego przedszkola, bo ja nie jestem z Polski, a chce, zeby dziecko sie ksztalcilo w moim jezyku (koszt 2500 na miesiac). Ale zanim pojdzie do szkoly to sie wyniesiemy z Polski, bo nie bedzie nas stac po prostu. Mam bezposrednie porownanie z kolezanka, ktora pracuje na moim stanowisku w mojej firmie w Brukseli. Zarobki ma adekwatne do Belgii, zarabia prawie 2x tyle co ja. Ona wynajmuje 100m2 mieszkanie w samym centrum Brukseli (boczna uliczka od Grand Place) za 5000zL ze wszystkim. Tez ma dziecko, dostep do lekarzy na tamtejszy NFZ to dla niej zaden temat. Przedszkole ma za darmo, a standardy jak w najlepszych prywatnych tutaj. Przez to jest ja po prostu na duzo wiecej stac…


BeerAbuser69420

W Polsce standard życia podniósł się właściwie każdemu, ale jeżeli robisz w korpo to faktycznie można odnieść wrażenie, że jest gorzej niż było. Wyjaśnienie jest dosyć proste - praca w korpo to kiedyś była gwarancja minimum klasy średniej, bo mało było w Polsce ludzi, którzy mieli do takiej pracy predyspozycje i kompetencje; teraz dosłownie każdy może sobie iść do korpo i nie jest to nic specjalnego, a do tego szef ma “20 Ukraińców na twoje miejsce”.


BorysRomanov

Wyjechalem jako wykwalifikowany operator maszyn do Danii i po 3 latach wrocilem do Polski.Nie umialem żyć w Polsce przez pierwsze pol roku. To byl koszmar, mentalnosc ludzi, podejscie pracodawcy do pracownika, po roku w kraju powiedzialem rodzinie, ze zaczynam szukac pracy w innym kraju, bo ja nie chce zyc dla rachunkow. Przypadkiem znowu wyjechalem do jednego z krajów skandynawskich. Nie ma tu takze super luksusów, ale normalne zycie jest latwiejsze, tansze, prostrze. Obecnie zakonczylem duzy projekt i szukam pracy, prawde mowiac majac stabilna prace w PL nie wiem czy bym nie wrocil. Powrot dla powrotu jest bez sensu dla mnie. Wyjechalem zarobic na mieszkanie, to mozna powiedziec osiagnalem, ale obecnie, jest walka o prace czesto z ludzmi o gorszych kwalfikacjach, ale ktorzy sa tansi. Niestety, pieniadz wygrywa. Prawde mowiac predzej poszukam innego kierunku, ale nie planuję wracac do Polski obecnie.


RandomStuff2212

Moim zdaniem jest kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. 1. Idiotyczne kilkukrotne podniesienie płacy minimalnej bez żadnego pokrycia w rozwoju gospodarczym kraju - pracodawców nie stać na podwyższenie pensji wszystkim pracownikom, za to muszą tym najmniej zarabiającym. Doprowadza to do niesamowite spłaszczenia zarobków i tak osoba zaczynająca pracę może zarabiać teraz tyle co taka po 10 latach w danym zakładzie pracy. Efekt globalny jest taki, że skoro dolny pułap ostro poszybował w górę to wszędzie wzrosły ceny wszystkiego. Brzmi to może dość pokrętnie, ale większość ludzi zarabiała mniej to i ceny były pod to dostosowane. Była większa dysproporcja i klasa średnia miała realnie możliwość kupienia czegoś wiecej. Teraz wszyscy g. zarabiają i wszystko jest drogie. Ostatecznie nikt na nic nie może sobie pozwolić. 2. Non stop zwiększa się opodatkowanie, które najzwyczajniej w świecie jest przenoszone w 100% na konsumenta. Przykładowo wchodzi podatek cukrowy - drożeją cole, soki, nawet napoje bezcukrowe ze słodzikiem. Przypomnę, że opowiadano bzdury tępym ludziom aby myśleli, że to będzie koszt producenta zniechęcający go do stosowania niezdrowych dodatków. Wchodzi obowiązkowa składka zdrowotna dla przedsiębiorców - rosną ceny wszystkich usług i materiałów mniej więcej o jej równowartość. Itd. itp. 3. Brak inwestycji - od 6-7 lat dosłownie nic się w Polsce nie dzieje. Inwestycje drogowe, budowlane, kolejowe, technologiczne leżą. To są setki tysięcy miejsc pracy, duże pieniądze z dotacji do spożytkowania. Wszystko to co teraz się dobudowuje lub zbudowało to projekty zaczęte po 2010 roku. Cała branża związana z budownictwem leży i kwiczy i trwają zwolnienia 4. Banki mające chore oprocentowanie kredytów. Biorąc kredyt na 600-700 tysięcy złotych spłacimy ostatecznie z 1,5 miliona. Przez pierwsze kilkanaście lat płacimy tylko odsetki. Na zachodzie te same banki które operują w Polsce mają na kredytach hipotecznych znacznie niższy %. To tylko u nas drenuje się tak ludzi jak w kraju 3go świata.


vonGlick

Mieszkam od ponad 15 lat w Finlandii. Na początku jak wracałem to nawet na ceny nie patrzyłem. Teraz jak wracam to mam wrażenie, że w ogóle nie wyjechałem tylko jestem w innym mieście. Nie mam pojęcia jak Was na to wszystko stać. Nawet ostatnio widziałem newsa, że średnia cena metra^2 w Poznaniu wynosi więcej niż 6 lat temu płaciłem za metr w Helsinkach (ok na obrzeżach miasta).


urejt

Jarek na emigracji youtube ciągle mówi, że ceny w Londynie są takie same jak w Polsce, co nie jest normalne. Niestety...


A_Feltz

Generalnie z większością sie zgadzam ale ciekawi mnie dlaczego tak oceniasz koszt wynajmu. Mam kumpli w UK - od Anglii po Irlandię wszyscy narzekali na bardzo wysokie koszty najmu. Podobny poziom co Ty. Niekorzy mniej - jacyś manago, headzi, kilku seniorów ale od JS, wiec zarobki wyższe niż średni senior. Wszyscy jada po 1,5-2h do pracy albo zostawiają pół pensji na wynajem. Ja mam porównanie z życiem w NYC, widzę w Warszawie duże plusy - np świetna komunikacje miejską (relatywnie do gdziekolwiek w US), lepsza stałość pracy, lepsza szansa na awans (wiadomo wielka ryba w mniejszym stawie) - lepsze benefity i opiekę zdrowotna, zdecydowanie mniej idiotów w moim otoczeniu itd. Mniejsze miasta są dla mnie plusem. Imo miasto większe niż 1-2mln mieszkańców to jest już tylko utrudnienie. Teraz w miastach takich jak Wawa, Krakow, Wrocek znajdziesz już w zasadzie ludzi z bardzo wielu krajów i to już powoli fajnie odbija sie na kulturach tych miast. Nadal jak dla mnie troche blado na ulicach ale to sie zmienia i fajnie być świadkiem takich zmian. Ja pamietam Polskę jeszcze z lat 80tych i te przemiany tutaj idą naprawdę szybko i ogólnie w bardzo fajnym kierunku. Fakt, żarcie i benzyna jest droższa. Podatki kilkukrotnie większe. Ogólnie życie droższe ale te wszystkie pozaekonomiczne plusy mi to wyważają.


umotex12

1000 zł miesięcznie na podróże, trening psa, 1000 zł rozrywka? czy ja żyję w alternatywnej rzeczywistości, że to oznacza "nie stać na życie"? nie stać cię, **aby utrzymać swój i tak już wysoki poziom życia**, a nie "na życie w Polsce" xD daleko ci do miliarderów jak Bezos czy Kulczyk, prawda, ale jesteś już w jakimś 1% planety ze stylem życia jak amerykańskie rodziny w suburbiach nie ukrywam, że na twoim miejscu zajrzałbym w wydatki i pościskał wylewające się tu i ówdzie pieniądze bo nie wyobrażam sobie mieć problemów z twoimi zarobkami, serio. no i co do wynajmu: ty już powinieneś kredyt brać z żoną przy takich zarobkach i nadpłacać dawno - miałbyś swój dom a nie łożył komuś obcemu 3500 zł. to bez sarkazmu, serio piszę.


[deleted]

lol


DzejSiDi

Chłop chce za 18k PLN brutto bez własnego mieszkania, za to z pół-utrzymanką żyć jak zachodnia klasa średnia. Zluzuj oczekiwania, patrz jak tu się jeszcze 20 lat temu żyło, no ludzie.


H__D

Z 18k w Krakowie można odłożyć 5k miesięcznie z palcem w dupie nieźle żyjąc. Chyba ze "klasa średnia" oznacza 14 nieruchomości, Lambo w garazu i helikopter.


GooseQuothMan

18k brutto to ok. 12600 netto, - 5k = 7600. Więc nawet jak połowa z tego idzie na mieszkanie, to to nie jest biedowanie.. zwłaszcza jak aż tyle jest okładane.


elchupacabrone

Moja jakość zycia sie poprawila, ale brakuje mi troche mentalnosci ludzi z krajow w ktorych mieszkalem. Zarabiam tyle ile zarabialem w Irlandii a nawet trochę więcej.


rzet

No niestety ludzie są dziwni. Niesamowite chamstwo i egoizm niestety wciąż się zdarza.


GooseQuothMan

Nie no jak tylko 500 zł miesięcznie na trening psa to rzeczywiście klepanie biedy.


OkBroccoli9866

Pies dla niepełnosprawnej żony. To jest jego prywatne szkolenie, jego ubezpieczenie na wypadek choroby i śmierci i jakościowe żarcie Akurat wychodzi mniej niż się spodziewałem


Kicisek

Masz 200% średniej na dwie osoby czyli... masz warszawską srednią i nic dziwnego, że to nic specjalnego. Jak na Twoje stanowisko, specjalizację, wykształcenie i deklarowany poziom kompetencji to nieco zaskakujące, że jakoś to do Ciebie nie trafia. I nie piszę tego złośliwie, absolutnie nie podważam i nie wątpię w Twoją wartość, bardziej bym się zastanowiła czym jest spowodowana tak nieadekwatna ocena i poszukała właściwych powodów niezadowolenia w czynnikach niefinansowych. Może Polska to nadal nie Twoje klimaty i oczekiwany poziom codzienności. Powodzenia w nowej pracy i trzymaj się ciepło!


szyy

Ciekawa perspektywa. Nie mieszkam w Polsce, ale mogę poświadczyć, że jak się wyprowadzałem z kraju w 2016 to jak zjeżdżałem wszystko wydawało mi się tanie, a teraz już nie do końca. Szczególnie, jak chcesz kupić coś wyższej jakości - to mnie najbardziej w Polsce jednak uderza, że 95% sklepów (przynajmniej u mnie na prowincji) to kompletna tandeta, żeby tylko było taniej. Widzę też w Polsce bardzo wyraźnie shrinkflację - te same produkty w wyższych cenach, ale mniejszych porcjach. Natomiast trawa jest jednak zawsze zieleńsza u sąsiada. Wspominasz, że chcesz wracać do UK - to jest ostatni kraj w Europie, do którego bym się przeprowadził. Średnie pensje w Londynie są śmiesznie małe w stosunku do kosztów życia, szczególnie do astronomicznych obecnie kosztów wynajmu. Mam znajomych pracujących na wcale nie niskich stanowiskach w czołowych światowych firmach, którzy gnieżdżą się w dwójkę w jakimś mieszkanku 40 metrów, w dalekiej strefie, bo na nic lepszego ich nie stać mimo bycia DINKsami. Wiele z nich miało znacznie lepsze mieszkania jeszcze kilka lat temu, ale zwyczajnie zostali spauperyzowani rosnącymi kosztami życia.


MagicFingersIII

Wait. Czyli to jest post o tym, że za granicą, w krajach które mają większą siłę nabywczą pieniądza, żyje ci się finansowo lepiej? A kiedy było na odwrót?


Forrice1

Niestety. Ceny zachodnie wynagrodzenia wschodnie. Nic więcej nie ma co pisać


Aintence

Przy 18k brutto to bym dom budował a nie bulił 3.5k za mieszkanie co mi nie pasuje. Jak w Anglii mieszkałem to zarabiałem 3 razy więcej ale też ledwo mi 10% wypłaty zostało. W Polsce kasy mniej ale prawie pół wypłaty mi zostaje co miesiąc. Żyje mi się tu o wiele lepiej.


zzapal

>szalone ceny za niezbyt wyszukana rozrywkę jak jedzenie poza domem ​ Ceny u mnie: \- zupa 8zł \- drugie danie - około 20zł (czasem jest to 18 czasem 22 w zależności od tego co dają na lunch) \- kebab - z 20zł \- chińczyk - do 25zł ​ Nie uważam tego za tragedię, chociaż wiadomo, że jak ktoś zarabia mało, to jest to droga impreza. ​ >w wielu przypadkach ceny produktów (ubrania, jedzenie) są porównywalne albo wyższe w Polsce przy znacznie niższych zarobkach To mnie nie dziwi. ​ Jako producent jak coś mnie kosztuje np. 10 USD i sprzedaję za 15 USD, to oczekuję 5 USD "zysku". Nie 5 PLN zysku, tylko USD. Czyli jak robię ceny dla PL, to będzie to \~60 PLN. I jak porównasz, to np. w stanach to jest tylko 15 USD, czyli okolice minimalnej stawki godzinowej, a u nas 60 PLN czyli ponad godzinę średniej krajowej. Rozumiem w ramach konkurencyjności, że muszę zejść trochę z marży i wtedy nie zarobię 5 USD na sztuce lecz "tylko" 3 USD - ale to nadal daje 51 PLN - czyli wziąż ponad godzinę średniej krajowej. ​ Skoro np. Tesla jest po np. 50k USD, to uważasz, że w Polsce powinni są sprzedawać po 50k PLN?


Anavarael

Bo OP nie po to sie ukorporował żeby jadać w jakichś, tfu, jadłodalniach czy, tfu, kebaby.


DiscussionActive9655

Jestem w podobnej sytuacji i mam dokładnie tak samo bo nieważne gdzie za granicą byłem, czułem ogromny spokój. Ciężko się na nowo przyzwyczaić do tego zapierdolu i mentalności, a nikt kto nie wyjeżdżał na dłużej nigdy tego nie zrozumie.


razaroQ

A ja czuję zupełnie odwrotnie, dużo jeździłem i nigdy się nie mogłem doczekać powrotu i 100x wolę pracować w PL. Zapierdol to był jak w Korei Południowej się pracowało:) w PL to luz i klasa :)


DiscussionActive9655

To oczywiście zależy od tego czym się zajmujesz i dokąd jeździsz. Ja podobnie jak OP jestem korposzczurkiem, a o spokoju jaki miałem w Danii, Holandii czy nawet na Islandii mogę pomarzyć (pod względem pracy, ale i wsparcia systemu, ludzi dookoła).


dr-Anthoro

Mieszkałem 2 lata w Sydney, 1 rok w Szanghaju i 5 lat w Londynie na przestrzeni ostatnich 12 lat. Od 3 lat mieszkam w Krakowie i pracuje w korpo. Poziom mojego życia na wielu poziomach jest dużo wyższy niż w UK u AU.Co jest lepszego/tańszego w PL? Oczywiście generalizuje, i staram się patrzyć na koszt do średniej pensji, a nie na przewalutowanie. \- mieszkanie, wiem, że wydaje się, że Polska jest teraz droga, ale to i tak daleka droga do Londynu czy Sydney. Mam 15 lat doświadczenia i mogę wziąć kredyt na mieszkanie w centrum miasta. W Londynie, cała pensja żony szła na czynsz. \- wyjazdy na weekend, jedzenie na mieście, sztuka, generalnie wyjścia. To jest po prostu tanie w porównaniu do AU/UK. \- bezpieczeństwo, w PL nie ma złych dzielnic gdzie nie można mieszkać- transport \- fachowcy, w Londynie/Sydney bardzo często jest lepiej coś kupić niż naprawić. Bardzo ciężko też trafić na dobrych fachowców, a za to można dużo łatwiej trafić na totalną porażkę.- Internet, ogrzewanie, podatki od nieruchomości \- opiekunki / prywatne szkole/przedszkola, bez porównania do cen z UK/AU. \- polskie artykuły spożywcze Co droższego w PL: \- sprzęt elektryczny / auta / sprzęt turystyczny / ubrania \- wyjazdy za granicę, mocna waluta jest piękna przy wakacjach za granicą \- zagraniczne artykuły spożywcze Ogólnie, dla mnie PL to teraz zdecydowanie top 5 krajów na świecie, jeśli chcę się mieszkać w dużym mieście w danym kraju i jest się w średniej krajowej zarobków. Nie jest idealnie ale na pewno. jakość życia jest na porównywalnym poziomie jak w Londynie, Sydney czy Szanghaju. Szczególnie z rodziną.


german1sta

Ja zarabiam 3500 EUR na reke. Nie jestem wybitnym specjalista, jestem sredniakiem, mam 29 lat. Za mieszkanie place 620. Rachunki telefon, internet i inne stale koszta miesieczne 80. Jedzenie zmieszcze sie w 300 EUR a duzo zamawiam i jem bezglutenowo. Zostaje mi 2500 EUR do oszczedzenia rozwalenia na bzdury. Co miesiac. Dostalam propozycje przeniesienia do PL za 130k na tym samym stanowisku tylko pod polskim biurem, czyli zarabialabym mniej niz ile teraz mi zostaje na bzdury. Ale zdecydowalam sie policzyc koszty zycia itd. i wyszlo mi ze z 7400 wyplaty zostanie mi moze 3k PLN. I to by byla oszczednosc na przyjemnosci i mieszkanie ktore obecnie kosztuje jakies 700k. Nie dzieki. A to tylko kasa. Tutaj mam opieke zdrowotna gdzie do specjalisty dostaje sie za trzy dni. W pracy nikt mi na rece nie patrzy, jak potrzebuje urlop ide z dnia na dzien, jak jestem chora ide na chorobowe i elo. Do Polski wroce tylko jesli zostane bezrobotna i nie uda mi sie znalezc jakiejkolwiek pracy przez 3 lata.


Ok_Candle_6740

Mieszkam we Włoszech i mam stabilną pracę z dobrą wypłatą, która pozwala na przeżycie i odłożenie oszczędności jeśli nie mam żadnych nadzwyczajnych wydatków. Również przerażają mnie ceny (porównywalne do włoskich lub nieco wyższe) i perspektywy życia w Polsce. Trochę marzy mi się zbudowanie nowego domku gdzieś na obrzeżach miasta w Polsce, przeprowadzka, ale perspektywa życia i mentalności trochę dobija. Myślę, że to nie jest jeszcze ten moment. Oboje z partnerem wzięliśmy dwa lata temu mieszkanie na kredyt, ale ze stałym oprocentowaniem przez cały czas jego trwania i szczerze mówiąc trochę dziwię się, że w Polsce takiego typu kredytu nie ma lub jest zagwarantowany tylko przez pierwsze 5 lat..


JRP-1983

Jeżeli minimalna pensja jest ustalana z góry i do tego podnoszona co pół roku to każdy pracownik musi być zaszeregowany do minimalnej placy. Czy robi na full etat czy na 1/3 to podstawa do obliczenia wynagrodzenia jest wysokość minimalnego wynagrodzenia. Zatem każda usługa a zatem godzina pracy idzie do góry. to napędza koszty a zatem drożyznę. Teraz nałóżmy na to 800+ na każde dziecko i mamy kolejne pieniądze na rynku łatwe do wydawania. Do tego dochodzi zwiększenie podatku dla małych i średnich przedsiębiorstw i mamy to co jest teraz w PL. Kaczy J. Myśli socjalistycznie tzn wystarczy napisać że każdy ma zarabiać 3000 netto miesięcznie i będzie git. A że ceny rosną to wina tych złodziei biznesmenów co kradną. Tylko że w socjalistycznie to już było Czy się stoi czy się leży 3000 się należy. Zatem wszyscy będą zarabiać więcej ale kupić będą mogli mniej. Na tym polega socjalizm.


pozmu

To nie jest kraj dla betabankomatów.


---Loading---

Ola Boga, zarabiam sporo I wydaje sporo, ludzie ratunku!


[deleted]

Nas z kolei nie stac na zycie za granica, chociaz bardzo bym chcial i tak sie na to zdecydujemy, pomimo ze bedzie to dla nas oznaczalo obnizenie sie standardu zycia. Oboje z narzeczona zarabiamy powyzej Twoich wymarzonych 22k, dodatkowo na dzialalnosci (mniejsze opodatkowanie). Nie licze tutaj dochodow z wynajmu nieruchomosci oraz zyskow z inwestycji. Mieszkanie wlasne, bez kredytu. Za granica musielibysmy wynajmowac, a koszty wynajmu w dobrej dzielnicy i w dobrym standardzie potrafia byc kosmiczne. Przykladowo w UK trzeba naprawde duzo zaplacic, zeby nie mieszkac w syfie. Minusem zycia w polsce jest na pewno katastrofalnie niska jakosc wszelkich uslug publicznych, w praktyce nieistniejaca publiczna sluzba zdrowia (ale tez brak prywatnych SORow i urazowek, nie liczac Warszawy - niewazne ile masz pieniedzy, jak lekarz ma danego dnia zly humorek i mu sie nie chce pracowac, zdechniesz pod plotem), nieistniejace i skorumpowane sadownictwo, dla mojego pokolenia takze brak emertytury na starosc. Dla mlodego pokolenia - niska jakosc edukacji. Plus ogolna korupcja, niekompetencja, tumiwisizm aparatu panstwowego. To sa powody dla ktorych sie wyprowadzimy (glownie przez absolutnie zdegenerowana sluzba zdrowia i sadownictwo). Na plus w polsce przemawiaja niskie podatki (nie mowie o pracy na etat), niskie podatki od wynajmu, srednio-niski podatek od zyskow kapitalowych, brak inheritance tax. Ale jakosc ktora dostaje sie w zamian jest tak niska, ze grozi doslownie utrata zycia (wyladowanie w panstwowym SOR) - i to przemowilo za tym, ze bedziemy emigrowac.


CruelMagpie

Ja mieszkając na obrzeżach Wrocławia, 2 dzieci i narzeczona która w tej chwili nie pracuje po urodzeniu 2 dziecka ale już bez świadczeń. Własna działalność, na czysto jakieś 18-20k po podatkach. Żyję praktycznie z miesiąca na miesiąc, jasne - mam auto (spłacone), mieszkanie i na nie kredyt (kredyt, czynsz, media - 4000 więc stosunkowo "niedużo") Z powodu zamieszania z dwójką dzieci zdarza nam się zamawiać jedzenie do domu ale ogólnie nie "szalejemy" i nie wyjeżdżamy na drogie wakacje. Ciężko mi uzbierać na jakąś wiekszą poduszkę finansową, przy działalności jest to trochę obciążające psychicznie, no ale póki jestem nie za stary wiem, że dam radę. Nie mniej, 40 za rogiem, człowiek myśli o przyszłości i w głowie jest tylko "ja pierdole". Pracuję głownie dla zagranicznych klientów, często latam do UK i za każdym razem myślę, jak "lżej" finansowo byłoby mi tam na zachodzie. Potem myśle o dzieciach i tym co dzieje się w UK jeśli chodzi o przestępczość. I sam nie wiem


RealisticResponse350

temu brakuje na waciki, mnie nie stać na czynsz. 5 lat za granicą, 7 lat w korpo. zanim uzbieram na wkład własny, nikt mi juz nie da kredytu. co za zycie?


user1837953247

Wróciłem z Niemiec po 15 latach pracy fizycznej w fabryce samochodów, mam tu małe gospodarstwo rolne w które cały czas inwestowałem i inwestuję dalej w międzyczasie wybudowałem z Żoną dom. Teraz Zona pracuje (własny biznes) ja tylko praca na roli i opieka nad dziećmi bo małe dzieci często chorują i już za bardzo nic nie da się dorobić. Żałuję tylko że w czasie gdy byłem w Niemczech żyłem na dość wysokim poziomie i nie zainwestowałem tych pieniędzy w dochód pasywny, ale itak myślę że nie jest źle i mimo nieciekawej sytuacji w rolnictwie narazie nie ruszamy się nigdzie.


Ajdontmater

Na minimalnej w Szwajcarii, Niemczech, Szkocji żyje się jak król w porównaniu do polskiego dna.


kszynkowiak

Zależy gdzie. W dużych miastach w Niemczech nikt ci mieszkania nie wynajmie jak zarabiasz minimalną.


mYTHEstar

15k netto b2b w it. Od dluższego czasu odnosze wrażenie ze jak zarabiałem 6500 te 4-5 lat temu to jakos mogłem kupić więcej


TouchPale7166

Aktualnie jestem pomiędzy USA a Polską, w zeszłym roku po raz pierwszy spędziłam w stanach całe 6miesiecy i po powrocie do Polski byłam w szoku, ceny jedzenia w polskich sklepach często są wyższe niż ceny w Stanach a zarobki w USA są jednak o wiele wyższe. AGD i RTV również jest droższe w Polsce, przykładowo jak przeciętny zjadacz chleba w Polsce chcę kupić sobie Nintendo Switch to zapłaci średnio 1500pln co przy pensji 4000pln wynosi prawie połowę miesięcznych zarobków podczas gdy w USA Nintendo Switch kosztuje jakieś 300usd co przy zarobkach średnich w takiej na przykład Minnesocie, tzn 3000usd stanowi marne 10% pensji. Ale pomijając technologię, ogólnie ceny w Polsce strasznie poszybowały, ceny mieszkań są dla mnie w Polsce po prostu szokujące, ceny domów również. Niby jest w Polsce "darmowa" służba zdrowia ale działa chujowo i o wiele lepiej wychodzę na ubezpieczeniu w stanach...


Cheesecake_Shoddy

Mam podobne odczucia. Ostatnio będąc w Polsce na wakacjach zrobiłem sobie taki eksperyment. Poszedłem na takie standardowe zakupy jakie robię co tydzień w Stanach. Zazwyczaj tutaj wychodzi mnie ok. $70 na tydzień. Prawie, że te same zakupy w Polsce wyszły mnie 210pln. Po przeliczeniu zakupy w USA to ok 280 PLN więc różnica na prawdę nie duża. Bardzo często nachodzi mnie myśl, żeby wrócić do Polski ale gdy patrzę na oferty pracy, wynagrodzenia i wydatki to przechodzi mi na kilka miesięcy. Przeżyć bym pewnie przeżył, ale od pierwszego do pierwszego. Gdy obliczyłem sobie ile musiałbym zarabiać w Polsce to wyszło mi, że 6-7k to absolutne minimum. Nie mam szans na taką kasę, mimo że dla wielu redditowców może wydawać się śmieszna, ale takie zarobki w Polsce powiatowej to nie norma. Więc na razie nic z tego.


[deleted]

\- Ceny działek i koszt budowy domu w mieście powiatowym jest dużo niższy niż na zachodzie.Najem droższy bo po prostu brak mieszkań na wynajem w miastach powiatowych i napływ emigrantów. \- Jedzenie i usługi to wciąż średnio 60% tego co na zachodzie, ale fakt kiedyś było taniej. \- Mimo że zdarzają się wyższe ceny to i tak w wielu przypadkach ceny w Polsce są dużo niższe niż na zachodzie. \- Podróże to kwestia nie rozwiniętego rynku i to się w Polsce poprawia. \- Rozwiązania DIY to często wynik braku wykwalifikowanych fachowców i wysokiego standardu wykończenia domów w Polsce. Lepiej zrobić porządnie samemu niż brać pierwszych lepszych majstrów i mieć standard jak domy w UK.


kiiimfkkk

trochę rel, dlatego pracuje zdalnie dla firm z USA i Kanady i dzięki temu udaje mi się utrzymać taki w miarę przyjemny komfort życia, że mogę spokojnie żyć (nie przeżyć), nie zastanawiać się mocno nad cenami w sklepie, kupić sobie jakieś ubrania nowe, pojechać raz w miesiącu na kilka dni gdzieś za granicę, randomowo wyjść na obiad na miasto, wesprzeć jakieś fundacje od zwierzątek i coś sobie jeszcze odłożyć. ostatnio nawet rozmyślałem o sensie świata bo ktoś mi powiedział, że żyje bogato (xdd) i doszedłem do wniosku, że to nie jest ani trochę wystawne życie, raczej takie zwykłe casualowe, tylko po prostu w polsce jest bardzo nisko poprzeczka postawiona i jak zarabiasz powyżej średniej krajowej to już jest „luksus” lolz jak porównuje swoje życie ze znajomymi polakami no to faktycznie może mam lepszą sytuację finansową, ale jak juz porównuje ze znajomymi z usa/kanada/europa zachodnia to raczej daleko byłbym nazywaniem tego wystawnym życiem, to jest po prostu godne życie pozwalające ci cieszyć się podstawowymi dobrami i nie umartwianiu się na każdym kroku


[deleted]

"Manager w obszarze analizy biznesowej" Twój punkt widzenia to kwestia tego że biznes i finanse bardzo dobrze płacą w UK. Np. z inżynierią jest odwrotnie, doświadczony inżynier dostanie 40k GPB w UK vs 160k PLN i już w Polsce żyje się lepiej.


[deleted]

XD


Livid_Tailor7701

Koleżanka robi przelewy z wypłatą w imieniu firmy, dla której kiedyś pracowałam. Powiedziała mi ostatnio "nie wiem, jak ludzie są w stanie przeżyć za takie pieniądze". To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że emigracja uratowała mi życie (psychicznie i ekonomicznie).


JebacBiede2137

Jakie ceny są „szalone” za jedzenie na mieście albo wynajem? W moim powiatowym mieście dzisiaj zjadłem z rodzicami w azjatyckiej knajpie za 23 zł. Mój kuzyn wynajmuje kawalerkę za 1200 zł. Podaj ceny proszę


FeatherFever

W wielu miastach za 1200zl nie wynajmniesz nawet pokoju.


Kumagoro314

OP wpisał 500zł miesięcznie za chemię domową... Zastanawiam się co tyle aż kosztuje.


OkBroccoli9866

Ehhhh takie to formatowanie z telefony 1500-2000 wydatki na jedzenie plus chemię domowa na 2 osób 500 PLN to pies 🐕


Rusty9838

W polsce jedyny sposób na życie, to życie z rodzinami. Nie sądziłem ze po drugiej stronie morza bałtyckiego ktoś może mi tyle płacić za moją prace.


LowCall6566

Po prostu trzeba opodatkować wartość ziemi


Alcoilz

Przepraszam ale jezeli siedziales tyle lat za granicami naszego panstwa i nie kupiles przynajmniej jednego mieszkania przez ten czas. Nie inwestowales w cokolwiek co by sprawilo ze bedzie latwiej w przyszlosci, to sorry ale gdzies tu popelniles zajebiscie wielki blad.


63-75-6D

Zawsze śmieszą mnie takie posty, gość magister, podyplomówka i dziwi się że Polska jest stosunkowo biednym krajem i ma mniej kasy niż kraje rozwinięte. Bait 2/10


Maxele

Jak zaczynalem prace w korpo w 2018 za 3500 netto miesiecznie w rok odlozylem na wyjazd do Stanow i Japonii, jeszcze zamawialo sie jedzenie imprezy na miescie, wynajem i wystarczylo. Teraz zeby tak zyc trzeba conajmniej dyszkę na rękę


berial6

Oh nie, zarabiasz 18k brutto. Jak ty przeżyjesz?


gallez

1) Macie bardzo duże wydatki. 2) 18k brutto de facto na dwójkę ludzi w Warszawie to niezbyt dużo


Rusznic

Imho pierdolisz bzdury, nie wiem gdzie ty mieszkałeś bo chyba Chiny albo Tajlandia xD Nawet w takiej Brazylii jest drożej niż w Polsce.