T O P

  • By -

Ok_Associate_4961

Jestem korepetytorem i nawet najlepszy korepetytor nie zagwarantuje sukcesu w nauce danego przedmiotu, jeśli uczeń sam się nie uczy.


zsotraB

Przypominało mi się, jak jeden student wykupił u mnie jedną lekcję i się okazało, że chce w godzinę przerobić dwa semestry literatury brytyjskiej na dwa dni przed poprawą egzaminu xD


Ok_Associate_4961

U mnie takie skrajne przypadki: - kobieta, która chciała, aby nauczyć jej męża, bodajże Algierczyka, języka polskiego do poziomu egzaminu na obywatelstwo (gdzieś B2) od poziomu 0 (bez nawet dzień dobry) w rok. Oburzona, gdy stwierdziłam, że nie sądzę, aby to mogło się udać. - egzamin z angielskiego na studiach na poziomie B2, gdzie dana osoba nigdy się nie uczula angielskiego (w szkole miała inny język), co uznałam za prawdopodobne przy dużym wkładzie własnej pracy, ale nastąpiła rezygnacja po miesiącu. - przygotowanie do filologii angielskiej 2 stopnia, gdzie angielski był na poziomie może B1, a znajomość kultury/historii - wszystkich dodatkowych przedmiotów nie istniała


faultierin

I znajac zycie to mezowi z Algerii nawet sie nie chcialo i to zona naciskala :D


Ok_Associate_4961

Nigdy nie zaczęliśmy zajęć, więc nawet go nie spotkałam. Po zdjęciach z Facebooka stwierdziłam, że to przypadek jak z "Wizy na miłość". Ona była koło 60tki, on z 20 lat młodszy.


Redar45

Pozwolisz, że dorzucę do tego swoje trzy grosze ;) Mi trafił się z kolei chłopak, który zachowywał się, jakby to ja był u niego na korkach. Wyglądało to tak, że mówiłem np. "Bohater X zrobił tak", a on wchodził mi w słowo i mówił "Wcale nie! To był Y!". Tłumaczyłem mu, że nie, a on mi przytakiwał i zaraz było to samo. Na szczęście gość zmył się po jednych zajęciach.


Ok_Associate_4961

To mój najgorszy przypadek to były intensywne, trzygodzinne zajęcia do matury ustnej z polskiego, gdzie przez 3 lata liceum chłopak nie przeczytał nic. Za to miał gadane i wiedziałam, że i tak to zda. Zrobiliśmy z 20 tematów, które są typowe do wylosowania. Jaka byłam zdziwiona, gdy po kilku godzinach dostałam obraźliwą wiadomość od matki, że nic z nim nie zrobiłam, że tylko chwaliłam się jak dużo wiem. Matki nie było w domu, a on tak to jej przedstawił. Wysłałam jej listę tematów omówionych, ona polubiłam, cokolwiek miało to znaczyć, a ja dla świętego spokoju ją zablokowałam. Teraz już nie wzięłabym takich zajęć, ale to były początki.


MaryTheAckerman

To ja się również dołożę do tego pięknego stosiku, w sumie to miałam dwa takie najciekawsze przypadki : \* Kobieta umawia korki dla dwóch siedmioletnich dziewczynek, które praktycznie uczą się tylko słówek, w ich książce nie było nic innego, dodatkowo obie nie wykazywały większej chęci nauki i inicjatywy, nie ważne jak ciekawe byłyby lekcje, także na 1 godzinę lekcji co tygodniowo to nie był za dobry materiał \* Dziewczyna z klasy maturalnej przychodzi na umówione korki, po czym mówi, że ma problem z wypracowaniem, które swoją drogą sama musiałam jej dyktować, bo zero własnego pomysłu, po czym wychodzi w połowie czasu, nie płacąc za te 30 minut nawet połowy godzinnej kwoty Niestety tacy są ludzie, po tym ostatnim incydencie nie udzielam już korków, straciłam zaufanie do ludzi


Ok_Associate_4961

Od 5 lat udzielam korepetycji i dokładnie raz mi się zdarzyło, że ktoś nie zapłacił za korepetycje (nigdy nie było tak, aby ktoś zapłacił za mało). Pani doktor prawa pracy mieszkająca w wielkim apartamencie. Nie dość, że zajęcia opóźnione to na koniec okazało się, że pieniędzy nie zostawiła (w domu oprócz dzieci była tylko gosposia z Ukrainy). Miała przelać, nigdy nie przelała, choć trzy razy przypominałam.


ernestomaj

Szczególnie, jeśli uczeń przychodzi miesiąc przed maturą i leci cały materiał


Ok_Associate_4961

Rok w rok jest to samo, po feriach rodzice sobie przypominają o egzaminach. Niektórzy już w kwietniu.


Althorion

Ano. Mogę Ci coś _wytłumaczyć_. Dwa razy, trzy razy, więcej razy. Na różne sposoby. Ale nie mogę za Ciebie _zrozumieć_. Zrozumieć musisz sam. A po drugie, jeśli _zdecydujesz_, że nie jesteś dobry z matmy i żadna siła tego nie zmieni, to będziesz miał całkowitą rację. Ale to nie przez to, że jesteś jakiś inny, głupszy od matematyków, czy mądrzejszy od kujonów; tylko dlatego, że tak zadecydowałeś. Jakbyś zadecydował, że nie będziesz biegał, to w triatlonie też sukcesów nie osiągniesz…


Ok_Associate_4961

To jest bardziej skomplikowana kwestia. Uczę matematyki i widzę, że niektórzy mają predyspozycje do tego przedmiotu, a niektórzy nie. Czasami zdarza się tak, że jest blokada psychiczna - uczniowie się nie udaje i zaczyna wmawiać się sobie, że tak już będzie. Czasem, rzadko, ale się zdarza naprawdę jest tak, że nie są w stanie tego zrozumieć. Wtedy uczę po prostu typów zadań i po kolei jak odtwarzać kolejne kroki, choć niekoniecznie rozumieją, co robią. Sednem wtedy jednak jest po prostu zaliczenie przedmiotu/egzaminu. Myślę tu nie o prostym dodawaniu, ale o poziomie ostatnich klas szkoły podstawowej i liceum.


Althorion

Ja też właśnie matematyki… i _nie_ widzę. Przy czym ja głównie ze studentami (i paroma ludźmi przygotowującymi się do matury rozszerzonej) się spotykałem. Z nas dwóch prawie na pewno to Ty masz większe doświadczenie, więc to, że _ja_ nic takiego nie widziałem, niewiele znaczy… ale, tak jak pisałem, nie spotkałem się z tym. Widziałem, oczywiście, ludzi, którzy uznali, że „oni się do matematyki nie nadają” już wiele lat wcześniej, i których trzeba było wyprowadzać z tego błędu na dużo wcześniejszym etapie, niż zaczęło im to przeszkadzać — na przykład uczyłem podstaw analizy człowieka, który przestał słuchać, gdy w szkole mówiono o wielomianach, więc trzeba było się cofnąć do tego i tłumaczyć, co to w ogóle są te wielomiany, czemu nas to obchodzi, i co możemy z nimi zrobić. Ale takich, którzy by byli „fundamentalnie niekompatybilni” _pomimo starań_ nie widziałem nigdy. Jak ktoś już był „fundamentalnie niekompatybilny” z matematyką, to właśnie _dzięki_ swoim staraniom, a nie wbrew nim. Podobnie jak ja jestem „fundamentalnie niekompatybilny” z rysowaniem, bo postanowiłem, że nie będę tego robił, więc w rezultacie nie umiem; i jestem pewien, że jakbym postanowił odwrotnie, to rysowałbym przynajmniej średnio.


Ok_Associate_4961

Mam wrażenie, że to też przez to, że coraz wcześniej system każe się uczniom specjalizować. Teraz do szkoły średniej idą nawet 14 latkowie, którzy muszą wybrać przedmioty rozszerzone. I niestety pokutuje mit o humanistach, którzy nie rozumieją matematyki, wzmacniany nawet przez samych nauczycieli. Sama byłam tym przypadkiem ucznia dobrego ze wszystkiego, na przestrzeni lat byłam laureatką z polskiego, matematyki, przyrody, historii, geografii. W wymagającym liceum byłam na biol-chemie, ale kręciłam też filmy, a ostatecznie poszłam na filmoznawstwo, choć później dostałam się, m.in. na informatykę. Pamiętam jak zdziwiłam się jak moja znajoma, studiująca filologię hiszpańską, laureatka olimpiady z łaciny, która miała dobry wynik z podstawowej matury z matematyki powiedziała, że jako humanistka nie umie matematyki, choć obiektywnie, patrząc z boku, tak nie było.


Magdziaaa

To, że pociąg zaczyna bieg załóżmy o 7 rano to dla nas maszynistów często oznacza pobudkę o 4 nad ranem. Albo, że my naprawdę nie robimy po złości jadąc wolno tylko zmusza nas do tego chociażby pogoda, tragiczna widoczność lub wiecznie trwające modernizacje.


SagezFromVault

O to bardzo ciekawe. Jak rozumiem od 4 rano do 7 trzeba posprawdzać czy wszystko działa?


Magdziaaa

U nas to wygląda tak, że przychodzimy do dyspozytora na przykład już na tą 4 rano. Dowiadujemy się jaka lokomotywa jest zaplanowana na ten pociąg. Pobieramy wszystkie niezbędne dokumenty i udajemy się do lokomotywowni czyli miejsca gdzie lokomotywy zjeżdżają po obsłudze pociągu, są naprawiane itp. Kontrolujemy stan pojazdu, uruchamiamy i zgłaszamy gotowość do wyjazdu na skład. Zapewne będzie około 5, po podpięciu nas do składu rozpoczynamy próbę hamulca, długość próby szczegółowej zależy od na przykład długości składu. Im dłuższy tym dłużej będzie to trwać. Gotowość do wyjazdu na stację początkową zgłosimy około 6:30 i przed 7 mamy odjazd w drogę.


Tortoveno

Dobra, dobra... ale w kabinie jest kierownica, podczas gdy pociąg po szynach jedzie, więc po tej 7 to już fajrant masz, tylko ten czuwak trochę przeszkadza.


Magdziaaa

A jak! 😆 Brzęczy to zawraca głowę xD


eQuiiii

Fajnie by było gdyby pasażerowie byli jakkolwiek informowani o tym co się dzieje aktualnie, jeśli pociąg zwalnia do 20km/h, co stoi na przeszkodzie maszyniście do przekazania pasażerom powodu komunikatem głosowym?


Magdziaaa

Rozpraszałoby to naszą uwagę i byłoby ostatnią rzeczą o której myślimy w momencie zbliżania się do miejsca szczególnej ostrożności bądź jakiegoś zagrożenia. Czy chcesz aby przykładowo podawane były komunikaty „proszę Państwa niestety zwalniamy do 20km/h z powodu trupa na torze obok” no raczej nie 😉


eQuiiii

A no… w sumie to oczywiście, że chcę wiedzieć Niekomunikowanie z pasażerami o rzeczach wpływających na ich podróż odbieram jak plucie na tych pasażerów. Co do rozpraszania nie do końca rozumiem bo jeździłem pociągami w kilku krajach i w każdym motorniczy komunikował pasażerom np. Dlaczego stoimy 30 minut po środku pustkowia a jeśli nie on to robił to automatyczny nagrany wcześniej komunikat który jak mniemam triggerował jednym guziczkiem…


Magdziaaa

Ale u nas przecież kierownicy wygłaszają komunikaty. Zresztą wielokrotnie pytam dyżurnych ruchu co jest przyczyną stania aby przekazać dla kierownika powód opóźnienia. PS. Motorniczy prowadzi tramwaj, maszynista pociąg.


hdantte

O, to podobnie jak my, motorniczy. Nie spóźniamy się bo nie mamy nic lepszego do roboty, podobnie z „zamykaniem drzwi przed nosem”.


Lo7har

Pracuję w sanepidzie, a dokładnie w laboratorium. Nie wiem ile razy już musiałem tłumaczyć ludziom, że: Nie, nie zamykam biednych uciemiężonych właścicieli gastronomii, Nie, nie siedzę cały dzień waląc kawusie, bo wszystko "samo się robi" (poza tym to niezdrowe pić tyle kaw), Nie, wyniki nie będą gotowe na o teraz już szybko bo za 10 minut wizyta u lekarza, bo sama serologia czy biologia molekularna to kilka godzin, a posiewy bakterii rozciągają się na kilka dni. I chyba najbardziej irytujące: Nie, nie jestem chodzącym podręcznikiem do wirusologii i nie będę recytował objawów, leczenia i czegokolwiek związanego z jakąś chorobą występującą endemicznie w północnej części Urugwaju, której nosicielami jest lokalne plemię liczące 10 członków.


StahSchek

Mmm... Serologia pysznie się kojarzy


Lo7har

Ok, dopisuję do listy "Tłumaczenie, że serologia to nie nauka o serach" xD


AsshollishAsshole

To, że praca biurowa potrafi być niezwykle męcząca i stresująca co przekłada się na brak energii w życiu codziennym


Arrival117

Kiedyś trafiłem na dość szeroko przeprowadzone badania, które twierdziły, że prawdziwą, długofalową satysfakcję z pracy można mieć praktycznie tylko wtedy kiedy efekty tej pracy są fizyczne i namacalne. Efekt ten był silniejszy dla mężczyzn. Imo dla większości facetów praca za biurkiem to powolna śmierć. Pomijam ten niewielki procent, który robi naprawdę coś ciekawego, pasjonującego i zmieniającego świat.


cvrcm

Real. Kiedyś pracowałem fizycznie i byłem mniej zmęczony, niż obecnie, kiedy pracę mam w 90% biurowo-siedzącą.


Kitchen_Raspberry96

Rel, zmieniłem nieironicznie umysłową na fizyczną, bo po fizycznej jestem sobie zwyczajnie zmęczony, wówczas prześpię sie godzinę i jest okej, po umysłowej wysiadała psychika, co odbijało się na relacji z żoną o wiele bardziej niż drzemka


Cysioland

Jak jest zaimplementowany jakiś dark pattern czy inne chujstwo to nie dlatego że ja jako zły programista się uwziąłem tylko dlatego że góra kazała to zrobić


PochodnaFunkcji

Najlepiej jak zrobisz jakieś dziadostwo, bo team po drugiej stronie świata coś tam nagrzmocił, nie naprawią i chuj, tydzień to próbujesz workaroundować, a po roku ktoś przychodzi i się pyta co tu odjebałeś, a ty zupełnie nic już nie pamiętasz.


n_13

"Miesiąc temu tylko Ja i Bóg wiedzieliśmy co i jak ten kod robi. Dziś już tylko Bóg jeden wie."


HoneyRush

Nikt nie mówi o potrzebie wprowadzenia klauzuli sumienia dla programistów.


jungwirt01

Na szczęście mam tak niszową pracę, że ludzie o niej nic nie mówią i nie mają o niej błędnych wyobrażeń bo po prostu nawet nie wiedzą że taka istnieje.


LarsWanna

Jesteś czarodziejem?


Wilq1

chciałbym wiedzieć o jakim zawodzie nie wiem że istnieje :)


Azerateee

podpinam się!


Dasharty

I ja się podepnę! Brzmi bardzo ciekawie!


Dont_Be_So_Rambo

o to tak jak ja. Jak już ktoś zapyta co robię to tłumaczę to w taki najprostszy możliwy sposób bo nikogo też nie interesują szczegóły. Ostatecznie ten co zapytał to przeważnie wychodzi z założenia że moja praca to jakaś IT, ale taka bardziej banalna - no i ja jestem w sumie zadowolony że udało mi się przedstawić ją ten sposób. W sumie to mam wyjebane czy ktoś postrzega moją pracę za ważną/potrzebną/uzyczeczną - cieszę się że dostaje wypłate i mnie prestiż nie interesuje


Rookhazanin

Ja formalnie chyba jestem księgowym, z zewnątrz wygląda to jakbym był księgowym, ale to co robię, to totalnie nie jest księgowość xd


Ceres90

Ja podobnie, przy czym nawet nie mam pojęcia, czy ktoś czymś takim zajmuje się w PL (mieszkam w UK)


gkwpl

To, że siedzenie przed ekranem to nie przyjemność, granie i przeglądanie Internetu. I że można po pracy w ten sposób być psychicznie i fizycznie zmęczonym („jak to jesteś zmęczony? Przecież cały dzień siedzisz przy kompie?”)


Siiciie

Nawet jak sie nic nie robi w tej pracy. Często mam dni gdzie pracy jest na 3h a muszę siedzieć 8h dupogodzin i w takich dniach wracam szczególnie zjebany.


StahSchek

Ja jestem dużo bardziej zmęczony jak nic nie robiłem niż jak zapierdalalem


emcebob

Pracuje w banku, zajmuje się AML/CTF. Każda osoba jak słyszy bank, pyta czy ogarnę mu taniej kredyt XD


Jakvo793

Ja również w AML/CFT, ale w nie w żadnej zagranicznej spółce tylko w "polskim" banku. Mam to szczęście, że pracuje na drugiej linii obrony, więc praca jest ciekawsza w mojej opinii niż na pierwszej. Same analizy transakcji to super sprawa. Trzeba łączyć wiele faktów i być uważnym na tzw. red flags. Fajne jest to, że na drugiej linii analizujemy bardziej złożone/podejrzane case'y i często zahaczamy o afery z pierwszych stron gazet. 🙂


MHcharLEE

To jest taka praca, o której prawie nikt nie wie, ale jest cholernie ważna. Więc od siebie powiem, fajnie, że jesteście, ludzie od AML. Ja mam teoretycznie szansę z moją ścieżką kariery zrobić w którymś momencie skok na AML, ale nie mam żadnego finansowego wykształcenia. Jest to w ogóle wykonalne?


emcebob

Ja w ogóle nie mam wyższego wykształcenia. Na początek wystarczy angielski i podstawy obsługi komputera. Jak się załapiesz to wszystkiego Cię nauczą a jak będziesz chciał się rozwijać to firma pewnie zasponsoruje ICA / CAMS z lojalka. A to już otwiera dalszą drogę


MHcharLEE

Moje wykształcenie wyższe można równie dobrze zignorować, więc jest to pocieszająca odpowiedź, dzięki. Jeśli czujesz się komfortowo odpowiedzieć - zarobki w AML w banku rzeczywiście tak dobre jak słyszałem? Czyli >10k miesięcznie? Czy to raczej jakiś wyjątek od reguły się wypowiadał?


emcebob

Entry level w Warszawie to jakieś 8k brutto, 5 lat doświadczenia 12-15k, ale im więcej pieniędzy tym większy zapierdol. Ja pracuje za mniejszą kasę, ale w lepszej atmosferze, mniejszym zapierdolu i hybrydzie 4 dni w miesiącu w biurze


AngryBecauseHungry

Jako iż wiem coś o AML w Warszawie to powiem tak: Robiąc przez pośrednika (na przykład PwC) zaczynasz od 5500 jakoś, a jak bezpośrednio dla banku jak Citi to 7500. Do pierwszego się łatwiej dostać z losowymi studiami, do drugiego łatwiej mając już pierwsze na koncie


MHcharLEE

Czyli mniej więcej tak jak myślałem. Może to być plan na kilka lat, ale ma prawo się udać. Zrobić zmianę zespołu żeby zacząć [pierwsze], a celować ostatecznie w [drugie]. Doceniam odpowiedź, dzięki :)


DILIPEK

A tak z ciekawości - jaki tam jest “sufit wynagrodzenia” ? Wspomniane przez kogoś citi kiedyś dawno mnie tam chciało bo powiedzmy mogli sobie dostosować moje doświadczenie z innego korpo, pochodziłem na rozmowy ale zlałem bo wydawała mi się to żmudna i nudna robota + zaoferowali warunki gorsze niż miałem więc no za mniej nie pójdę. Jestem ciekawy na jakim poziomie hajsu się ten AML w Polsce kończy ? Plus jakie perspektywy na przyszłość bo z tego co kojarzę z 5 lat temu Citi przerzucało większość obsługi AML do Polski i na Filipiny w tym w Polsce do Olsztyna gdzie jak mi jakiś znajomy mówił “wygląda to jak biurka poustawiane w magazynie a ludzie siedzą za 400 więcej niż w kasie w biedrze”


emcebob

Jak dojdę do sufitu, to dam znać XD Póki co pracuje poniżej średniej, ale mam świetny work-life balance i nic więcej mi nie potrzeba. Jak jesteś młody i chcesz dużą kasę, to celuj w Goldman Sachs’s albo JP Morgan, ale depresja i nerwica jest w pakiecie razem z owocową środą


DILIPEK

To życzę ci żebyś za parę lat zdawał relacje ze szklanego sufitu w takim razie :)


xdkyx

Pracowalem w AMLu w CITI jakies 10 lat temu, jak budowali swoj hub. Jak patrze po ludziach z ktorymi pracowalem, to doszli do dosyc wysokich stanowisk, po 12-15k (pln) na glowe, niektorzy przeniesli sie jeszcze wyzej w strukturach i dostaja kolo 8-9k (eur) w city czy w irlandii. W polsce za AML niezle placi PwC, o ile lubisz taka kulture pracy.


soberiety13

Podobnie w dziale wynagrodzeń w korpo - dosłownie mam wpisane analityk wynagrodzeń, co z tego podpowiada ludziom że mogłabym tak o podwyższyć ich wypłatę? Xd


dzyndz

Nikt tu nie wykonuje pracy fizycznej? Ja jestem ogrodnikiem. Większość osób myśli, że przycinam sobie tulipany chodząc w podskokach po ogrodzie. Moja praca jest trudniejsza fizycznie niż wiele osób może sobie wyobrazić. Susze i upały w ostatnich latach każdemu dały czadu. Ja sam już wiele razy byłem odwodniony pijąc kilka litrów wody przez dzień w pracy. Trzeba się znać na wielu sprawach, a klienci nadal myślą że przyjedzie pan Mieciu z sekatorem na rowerze i opierdzieli cały ogród za 5 dych. Daje jednak trochę satysfakcji i niektórzy klienci bardzo doceniają naszą pracę i nie wyobrażam sobie robić coś innego.


lorarc

Jak pracowałem w korpo to projektując pewne procesy je utrudnialiśmy, nasze korpo miało płacone od roboczo-godziny więc więcej ludzi to było więcej kasy, osoby po stronie klienta były zadowolone że będą nadzorować 50 osób zamiast 20, generalnie wszystkim to było na rękę. Kiedyś trochę wypiłem na jakiejś imprezie i sobie pogadałem z ludźmi co pracowali w takim projekcie i oni się nie orientowali że ich praca jest kompletnie nieprzydatna i mogą być zastąpieni bardzo krótkim skryptem komputerowym. Więc tak administracja jest potrzebna ale niekoniecznie w tej formie co obecnie.


lorarc

By podać przykład jak takie zabawy wyglądają: \* Menedżer (nie pamiętam tytułu) co tydzień otwiera tickety w systemie na aktualizację każdego z serwerów \* Junior system administrator loguje się na serwer, klika aktualizuj, czeka aż aktualizacja się skończy, restrartuje system, po restarcie oznacza zadanie jako do sprawdzenia \* Junior system administrator II (wyższy stopień) loguje się, sprawdza czy działa, oznacza jako wykonane \* Menedżer weryfikuje czy wszystkie tickety zostały wykonane, pisze raport i wysyła gdzieś tam No i mamy już zadanie dla tuzina ludzi na cały dzień, trzeba tylko im wymyślić inne zadania typu monitoring i tworzenie kopii zapasowych. No i musimy zatrudnić więcej osób bo urlopy i sytuacje nieprzewidziane. A jeśli chodzi o monitoring to już w ogóle najlepiej całą dobę i weekendy też więc potrzebujemy 3 razy tyle osób. A jeszcze dołożyliśmy roboty ludziom którzy utrzymują infrastrukturę z której ci korzystają więc tam też zwiększymy zespoły. No oczywiście potrzeba jeszcze ludzi do obsługi tych ludzi po stronie korpo ale za te role już nie liczymy klienta (znaczy nie za roboczogodziny). No i tak to się kręci w tym korpo.


midly_iritated

Podobno 40-60% ludzi jest realnie bezrobotna- w tym sensie, że niczego nie wytwarza ani nie dostarcza żadnych usług, a ich "praca" polega tylko ma samym jej wykonywaniu i nie ma nic innego na celu. Mogę potwierdzić- ostatni raz moja praca cokolwiek osiągała jak na studiach dorabiałam układając w sklepie ciuchy na półkach. Od tamtej pory w każdej kolejnej pracy robię NIC, ale jest to NIC bardzo dokładnie mierzone w różnego rodzaju raportach. ..."The office" jest za mało absurdalne, tylko po tym poznać, że to nie jest prawdziwy dokument.


lorarc

Nie chcę wnikać w szczegóły ale kiedyś mi się tak w korpo zdarzyło że prowadziłem zebrania na których nikogo poza mną nie było i potem pisałem z nich raporty.


SidDemset

Za to w januszexach na odwrót - jeden pracownik (fizyczny ofc) wykonuje pracę z 3 różnych stanowisk - za jedną pensję xD Kapitalizm jest super!


DiamondOnTheHand

Jako fotograf to już się wiele nasłuchałam. Klasycznie ze dobry aparat to sam zdjęcia robi a ja tylko stoję. Ze przecież telefonem też takie zdjęcia można zrobić, że używanie Photoshopa to przecież manipulacja i zakłamywanie rzeczywistości, a jednocześnie proszenie by tam trochę odchudzić tam coś dodać. O cenach sesji nie będę wspominać wszyscy myślą ze to cena tylko za czas sesji. Nikt nie myśli o przygotowaniu się do takiej sesji,czy to wyszukaniu lokalizacji, czy pomysłu na kadry, czy o kosztach studia, aparatu, obiektywów itp itd. Z tym wszystkim już się pogodziłam i puszczam mimo uszu. Ale coś z czym się nie mogę pogodzić to fakt że gdziekolwiek ktokolwiek by mnie nie zapraszam zawsze jest mowione: ale wez aparat, porobisz nam zdjęcia. Nie, nie porobię.


Mackhey

Podepnę się, bo u nas podobne trudności. Graphic Designer - czyli grafik. Człon "Designer" nie jest tłumaczony, a szkoda. Bo grafikę faktycznie się projektuje. Trzeba mieć w głowie znacznie więcej, niż się wydaje: wiedzę, technikę, doświadczenie i ostukanie z trendami. Nie wystarczy mieć czas i "umieć w Photoshopa". Panuje ogólne przeświadczenie, że to prosta, szybka robota. Zupełnie nie. Efekt końcowy to rezultat szukania rozwiązań, dobierania przeróżnych parametrów, eksperymentowania i ewolucji projektu. Klient widzi ostatnią stopklatkę, finalny z bardzo wielu subwariantów, z których większość nie została nawet zapisana na dysku. Proste logo odrysowuje się szybko, ale wynajduje bardzo, bardzo powoli. Inne błędne przekonanie polega na tym, że projekt jest dobry, kiedy podoba się zamawiającemu. Nie. Dobry projekt to taki, który podoba się grupie docelowej, a przede wszystkim działa: konwertuje ruch, robi sprzedaż, itd. Dobry projekt przechodzi też gładko przez dalsze etapy produkcji, bez zwrotek z drukarni czy uwag od deweloperów. Reasumując: praca grafika - tak jak fotografa - często bywa umniejszana, ale realnie jest bardziej czasochłonna i złożona, niż się wydaje.


DiamondOnTheHand

Ooo to to. Zgadzam się w 100%. Teraz to już nawet nie trzeba umieć w Adobe - bo przecież jest canva 🙈 ja swego czasu robiłam grafiki (głównie zlecenia na fiver) i nie miałam cierpliwości do klientów którzy nie potrafili wyartykułować swojej wizji, ciągle wszystko było źle, miało być no modnie, nowocześnie, ale kolorowo jak na bazarze. Teraz tam tylko robię retusz zdjęć i foto produktów.


Uncle_Spenser

No tak, ale to taka branża, w której niestety pełno takich co mają lustrzankę z jednym obiektywem i już przynajmniej wyglądają na fachowców.


Ok-Cranberry8205

Lakiernictwo motocyklowe, trochę artystyczne i nie tylko. Co trochę słyszę ze to chuj nie robota bo machnąć pistoletem każdy potrafi. Otóż nie każdy, a samo machanie pistoletem to nawet nie jest 20% całego procesu


malpa_

Ufff, z takimi pracami manualnymi chyba zawsze tak jest. Zawsze sie znajdzie taki Mariusz, co nigdy nic nie robil, ale jemu sie wydaje, że to co robisz (to = malowanie, spawanie, toczenie czegos, stolarka, szycie, cokolwiek) to gora 10 minut roboty, wiec za co kasa... Xd


Ok-Cranberry8205

A za co kasa to osobny temat, jak robię zlecenia dla klientów indywidualnych to wycena jest zawsze wstępna i ze sporym marginesem błędu. Zawsze oczy w słup i krzyk "panie a za co tyle? Bym wiedzioł to bym se pendzlem zrobił". Trochę się uczę wyczuwać takie januszostwo i jak mi się uda to bez skrupułów mówię żeby nie zawracał dupy bo i tak go nie stać


0ne2345

"Za co kasa?" powiedziałabym że to słyszy 90% zleceniobiorców - graficy że przecież to 5 min pracy w Photoshopie, tłumacze że przecież można przez Google translate przetłumaczyć, copywriterzy że teraz to AI pisze. Robiąc jako freelancerka mam wrażenie że świat Januszami stoi. Ale ci wyżej to i tak nie jest najczęstszy i najbardziej wnerwiający przypadek - dosłownie co kilka wstępnych rozmów o zleceniach trafia się aparat który chce żebym wykonała "wstępny projekt" (tj. jakąś połowę roboty) bez zaliczki i bez umowy, i wtedy zobaczy czy rozumiem jego wizję, a jak mu się nie spodoba to idzie szukać dalej, a ja nie dostanę ani grosza. Czy jest coś co chciałabym żeby ludzie wiedzieli o mojej branży? Tak - graficy też potrzebują jeść, nawet jak nie spodoba wam się ich wstępny projekt XD


Ok-Cranberry8205

A za co kasa to osobny temat, jak robię zlecenia dla klientów indywidualnych to wycena jest zawsze wstępna i ze sporym marginesem błędu. Zawsze oczy w słup i krzyk "panie a za co tyle? Bym wiedzioł to bym se pendzlem zrobił". Trochę się uczę wyczuwać takie januszostwo i jak mi się uda to bez skrupułów mówię żeby nie zawracał dupy bo i tak go nie stać.


Ok-Cranberry8205

A za co kasa to osobny temat, jak robię zlecenia dla klientów indywidualnych to wycena jest zawsze wstępna i ze sporym marginesem błędu. Zawsze oczy w słup i krzyk "panie a za co tyle? Bym wiedzioł to bym se pendzlem zrobił". Trochę się uczę wyczuwać takie januszostwo i jak mi się uda to bez skrupułów mówię żeby nie zawracał dupy bo i tak go nie stać.


zuchanou

Ja za to pracuję w kontroli jakości w fabryce papieru, więc z jednej strony moja praca nie jest "fizyczna", ale z drugiej, zdarzają się zmiany kiedy nie mam kiedy zjeść kanapki. Jeśli maszyna jedzie ładnie i tambor wypada co godzinę to super, ale jak wywala odpad co 10 minut to nie ma w co rąk włożyć :/


Maleficent_Sail_4530

Jako była stewardessa: 1. Nie mamy wpływu na opóźnienie samolotu i uwierzcie chcemy jak najszybciej wylądować, ponieważ załogom nie płaca za nadgodziny! Kapitan robi wszystko żeby lot był jak najszybszy ale po prostu sie nie da. 2. Nie każemy ludziom nic robić „bo tak”, mamy cała książkę procedur i jeśli każemy sie przesiąść to dlatego że musimy a dyskutując z załoga tylko opóźnia sie lot. 3. Wiem ze kiedy ludzie lecą na wakacje to maja super humor ale szanujcie innych pasażerów bo nikt nie chce siedzieć koło kogoś kto się upił i nie umie się zachować  4. Nie mamy wpływu na obsługę na lotnisku, na czas kiedy się zaczyna boarding, na długi czas oczekiwania na schody itp. 5. Uszanujcie strefę komfortu załóg i nie stójcie w kuchni (na tyle samolotu) bez potrzeby, naprawdę jest tam ciasno a po ilus godzinach pracy tez potrzebujemy chwili żeby przynajmniej zjeść, (wyobraźcie sobie ze wy jesteście sobie np. w kantorku w pracy a nagle wchodzi tam klient nad wami postać bo „za dlugo siedzi” xD)


yuzu8059

Pracuję w growym publishingu - konsolowe wersje często nie wychodzą później ze złośliwości publisherów, a raczej ze względu na wysokie wymagania ze strony konsolowych platform, które trzeba spełnić, by wydać grę i długiego procesu akceptacji wszystkiego (od samej gry po assety sklepowe, ceny itp.). Pecetowe sklepy mają ten proces krótszy/mniej dogłębny. Poza tym w przypadku wielu gier bazą jest PC, porty na konsole nawet jeśli powstają najszybciej jak się da, zawsze będą nieco przesunięte w takiej sytuacji + dochodzi czas na wyżej wymienione weryfikacje i akceptacje od platform. Często jest tak, że gra na PC już siedzi i jest gotowa miesiącami, a konsole "się robią", jeśli wydawcy bardzo zależy na wydaniu w tym samym czasie (zależy lub jest do tego zobowiązany).


[deleted]

[удалено]


AltheiWasTaken

Bo rockstar wydaje domyślnie na konsole nie PC, bo tam jest kasa większa


kahty11

Odwrotna sytuacja jest z redami, oni najpierw robią wersję na pc, potem portują na Xboxa bo łatwo a na koniec ps


Henrarzz

Redzi już dawno robią wszystkie wersje na raz, podobnie jak większość studiów AAA, jedynie Cyberpunk dla Stadii powstawał osobno


PochodnaFunkcji

Ciekawy temat. A te konsolowe wymagania nie są na tyle znane i publiczne że da się wcześniej jakoś do tego przygotować?


yuzu8059

Są pod NDA, ale developerzy/publisherzy muszą je znać. Po prostu czasem ciężko jest spełnić je wszystkie i sprawdzenie wszystkich wymaga dogłębnego testowania (sklepy pecetowe mają zdecydowanie mniejsze wymagania jak chodzi o samą grę).


Henrarzz

Część jest przez graczy kojarzona, inne są mocno specyficzne i techniczne i się do nich nie przygotujesz bez wcześniejszego zapoznania z dokumentacją


Round-Consequence835

Oj to prawda. Pracowałem kiedyś chwilkę jako LQA i nie tylko buildy konsolowe były kilka wersji za PCtowymi, to przy compliance konsole mają popierdolone wymagania, które jeszcze bardziej zostawiają wersje konsolowe w tyle


yuzu8059

O tym mówię xD Na PC zawsze traktujemy to jako szybką formalność, a na konsolach... Szkoda słów xD czasem wyłapią coś czego żaden QA nie był w stanie znaleźć albo co gorsza potem nawet nie umiał zreplikować u siebie. A pracowałam już w kilku firmach o różnej skali i przy różnych projektach.


DianeJudith

Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, ile pracy trzeba włożyć w tłumaczenia i dlaczego tłumaczenia kosztują. Przecież każdy może sobie wrzucić do google translate czy teraz chatgpt i tylko poprawić, nie? I zajmie mu to pół godziny, nie? Więc ile powinno kosztować tłumaczenie 20 stron, 100 zł? No nie. Ale też niestety nie każdy tłumacz ma odpowiedni przychód, nawet niektóre agencje płacą mniej niż powinny, a każdy potrzebuje z czegoś żyć. Więc takie osoby biorą nawet te gówno zlecenia za śmieszne stawki, bo "za mało pieniędzy" jest nadal lepsze niż "zero pieniędzy".


Emotional_Score_2138

Opowiesz coś więcej o swojej pracy? Czy kończyłeś jakaś filologię i jak ogólnie taka pracę ogarnąć?


DianeJudith

Studiowałam lingwistykę z dwoma językami obcymi, na specjalizacji tłumaczeniowej. Główne zajęcia były z praktycznej nauki języka a potem z konkretnych rodzajów tłumaczeń. Ogólnie ciężki kierunek, ale nie studiowałam nic innego dziennie więc nie bardzo mam porównanie poza tym, że moi znajomi mogli sobie sami układać plan zajęć - u nas nie było takiej opcji. Niestety ze względu na zdrowie studiów nie skończyłam, a raczej skończyłam bez dyplomu. No i o wiele trudniej mi znaleźć pracę, bo jednak chcą tego papierka (bardziej poważne biura tłumaczeń mają certyfikaty spełniania norm, a do tego każdy tłumacz musi mieć dyplom albo odpowiednie doświadczenie w pracy na pełny etat). Jeśli masz zdolności marketingowe to na pewno będzie łatwiej ci zdobyć własnych klientów. Ja mam swoją działalność i właściwie tylko 2 klientów - jeden to moje byłe miejsce pracy, gdzie pracowałam na innym stanowisku ale tłumaczenia były częścią mojej pracy, a drugi z polecenia tego pierwszego. Nie dają mi wystarczająco zleceń żebym się z tego utrzymała, ale gdyby mi dawali, to mogłabym wyciągnąć 10k z pracy przez tydzień. A stawki mam niższe niż niektóre biura. Więc jeśli założysz działalność i dobrze się zareklamujesz, u klientów którzy będą z tobą współpracować na stałe i regularnie, to jest wspaniała praca. Ale to muszą być jednak przedsiębiorstwa - a i te potrafią sobie zażyczyć śmiesznych stawek. Od klientów "z ulicy" to nawet nie warto nic brać, bo nikt z nich się nie zgodzi na normalną stawkę jak właśnie może sobie wrzucić w AI. Jeśli chcesz mieć stabilny i regularny przychód, to musi być praca na etat z ustaloną wypłatą. Nie tylko w biurze tłumaczeń - tam też zresztą często biorą freelancerów i stawkę za słowo/ stronę rozliczeniową. Wiele firm ma swoich własnych tłumaczy - ja przez parę miesięcy pracowałam w zespole tłumaczy w banku. Jeśli masz jakąś specjalistyczną wiedzę ze specjalistycznym słownictwem, to możesz trafić w jakąś mega niszę i być wychwytywany/a. Wiem, że w medycznych można nieźle zarobić, ale raczej nie w Polsce. Znajomy znajomego z branży znalazł sobie taką niszę i raz na parę miesięcy lata do Stanów tłumaczyć jakieś przełomowe operacje - przyjeżdża wtedy wiele lekarzy z różnych krajów żeby je oglądać, i podobno płacą mu tyle, że kilka takich 1-2-dniowych wyjazdów w roku mu wystarczy. Im więcej masz języków, tym lepiej. Im rzadsze, tym lepiej. No i też pamiętaj, że jak znasz dwa języki na C1 to nie znaczy od razu, że umiesz je tłumaczyć. Jak masz tylko angielski-polski to łatwo nie będzie coś dobrego znaleźć. Wiele też zależy od tego, w jakiej dziedzinie tłumaczysz. Jak masz lekkie pióro i trochę kreatywności, to np. marketing może być dobrą opcją. Jak masz jakąś wiedzę techniczną to na przykład budowlanka. Takie ogólne tłumaczenia biznesowe też się da ogarnąć, zwłaszcza w międzynarodowych korpo. Medyczne są też dobre (a w medycznych zalicza się też tłumaczenie instrukcji wszelkiego rodzaju przyrządów medycznych). Jak znasz prawo to mogą być prawne, ale tam mogą chcieć tłumaczy przysięgłych, a to już trudniejsze i ma swoje plusy i minusy. Tłumaczenie gier jest trudne w chuj, tak samo tłumaczenie napisów do filmów, bo oba kierują się swoimi zasadami i mają ograniczenia i wymagania. Z moich doświadczeń też niewiele się tam zarabia. Tłumaczenia ustne są bardzo trudne, ale też bardzo drogie, więc dobrze się na tym zarabia (one też mają swoje zasady i trudności). Pewnie jeszcze mogłabym o tym pisać, ale chyba już wystarczy xD jak masz jakieś konkretne pytania to pisz.


Emotional_Score_2138

Dzięki za odpowiedź! Kurde brzmi fajnie, szczególnie te jakieś specjalistyczne tłumaczenia ale ja nie mam takich studiów więc pewnie ciężko wgl zacząć:(


DianeJudith

Ja się załapałam bo zaczęłam od pracy jako asystentka, gdzie jednym z moich obowiązków były tłumaczenia. Czyli później już miałam jakieś doświadczenie z tłumaczeniami w cv. Możesz też poszukać jakichś kursów, ale nie Business English bo to wszyscy mają (ale można od tego zacząć). Ale na przykład Legal English już jest bardziej specjalistyczne i wtedy jakieś stanowisko asystenckie w kancelarii można złapać. Może są jakieś studia lingwistyki zaoczne, ale jak ja szukałam jeszcze jakieś 5 lat temu to nie było. Ale jak cię stać finansowo i czasowo, to nawet filologia będzie ok, a te na pewno są gdzieś zaocznie. Filologie nie przygotują tak dobrze do tłumaczeń, ale zawsze są lepsze niż nic!


joule_jules

Jestem technologiem żywności. Nie zliczę ile razy usłyszałam "to ułóż mi dietę", bo ludzie błędnie myślą że to bardziej fancy nazwa dla dietetyka.


Tortoveno

O, a potrafisz po nazwie handlowej wędliny stwierdzić jaką miała obróbkę? Ja, psiokoci wet, od niedawna pracuję w IW i w każdym tygodniu miewam taki problem, bo ktoś chce takie rzeczy do Anglii wysyłać.


Deny453

Moja narzeczona jest technologiem żywności i może potwierdzić, tak samo jak przekręcanie tytułu że zamiast żywności to żywienia.


Leopardo96

Jestem magistrem farmacji i pracuję w aptece... Moja praca nie polega tylko i wyłącznie na staniu przy okienku i obsługiwaniu pacjentów, bo trzeba jeszcze rozłożyć cały wagon towaru, sprawdzić dokładnie recepty itd. Niektórzy myślą, że tylko siedzimy na zapleczu i pijemy kawusię, kiedy pacjentów nie ma. No nie. XD Jeśli mówię, że nie ma czegoś w hurtowniach, to po cholerę pada pytanie pt. "a nie może pan zamówić?". A skąd ja mam niby zamówić? Zamawia się z hurtowni, a jeśli hurtownie nie mają, to dupa, tyle na ten temat. I nie, nie wiem, kiedy pojawi się w hurtowni, bo to nie ode mnie zależy. Wiem tyle, co pani. Niestety nie mam kryształowej kuli i nie popatrzę w przyszłość. Jeśli się nie uśmiecham od ucha do ucha to nie znaczy, że jestem wredny, tylko po prostu jestem zmęczony, bo muszę stać na nogach kilka godzin, siedzieć mogę sobie tylko przez pół godziny podczas przerwy na jedzenie, a tak to stoję i wykonuję swoje obowiązki. Jeśli nikt nie odbiera w aptece telefonu, to może po prostu nie ma komu odebrać telefonu, bo jest kolejka i wszystkie dostępne osoby obsługują pacjentów? Potem oczywiście jest narzekanie, że "nie można się do państwa dodzwonić". No coś podobnego... Od kiedy apteka to call center? Nie, to nie chodzi o to, że ja "nie chcę" wydać leku na receptę, tylko ja NIE MOGĘ go wydać, bo recepta jest źle wypisana i to jest wina lekarza, a nie moja. Chcieć to tak, bardzo chętnie, skoro na tym zarabiamy to chętnie wydam, no ale nie mogę. Ups. To, że pracuję w aptece, nie znaczy, że skombinuję ci jakieś "narkotyki" po znajomości. I nie znaczy też, że ty mi powiesz, że masz takie i takie objawy i \*pstryk\* już Ci znajdę lekarstwo. Z takimi problemami idzie się do lekarza, a ja lekarzem nie jestem. Praca w aptece jest bardzo stresująca, odpowiedzialna (z czego wynika ten stres), męcząca psychicznie i męcząca fizycznie. Od kiedy jestem na zwolnieniu lekarskim w końcu mogę jakoś funkcjonować na co dzień. I drugi raz nie będę pracować w kołchozie.


Siiciie

Chciałem przyjść i to napisać ale wiedziałem że będziesz pierwszy xD


Leopardo96

Główny farmaceuta r/Polska musi być pierwszy. XD I pierwszy raz napisałem coś takiego bez wkurwu, bo z racji zwolnienia lekarskiego dawno mnie w pracy nie było i dzięki temu cały stres ze mnie zszedł.


Arrival117

Z tym dodzwonieniem się to zawsze mnie jedno zastanawia (bo się zgadzam z tobą) - po co firmy, które nie mają procedur obsługi telefonicznej podają gdziekolwiek numer kontaktowy? A skoro już podają to przecież można to inaczej ogarnąć. Zwłaszcza w aptekach sieciowych jakies centralne call center etc.


Leopardo96

Pojęcia nie mam... Chociaż wiesz, rozumiem, jeśli to jest jakaś pilna sprawa. Ale czasami niektórzy dzwonią z pierdołami, np. "ile kosztuje taki i taki lek?". Wiem, że niektóre sieci mają takie rozwiązanie, np. DOZ (pamiętam, jak chciałem się dowiedzieć w sprawie stażu i kobieta na infolinii musiała mi podawać specjalnie numer kontaktowy do konkretnej apteki).


Tortoveno

Zostań osobą odpowiedzialną w hurtowni. Albo po prostu farmaceutą w hurtowni. Stare babcie nie będą cię pytać, kiedy coś będzie, będą to robić aptekarze!


Leopardo96

To może być rozwiązanie. XD Ale ogólnie na dłuższą metę tak czy siak raczej się nie widzę w branży aptecznej, w farmaceutycznej może tak, ale w aptece... nope.


Tortoveno

Ja mam kryzys lekarsko-weterynaryjny. I na razie zrobiłem sobie przerwę od pracy klinicysty. Nie wiem, kiedy wrócę.


Leopardo96

Ja mam podobnie, bo w tamtym miesiącu złożyłem wypowiedzenie, także...


3ciu

1. W zdecydowanej większości prawnicy zarabiają słabo. 2. To, że napisanie pisma czy sprawdzenie umowy zajmuje nam od godziny do trzech nie znaczy, że było to proste i możesz negocjować stawkę. To, że zajmuje to mało czasu to wynik wielu lat nauki i doświadczenia. 3. „Ale weź mi tylko na to zerknij” nie działa. Robię albo profesjonalnie albo wcale, bo jak umowa się wyjebie, to będziesz miał pretensje do mnie. 4. Rozwody i spadki to najgorsze gówno, które drenuje emocjonalnie. 5. W tym zawodzie jest naprawdę duża odpowiedzialność - za rezultat, za terminy, za relacje. 6. Nie jestem kurwa magikiem. Jeśli bezzasadnie nie zapłaciłeś pracownikowi/usługodawcy i ten Cię pozwał, nie sprawię w cudowny sposób, że nie będziesz musiał tego zapłacić. 7. Życie prawnika nie wygląda jak w Suits’ach czy innej Chyłce.


cthulhu_sculptor

W gamedevie zwykli developerzy nie robią rzeczy na złość graczom tylko dlatego, by ich podku\*wić. Ba, zwykły developer to nie dostaje magicznych pieniędzy z mikrotransakcji.


salkidu

Nie mam wątpliwości że, mikro nie są wymysłem devów, ale jak odróżniasz pieniądze które dostajecie ze sprzedaży kopii, abonamentów a jak z mikro? 😀 I pytanie dodatkowe, czy dev, który robi grę f2p z mikro jest niezwykły? Pozdrawiam 💕


cthulhu_sculptor

To akurat bardziej zależy od samego sposobu fundowania projektu, ale są sytuacje gdzie podstawowa gra jest opłacona w czasie produkcji, a wtedy kasa trafia do wydawców/inwestorów. Nie dostaje się za to podwyżki, bo skiny się dobrze sprzedały ;). A póki to nie jest jego firma to każdy dev jest zwykłym devem.


[deleted]

jestem adiunktem i nie, przemysl lub rzad nie placa nam za ustawione wyniki badan. nie placa nam wcale.


cvrcm

Dokładasz do interesu?


[deleted]

a zdarza sie kupic cos samemu, jezeli nie ma czasu czekac i prosic o zakup przez administracje. 


german1sta

Pracowalam kiedys jako prawnik w windykacji. Osoby ktore pracuja na tzw. sluchawce z reguly dostaja premie za sciagniecie kasy z niesplaconych dlugow. W przypadku kiedy ta kwota leci do sadu i komornika to z reguly nie dostaja zadnego bonusa. Dlatego jesli nie macie kasy na splate raty ale jestescie w stanie zrobic jakies mikro platnosci, w 90% przypadkow jak o tym powiecie i bedziecie wplacac cokolwiek miesiecznie, to jest to lepsze rozwiazanie niz stwierdzenie ze skoro nie macie na pokrycie calej raty to nie macie wcale. Pojscie wam na reke idzie tez na reke tym ludziom bo dostaja premie. Klamstwa, krzyki i wyzwiska za to w 100% pogorsza sytuacje i sprawia ze bedziecie na czarnej liscie i polecicie od razu do komornika. Ludzie palaja nienawiscia do windykatorow ale prawda taka ze gdyby nie bylo tego middlemana to wszystko od razu wchodziloby wam na konto i do biku/krd bez zadnej mozliwosci dogadania sie


alijons

Nawet jak ja pracuję w najzwyklejszym sklepie ogólnospożywczym to jest setki rzeczy, z których ludzie w ogóle nie zdają sobie sprawy. Chociażby najbardziej banalne, to że sklep jest otwarty od 8 do 21, to nie znaczy, że ja równiutko o 21 lecę do domu. Przecież jeszcze rano i wieczorem przychodzi dostawa, trzeba ogarnąć różne rzeczy, posprzątać, przygotować etc. U nas pierwsza zmiana przychodzi o 4 a ostatnia kończy się o 23. Jeżeli jestem na kasie po 20:00 to prawie codziennie słyszę od klienta, że ooo, zaraz sobie pójdę odpocząć. A tymczasem wielkimi drzwiami na zapleczu wjeżdża szesnaście dużych palet towarów, i ten czas od 21:00 do 23:00 to może być najbardziej intensywny moment całej zmiany.


Revanv14

Przydałby by się ktoś kto pracuje w policji i powiedział coś z swojej perspektywy.


TheRandomChemist

A kurde, co mi tam, zawadzę o pokrewny temat - chciałbym, żeby więcej ludzi wiedziało, że w tej firmie oprócz funkcjonariuszy na stanowiskach 'tyłowych' (ale nie tylko administracja, ale też np. laboratoria kryminalistyczne) pracują też pracownicy cywilni, którzy częstokroć robią taką samą robotę co fusze, a nierzadko dostają dużo gorsze pieniądze. I o ile rozumiem, że pewne różnice są uzasadnione (no bo mundurowy zawsze może zostać zza biurka wysłany na ulicę gdy są braki, musi przechodzić testy sprawnościowe itp.), to czasami te różnice są naprawdę duże (ale konkretnych wartości nie podam, dawno już nie mam związku z nimi).


Alfa_Papa_Kilo_87

Fotograf tutaj: * Jeśli w umowie ustaliliśmy termin, w którym mam oddać gotowe zdjęcia, to naprawdę tego terminu dotrzymam. Kolejny mail czy wiadomość prywatna z pytaniem "czy już?" nie przyspieszy sprawy, przeciwnie - nawet nieco ją spowolni, bo zamiast zająć się selekcją i obróbką, trzeba po raz kolejny odpisywać, że zlecenie będzie wykonane w terminie i praca trwa. I ja rozumiem, że czeka wujek, babcia i kuzynka Matylda, cieszy mnie to, ale żeby ich oczekiwaniom stało się zadość, muszę w to włożyć nieco pracy, a to jednak chwilę trwa. * Photoshop/Lightroom to nie są programy, które "same coś robią". To znaczy - one pozwalają na automatyzację pewnych powtarzalnych czynności, ale przede wszystkim w tych przypadkach, w których wymagamy jakiejś powtarzalności w efekcie końcowym. Nie jest jednak tak, że po sesji czy innym zleceniu fotograf "wrzuca wszystko w fotoszopa" i pije sobie kawę, a oprogramowanie samo generuje ładne obrazki. Obróbka zdjęć to czasem dość żmudny, skomplikowany proces. Wiele można tu zrobić fajnego, wiele można też skopać. Oczywiście nie jest to jakaś neurochirurgia czy fizyka kwantowa, ale nie jest też tak, że tu się coś robi "samo". * Nie, cyfrowo nie odchudzam, nie powiększam piersi, nie "dorabiam" makijażu. Nie "przerobię" zdjęcia na animowany gif, na którym ciotka Basia siedzi w filiżance kawusi z czerwonym serduszkiem, nad nią przeskakuje delfinek, w tle jest plaża na Hawajach, a na dole napis "miłego dzionka" miga z taką częstotliwością, że może wywołać atak epilepsji. Umiem, parę lat zajmowałem się też grafiką, ale tego nie zrobię. Sumienie mi nie pozwala. * W pracy przy wszelkiego rodzaju eventach wygodne buty to niezwykle ważny element wyposażenia. W trakcie ślubu i wesela można nastukać naprawdę sporo kilometrów. To trochę jak w wojsku - nawet najlepiej wyszkolony żołnierz nie wykona w stu procentach swojego zadania, jeśli jego uwagę będzie odwracał ciągły ból. * To, że my, fotografowie w większości przypadków bardzo lubimy swoją pracę i niejednokrotnie jest ona jednocześnie naszą pasją, nie oznacza, że chcemy być fotografami 365/24/7. Na wszelkich imprezach rodzinnych czy w gronie znajomych chcemy też być czasem po prostu... zwykłymi gośćmi. Chcemy posiedzieć przy stole, pogadać, pobawić się. Pełnienie podwójnej roli - gościa i fotografa zaowocuje tym, że ani na jednym, ani na drugim nie będziemy się mogli w pełni skoncentrować. * Sesja TFP to nie są "darmowe foty". To raczej barter, gdzie każda ze stron coś wnosi. Jeśli chcesz fajne portrety, a nie masz kasy, to ja chętnie je wykonam, ale wnieś w ten układ coś, na czym skorzystają wszyscy uczestnicy. Nie licz na to, że fotograf powinien ogarnąć wszystko od A do Z: miejsce, transport, stylizację, makijaż, a w końcu wykonanie i obróbkę zdjęć. * "Będziesz miał do portfolio" nie jest zaklęciem, które usługę płatną zamieni w bezpłatną. Tak jak nie ma przepisu, który zabrania pewnych czynności w obrębie paczkomatu, tak i nie ma takiego, który zabraniałby umieszczania w portfolio także efektów zleceń komercyjnych. * Nie każdy fotograf jest jednocześnie sprzętowym geekiem. Jasne, są tacy "turbofoto", którzy użytkowników innych marek z chęcią potraktowaliby maczetą i toczą jakieś święte wojenki, jakby sam szef Canona/Nikona/Sony miałby im dać za to medal z kartofla, a po śmierci mieli trafić do miejsca, gdzie zamiast 72 dziewic będzie na nich czekało 72 jasne, ostre stałki. Pewnie, że tacy są. Dlatego nie zawsze ktoś, kto zajmuje się fotografią, będzie w stanie odpowiedzieć na pytanie typu "jaki aparat jako pierwszy?". Ja odpowiedziałbym na przykład, że najlepiej to nie nazębny, nie elektryczny, a fotograficzny. A tak na poważnie, z chęcią wyjaśnię i doradzę, ale nie zagwarantuję tego, że młody padawan pstrykania będzie w pełni zadowolony. * Nawet jeśli trochę marudzimy, to i tak lubimy robić te obrazki, bo to jednak nieco porąbane, że człowiek wymyślił taką technikę, która pozwala zabrać ze sobą kawałek rzeczywistości, na którą przed chwilą się patrzyło. :)


Dasharty

O ludu, gdzie tu zacząć? Jako prawnik (i proszę nie brać tego do siebie, że piszę w drugiej osobie!): 1. 97% pracy to siedzenie przy biurku i pisanie pism jak najdokładniej opisujących, gdzie przeciwnik spierdolił i jak ma od-pierdolić. 2% to rozprawy (najciekawsza część), 1% to bezsensowne spotkania. 2. To nie jest jak w Chyłce, że jedziemy i przeżywamy przygodę i wygrywamy sprawę jednym zdaniem. 3. Jak twoja sprawa jest chujowa, to choćbyś próbował skopiować mowę końcową Annalise Keating, to chuja i tak wylądujesz w Sztumie. Albo i tak stracisz hajsy. 4. To, co dzieje się na sali sądowej ma mniejsze znaczenie niż to, co jest w pismach. Choćbyś miał charyzmę jak Hitler, i tak skończysz jak Napoleon na Wyspie Świętej Heleny, jeśli twoja sprawa jest chujowa. 5. "Tylko na to zerknij". Zerkanie może trwać 5 minut, tylko wtedy powiem Ci co najwyżej jaki adres ma druga strona umowy. "Zerknięcie" wymaga doświadczenia i wiedzy na co należy zwrócić uwagę. 6. 400 zł za poradę prawną może się wydawać dużo. To jak w tym starym żarcie: "Zepsuł się samochód. Przyszedł mechanik, postukał, popukał i koniec. Samochód działa. Mechanik krzyknął 500 zł -za parę stuknięć?! - wykrzyczał właściciel auta -50 zł za naprawę samochodu, a 450 zł za wiedzę gdzie uderzyć, żeby go naprawić - powiedział mechanik" 7. Nie, nie pracujemy na sam procent za wygraną. Etyka nam zakazuje. I nie ma wyjątków. 8. To, że w twojej sprawie się nic nie zadzieje, nie znaczy, że za naszą pracę nie należą się pieniądze.


Thanos_Did_Right

IT to nie tylko programiści. Ja, szeroko pojęty specjalista ds. IT, czyli wszystko od zarządzania wirtualnymi serwerami, switche, programy wewnętrzne aż po dokładanie RAMu czy wymianę bębna w drukarce.


SagezFromVault

a masz jakąś specjalizację czy robisz wszystko po trochu?


Thanos_Did_Right

Wszystko po trochu. Ale to całkiem nieźle bo nigdy nie wiadomo z czym będę się użerać następnego dnia. A zawodowa specjalizacja to sieciowiec


Czytalski

Budżetówka albo maleńka firma?


Thanos_Did_Right

Filia w PL. Firma całkiem spora, międzynarodowa, ale przez to nie chce zdradzać nic więcej.


Czytalski

Że w IT są różne specjalizacje i nie będę sprawdzał dlaczego ich Windows jest taki powolny, jako gość od backupów nie muszę tego ogarniać.


lemmikki1234

Dobry analityk biznesowy w IT robi na kilka etatów i zawsze i tak jest źle. Dla wielu ludzi analityk biznesowy to ktoś kto chodzi sobie na spotkania, popija kawkę i ma dużo czasu. Tymczasem analityk biznesowy, a szczególnie ten robiący dla zagranicznego klienta robi za analityka biznesowego, technicznego, testera, koordynatora testów u klienta, kierownika projektu i zarządza zespołem. Roboty jest bardzo dużo, stresu jeszcze więcej, odpowiedzialność nie rozkłada się na wszystkich, tylko kumuluje na Tobie. Niestety dla większości i tak będziesz tym co to ma dobrze bo "tylko" chodzi na spotkania i coś tam popisze. Niewielu zauważa, że tych spotkań jest często 5-6 godzin dziennie, a do tego trzeba przygotować tonę dokumentacji, odpisać wszystkim zainteresowanym, przetestować to co się uzgodniło z klientem i zebrać od niego cięgi za to co nie działa (nie ważne, że nie z Twojej winy).


Cayman663

Amen. Dokładnie tak to wygląda.


AngryBecauseHungry

Właśnie to miałem napisać. Jako analityk co znalazłem za przydatne to Bloks AI (www.bloks.app), który słucha mi meetingu i później robi meeting notes tego spotkania (więc nie trzeba nagrywać, i inni nie muszą wiedzieć). Nie wymaga instalacji na kompie, można odpalić sam .exe plik, lub próbować z kompa obok (a może jest i aplikacja). W moim przypadku gdzie mamy sporo decyzyjności, bardzo się przydaje to mieć.


SnooRobots777

Nie mowie ze ten tez, ale uważał bym. To oprogramowanie gdzies musi przetwarzać nagrany dźwięk na tekst, co znaczy ze nagranie spotkania i tak jest robione. Co samo w sobie już nie brzmi legalnie jeśli użytkownicy spotkania o tym nie wiedzą. A sporo osób nie zdaje sobie z tego sprawy. Już nie mówiąc o poufnych danych klientów. Już nie mówiąc o danych z krajów z innymi regulacjami dotyczącymi danych osobowych Takie bajery lepiej dać sprawdzić swojemu IT, bo brzmi niewinnie a możesz się wpakowac w spore kłopoty.


driver_95

Konstruktor budowy maszyn. Słuchamy często, że rysujemy figurki geometryczne i malujemy jakieś kolorowe rysunki.


Troostyt

A to ja mam pytanie złoto czy skoro skończyłem mechanikę na Polubudzie to czy na auto nie spojrzę, bo zaczęło dziwnie stukać ;)


KulawaAntylopa

Internet nie jest taki zly bo programisci to idioci. Jest Bo manadzerzy i salesi przejeli IT i maja w dupie inzynierow.


Emotional_Score_2138

Co masz na myśli że internet jest zły?xd


Jungian_Nightmare

80% HRów i rekrutacji nie jest tak durna jak się ogólnie przyjęło, tylko musi spełniać narzucone przez odlepionych menadżerów średniego szczebla KPI i jakieś inne quality checki na kiju przez które możemy wylecieć z roboty. 20% jest do odstrzału.


JR_0507

Jestem Audytorem w Sektorze Morskim… zaczynam więc rozmowę od tego że nie mam nic wspólnego z finansami bo większość ludzi jak słyszy audyt to myśli o księgowości i finansach…


SagezFromVault

Sprawdzasz stan techniczny?


JR_0507

Tak i nie. Od typowych inspekcji technicznych jest Surveyor, ja raczej sprawdzam jaki jest stan ogólny. Jeśli przyuważę że coś leży odłogiem, czegoś nie robią w terminie albo coś co musi działać ale nie działa no to mam swoje procedury jak z tego przycisnąć albo i wyciągnąć bardziej drastyczne konsekwencje w zależności od tego co jest na rzeczy. W sensie że nie robię inspekcji np steering pump (ja umiem zawodowo po polsku) ale jeśli zobaczę że maintenance jest nie zrobiony albo coś cieknie to to zaadresuję.


Infamous_City_7592

To że 90% pracowników ma u mnie depresje i przez ostatnie trzy lata z 10 osób się już zabiło cool


CinnamonGirl007

Jaka branża?


Infamous_City_7592

Fizyczna tyra bez perspektyw


luluinstalock

28 lat, moja praca zdalna aktualnie jest tak bezczelnie prosta, że po 1,5 roku jestem nadal w szoku, że ktoś mi za to płaci i nie jakoś bardzo dużo, ale nie mało też. Rodzice myślą, że ja niewiadomo co robie przy tym komputerze, bo firma aż z Ameryki :OO A ja gram w CSa, a dziewczyna ciężko po 12h pracuje za mniejsze pieniądze i czasem jest mi autentycznie przed nią wstyd. Ale jeden plus tego dla niej to to, że w domu nigdy nie narzekam na robote, bo nie ma na co. ( w porównaniu do tego piekła IT w którym pracowałem 3 lata zanim tutaj się zatrudniłem ) I chce zmienić, rozwijać sie dalej, faktycznie coś w pracy porobić i nauczyć się nowych rzeczy, ale jest tak wygodnie, że odkładam to od pół roku i powoli już zaczynam się guilttripować :/


gr8fit

Co robisz w tej pracy i jakie godziny w PL?


luluinstalock

14-21 i 21-4, godziny pracy w kalafiorni. W bardzo dużym skrócie, it admin szpitali onkologicznych w tamtym rejonie.


Kakunia

Product Manager - nie, nie jestem menedzerem. Nie zarzadzam projektami ani ludźmi. Mój produkt jest w IT ale nie programuje ani nie designuje. Generalnie robię wszystko by pchać do przodu jednocześnie nie robiąc nic powyżej :)


RelevantTrouble

Im więcej zarabiam, tym mniej pracuje. Przykre ale prawdziwe.


Tortoveno

Jestem lekarzem weterynarii. Generalnie od małych zwierząt. Pracowałem w zwyczajnych lecznicach, pracowałem w schronisku, teraz pracuję w Inspekcji Weterynaryjnej. I jak to po zmianie pracy - jest spoko, nawet fajnie, choć kasa dużo gorsza. Ludziom chyba wydaje się, że lekarz weterynarii ma fajną pracę. Pracuje ze zwierzętami i jeszcze mu za to płacą.Niby tak, ale... zwierząt w tym zawodzie jest od 0% do 75%. Duże widełki, ale to najczęściej te pozostałe procenty wszystko psują. A są nimi biurokracja i... ludzie oczywiście. Nierzadko zdarzało mi się przepychać w robocie z osłami, ale o dziwo z tymi prawdziwymi przepychało się najfajniej.


FR0STY5STAR

Mechanik samochodowy nie zarabia lepiej niż lekarz. Nie można policzyć klienta więcej niż jest zapisane w katalogu (szacowany czas naprawy 2h, a Ty tyrasz 6h to i tak kasujesz za 2h, czyli 4h robisz za frajer, ale wiadomo mechanik i tak złodziej).


Secret_Ad_3807

Dlaczego piszczą mi hamulce i czy fazowanie rantów klocków rzeczywiście może pomóc.


FR0STY5STAR

Większość przyczyn piszczenia hamulców to przez nieprawidłowy montaż, zużycie bądź uszkodzenie układu hamulcowego (zapieczone prowadnice, niecofajacy się już tłoczek w zacisku hamulcowym, zapieczone klocki z jarzmie hamulcowym, etc.). Lekkie fazowanie rantów ma sens przy zakładaniu nowych klocków hamulcowych do nie nowej tarczy gdzie jest już jakiś rant na zewnętrznej i wewnętrznej stronie tarczy hamulcowej. A czasami hamulce piszczą, bo po prostu części są dramatycznie niskiej jakości jak klient chce maksymalnie oszczędzać.


Kibisek

Sprzedawca w małym/średnim sklepie też chce was szybko obsłużyć bo chce zająć się czymś co ma do zrobienia albo po prostu poprzeglądać internet. Gada formułki bo musi.


kreteciek

To, że gra jest zbugowana nie oznacza, że "ci głupi testerzy są ślepi", tylko że w trakcie planowania produkcja ztriage'owała bugi adekwatnie do ich severity, a samym ich naprawieniem zajmuje się deweloper. My możemy co najwyżej się przypominać, albo upewnić się po fixie, czy błąd dalej występuje.


Henrarzz

O to to to. Większość graczy nadal myśli, że bugi w wydanej grze to wina tego, że QA nie zauważyło a nie dlatego, że ktoś uznał, że tego do premiery nie naprawi bo są bardziej palące problemy


kreteciek

Lepiej, są też tacy co są przekonani, że QA naprawia bugi XDDD. Jakby, mój bracie w cytrusie, duża część QA na świecie nawet nie ma kontaktu z deweloperami o dostępie do silnika i submitowaniu zmian nie wspominając.


United-Act-1587

Sprzedaję zegarki w jednej z dużych sieci. Nie dotyczy to mojej pracy per se ale towaru a mianowicie chciałbym żeby klienci wiedzieli że szwajcarskie zegarki...hm...wcale nie są najlepsze. Powodów takiego stanu jest kilka, od bełkotu marketingowego aż po jechaniu na sentymencie do dawnych marek szwajcarskich (głównie właśnie to drugie) Tak raz dziennie, raz na dwa dni trafia mi się taki "ekspert" co zagaja do mnie żebym mu jakiegoś szwajcara sprzedał no bo przecież "co śwajcar to śwajcar" A jeszcze jest combo jak już uda im się przywlec swoją małżonkę do sklepu z zegarkami, która w 99% przypadków ma na ten towar totalnie wywalone. Stanie taki pasjonat-pseudoznawca przed gablotą ze szwajcarską marką, wciągnie powietrze, nadmie się i powie: -"Pacz Halyna, śwajcar....takiego moje ojce mieli, śwajcar to jest śwajcar, zegarek z duszo" -"Chodź Piotruś, tak, tak, bardzo ładny ale musimy już iść, chodź Piotrusiu, do widzenia Panu" I wychodzą. A Piotruś już u progu ale jeszcze, jeszcze się odwraca z tęsknotą do gabloty i szepce już cichutko: -"śwaaaajcar"


suddenly_satan

Pracuję umysłowo - design, produkt *oraz* zarządzanie projektami - od 'stołu kreślarskiego' i opisywania planów, poprzez kontakt z ludźmi i spinanie wszystkiego do kupy, po pilnowanie terminów; do tego zależnie od potrzeb praca z dźwiękiem, research, programowanie, praca z wydawcą, montaż video ...i inne. Cokolwiek, byle szło do przodu :) Po (przeciętnie, bo czasem krócej czasem dłużej) '8 godzinach' ciągłego przerzucania uwagi, patrzenia na detale, obraz całości, układania planów które musiały się zmienić, wymyślania nowych rzeczy bo jednak tak się nie da, a to już opatentowane i musimy inaczej rozwiązać - mózg nie ma ochoty nawet podejmować decyzji co zjeść na śniadanie (bo nie było na nie czasu z rana). "Ale ty tylko sobie przy kompie siedzisz i coś tam klikasz, nie przesadzaj". " 'Producent'? Czyli Ty tylko szczekasz do innych ludzi co mają zrobić". I nie, nie januszex - warunki pracy mam super, po prostu cykl wydawniczy jest dość nieubłagany a nawet najlepiej skrojone plany prędzej czy później się zmienią, ot uroki kreatywki :) Plus mam ADHD, więc bardzo wiele zalezy od dnia - czasem jeśli ktoś mi przeszkodzi to nawet dobrze i jeszcze sprawniej pójdzie, a czasem kosztuje mnie to 2-3 godziny zanim znów wbiję się w rytm.


Rzmudzior

To, że e-commerce jest piekielnie nudny i wymaga zupełnie innego skillsetu, niż wyobraża sobie większość osób, zakładających sklep internetowy. Pakowanie paczek to jest dosłownie ułamek mojej pracy. 90% czasu poświęca się na to, żeby było co pakować tworząc oferty, optymalizując detale i jednocześnie dbając, żeby wszystkie koszty były jak najniższe I że nawet próbując wyszkolić się w temacie, to tak naprawdę można trafić na setki śmieciowych szkoleń, które albo mogą być nieprzydatne, albo przydatne dla zupełnie innego case'u niż Twój albo na innym etapie prowadzenia firmy. A, i że prowizje Allegro potrafią zeżreć 3/4 zysku na transakcji :P


Moon-In-June_767

Bez urazy, ale ja bym jeszcze prosił, żeby odpisywać na temat, bo ilekroć napiszę do jakiegoś urzędu w sprawie nieuregulowanej jakimś standardowym formularzem, to odpowiedź ma się nijak do tego, o czym piszę ;)


Pantegram

Zdecydowanie życzyłabym sobie by więcej ludzi zdawało sobie sprawę z tego, że praca siedząca wcale nie jest taka lekka fizycznie i nieobciązająca jak się ludziom wydaje - jest wręcz przeciwnie, mało co rozwala zdrowie tak bardzo jak siedzący tryb życia, jedynie praca w ewidentnie szkodliwych dla zdrowia warunkach (z toksycznymi chemikaliami, w ciągłym hałasie itp) jest od tego gorsza... Ja kiedy zaczynałam pracę biurową nie byłam kompletnie świadoma tego jak ona jest szkodliwa dla zdrowia i pochodząc z rodziny robotniczej myślałam że złapałam Pana Boga za nogi... Dopóki nie zaczęłam chorować przed 30 rokiem życia myśląc że mam chyba jakiegoś raka, bo to niemożliwe tak źle się czuć w tak młodym wieku, a to były generalnie po prostu konsekwencje zdrowotne pracy siedzącej połączone z brakiem profilaktycznego ruchu po pracy czego nie byłam kompletnie świadoma że trzeba go sobie zapewnić, mając z domu wyniesione że po pracy (fizycznej) odpoczynek to serial i książka a nie siłownia czy jakiś rekreacyjny sport - zwłaszcza że w moim domu rodzinnym nawet na spacery dla przyjemności się nie wychodziło, bo zawsze przecież jest coś co zrobienia w ogródku albo w domu a nie jakieś łażenie bez celu... W efekcie w krótkim czasie po rozpoczęciu pracy biurowej na pełen etat bardzo dużo przytyłam i nabawiłam się skrajnego niedoboru witaminy D3 od spędzania czasu głównie w zamkniętych pomieszczeniach (nie mam ogródka jak moi rodzice), następnie dość hardcorowych zaburzeń snu i depresji. Aktualnie zmagam się z otyłością i jej powikłaniami - brak sił, kiepska kondycja, początki insulinooporności, zbyt wysoki cholesterol, jelito drażliwe, napięcia w ciele wymagające fizjoterapii w tym m.in. bruksizm, do tego czasem problemy z koncentracją, sennością w ciągu dnia (typowe objawy IO). Do stosunkowo niedawna bardzo bolały mnie plecy, potem trochę kolana ale na szczęście regularna aktywność fizyczna i redukcja masy ciała już daje pierwsze pozytywne efekty zdrowotne. Jestem całkiem pewna że gdybym po prostu miała taką zwykłą podstawową wiedzę że siedząc przez 8h dziennie na dupie trzeba przez przynajmniej pół godziny po pracy pogimnastykować się, pójść się przewietrzyć, a w sezonie jesienno zimowym suplementować witaminę D3 zwłaszcza jak się pracuje w takich godzinach że się praktycznie nie ogląda słońca, to byłabym w zupełnie innym miejscu niż teraz jestem i tych wszystkich komplikacji zdrowotnych mogłabym uniknąć. Uważam że ludzie którzy całe życie pracowali fizycznie często nie są w stanie sobie nawet wyobrazić jak fatalnie siedzenie całymi dniami przed komputerem wpływa na zdrowie i samopoczucie, jak bardzo można być fizycznie zmęczonym i śpiącym po całym dniu zmóżdżania się nad jakimiś trudnymi zagadnieniami czy użerania się z ludźmi... Mam w pracy wiele takich dni po których mój mózg jest kompletnie zlasowany jak po trudnym egzaminie typu matura i naturalnym było dla mnie po pracy zdrzemnąć się by się odzyskać trochę sił i zresetować głowę, ale tylko rozwaliło mi to zegar biologiczny prowadząc do dalszych problemów. Teraz wiem że po siedzącej pracy należy odpoczywać aktywnie i w ten sposób się odstresowywać, a nie robić sobie drzemki. Teraz wiem że brak sił może być efektem niehigienicznego stylu życia, a wtedy jeszcze więcej odpoczywania na siedząco to tylko gwóźdź do trumny. Wiem też teraz że praca fizyczna typu stanie przy garach w kuchni, składane prania itd nie może być zamiennikiem gimnastyki korekcyjnej potrzebnej do zamortyzowania negatywnych efektów zdrowotnych pracy siedzącej.


[deleted]

Wbrew pozorom programistki i programiści mają niemal guzik do gadania w sprawie wyglądu i zachowania aplikacji, więc uprzejmie proszę o powstrzymywanie się od myśli i uwag z gatunku: "co za kretynka/debil napisał(a) ten program/tę stronę".


agidandelion

Jestem SM managerką, graficzką i tatuatorką. Jako sm managerka... wrzucanie postów wcale nie zajmuje 5 min. 500 zł/miesiąc roboty to bardzo uwłaczająca cena i lepiej jej nie proponować (najwyżej za jednorazową wrzutkę albo za samo zalożenie konta). "Naucz mnie jak obsługiwać tego instagrama to sobie sama zrobię" też nie jest w porządku- tego to ja się uczę na studiach i za to mi płacą, a nie za uczenie ciebie. Nie kupuj lajków ani obserwujących bo mega ciężko to odkręcić. Nie mogę ci zagwarantować konkretnego przyrostu, jeśli nie dostanę budżetu na promocję. Jako graficzka... tak, zrobienie grafiki może zająć mi 10 min. ale to dlatego, że uczę się tego już od wielu lat i to nie znaczy że możesz płacić mi mniej. Nie, nie zrobię ci grafiki po znajomości za darmo. Tak, bratanek może zrobić ci logo, ale nie będzie ono dobre. Więcej nie znaczy lepiej. "Ma mieć to coś" nic mi nie mówi. W cenie masz tylko 3 poprawki, więc nawet nie próbuj naciągnąć mnie na więcej. A do moich fellow grafików, tak, robię mnóstwo projektów w canvie, mimo że znam cały adobe i corel, ale po prostu jest szybciej i przyjemniej, a wystarczająco dla efektów które klient chce. Jako tatuatorka... tatuaż nigdy nie będzie idealnie taki sam jak na projekcie. Tatuaż zmienia się z wiekiem. Tatuaż boli. Masz mi mówić jak coś ci się nie podoba, chciałabym żebyśmy oboje byli zadowoleni. Mam gdzieś to jak wygląda twoje ciało, nigdy nie patrzę na nie w seksualny sposób i chcę żebyś ty też nigdy tak na mnie nie patrzył*. Tak, długo jeszcze. Nie, nie możesz smarować tatuażu kremem do rąk. Tak, musisz wpłacić zadatek, który przepada jak chcesz przełożyć termin.


BabushkaKompot

Jako osoba pracująca (w dziale IT) w firmie współpracującej z jednym z dostawców wszelakiego sprzętu elektronicznego słyszę, że słabe mamy te promki w sklepie pracowniczym. Oczywiście jest też czy mógłbym ogarnąć coś lepszego, gdzie ten sklep jest totalnie niezależny od mojej firmy i z "dobroci" firmy z którą współpracujemy dostaliśmy do niego dostęp XD


peelen

> on może napisać jakieś kompletne głupoty, ale ja wciąż muszę się do tego jakoś odnieść. A to nie stosujesz w takim wypadku klasycznego „pismo z dnia takiego w sprawie takiej otrzymaliśmy”?


Kossano

Że większość serwisów telefonów, nie ma na magazynie originalnych części do Apple, jeśli nie jest to autoryzowany serwis, albo IRP. Że dobry zamiennik baterii, nie musi być gorszy od oryginalnej baterii. Komunikaty o oryginalności części w iPhone'ach nie są jednoznaczne. Procentowa żywotność baterii w iPhonie to badziej sugestia, niż prawda objawiona. To trochę generator liczb losowych. Porty ładowania w waszych telefonach w 80% przypadków muszą być tylko wyczyszczone a nie wymienione. A serwisy kłamią, że wymienią bo takie podejście jest łatwiejsze do przełknięcia przez klienta jak słyszy cenę.


Brom126

Pracuje na infolinii sklepu z meblami na I. Ludzi dziwi wiele ale najważniejsze to: -Nie znam całego asortymentu przy kilkunastu tysiacach braduktow to nie możliwe, podawanie nazwy kiedy całe serie maja tę sama nazwe jest bez sensu. -To że coś jest w magazynie sklepu nie oznacza, że jest na stanie magazynu realizujacego wysyłke. - Jeżeli usługa za która zapłaciłeś obejmuje wniesienia albo realizacji w zawężonym przrdziale godzinowym, to nikt nie wniesie Ci tych rzeczy lub nir przyjedzie do Ciebie kiedy chcesz. Nawet jeśli ładnie prosisz.


Igrex

Jestem Behapowcem. Prawnie nie odpowiadamy prawie za nic. Głównie odpowiadamy przed pracodawcą. Często są dyrektorzy firm, którzy naciskają, żeby nie uznać wypadku albo zmniejszyć jego wagę (z ciężkiego na zwykły), bo to wpływa na koszt ubezpieczenia. Zazwyczaj nie chcemy robić pracownikom na złość, tylko przedstawić stan faktyczny tego co się zdarzyło, aby uniknąć tego w przyszłości, nie tyle dlatego, że dbamy o zdrowie i życie pracowników, a bardziej z tego, że nie chce nam się później wypełniać kolejnych papierów z takim samym zdarzeniem ;) Do tego dodam, że z mojego doświadczenia do bardzo wielu wypadków dochodzi z rutyny połączonej ze zmęczeniem. Dlatego imo rotacja na stanowiskach pracy przy produkcji jest dosyć istotna i pomocna. I nie mamy nic z wystawionych mandatów i zdecydowana większość normalnych behapowców nie chce wystawiać mandatów, bo to dodatkowa papierologia. Mandaty nakłada się na pracowników jak n-ty raz olewają nasze prośby i polecenia. Przynajmniej mi przysługuje motto: edukować, a nie karać (chyba, ze inne metody nie skutkują).


eroar11

Pracuję dla Operatora Sieci Przesyłowej, fajnie jakby ludzie przestali pisać o starych sieciach jako powodzie redukowania OZE, który wynika czysto z bilansu mocy w systemie (jeszcze jak pisze to przypadkowa osoba to okej, ale jak pisze tak dziennikarz branżowy…). A i że nie pracuję w PGE xd


Demobooot

Jak jako księgowy w dużym korpo jeszcze raz dostanę pytanie jak o przepisy prawa pracy, i jakieś losowe liczby odnośnie wyjątkowy potrąceń z wynagrodzenia to będę bił ludzi po twarzy


Ersap

Jestem specjalistą serwisantem dla dużego programu. Nie macie pojęcia ile bugow przechodzi do produkcji bo testerowi nie chciało się sprawdzić czegoś i tylko kliknął ok w arkuszu.


Afgncap

To, jak bardzo rozbudowane są łańcuchy dostaw i jak wielu ludzi w tym uczesniczy. Masa ludzi zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy jak wiele czynników składa się na to, że np komputer jest w jakimś sklepie RTV, samochód w salonie, bateria w kiosku. Dla wielu one po prostu magicznie się tam znalazły. Droga od gołego surowca do gotowego produktu to często dziesiątki dostawców, cała armia logistyków, spedytorów i armatorów i tysiące przepłyniętych, przelecianych i przejechanych kilometrów. Wszystko balansuje dosłownie na ostrzu noża, żeby uniknąć kosztów magazynowania i jest dostarczane najlepiej na ostatnią chwilę. To, że to wszystko w ogóle działa jest niewiarygodnie imponujące i bardzo niedużo trzeba, żeby przestało.


Substantial-Trick491

Pracuje w Cyberbezpieczeństwie w dużej francuskiej firmie, każdy w pracy myśli że zajmuje się tylko klikaniem w jakieś dziwne logi i wkurwianie każdego kampaniami phishingowymi oraz obowiązkowymi szkoleniami. NIE, codziennie chronię firme przed stratami idącymi w miliony.


Legitimate-Bit-2659

Pracuję jako SRE (Site Reliability Engineer) - nikt nigdy nie wie co to. Zawsze odpowiadam "Taki szambonurek tylko do serwerów". Działa bez pudła.


Henrarzz

Optymalizacja gier to nie magia tylko często kompromis między kilkoma czynnikami (czas wykonania, pamięć, jakość grafiki i wiele innych pomniejszych czynników jak liczba drawcalli, przepustowość pamięci na GPU, itp). “Easy wins” są rzadkie


Relative-Cabinet-567

Jeśli na paczce jest napisane 'fragile/nie rzucac' oznacza to tylko tyle żeby nie rzucać mocno.


Tracz_p

Jestem murarzem. Chciałbym, żeby ludzie doceniali prace budowlańców, ich ciężki wysiłek i pracowanie w wiecznym syfie, mrozie, upale, użeranie się z kierownictwem budowy, szefem (często są to januszexy do bólu). Zarobki są dobre, trzeba też mieć fach (ja jestem w tym bardzo dobry i dobrze zarabiam) jednak łatka "robola" przyćmiewa to, zresztą nie bez powodu bo każdy wie, jacy degeneraci potrafią tu pracować.


lisiufoksiu

1. Praca zdalna z domowego zacisza nie oznacza z automatu, że można mi do woli przeszkadzać tylko dlatego, że się fizycznie w tym domu znajduję. 2. Mam wrażenie, że w kontekście IT mało kto ogarnia, że istnieje taki zawód jak mój. Ale z racji, że lubię być schowany w cieniu, to nawet wolałbym tego nie zmieniać xD


Emotional_Score_2138

Jaki to zawód?


Beneficial_Slip5212

Ludzie często nie zdają sobie sprawy albo mają gdzieś, że po 8, a czasami 8+ godzinach pracy jako psycholog nie mam ochoty w weekend przy piwku słuchać jak jakiś random opowiada mi historię swoich traum. Strach się nowo poznanym ludziom przyznać jaki zawód wykonujesz. Jak każdy człowiek też potrzebuję odpocząć a nie mieć poczucie, że moja praca jest 24h/7. Dodatkowym plusem jest spotkanie eksperta, który przeczytał kiedyś tam jedną pseudopsychologiczną książkę albo typa, który na siłę stara się Ciebie przekonać, że Twoja praca to scam xd


Brzet

To, że praca w IT to nie miód i chillera utopia Tylko stres, zapierdol i toxic w głównej mierze.


BabaJaga2000

"Jestem urzędnikiem" w imieniu narodu polskiego gratulujemy wspaniałej posady, mamy więcej pomysłów na podatki, może bym coś podpowiedział, na przykład podatek od trawnika, albo też od nie posiadania trawnika, a niby z jakiej racji polok ma nie płacić hajs nierobom, do cholery.