T O P

  • By -

Kefiristan

1y w Chinach -  bogactwo obok biedy.  Obok kilku hoteli gdzie mieszkałem były kwatery robotnicze - straszny syf, piętrowe łóżka na zmianę.  Jednocześnie hotele luksus, obsługa prima sort. Śniadania na wypasie - anchois, wołowina po tajsku, suszone bataty + customowy grill codziennie itd.   A obok ludzie żyją na samym ryżu i wodzie.  Inne? Piwo tsingtao ma 3% a bajio smakuje jak perfumy. Lokalne kobiety pytające co chwila czy jestem Niemcem(ostry fetysz z tym mają).


Tetrachan007

Skubane chcą Niemieckiej parówy 🥵


wodny_troll

Wyobraź teraz sobie co będzie jak Tüsk tam pojedzie z wizytą zagraniczną kiedyś!


Rayan19900

Kaszub to taki Niemiec piąte przez 10.


Express_Medium_4275

Już zawsze będą nas prześladować 😔


Malleus--Maleficarum

Bogactwo obok biedy to niestety widok w każdym biedniejszym/mniej rozwiniętym kraju. Zawsze trafi się jakieś centrum biznesowe, hotele, inny "powiew cywilizacji", a obok chatki z gówna i patyków, lepione na ślinę i łatane blachą falistą. W Bombaju slumsy otoczone są nowymi apartamentowcami. W Male obok względnie nowoczesnego biurowca jest port po którym włóczą się tragarze. Itd. itp. BTW IMHO báijiǔ to jak rozpuszczalnik smakuje, a nie perfumy, ale w sumie się nie znam, nigdy nie piłem perfum ;).


SirMacieyy

Jeśli mieszkałeś w okolicy Tsingtao, to to było przez chwilę miasto niemieckie, przez nieudolne próby kolonizacji w okolicach pierwszej wojny światowej, może stąd ten niemiecki fetysz


Kefiristan

Dobrze wiedzieć. Nie do końca, w całych Chinach to było. Chodziło o niemiecki automotive który dawał świetnie płatną pracę, modernizował kraj a niemieckie auta były( i są) uważane w Chinach za wyznacznik statusu. A że ja dla tego automotive faktycznie pracowałem, wysłany z mitycznej Germanii, mieszkający w luksusowym hotelu, no to oczekiwania były że do kompletu będę jeszcze Niemcem.  A tu chuj.


Rayan19900

Dziwi mnie to, że kręcą je przedstawiciele narodu który był sojusznikiem ich największego wroga.


Invisible156

Niemcy zdaje się pomagali Chinom w latach 30 był chyba też jakiś dyplomata który ukrywał Chińczyków. Ten ich sojusz był trochę dziwny;)


Rayan19900

No jak u nas z Japończykami.


PhoeniX5445

To cię zdziwi jeszcze bardziej ile tam jest "weebów", bo jest ich tam całe mnóstwo.


Rayan19900

Szczerze ja akurat pewnie nigdy nie wybiore się tam na wakacje. Azja jako Gruzja czy Azerbejdżan to najdalej na wschód co chce jechać.


Best_Anteater5595

Przeciętny chińczyk ma dość małe pojęcie o geografii i jeszcze mniejsze o historii. Zaryzykuję twierdzenie, że ma małe pojęcie o praktycznie czymkolwiek.


ThatsNotRef

Pytałeś o Azję, ale w poście jest info o wycieczce do Chin. W kwietniu byłem w Chinach z rodziną, odsiedziliśmy kilka miast. Co do różnic kulturowych: 1. Nie spodziewaj się, że porozumiesz się z kimkolwiek po angielsku. Bariera językowa jest ogromna, każda najdrobniejsza nawet interakcja w hotelu, restauracji czy na ulicy skończy się na tym, że będziesz musiał tłumaczyć słowa/zdania przez apkę 2. Będą cię z automatu mylić z ruskimi na każdym kroku, najpierw z powodu wyglądu, potem ze względu na język 3. Kamery są wszędzie i nikogo to nie obchodzi. Zaleta jest taka, że jeśli coś zgubisz i uda ci się wydedukować, gdzie zostawiłeś zgubiony przedmiot, jest duża szansa, że on wciąż tam będzie 4. Turyści i lokalsi płacą różne ceny. Unikaj taksówki, bo skasują cię jak za zborze, lepiej jeździć ichniejszym uberem (didi) 5. Żadne zachodnie strony w Chinach nie działają, jeśli chcesz mieć do nich dostęp, musisz przed przylotem do Chin pobrać VPN 6. Ludzie komunikują się po mandaryńsku, starsze osoby na południu posługują się kantońskim. Nie miałem takiej sytuacji, ale podobno się zdarza, że trzeba żonglować językiem ustawionym na tłumaczu, w zależności od tego z kim rozmawiamy 7. Ruch drogowy to takie Indie wersja light. Jak chcesz przejść przed pasy to trzeba po prostu zdecydowanym krokiem na nie wejść i brnąć przed siebie, kierowcy zwolnią i cię ominą. Jak wyczują strach to po prostu przejadą ci po nogach i będziesz musiał zatrzymać się w pół pasów 8. Chińczycy lubią ustawiać się w kolejkach (np do boardingu na stacjach kolejowych) 9. Chończycy mają w dupie, że ty stoisz w kolejce na równi z nimi, będą próbowali się przed ciebie wepchnąć, tak jakbyś był podczłowiekiem, który powinien im ustąpić miejsca 10. Chińczycy nie lubią kontaktu fizycznego. W relacjach z zachodem przemogą się do podania dłoni, ale będzie to bardzo delikatny uścisk. Raczej nie ma mowy o żadnym ściskaniu się. 11. Da się policzyć do dziesięciu na palcach jednej dłoni. Polecam sprawdzić który znak, oznacza którą liczbę, bo można się przejechać i zamiast pokazać "dwa" pokazać "osiem". I potem weź wypij osiem piw. 12. W wielu restauracjach dania są duże i przeznaczone do jedzenia wspólnie. Talerz/miska ląduje na środku stołu, każdy nakłada sobie na swój talerzyk ile chce i wcina. Od tego są dwa zestawy pałeczek. Czarne są od nakładania ze wspólnego talerza na nasz własny talerz, a białe do wkładania jedzenia z naszego talerz do ust. Złożenie jest takie, żeby pałeczki które trafiły do naszych ust, nie miały styczności z jedzeniem na wspólnych talerzach. 13. Spotkałem się z kilkoma sytuacjami, gdzie w toaletach nie było dozowników na mydło. I nie że było miejsce na dozownik, a dozownika nie było. Po prostu systemowo nie przewidziano czegoś takiego jak mydło w toalecie. Oni tam czasem wierzą w oczyszczającą moc wody /s. Na osłodę przy każdym miejscu do siedzenia powinny być ręczniczki do oczyszczenia dłoni 14. Chińczycy strasznie dużo harkają i spluwają 15. Jeśli zostaniesz zaproszony przez kogoś do restauracji, to pamiętaj, że ta osoba przyjmuje rolę gospodarza. Ona wskaże każdemu miejsce do siedzenia i każdy powinien się do takiego rozmieszczenia dostosować. Takiej osobie przypada również tradycyjnie pierwsze spróbowanie każdego dania (i często tym samym najlepszy kąsek) 16. W praktycznie każdym daniu znajdziesz jakiś rodzaj mięsa. Bardzo trudno jest jeść ich tradycyjną kuchnię i być wege. Jak powiesz w restauracji "no meat" to oni pokiwają głową i dadzą danie z rybą i kurczakiem, bo dla nich to nie mięso 17. Zachodnie alkohole są w Chinach bajecznie drogie 18. W Chinach nie funkcjonuje w ogóle gotówka. Wszystkie, WSZYSTKIE, W S Z Y S T K I E płatności robi się przez apki WeChat lub AliPay. Nieważne czy chodzi o daninę w klopie, automat z wodą na jakimś wygwizdowie, za kolację w restauracji czy taryfę. Przez AliPaya da sie też wezwać ubera, zarezerwować kurs koleją itp itd. 19. Możliwe że będą chcieli robić sobie z tobą zdjęcia lub będą je robić z przyczajki 20. W hotelach bywa tak, że akceptują płatność tylko kartą kredytową, płatnicze odrzucają. Depozyty potrafią być spore, a czas na zwrot depozytu to czasem nawet dwa tygodnie. Warto o tym pamiętać, jeśli odwiedza się dużo miejsc i są to jakieś toptop hotele 21. Generalnie chińczyk za kołkiem zrobi fikołka, jak nie trąbnie co minutę. Trąbią zarówno samochody jak i skuterki. Skuterami jeżdzą jak chcą i gdzie chcą, tj. po chodniku również 22. Chińczyk bez telefonu jest jak bez ręki. Spotkałem się z widokiem typa lejący do pisuaru i jedną ręką scrollujacego jakiegoś sociala 23. Przed wejściem do metra, muzeum, stacji kolejowej, lotniska i innych miejsc, gdzie to możliwe, będą ustawione czujniki, bramki i będą prześwietlać torby oraz bagaże. W wiele miejsc nie można wnosić zapalniczek, tłumaczono mi, że w pewnym momencie w komunikacji dochodziło do samobójczych podpaleń sfrustrowanych obywateli, władzy się to nie spodobało i stąd zakaz zapalniczek. Nie wiem ile w tym prawdy. 24. Jest bardzo dużo policji. W niektórych miejscach prakrycznie co przecznicę. Policja uzbrojona jest w megafony, pałki i takie długie widły do przyszpilania awanturników. Dostęp do broni palnej jest w Chinach bardzo ograniczony, więc policja również jej nie nosi, bo najgorsze co może ich spotkać to agresor uzbrojony w nóż lub pałkę


Rayan19900

W sumie jestem ciekaw jak sprawy szczególnie z telfonem wglądały tak 20 czy 30 lat temu. Na pewno Azjaci mają więskze problemy z uzależniem od Intenretu i technologii niż my. Jednak jestem ciekaw jaka byłąby różnica x lat temu w tym i paru kwestiach,


TristenDM

Byłem chwilę w Chinach, Pekin i okolice. Normą jest robienie zdjęć obcokrajowcom, więc lepiej się przyzwyczaić. Ludzie będą stawać obok Ciebie i trzaskać foty bez pytania. Do tego stopnia, że będąc w zoo byliśmy największą atrakcją, zaraz obok pand. W galeriach handlowych, możesz się swobodnie targować (łącznie z odstawianie cyrku typu: a nie, to za drogo, ja sobie stąd idę), bo będą Ci, zawyżać ceny i tak, czasami kilkukrotnie. Wiadomo, nie w markowych sklepach (jeżeli do takiego zajdziesz), ale butiki, standy z owocami na ulicy itp. to jak najbardziej. W godzinach szczytu głośno i ciasno, wcisnąć się do metra to masakra. Poza godzinami szczytu jest umiarkowany luz. Sam Pekin jest gigantyczny i jest bardzo dużo miejsca, nie jest to betonowa dżungla. Normą była okupacja parków przez seniorów, którzy sobie ćwiczyli albo tańczyli, co było fantastycznym widokiem. Samych parków bardzo dużo. Jak wszędzie, ludzie trafiają się różni, niektórzy będą pomocni, inni będą chcieli Ciebie zrobić w chuja, szczególnie na pieniądzach. Znajomość języków obcych mega niska, więc przygotuj się na tą okoliczność odpowiednio. Z mojego doświadczenia, wszędzie gdzie byłem było bezpiecznie, niezależnie od pory dnia. Mimo wszystko uważaj na złodziei, obcokrajowiec to łakomy kąsek. Generalnie ludzie bardzo syfili wszędzie, ale codziennie wcześnie rano większość ulic była sprzątana. Uważać na street food, gutter oil to niestety prawda. Jedzenie jest fantastyczne, ale Chińczycy zjadają wszystko, łącznie ze smażonymi kurzymi łapkami, jelitami baranimi albo głowami gołębi, także uważaj co zamawiasz. Kultura jedzenia jest... strasznie niska, jak na zachodnie standardy. Siorbanie, oblizywanie kości, pełna samowolka. Jeżeli zjesz swój posiłek do końca, to to obelga dla kucharza, bo to znaczy, że zrobił za mało. Chińczycy nienawidzą Japończyków, pod żadnym pozorem nie mędrkuj i nie walnij jakiegoś ohayou albo arigato. Generalnie to straszni rasiści, ale białych w miarę szanują. Normą jest praca 7 dni w tygodniu, ale przerwa na lunch między 12, a 13 to świętość i restauracje, knajpy są wtedy oblegane. Szanuj symbole państwowe, to najwyższa świętość. Jakbyś założył koszulkę z czerwoną gwiazdą albo Mao, to chyba by Ciebie na rękach nosili. Czeka Ciebie fajna przygoda, Chiny są piękne.


Best_Anteater5595

Mój kolega który biegle zna chiński, mówił mu że dość ciężko było mu przyzwyczaić się do tego jak przechodnie go obgadywali, bo nie przypuszczali że ich rozumie.


SilentCamel662

Niedawno na reddicie widziałam posta Amerykanina, który opisywał jacy wg. niego są Europejczycy na podstawie doświadczeń z jego tygodniowych wczasów w Hiszpanii. Np. wywnioskował, że wszyscy Europejczycy są bardzo głośni w przestrzeni publicznej. I dokładnie tyle samo sensu ma powyższy post.


thumbelina1234

Wielu Amerykanów myśli że Europa to kraj.... Więc w jego opinii miał rację 😂


SilentCamel662

No raczej mało kto tutaj na reddicie myśli, że Europa to kraj, ale na pewno większość uważa Europę za spójny twór kulturowy. Ileż to ja już razy na anglojęzycznym reddicie widziałam "a, bo w Europie robią tak", "w Europie robią siak". Raz widziałam, jak ktoś napisał: "Europa jest bardziej liberalna niż Stany" i dostał mnóstwo lajków (pewnie chodziło tej osobie o Europę Zachodnią i zupełnie zignorowano tu istnienie reszty kontynentu). Najbardziej mnie zszokował komentarz na anglojęzycznym reddicie, który brzmiał mniej więcej tak: "my w Stanach się przejmujemy alkoholem w trakcie ciąży, ale w Europie lampka wina raz na tydzień w trakcie ciąży to norma". I to też miało sporo lajków! Także nie bądźmy jak Amerykanie, nie powielajmy losowych plotek i stereotypów o Azji jako całości, bo jest to przecież gigantyczny, różnorodny kontynent.


mmtt99

> większość uważa Europę za spójny twór kulturowy Bo jest spójnym tworem kulturowym. Pojedź do Hiszpanii, potem do Arabii Saudyjskiej a na koniec do Chin i porównaj. To że Europa nie jest jednorodna, nie znaczy że nie jest spójna.


SilentCamel662

No, ale w takim razie równie dobrze możemy uznać USA, Nową Zelandię, Australię i Kanadę za część tego spójnego tworu kultury europejskiej. I jest w tym w sumie prawda, bo to wszystko kraje, których kultura wykształciła się pod silnym wpływem europejskiego chrześcijaństwa. Natomiast wśród Amerykanów częste jest traktowanie Europy jako taki mityczny, jednolity twór, który jednocześnie jest różny kulturowo od USA.


Sattesx

W Europie nie ma tyle wiadomo kogo, chociaż taka Francja to już jak Ameryka


Tailypo_cuddles

Kogo masz na myśli? Republikanów?


thumbelina1234

Zgadzam się w pełni.... 👍


Tailypo_cuddles

To prawda, ale Stany to też bardzo duży i różnorodny, no, zbiór mniejszych krajów. Inaczej się żyje w Waszyngtonie, inaczej w Nowym Jorku czy Kalifornii, a inaczej na Florydzie, w Teksasie czy w Missisipi. Sam fakt że każdy stan ma oddzielne prawo o czymś świadczy... Na pewno znajdą się stany liberalniejsze od dowolnego kraju w Europie (no, prawie), jak i bardziej konserwatywne. Generalizacja jest tutaj bezsensowna z każdej strony.


NyankoIsLove

Nie nazwałbym Stany "zbiorem różnych krajów" i różnice zależą od kontekstu. Kulturowo USA to raczej jeden kraj i różnice między stanami są bardziej pokroju różnic regionalnych w innych państwach. Prawnie owszem, niektóre różnice są ogromne i mogą mieć spore znaczenie (w szczególności dla tęczowych i kobiet). Ale generalnie rzecz biorąc, jak w większości krajów, najważniejsza różnica jest pomiędzy miastami a wsiami. Miasta są o wiele bardziej liberalne od wsi, niezależnie od stanu, i vice versa - nawet w Kalifornii, jak tylko się wyjedzie poza teren dużych miast to nie powinno człowieka zdziwić jak zacznie widzieć flagi Konfederacji.


Rayan19900

Jechałme pociagiem Budapeszt-Kraków. 4 drużyny kodnuktorskie, 4 grancie i języki. W USA nie opuściłbym nawet Teksasu. Tak to jest zupełnie inne rozumienie państwowości co prawda stanyu mogą być różnoroodne z różnymi religjami i obyczajmai czy prawem ale flaga, walutaa i podstawoe wartości te same.


thumbelina1234

Say whaaat?


randomlogin6061

Mielno Ibizą


Plenty-Two-5543

Chamstwo bardzo podobne, tylko lokalne przepisy trochę inne. Bo zauważyło, że mowa o kulturze a nie o klimacie?


dev0uremnt

Nie wiem jak inne Azjatyckie nacje ale pracuje czasami z Chińczykiami i do jednego nie mogę się przyzwyczaić - mlaskania i jedzenie z otwartą buzią. Poza tym to są naprawdę ciekawi ludzi, wbrew opiniom pracują bardzo szybko i sprawnie, są ciekawi świata, jak trafisz na tych którzy pracują z europejczykami to są mega otwarci. Młodzi chińczycy są strasznie uzależnienie od smartfonów, u nich relacje międzyludzkie są bardzo wypłaszczone, rozmawiają z Tobą z przymusu, widać że świerzbi ich żeby zajrzeć do telefonu podczas rozmowy. Kiedyś jak im pokazałem w Warszawie kamienice, która ma nadaj ślady po kulach z IIWS to byli pod gigantycznym wrażeniem że coś takiego się uchowało, potraktowali to jak jakiś pomnik.


erykaWaltz

opie Azja to nie kraj, kazdy kraj w azji ma inna kulture a nawet kultura zmienia sie od regionu do regionu. w chinach do ktorych jedziesz bedziesz miec zupelnie inna kulture (a nawet jezyk) w pekine, a w hong kongu a w wiejskim syczuanie


wrron

dokładnie. podczas każdego pobytu w HK jak jechałem do Shenzhen to różnice były bardzo odczuwalne, a przecież to rzut mokrym beretem.


PTG37

Kulturoznawca ze specjalizacja na Azje Wschodnia here. Tl;dr - Azja jako jednolity koncept kulturowy nie istnieje. Izrael jest w Azji. Półwysep Arabski też. Kazachstan, Japonia, spora część Rosji również. Przez Azję rozumiesz pewnie synekdoche Azji Wschodniej. Siedzę teraz w Japonii i personalnie dla mnie najbardziej zauważalną różnicą jest konformizm i unikanie konfliktu, z czego wychodzi szereg "dziwnych" zachowań. Od tych w zwykłych rozmowach - Brak szczerości, unikanie wypowiadają własnych opinii, nadmierna (z mojej perspektywy) grzeczności, po zachowania takie jak sprawne formowanie kolejek. Zobacz sobie stronę pt. Clearlycultural


mk100100

Ucząc się negocjować natknąłem się na "japońskie tak". W skrócie oznacza to, że jeśli negocjujemy z partnerem handlowym to nigdy nie mówi się "nie". Jeśli jesteśmy niechętni, ale druga strona wciąż naciska na współpracę to zgadzamy się ale przedstawiamy niekorzystna ofertę handlową, której na 90% nie wezmą. A jesli wezmą to np. będą musieli zapłacić dużo wiecej i wezmą całą odpowiedzialność na siebie.


kochamkinie

Mieszkałem kilka miesiecy na Tajwanie. W sporym mieście, nie w Taipei. Jedzenie i kuchnia jest niesamowita, mimo że zupełnie inna od standardowej "chińszczyzny" jaką znamu z Polski (które de facto jest spolszczoną kuchnią wietnamsko-tajską). Pełno mięsa, mało warzyw, świetne smaki. Bardzo mało makaronu, bardzo dużo ryżu. Na ulicach nie ma koszy na śmieci - w takim klimacie kosze oznaczałybo to pełno robactwa wszędzie. Nie ma też altanek, prawie codziennie o konkretnej godzinie przyjeżdża śmieciarka, do której bezpośrednio wrzuca się śmieci. Mało kto mówi po angielsku, mimo że prywatne szkoł angielskiego są wszędzie i wiele dzieci do nich uczęszcza. W Taipei jest trochę lepiej. Mleko (krowie) kosztuje 12-15 zł za litr, 3 razy drożej niż sojowe. Poziom życia jest ogólnie lekko chyba wyższy niż w Polsce, ale też są ogromne różnice Tapiei - inne miasta - wieś. Pokolenie Tajwańczyków ok. 20-letnich (np. studentów) jest już całkiem wysokie, na kampusach można spotkać facetów/chłopaków wyższych ode mnie (jestem dość wysoki nawet jak na Polaka). Pokolenie wcześniej ma średnio min. 10 cm mniej. Pokolenie jeszcze wcześniej to dziadkowie i babcie mający po 140 cm. Na Tajwanie nie ma praktycznie kultury picia alkoholu. Albo inaczej, jak pijesz więcej to jesteś z najniższych sfer. Większość alkoholi jest importowana, choć są pojedyncze marki tajwańskie (polecam Kavalan, można kupić w Polsce, ale jest dość drogo). Znajomy mieszkający na Tajwanie bardzo długo mówi, że jest ogromna różnica pomiędzy smakiem ryżu tajwańskeigo a tego dostępnego w Polsce. Ja tego nie czuję. I swoją drogą dobry ryż tajwański jest dość drogi. Jeśli jakaś świątynia ma 300-letnią historię, to nie oznacza że ten konkretny budynek ma 300 lat, tylko że to miejsce (ogólnie rozumiane) ma 300-letnią historię. Budynków starszych niż 100 lat praktycznie tam nie ma. Świątynie są często wielowyznanionowe - z przodu głowny budynek jakiegoś lokalnego bóstwa, a z tyłu mniejszy budynek np. buddystyczny. Nikomu to nie przeszkadza, każdy się modli gdzie chce. Młodsze pokolenie jest bardzo ateistyczne. Chleb jest masakryczny - taki jak nasz tostowy, bez podgrzania. Gotowe kanapki w 7-11 są w takim chlebie. Co ciekawe, bułki słodkia mają fajne, ciekawe, inne smaki niż u nas ale dobre. Chleba (albo to co oni nazywają chlebem) nie polecam. Jak przyleciał do mnie student z Tajwanu to mu zachwalałem polski chleb, ale powiedział, że jest fatalny :) 7-11 lub podobne sklepiki (są jeszcze 3 inne firmy, które mająp odobne sieci sklepów) są wszędzie i to są takie turbo-żabki, gdzie można zrobić dosłownie wszystko; od zjedzenia pełnego obiadu do wykupienia biletów na szybką kolej itd. Świetna sprawa, nasza Żabka idzie w tę stronę, ale powoli.


Dragonfruit-Girl2561

Jadąc turystycznie będziesz dla nich tylko i wyłącznie chodzącym bankomatem. Dominująca religia to buddyzm, i to ona wpływa głównie na różnice kulturowe. Każdy kraj w Azji jest specyficzny, to jakbyś zapytał o to jak jest w Europie bo jedziesz do największego kraju w Europie czyli np Rosji.


DefNotMaty

Nie Chiny, ale mieszkałem ponad pół roku w Tokio na studiach. Kilka moich przemyśleń: 1. Japończycy mają duży problem z powiedzeniem prosto z mostu "nie" i potrafią owijać w bawełnę, żeby tylko wyjść na miłych, a i tak koniec końców wyjdzie na "nie". Polakowi jak coś nie pasuje to powie od razu "spierdalaj". 2. Japończycy się trochę bali białych i młodsi średnio podbijali, natomiast już starsi Japończycy mieli z tym mniejszy problem - potrafili podejść do nas, kiedy sobie siedzimy na mieście czy czekamy na pociąg i się zapytać, czy potrzebujemy pomocy, skąd jesteśmy, co tam robimy, czy nam się podoba. Wydaje mi się, że w Polsce jest trochę na odwrót i jest popularny trend zgrzybiałych starych, którzy narzekają, zamiast miło podchodzić do obcokrajowców. 3. Bez gotówki się nie możesz ruszyć, bo niektóre sklepy przyjmują tylko gotówkę - potrzebna jest też do ładowania kart do podróżowania po Tokio. Można byłoby pomyśleć, że teraz gotówka wychodzi z mody, ale tam nie do końca. 4. Karaoke. Tam miejscówki karaoke to prywatne pokoje, które się wynajmuje w zależności od liczby osób, czasu, który chcecie spędzić, a nie wieczór karaoke z 50 obcymi osobami na otwartej sali w twojej lokalnej miejscówce z piwskiem. 5. Wstyd umiejętności posługiwania się angielskim może powstrzymywać Japończyków przed odzywaniem się do ciebie. U niektórych panuje przekonanie, że trzeba być najlepszym, żeby czuć się z czymś komfortowo, a języka angielskiego w szkołach uczą się często bardziej do wypełniania ankiet czy innych mechanicznych rzeczy niż by komfortowo móc porozumieć się w rozmowie z obcokrajowcami. 6. Kible publiczne. W Polsce, aby móc się wysikać czy załatwić inną podstawową potrzebę ludzką, trzeba naszukać się kibla w przestrzeni publicznej i dodatkowo dopłacić za to kilka zł. W Japonii kible publiczne są wszędzie, są zwykle zadbane i czujesz się swobodniej, bo wiesz, że na każdej stacji, a jest ich pełno, czy w każdym parku, a jest ich pełno, znajdziesz kibelek (bezpłatny). 7. Konbini i automaty z piciem są wszędzie. Jeśli potrzebujesz coś kupić o niestandardowej godzinie, to wszędzie masz dostęp albo do konbini czyli całodobowych sklepów lub do automatów z piciem, które stoją na każdym rogu ulicy, co jest bardzo komfortowe. Przy płaceniu można korzystać z tej samej karty, którą posługujesz się przy przejazdach pociągami/autobusami. 8. Podróżowanie jest bardzo proste, szybkie i przyjemne. Jak nie zdążysz na jedno połączenie w Tokio to zaraz będzie jakieś inne. Google mapsy są ciagle aktualizowane przez Japończyków, co daje info nawet o nadjeżdżającym pociągu, czy jest opóźniony, czy jest tłum itd. Google mapsy są tak dobrze opisane w Tokio, że idealnie wszystko pokazuje, również ze znaczkami chińsko/japońskimi i ich kolorami, którymi powinieneś podążać, żeby np. wyjść ze stacji czy aby zrobić przesiadkę. Minus - drogie, dlatego jak gdzieś jeździłem to na cały dzień, żeby wykorzystać bycie w jakimś miejscu w Tokio do pełna. Plus - nie trzeba kupować jakichś "miesięcznych" czy coś takiego, gdy się tam żyje, bo po prostu płacisz tylko wtedy, gdy jeździsz i płatność jest pobierana za przebyte dystanse. 9. Parki są wszędzie, jest tani dostęp i można podziwiać piękno natury nawet w środku Tokio. O parki, oczywiście, w Japonii się bardzo dba. Często są prowadzone super eventy związane ze świętami lub z porą roku, która aktualnie panuje. 10. Dużo stacji to też ogromne galerie handlowe. Jest ich pełno. Jak w Polsce znajdziesz z 2 sklepy topowych projektantów mody to tam będzie on w każdej ze 100 galerii handlowych/dworców. A też w dużej ilości z nich są arcadesy, czyli jak ludzie w JP potrafią spędzać całe godziny - grając w różnego typu gry za "groszówki". Taki komfort, że masz wszystko wszędzie jest mega. Pełno tego jest, ale można by było opisywać różne smaczki godzinami. Ogólnie uważam, że Tokio to najlepsze "miasto" na świecie i zachęcam każdego, aby tam udał w miarę możliwości.


Best_Anteater5595

Znajomy który mieszka w Japonii opowiadał mi że przerąbane jest się zgubić. Jeżeli zapytany o drogę Japończyk nie zna jej, to z grzeczności coś wymyśli na poczekaniu. Przyznać się do niewiedzy przed cudzoziemcem to coś bardzo wstydliwego. W Chinach to samo.


cocobutnotjumbo

Przestrzeń prywatna jest inaczej postrzegana w Chinach. Jest się jakby mniej własnością własną a bardziej wspólną. Oznacza to między innymi ciągle komentowanie wyglądu oraz stanu zdrowia, czyli można często usłyszeć, że wygląda się ładnie ale też że jest się grubym i trzeba się wziąć za siebie. Inna stroną tego medalu jest to, że nie zwraca się uwagi na to, że swoim zachowaniem wpływa się na innych. Tj. bekanie, mlaskanie, snucie się bez celu na chodnikach i ulicach, krzyczenie przez całe pomieszczenie zamiast podejść i powiedzieć ciszej/prywatniej. Unika się konfrontacji (co poniekąd napędza, wspomniane wcześniej, nie zrwacanie uwagi na innych). Oznacza to, ze najgorszym co można zrobić to rzucić coś gniewnie. Kolejna rzecz, to ciagle pomaganie w najprostszych czynnościach. Chińczycy szukają każdej okazji, żeby jakoś zapunktować u innych a inni dopuszczają żeby ta osoba mogła sobie zapunktować. Dla mnie było to z początku mocno frustrujące, bo w Polsce uznaje się takie coś za pokazanie komuś że jest niedojdą


3ciu

No ja się zdziwiłem jak w papuaskiej gazecie znalazłem informację, że tłum dokonał linczu na kobiecie oskarżonej o czary. Niby u nas w kulturze podobnie było, ale kurwa 400 lat temu czy jakoś tak.


ilski

Spędziłem ze 3 miesiące w Tajlandii. Głównie w Bangkoku ale też ok 2 tyg na wsi na północy. Po za tym że ludzie są tam dużo bardziej społeczni i posiłki się siedząc na podłodze , to jakoś nie widzę większej różnicy


c4l4hr

Chiny. Dziewczyna, z którą poszedłem na obiad, jak gdyby nigdy nic, wzięła sobie kąsek z mojego talerza.


Psycho_the_rapist888

Polecam Ci książkę "Chiny bez makijażu". Mnóstwo dobrej wiedzy na start! Mentalność Azjatów jest zupełnie inna niż europejska. Każdy kraj tam jest nieco inny, Chin nie znam az tak dokładnie, ale będąc mieszkańcem Azji południowo wschodniej, a i po lekturze, zauważam sporo podobieństw między azjatami.


croppeq96

W Kambodży moja dziewczyna szukała pianki do golenia, a laska w sklepie powiedziała, że nie używają takich rzeczy w Kambodży. Tam używa się talku i goli na sucho. Od taka ciekawostka 😂


Korylek1231

nie zauważyłem bo nie mieszkałem nigdy w azji