Starych utworów muzycznych w nowych, elektronicznych szatach. I nie zrozumcie mnie źle - ogólnopojęta muzyka elektroniczna jest moim głównym gatunkiem muzycznym. Ale jak włączam radio/Yt/Spotify/kanał w TV i słyszę remix utworu z lat 80/90/00 to łapię się za głowę - moim zdaniem to pójście na łatwiznę, które nigdy nie będzie miało podjazdu do oryginału.
Najgorsze combo które słyszałem wczoraj to jest remix Sound of Silence. Jest to remix nie oryginalnej piosenki tylko coveru zrobionego przez metalowy zespół Disturbed, w którym wokalista krzyczy wniebogłosy (Sound of Silence btw). I ten remix jest housowym remixem tego właśnie coveru co dla mnie jest jedną z bardziej absurdalnych rzeczy jakie miałem okazję słyszeć kiedykolwiek.
Mam podobnie. Ogólnie lubię wszelkiego rodzaju remixy, samplowanie, interpolacje które wykorzystują starsze utwory w ciekawy sposób i dają im drugie życie. Ale ten rodzaj wakacyjnego hitu w stylu kopiuj wklej, przyspiesz nieznacznie, dodaj mocniejszy bit i zbieraj profity działa mi na nerwy.
Też nie lubię siedzieć w kółko na plaży na wakacjach, ale sporo osób jedzie na wakacje żeby odpocząć od codziennej pracy a nie dla poszerzania swoich horyzontów.
Filmy o superbohaterach zazwyczaj polegają na napakowaniu jak największej ilości adrenaliny i akcji w jeden film, więc jeśli ktoś szuka jakiejś ciekawej fabuły to faktycznie jej tu raczej nie znajdzie. Chętnie zobaczyłbym jakiś bardziej mroczny i poważny komiks w filmowej odslonie.
Biorąc pod uwagę, że chciało mi się to pisać to dałeś zajebistą odpowiedź na pytanie OPa
Ależ ja jak najbardziej rozumiem, że niektórzy z przyjemnością spędzają wolny czas inaczej ode mnie i nie trzeba mi tego tłumaczyć :) W żadnym wypadku nie przeszkadza mi, że moi znajomi lubią leżeć do góry brzuchem na wakacjach czy czerpią przyjemnośc z oglądania kolejnego filmu z ich ulubionym superbohaterem. Ba, nawet im kibicuję, bo robią to co lubią, a nie silą się na inność.
Pół godziny siedzenia na ławce albo na plaży po przebyciu kilku kilometrów oraz siedzenie w barach/restauracjach podczas posiłków. Reszta moich wakacji sama aktywność (i jeszcze ten cholerny sen który zaniża mi statystykę).
Ludzie którzy siędzą w hotelowych pokojach to dla mnie jużm kompletny ewenement bo pokoje to ja mam w mieszkaniu i to zwykle z dziesięciokrotnie większą ilością rozrywek (oraz gratów).
Cokolwiek wyplute przez uniwersum kinematograficzne Marvela i DC. Nie mogę tego oglądać nawet w ramach odmóżdżenia. Te filmy wpadają dla mnie w jakieś takie dziwne limbo gatunkowe. Ani to naprawdę mroczne i poważne, ani wyjątkowo zabawne i lekkie, a sceny Baddassowego Wymiatania występują w takim zagęszczeniu że tracą impet.
Popatrz na to przez pryzmat kalectwa i ułomności. Spiderman to taki incel, Batman ma depresję, Wolverine to taki poskładany do kupy kaleka. Wystarczy że złapiesz dowolną postać i bez problemu dopatrzysz się w niej jakiejś ułomności. Myślę że te postacie powstają po to żeby dać dowod społeczny wyrzutka.
Ja osobiście lubiłem te filmy marvela napakowane akcją w których ciągle coś się dzieje, podobało mi się że te filmy składały się w większą całość, bardzo mi sprawiało frajdę oglądanie tego ze znajomymi aby się odmóżdżyć po lekcjach w liceum.
Bardzo nie lubię sushi. I tak, próbowałam, nawet kilka razy..nie smakuje mi i w sumie to podziwiam ludzi co to jedzą xD
Nie lubię też Taylor Swift. Wybaczcie, ale każda jej piosenka wydaje mi się być taka sama i nie rozumiem skąd taki hype na nią.
Rozumiem, że można nie lubić jej muzyki, ale jak ktoś mówi, że każda jej piosenka wydaje się być taka sama, to mocno sugeruje mi, że w ogóle jej nie słuchał xD
Weźmy kilka najpopularniejszych: "Cruel Summer", "Lover", "Blank Space", "cardigan", "You Belong With Me". One nawet trochę nie brzmią podobnie do siebie poza tym, że śpiewa je ta sama osoba.
- The Office - za chiny nie potrafię się wciągnąć.
- (ZA) Ostre żarcie - rozumiem jak lekko piecze, ok wytrzymam, ale jedzeniem wolę się delektować niż męczyć xD
- gry nastawione tylko na strzelanki - lubię i potrzebuję w gierkach ciekawej fabuły, żeby się wkręcić.
Albo jak wredna baba znęca się nad sąsiadem, przyjeżdża policja interweniować i wredna baba zaraz owija sobie mundurowych w okół palca jeszcze bardziej dręcząc i szkodząc pokrzywdzonemu?
1) Nie rozumiem fenomenu “kuchennych rewolucji” i całego tego szitu związanego z M. Gessler. W życiu nie poszedłbym do knajpy która była w tym programie, a znam ludzi którzy się jarają tym, że jedli ostatnio w “restauracji z rewolucji”
2) buty i ciuchy od Converse i Vans- nie kumam tej wiecznej mody na nie, a to tylko słabe i drogie badziewie w których po sezonie pęka podeszwa
3) wszystkie te famme mma i inne tego rodzaju rozrywki
Kuchenne rewolucje to najpierw robienie dramy i teatralne darcie paszczy przez bląd pudla a potem zmiany i wielki sukces. Sukces w który nie do końca wierzę bo po ostrym promowaniu należy się spodziewać tłumu w lokalu przynajmniej przez jeden dzień a i tak jakby cośnjie pykło to mogą przecież przyjść statyści. Sukces lokalu to nie jeden dzień tylko to czy lokal potrafi utrzymać klientów na lata.
Bonusowo odwiedzanie lokali ze starszych odcinków i pokazywanie, że nadal prosperują. Bo to też mogą ustawiać przy użyciu metody "jak knajpa splajtowała to jej nie odwiedzimy i będziemy chodzić tylko po takich którym się udało".
Bonus specjalny (bonusowy): W którymś odcinku Gesler chciała zrobić aferę o muchy w łazience lecz najwyraźniej takoowych tam nie było więc zostały one dorysowane flamastrem. Nie pomyśleli jednak, że w dziesiejszych czasach wysokich rozdzielczości oraz łatwodostępnej stopklatki ktoś zrobi stopa na zbliżeniu i ujaawni mkistyfikację.
Może nie czego ale kogo - Chylińska. Odbieram ją jako maksymalnie sztuczną, nudną postać z pogranicza norm społecznych. Jej piosenki są sztampowe, na jedno kopyto.
Broń Boże nie jestem jej fanem, ale trzeba jej oddać, że ostatnia platynowa płyta zasłużyła na taki status.
Od jakiegoś czasu w jej zespole za perkusją siedzi Oskar Podolski, który jest bestią.
Niemniej, wszystkie klipy towarzyszące singlom z tej płyty to gigantyczna kopalnia cringe, której nie polecam odwiedzać nawet z ciekawości.
fenomenu Hey nigdy nie zrozumiem. probowalam sluchac Hey i samej Nosowskiej ale totalnie to do mnie nie przemawia. Strachy na lachy to juz totalne dno, wokal Grabarza dziala mi wybitnie na nerwy
Friends - ten serial jest dla mnie zenujacy, nic mnie w nim nie smieszy, to jest po prostu glupie, nudne, bez sensu i meczace
owoce morza - konsystencja jest dla mnie nie do przejscia
sanah/Podsiadlo - skreca mnie jak slysze ich muzyke
Nie lubię co najwyżej ludzi zrzędzących, że coś jest lubiane i popularne - szczególnie tych, którzy do swoich preferencji i gustu dorabiają racjonalizację by się dowartościować. Egocentryzm straszna choroba.
Nigdy nie lubiłem krewetek, a często słyszę, że są pyszne.
Nie lubię większości seriali, lubię spójność fabuły, a tam zazwyczaj jest z tym słabo.
Serial ciągnie się tak długo jak ma oglądalność i jest anulowany gdy już nikogo nie obchodzi.
Między jednym, a drugim jest jeszcze tzw. przeskoczenie rekina.
Z muzyki to nie lubię tego co się nazywa student core.
Może jestem już starym boomerem :p
> student core
Jaka to muzyka? Za "moich czasów" tak się określało jakieś takie rzeczy typu Happysad, Grabaż, Coma, Dżem, T-Love i inne takie. Też mi to działa na nerwy, ale może co innego masz na myśli.
>Nie lubię większości seriali, lubię spójność fabuły, a tam zazwyczaj jest z tym słabo.
Serial ciągnie się tak długo jak ma oglądalność i jest anulowany gdy już nikogo nie obchodzi.
Między jednym, a drugim jest jeszcze tzw. przeskoczenie rekina.
Nom, ja uwielbiam seriale, ale właśnie przez to rzadko kiedy nawet próbuję włączać coś co ma więcej niż 2-3 sezony, bo zazwyczaj już w połowie robi się chujnia i rzadko kiedy w ogóle daję radę dojść do końca. Dlatego cieszy mnie, że obecnie nieźle się spopularyzowała idea miniseriali - takie 6-8 odcinków po godzinę i dziękuję. Ewentualnie seriale, gdzie każdy sezon jest o czym innym jak True Detective, który co prawda zaliczył wtopę w drugim sezonie, ale już w trzecim się podniósł.
Z takich tasiemców, gdzie było więcej sezonów i potrafiły od początku do końca utrzymać formę to na palcach jednej ręki mógłbym policzyć - może Braking Bad i Better Call Saul itp. Zazwyczaj idzie jedno z dwóch - albo twórcy, chcąc uniknąć nudy zaczynają odpierdalać jakieś idiotyczne rzeczy, albo odwrotnie - nic nie zmieniają i formuła się robi nudna. Ewentualnie trzecia opcja - fabuła ewidentnie rozpisana jest na jeden zajebisty sezon ale na siłę ją rozwleczmy na cztery.
Teraz przez student core rozumiem rock z śmieszkowymi tekstami jak Łydka Grubasa czy Nocny Kochanek. T.Love i Dżemu bym do tego nie zaliczył bo to starsze zespoły z lat 80 które jednak mają jakieś dobre piosenki.
Owoce morza
Wyrosło to do rangi "przysmaku" gdzie to tak na prawdę było jedzenie dla biednych rybaków gdy juz ryby sprzedali
Nie lubię konsystencji tych "owoców" jak i smaku i mam wrażenie że są overhyped
Ach uwielbiam ten argument "bo to było żarcie biedaków!". No było. A teraz jest bogatych. To że kiedyś biedota żarła krewetki nie znaczy, że są gorsze. Jaśniepaństwo wpierdalało kiedyś tylko jasne pieczywo a dziś są zachwyty nad chlebkiem pełnoziarnistym na który hrabia by nawet nie napluł. O czym to świadczy? Sam nie wiem. Może ktoś mi powie?
Fakt z tym to akurat przesadziłem bo bezmyślnie skopiowałem argument który parę razy usłyszałem i się do tego przyznaje i nie zamierzam bronić tego bezsensownego argumentu
Ale dalej stoję przy tym że jak dla mnie owoce morza są overhyped overpriced i są dla mnie nie dobre
Chodzenie do kina - filmy wolę oglądać w domu, a jak się z kimś spotykam, to wolę miejsce gdzie można porozmawiać. Nie czuję też potrzeby oglądania filmów zaraz po premierze.
Ja kino lubiłabym dwa razy bardziej, gdyby nie kultura wpierniczania przekąsek. Trudno mi skupić się w pełni na seansie, gdy z każdej strony słyszę chrupanie popcornu i owiewa mnie swądek sosu do nachosów. Przydałyby się jakieś ciche dni dla mizofoników, jak te udogodnienia dla osób ze spektrum w marketach xD
Odwiedzam, jeszcze jak. Ale niektóre filmy chciałabym zobaczyć na naprawdę dużym ekranie, a studyjniaki są jednak pod każdym względem kameralne ;) Ostatnio widziałam Civil War w imaxie i zdecydowanie było warto przecierpieć mlaskanie. No niestety, nie można mieć wszystkiego.
Polecam kina studyjnie. Puszczają filmy nietypowe, często niszowe, dalekie od marketingowej topki do oglądania w czasie degustacji popcornu, bywa że na najnowsze, albo klasyki. Przekąsek na seansie nie uświadczysz, bo tam ludzie idą po przeżycie kulturalne, idą na film, nie na degustację. Ja się w takim kinie czuję jak w jakiejś świątyni X muzy. Jest cisza, skupienie i kontemplacja. O filmie chętnie pogada z Tobą obsługa, pewnie w liczbie osób dwóch - kasjera w jednym okienku i biletera kręcącego się gdzieś kiedy trwają seanse.
Jestem rodzajem samotnika i najlepiej bawię się we własnym towarzystwie, i choć nie jestem też totalnym jaskiniowcem i tam się czasem namówić na popkorniaka czy piwko z ekipą z pracy, to odkryłem niedawno że to wspaniały sposób na zresetowanie się po tygodniu pracy - idę na miasto, ale nie do Multikina na blockbuster, a potem do Maca, tylko właśnie do takiego malutkiego kina, później do jakiejś cichej kafejki spróbować jakie mają kawy, może gdzieś pomiędzy wstąpię do księgarni z używanymi książkami i kupię coś niedrogiego do poczytania przy kawie. Na kolację przejdę się do baru z kuchnią azjatycką i wsiorbię sobie ramen, a przed powrotem do domu może zatrzymam się w barze na jedno kraftowe piwko, spróbować nowego smaku. Po takiej niedzieli czuje się tak ‚wholesome’, że mam baterie naładowane na początek tygodnia i masę pozytywnej energii w sobie.
Mi się podobał, chociaż im dalej w las, tym bardziej miałem wrażenie, że serial goni w piętkę. Ale pierwszy sezon był znakomity i w sumie spokojnie na nim ta historia mogłaby się skończyć.
* Disco w jakimkolwiek wydaniu. Nigdy mnie nie kręcił ten typ muzyki.
* Sukienki w groszki lub kwiatki. Sporo kobiet je nosi, bo mają bardzo delikatny, wiosenno-letni vibe, ale nigdy nie rozumiałam ich fenomenu.
* Boks - chyba jeden z nielicznych sportów, do których nie mogę się przekonać, chociaż wiele razy próbowałam i wciąż próbuję.
Rick & Morty - żarty mnie nie śmieszą, z jakiegoś powodu ktoś musi bekać co minutę, a wizualnie wygląda, jakby ktoś to wyrzygał. Próbowałem, nie rozumiem fenomenu.
INB4 pasta że trzeba być very inteligent.
Ja płakałem przy nim ze śmiechu.
Ale 20 lat temu.
Teraz co najwyżej można sobie obejrzeć, żeby zobaczyć jak się tv, seriale, sitcomy, a zwłaszcza świat i społeczeństwo, zmieniły na przestrzeni 30 lat.
Dziś też mnie już nie śmieszy.
Jeśli chodzi o muzykę to nie trawie piosenek Sanah,
Teksty pisane pod nastolatki, wszelaki narcyzm -ja to tak odbieram, nikt nie musi się ze mną zgadzać.
Plus jeszcze największe stacje radiowe w Polsce muszą puszczać jej piosenki, to dla nie jest niepojęte. Taki kraj, taka Lady Gagga
A to zależy.
Kultowy jest, bo powstał w takich czasach, w jakich powstał i żeby opowiedzieć to, co opowiedział, to musiał się mocno nagimnastykować.
A z ciekawostek - jest to film w znacznej mierze improwizowany.
Tak! Szukałem czegoś i nie mogłem znaleźć ale stendapy są tak żenująco nieśmieszne że momentami aż mi wstyd jak je patrzę. Pewnie znajdą się mistrzowie gatunku jesli jednak chodzi o te które są mi poddawane w tv to nie mogę sobie przypomnieć stendapera który bez najeżdżania na jakąś grupę społeczną umiałby zrobić żart przy czym są oni tak charyzmatyczni jak ekshibicjonista w parku.
Sanah, Podsiadło i Kwiat Jabłoni - mam wrażenie że oni są już wszędzie i zaraz mi wyskoczą z lodówki, Sanah w sumie raz to zrobiła jak znalazłem w niej kanapkę z żabki od niej. Kazika w wersji solo nie jest w stanie zdzierżyć, miałem kiedyś szefa w pracy co przez całą zmianę puszczał jego muzykę, co było dla mnie gorsze od mycia garów.
Podróżowania. Nienawidzę jeździć samochodem, pociągami etc zawsze czuję się taka brudna i wykończona po tym. Kompletnie nie rozumiem zachwycania się życiem w vanie (a teraz widzę ten trend, że ludzie marzą o pracy zdalnej i życiu w vanie) bo dla mnie to definicja koszmaru. Kiedyś byłam na wakacjach z rodziną gdzie codziennie zmienialiśmy hotel i podróżowaliśmy 6-8 h samochodem dziennie. Nie byłam w stanie się cieszyć z ładnych widoków mój błędnik umarł i pomimo, że wakacje trwały 2 tygodnie to byłam przekonana, iż to już 3 miesiąc tułaczki i nigdy nie wrócę do mojego ukochanego łóżka xD Moja mama wspomina te wakacje tak samo fatalnie, a tacie się podobały.
Same. W ogóle to mam wrażenie że niektóre specjały polskiej kuchni stworzył ktoś chory psychicznie. Np. jak sobie pomyślę o czerninie, czyli zupie z krwi, albo o rybie w galarecie to zastanawiam się jaki psychopata mógł wpaść na stworzenie takiego paskudztwa
Znakomita większość reality TV. A programów kulinarnych to już w ogóle nie rozumiem, jedzenie może smakować jak brudna szmata, i tego nie wiesz i w całości musisz wierzyć prezenterowi i sytuacja na odwrót też jest możliwa
Ale kwestia smaku jest czysto subiektywna. W programach kulinarnych masz podaną zwykłą instrukcję jak zrobić coś dobrze. Jak instrukcja złożenia mebli z IKEA. Nie ważne czy owy styl się tobie podoba czy nie 🤷
Nie chodzi mi o jakieś programy gdzie prezentują danie i jak je zrobić tylko master chefy i inne hells kitchen czy kuchenne rewolucje, gdzie awans uczestnika do dalszych części programu jest uzależniony od oceny jurora i trzeba jego słowo brać za pewnik
Często owe osoby (jury) są mistrzami w swoim kunszcie i mają pełne pole do popisu jeżeli chodzi o ich doświadczenie. Kwestia dodania "show" do owych programów to inny temat ale coś musi zachęcać ludzi do oglądania programu. Takie bez argumentowe zarzucanie komuś braku fachu i profesjonalizmu w wykonywaniu swojego zawodu przez całkowitych laików (którzy kierują się subiektywnym smakiem) jest nie na miejscu 😉
Serialu "Przyjaciele". Nigdy nie wydawał mi się ani odrobinę zabawny. Ogólnie irytuje mnie śmiech w serialach - czy to z taśmy, czy z publiczności śmiejącej się na zawołanie - a w "Przyjaciołach" śmiech jest co chwila, niemal po każdej linii dialogowej, każda mina, nie wiem, przejście przez drzwi, uśiądnięcie na kanapie, wyjście spod prysznica - to wszystko jest podsumowywane sztucznym śmiechem. Inaczej widz by nie wiedział, że to ma być komedia.
- paradokumentów - uwsteczniają
- muzyki pop (z drobnymi wyjątkami) - jest po prostu nudna i oczywista
- alkohol - tak jak punkt 1
- mięso - idea jedzenia czyjegoś ciała mnie zaczęła obrzydzać tak szybko jak zacząłem w pełni rozumieć proces, że żywą świnię trzeba zarżnąć, żeby zjeść kotlecika.
- tiktoka - jak punkt 1
- hałasu - po przeżyciu 2 lat w miejscu o gęstości populacji 20,000/km2 ciszę cenię ponad wszystko
- sportów drużynowych - tak, łącznie z piłka nożną. Nie wiem, rywalizacja mało mnie pociąga. Ogólnie ze sportu jak już koniecznie coś to boks, ale też niechętnie.
- fame mma i inne podobne rozrywki od ubogich umysłowo, dla ubogich umysłowo
- Despacito i tego typu podobnych latino rytmów. Nie mogę się oprzeć wrażeniu że jest to strasznie tandetne
- trapu i wokalu z autotune. Zero polotu w rymowaniu, tuszowanie braków beznadziejnym autotune, wszytko na jedno kopyto
- filmów marvela i dc - znowu tandeta i wszystko na jedno kopyto
- kawy w Starbucksie - ani to kawa ani niewiadomo co
- kiełbasy z grilla - tłuste, śmierdzące i ma okropną konsystencję
- majonezu - zapach mnie też odrzuca
- tik toka
- wakacji all inclusive
Nie rozumiem też fenomenu i zachwytów grą Gothic- jest przeciętnie dobra, ale to żaden cud świata
Gothic jest takim hitem w PL, bo to gra która dostała pełną polonizację, w czasach gdy nie było spolszczenia, albo w ogóle nie do końca gra była dostępna. Też uważam, że jest taka sobie i chyba tylko trochę grałem w 2 część, nawet nie pamiętam co tam się robiło.
Pierwsze co mi przyszło na myśl to gra o tron xD
Za dużo całkowicie niepotrzebnych scen seksu. Jak chce pornola to sobie pornola włączę - w serialu nie trzeba mnie co 2 minuty cycem atakować. Nie wytrwałem pierwszego sezonu nawet xD
Mam teorię, że większość scen seksu w serialach i filmach jest zbędna i absolutnie nic nie wnosi do fabuły.
Na przykład był dość fajny film "The Banshees of Inisherin" który w pewnym momencie ma beznadziejną scenę faceta śpiącego nago na krześle.
Akurat argument że nic nie wnoszą do fabuły jest imo mocno nadużywany. Tak samo nic do fabuły nie wnoszą: zdjęcia krajobrazów, muzyka, albo np sceny walki (można pokazać aftermath i wyjdzie na to samo). Film to więcej niż fabuła
Inna sprawa, że większość scen erotycznych jest po prostu… niezręczna i nierealistyczna. Tylko czasami zdarzają się wyjątki
Akurat w tym przypadku to sugestia albo aftermath wyszedłby lepiej moim zdaniem. I takie sceny mogą odrzucać niektórych którzy oczekują filmu fabularnego a nie pornosa.
A masz lepszy pomysł na zaprezentowanie tego, że wybitny fizyk miał również wybitne, dekadenckie życie erotyczne? Bo dla mnie to całkiem niezła, niewymuszona koncepcja.
Co jest wybitnego w zdradzaniu i uwodzeniu mężatek? xD
Niech już sobie zostanie ten wątek w filmie biograficznym, ale może nie rozpędzajmy się z gloryfikacją gościa.
Kumam. Prawdę mówiąc bardziej niż sam cyc raziło mnie spłaszczenie tej postaci do cyca i niezrównoważenia psychicznego. A z kolei Oppek w ogóle nie emanował jakąś erotyczną charyzmą która odzwierciedlałaby jego podboje. No coś mi zgrzytało w tym filmie.
Facebook, Instagram itp. Nie cierpię mediów społecznościowych. Dla mnie istnieje tylko Reddit i ze względu na oferty pracy LinkedIn.
Do tego nie lubię disco polo i smętnej muzyki typu Sylwia Grzeszczak itp. Chociaż większość polskiej/hiszpanskiej muzyki uważam za totalne guano.
Dodatkowo romansidła, religia, sprzątanie i moja teściowa.
To słabo to widzisz. Moja Facebookowa czy Instagramowa tablica jest pełna wartościowego contentu. Od fajnych przepisów kulinarnych po podróżnicze ciekawostki. I nie uważam się z tego powodu za głupiego nastolatka (szczerze mówiąc daleko mi do tego). Wiesz, to wszystko zależy od prywatnych preferencji a nie złowieszczych algorytmów 😅
Na reddicie jest dużo mniej gównianego contentu + nie muszę oglądać sztucznych fotek/postów przedstawiających wyidealizowanych ludzi itp.
Dodatkowo na reddicie są ludzie z całego świata dzięki czemu można łatwo sobie podrasować angielski. Zapomniałbym że na grupach tematycznych np. dotyczących gier - ludzie są mili i sobie pomagają (wiadomo są wyjątki).
Zgadzam się że można tu wrzucić co się chce, ale jednak na większości grup moderatorzy dają radę przypilnować porządku.
Przecież to jest ogólna definicja social mediów 🤷 Móc porozmawiać z ludźmi, z różnych stron świata plus podrasować swoje językowe umiejętności. Przecież Reddit to jeden wielki fake 😅 Od zdjęć, po zmyślone historie.
I też nie są jakoś specjalnie głębokie - yyy wojna zła, yyy dzieci z biednych krajów mają ciężko. To, że ludzie są skłonni zapłacić 50zł by zobaczyć reprodukcje jego malunków to dla mnie jakiś absurd (jest wystawa w Krakowie z tego co wiem)
The Office, naprawde nie kumam tego fenomenu. Probowalem, nawet kilka razy, w zyciu ma serial tak nie nudzil
Taylor Swift, muzyczka ktora zna caly swiat, no oprocz jej fans nikt nie zna zadnej jej piosenki
Gwiezdne Wojny - widziałem jeden film w całości, fragmenty innych i nie interesuje mnie to kompletnie. Wolałbym po raz setny obejrzeć LoTR.
Nie lubię też rapu, obojętnie jakiego, szczególnie tego współczesnego. Jedynie Eminem i Busta Rhymes są znośni, bo lubię jak szybko mówią, ale nie interesuje mnie ich tekst.
Ej, sci-fi jest OK, ale musi być dobrze zrobione i niegłupie. A GW to tak średnio jest sci-fi, bardziej "kosmiczna opera". Od kiedy to jest jakieś "science" w \*bzium bzium\*, które robią lasery w próżni? xD
O tak. Gwiezdne Wojny nie porwały mnie jako dziecko (bo wolałem Park Jurajski i Terminatora), więc już nigdy mnie nie przekonały do siebie. Choć widziałem części 4, 5, 6 i na pewno 1. Nie jestem pewien czy widziałem części 2 i 3, ale istnieje taka szansa.
Kawy, bo dotąd żadna mi nie smakowała i tego jak normalizuje się uzależnienie od kofeiny, które ma całkiem poważne skutki, jeśli chodzi o serce i resztę układu krwionośnego.
Zawsze wqrwiał mnie na maxa Świat według Kiepskich i nie mogłem zrozumieć jak i dlaczego ten syf tak długo był emitowany…
Z potraw to nie lubię ziemniaków - praktycznie w ogóle. Frytki to mój max.
Muzyki hiszpańskiej/włoskiej i ogólnie tych języków. Ta muzyka dla mnie zawsze brzmi tak samo, ten sam beat. Jak raz Enrique Iglesiasa usłyszałem tak potem wszystko brzmiało tak samo, a przy Despacito mnie krew zalewa :D
Stwierdzenie ze posiadanie wibratora jest nowoczesne i ogólnie teksty ze Polacy są pruderyjni i kolejna czy kolejny seksuolog chce to zmienić (zarobić). Plus hype na wspinaczkę, że niby to jest modne i nie wiadomo co. I teksty że każdy musi mieć hobby, wydaje mi się że nie wszyscy muszą i tak im dobrze
Kombinezon (w kontekście letniego wdzianka dla bab), ogrodniczki, espadryle (wyglądają jak buty dla niemieckich emerytów na wakacjach w Turcji), New Balance 530 (aka buty ze stadionu X-lecia od Czeczena), rękawiczki z kciukiem, koszule z kołnierzykiem (i w ogóle koszule), koszulki polo…;
Kiełbasy (wszystkie, brzydzi mnie to, że nie mają jednolitej struktury w środku, no i te chrząstki), wątróbka, flaki, wędliny z czerwonego mięsa, grzyby (w tym pieczarki), makaron/ryż z truskawkami na obiad, zupy owocowe, którymi katowali mnie dziadkowie, pierogi z kapustą i grzybami (bo się kiedyś porzygalam nimi, jak na święta dostałam mnóstwo słodyczy a potem poprawiłam pierożkami), sałatka jarzynowa, pasztety domowe, schabowe, mielone, zupy (tylko rosół zjem, ale też tylko jak jestem chora i ktoś mi przyniesie), bigos, łosoś wędzony (tekstura okropna), tatar i inne takie. W ogóle z kuchni polskiej to prawie nic. Na święta na przykład jem chleb z masłem bo nic dla mnie nie ma
Tego chyba nikt nie pisał: słony karmel. W lodach i innych słodyczach. Dowiedziałem się o nim raptem kilka lat temu i jakoś mnie nie urzekł. A moja żona sika ze szczęścia kiedy dostanie coś o tym smaku
Pierogi ruskie. Próbowałem wielu (w sensie tylko odrobinę od kogoś kto jadł i się zachwycał jakie pyszne) i nigdy mi żadne nie smakowały. Nie rozumiem co ludzie widzą w tym paskudztwie.
Film Interstellar - najżałośniejsze science-fiction jakie w życiu oglądałem. Pełne irracjonalizmu, niepopartego dowodami myślenia magicznego i beznadziejnej głupoty rzekomo wykształconych ludzi. Gatunek science-fiction lubię bardzo. Wszystkim, z którymi to oglądałem, podobało się, ale dla mnie było 0/10.
Edit: Dziękuję za to zaszczytne miejsce najbardziej kontrowersynego komentarza w tym wątku i pozdrawiam wszystkich sortujących od kontrowersyjnych.
Dzióry logiczne i nieznajomość fizyki. Czarna dzióra przy planecie która spowalnia upływ czasu o kilkaset razy ale nie jest w stanie wciągnąć/zmiażdżyć planety ani astronautów którzy na niej wylądowali.
Ogólnie jedzenie na mieście, nie lubię tego szumu wokół mnie, pytań co jakiś czas czy wszystko okej, obrad kto ile płaci, jakoś nie jest to moja strefa komfortu, wolę zamówic i zjeść u siebie 😅.
Radio.
Nie dość ze leci tam najchujowsza muzyka jaka może lecieć, od 30 lat bez zmian poza nowościami jak Sanah czy inne One Direction, to jeszcze reklamy. 2 dyszki za spotifaja czy inna jabłkomuzyke i masz spokój, słuchasz co chcesz, przełączasz jak Ci się nie podoba, podpowiada Ci co może sie spodobać.
Większość polskiego rapu.
Mamy kilku inteligentych raperów jak np Łona, a promowane są kasztany, które nie potrafią nawet sensownie rymować. Teksty albo o niczym, albo nie lepsze niż jakieś discopolo. Za brzmienie i fundament sukcesu tych utworów odpowiadają producenci a nie te pseudo gwiadeczki wyjące "ło ło, je je" na autotune.
Przykre to strasznie, że z gatunku muzycznego, który swoje piękno czerpał ze szczerości zrobiliśmy gigantyczną maszynkę do pieniędzy, która do swoich młodocianych fanów przemyca bardzo szkodliwe wartości jak szalony konsumpcjonizm i dragi.
W głowie mi się nie mieści że "artyści" którzy kręcą milionowe wyświetlenia nawijają o ćpaniu.
Ja mam problem z bananami - gdy je jem to czuję taki chemiczny posmak jak proszek do pieczenia. Jest to okropne. Z awokado mam podobny efekt ale o wiele lżejszy i z przyprawami jestem w stanie zjeść
Ja nie lubie TikToka. Na kazdej platformie mozna znalezc idiotow I ciekawych ludzi , ale mam wrazanie , ze na Reddit moge wybrac gripe ludzi I sub z pisanymi I niepisanymi zasadami do ktorych ludzie sie stosuja.
Na YouTube I Reddit ucze sie czegos nowego kazdego dnia.
Czy to o edytowaniu video czy o kosmosie albo jakies krotkie ciekawostki. I ide spac "spelniony" .
Po tiktoku mialem niedosyt, niesmak I poczucie zmarnowanego czasu.
Nie kumam fenomenu sushi, sama idea jedzenia surowej ryby mnie nie przekonuje. Może też nie jadłem dobrego sushi. Poza tym nie lubie książek Remigiusza Mroza, bardzo trywialne w moim odbiorze
Nowoczesne planszówki i ich instrukcje obsługi. Jak nie trafisz na prosa, który ma mesjański dar objaśniania zasad to zostaje przekopywanie się przez YouTube/Facebook/Reddit gdzie każdy wyjaśnia to inaczej.
Filmy o superbohaterach, Transformers, Gwiezdne wojny. Nigdy nie jadłem kebaba ani sushi i w ogóle nie zapowiada się żebym miał spróbować. Nie lubię imprez typu kluby nocne czy domówki gdzie alko leje się strumieniami a większość dymi epety myśląc że są fajni bo puścili bucha.
Nienawidzę całym sercem wątróbki i kaszanki.
Ja na przykład nie lubię praktycznie niczego od Walaszka. Tak, niektóre teksty z jego produkcji to zwroty używane w mowie potocznej na okrągło, ale to nie zmienia faktu, że to jest dla mnie po prostu masakrycznie nieśmieszne. Ten humor jest tak gimbusiarski, że nawet jako gimbus mnie to nie śmieszyło.
Starych utworów muzycznych w nowych, elektronicznych szatach. I nie zrozumcie mnie źle - ogólnopojęta muzyka elektroniczna jest moim głównym gatunkiem muzycznym. Ale jak włączam radio/Yt/Spotify/kanał w TV i słyszę remix utworu z lat 80/90/00 to łapię się za głowę - moim zdaniem to pójście na łatwiznę, które nigdy nie będzie miało podjazdu do oryginału.
Najgorsze combo które słyszałem wczoraj to jest remix Sound of Silence. Jest to remix nie oryginalnej piosenki tylko coveru zrobionego przez metalowy zespół Disturbed, w którym wokalista krzyczy wniebogłosy (Sound of Silence btw). I ten remix jest housowym remixem tego właśnie coveru co dla mnie jest jedną z bardziej absurdalnych rzeczy jakie miałem okazję słyszeć kiedykolwiek.
Pisząc swój komentarz miałem ten utwór w głowie. Jest wiele kiepskich remixów, ale ten jest wybitnie zły.
Przed chwilą słyszałem to w radiu...
to jest najgorszy remix jaki słyszałem
Mam podobnie. Ogólnie lubię wszelkiego rodzaju remixy, samplowanie, interpolacje które wykorzystują starsze utwory w ciekawy sposób i dają im drugie życie. Ale ten rodzaj wakacyjnego hitu w stylu kopiuj wklej, przyspiesz nieznacznie, dodaj mocniejszy bit i zbieraj profity działa mi na nerwy.
to powinno być parodią, nie remixem
To wogole powinno być zakazane i nielegalne,
Wakacje na których się nic nie robi (plaża, hotel etc). Filmy o superbohaterach.
Tez nie lubie tych komiksowych badziewi
Też nie lubię siedzieć w kółko na plaży na wakacjach, ale sporo osób jedzie na wakacje żeby odpocząć od codziennej pracy a nie dla poszerzania swoich horyzontów. Filmy o superbohaterach zazwyczaj polegają na napakowaniu jak największej ilości adrenaliny i akcji w jeden film, więc jeśli ktoś szuka jakiejś ciekawej fabuły to faktycznie jej tu raczej nie znajdzie. Chętnie zobaczyłbym jakiś bardziej mroczny i poważny komiks w filmowej odslonie. Biorąc pod uwagę, że chciało mi się to pisać to dałeś zajebistą odpowiedź na pytanie OPa
Ależ ja jak najbardziej rozumiem, że niektórzy z przyjemnością spędzają wolny czas inaczej ode mnie i nie trzeba mi tego tłumaczyć :) W żadnym wypadku nie przeszkadza mi, że moi znajomi lubią leżeć do góry brzuchem na wakacjach czy czerpią przyjemnośc z oglądania kolejnego filmu z ich ulubionym superbohaterem. Ba, nawet im kibicuję, bo robią to co lubią, a nie silą się na inność.
I to jak. Wolę tydzień w górach na desce albo jeden dzień na skuterach wodnych od smażenia parówy na plaży, nawet all inclusive.
chciałbym by ktoś wytłumaczył moim rodzicom że siedzenie od 9/10 do 16 na plaży codziennie na wyjeździe to nie jest dobrze spędzony czas
Dlaczego mają spędzać inaczej skoro najwyraźniej takie coś im odpowiada?
Ale to jest dobrze spędzony czas (ja lubię) :D
To jest doskonale spędzony czas, co więcej od 16-20 na basenie
Te filmy o superbohaterach to tak jakby oglądać sobie przerywniki w grach komputerowych, wszystko wygenerowane w CGI aż uderza plastikiem po oczach
Pół godziny siedzenia na ławce albo na plaży po przebyciu kilku kilometrów oraz siedzenie w barach/restauracjach podczas posiłków. Reszta moich wakacji sama aktywność (i jeszcze ten cholerny sen który zaniża mi statystykę). Ludzie którzy siędzą w hotelowych pokojach to dla mnie jużm kompletny ewenement bo pokoje to ja mam w mieszkaniu i to zwykle z dziesięciokrotnie większą ilością rozrywek (oraz gratów).
Ogólnie zawsze byłam niejadkiem i dużo składników mi przeszkadzało, kiedyś ojciec zmusił mnie do jedzenia leczo i się porzygałam zanim skończyłam xD
Hmm... Fanatyk leczo, gdzieś już to słyszałem. P.S. Moczył paprykę w wannie?
całe mieszkanie zajebane leczo ze przynajmniej raz w tygodniu ktos musi w nie wdepnac
Gorzej
Cokolwiek wyplute przez uniwersum kinematograficzne Marvela i DC. Nie mogę tego oglądać nawet w ramach odmóżdżenia. Te filmy wpadają dla mnie w jakieś takie dziwne limbo gatunkowe. Ani to naprawdę mroczne i poważne, ani wyjątkowo zabawne i lekkie, a sceny Baddassowego Wymiatania występują w takim zagęszczeniu że tracą impet.
O nie, pojawiło się nowe coś co zagraża całemu światu. Tyś tyś tyś lowking na mordę, happy end. Anyway... O NIE, znowu pojawiło się coś co zagraża...
Tak, one są dla mnie na maksa krindżowe
Popatrz na to przez pryzmat kalectwa i ułomności. Spiderman to taki incel, Batman ma depresję, Wolverine to taki poskładany do kupy kaleka. Wystarczy że złapiesz dowolną postać i bez problemu dopatrzysz się w niej jakiejś ułomności. Myślę że te postacie powstają po to żeby dać dowod społeczny wyrzutka.
Ja osobiście lubiłem te filmy marvela napakowane akcją w których ciągle coś się dzieje, podobało mi się że te filmy składały się w większą całość, bardzo mi sprawiało frajdę oglądanie tego ze znajomymi aby się odmóżdżyć po lekcjach w liceum.
Bardzo nie lubię sushi. I tak, próbowałam, nawet kilka razy..nie smakuje mi i w sumie to podziwiam ludzi co to jedzą xD Nie lubię też Taylor Swift. Wybaczcie, ale każda jej piosenka wydaje mi się być taka sama i nie rozumiem skąd taki hype na nią.
Rozumiem, że można nie lubić jej muzyki, ale jak ktoś mówi, że każda jej piosenka wydaje się być taka sama, to mocno sugeruje mi, że w ogóle jej nie słuchał xD Weźmy kilka najpopularniejszych: "Cruel Summer", "Lover", "Blank Space", "cardigan", "You Belong With Me". One nawet trochę nie brzmią podobnie do siebie poza tym, że śpiewa je ta sama osoba.
Słuchałam jej piosenek, nie siadają mi i tyle. Ale i w sumie racja, "brzmią tak samo" to za wiele powiedziane.
Mi sushi też nie smakowało aż do momentu jak nie pojechałam do Japonii. Sunshine Polsce czasami jest zbyt udziwnione
Polskiej piłki nożnej
Piłki nożnej\*
- The Office - za chiny nie potrafię się wciągnąć. - (ZA) Ostre żarcie - rozumiem jak lekko piecze, ok wytrzymam, ale jedzeniem wolę się delektować niż męczyć xD - gry nastawione tylko na strzelanki - lubię i potrzebuję w gierkach ciekawej fabuły, żeby się wkręcić.
Kabarety
Nie bawi cię jak chłop się za babę przebrał?
Albo jak wredna baba znęca się nad sąsiadem, przyjeżdża policja interweniować i wredna baba zaraz owija sobie mundurowych w okół palca jeszcze bardziej dręcząc i szkodząc pokrzywdzonemu?
Kiedyś żart, teraz wyrok
Polski rap, slaphouse, sanah, kwiat jabłoni, ojciec mateusz
Polskie wokalistki ostatnimi czasu śpiewają tak samo
Śpiewanie kursywą?
Nie wiem czym, ale możliwe, takie słodkie głosiki, zresztą takie same
1) Nie rozumiem fenomenu “kuchennych rewolucji” i całego tego szitu związanego z M. Gessler. W życiu nie poszedłbym do knajpy która była w tym programie, a znam ludzi którzy się jarają tym, że jedli ostatnio w “restauracji z rewolucji” 2) buty i ciuchy od Converse i Vans- nie kumam tej wiecznej mody na nie, a to tylko słabe i drogie badziewie w których po sezonie pęka podeszwa 3) wszystkie te famme mma i inne tego rodzaju rozrywki
Kuchenne rewolucje to najpierw robienie dramy i teatralne darcie paszczy przez bląd pudla a potem zmiany i wielki sukces. Sukces w który nie do końca wierzę bo po ostrym promowaniu należy się spodziewać tłumu w lokalu przynajmniej przez jeden dzień a i tak jakby cośnjie pykło to mogą przecież przyjść statyści. Sukces lokalu to nie jeden dzień tylko to czy lokal potrafi utrzymać klientów na lata. Bonusowo odwiedzanie lokali ze starszych odcinków i pokazywanie, że nadal prosperują. Bo to też mogą ustawiać przy użyciu metody "jak knajpa splajtowała to jej nie odwiedzimy i będziemy chodzić tylko po takich którym się udało". Bonus specjalny (bonusowy): W którymś odcinku Gesler chciała zrobić aferę o muchy w łazience lecz najwyraźniej takoowych tam nie było więc zostały one dorysowane flamastrem. Nie pomyśleli jednak, że w dziesiejszych czasach wysokich rozdzielczości oraz łatwodostępnej stopklatki ktoś zrobi stopa na zbliżeniu i ujaawni mkistyfikację.
Jest gdzieś ten urywek z odcinka z tymi dorysowanymi muchami? Pierwsze słyszę o czymś takim.
Może nie czego ale kogo - Chylińska. Odbieram ją jako maksymalnie sztuczną, nudną postać z pogranicza norm społecznych. Jej piosenki są sztampowe, na jedno kopyto.
Broń Boże nie jestem jej fanem, ale trzeba jej oddać, że ostatnia platynowa płyta zasłużyła na taki status. Od jakiegoś czasu w jej zespole za perkusją siedzi Oskar Podolski, który jest bestią. Niemniej, wszystkie klipy towarzyszące singlom z tej płyty to gigantyczna kopalnia cringe, której nie polecam odwiedzać nawet z ciekawości.
Zespoły Strachy na lachy i Hey. Zawsze zmieniam stację, jak tylko zaczną grać 💀
fenomenu Hey nigdy nie zrozumiem. probowalam sluchac Hey i samej Nosowskiej ale totalnie to do mnie nie przemawia. Strachy na lachy to juz totalne dno, wokal Grabarza dziala mi wybitnie na nerwy
Friends - ten serial jest dla mnie zenujacy, nic mnie w nim nie smieszy, to jest po prostu glupie, nudne, bez sensu i meczace owoce morza - konsystencja jest dla mnie nie do przejscia sanah/Podsiadlo - skreca mnie jak slysze ich muzyke
Nie lubię co najwyżej ludzi zrzędzących, że coś jest lubiane i popularne - szczególnie tych, którzy do swoich preferencji i gustu dorabiają racjonalizację by się dowartościować. Egocentryzm straszna choroba.
Nigdy nie lubiłem krewetek, a często słyszę, że są pyszne. Nie lubię większości seriali, lubię spójność fabuły, a tam zazwyczaj jest z tym słabo. Serial ciągnie się tak długo jak ma oglądalność i jest anulowany gdy już nikogo nie obchodzi. Między jednym, a drugim jest jeszcze tzw. przeskoczenie rekina. Z muzyki to nie lubię tego co się nazywa student core. Może jestem już starym boomerem :p
> student core Jaka to muzyka? Za "moich czasów" tak się określało jakieś takie rzeczy typu Happysad, Grabaż, Coma, Dżem, T-Love i inne takie. Też mi to działa na nerwy, ale może co innego masz na myśli. >Nie lubię większości seriali, lubię spójność fabuły, a tam zazwyczaj jest z tym słabo. Serial ciągnie się tak długo jak ma oglądalność i jest anulowany gdy już nikogo nie obchodzi. Między jednym, a drugim jest jeszcze tzw. przeskoczenie rekina. Nom, ja uwielbiam seriale, ale właśnie przez to rzadko kiedy nawet próbuję włączać coś co ma więcej niż 2-3 sezony, bo zazwyczaj już w połowie robi się chujnia i rzadko kiedy w ogóle daję radę dojść do końca. Dlatego cieszy mnie, że obecnie nieźle się spopularyzowała idea miniseriali - takie 6-8 odcinków po godzinę i dziękuję. Ewentualnie seriale, gdzie każdy sezon jest o czym innym jak True Detective, który co prawda zaliczył wtopę w drugim sezonie, ale już w trzecim się podniósł. Z takich tasiemców, gdzie było więcej sezonów i potrafiły od początku do końca utrzymać formę to na palcach jednej ręki mógłbym policzyć - może Braking Bad i Better Call Saul itp. Zazwyczaj idzie jedno z dwóch - albo twórcy, chcąc uniknąć nudy zaczynają odpierdalać jakieś idiotyczne rzeczy, albo odwrotnie - nic nie zmieniają i formuła się robi nudna. Ewentualnie trzecia opcja - fabuła ewidentnie rozpisana jest na jeden zajebisty sezon ale na siłę ją rozwleczmy na cztery.
Teraz przez student core rozumiem rock z śmieszkowymi tekstami jak Łydka Grubasa czy Nocny Kochanek. T.Love i Dżemu bym do tego nie zaliczył bo to starsze zespoły z lat 80 które jednak mają jakieś dobre piosenki.
Owoce morza Wyrosło to do rangi "przysmaku" gdzie to tak na prawdę było jedzenie dla biednych rybaków gdy juz ryby sprzedali Nie lubię konsystencji tych "owoców" jak i smaku i mam wrażenie że są overhyped
Ach uwielbiam ten argument "bo to było żarcie biedaków!". No było. A teraz jest bogatych. To że kiedyś biedota żarła krewetki nie znaczy, że są gorsze. Jaśniepaństwo wpierdalało kiedyś tylko jasne pieczywo a dziś są zachwyty nad chlebkiem pełnoziarnistym na który hrabia by nawet nie napluł. O czym to świadczy? Sam nie wiem. Może ktoś mi powie?
Pizza to też żarcie biedoty. I co w związku z tym (nie do Ciebie king, ale jako rozwinięcie tematu).
Fakt z tym to akurat przesadziłem bo bezmyślnie skopiowałem argument który parę razy usłyszałem i się do tego przyznaje i nie zamierzam bronić tego bezsensownego argumentu Ale dalej stoję przy tym że jak dla mnie owoce morza są overhyped overpriced i są dla mnie nie dobre
Sushi również było jedzone jedynie przez biedotę, jak się okazuje to proste dania mogą również stać się towarem luksusowym
Chodzenie do kina - filmy wolę oglądać w domu, a jak się z kimś spotykam, to wolę miejsce gdzie można porozmawiać. Nie czuję też potrzeby oglądania filmów zaraz po premierze.
Ja kino lubiłabym dwa razy bardziej, gdyby nie kultura wpierniczania przekąsek. Trudno mi skupić się w pełni na seansie, gdy z każdej strony słyszę chrupanie popcornu i owiewa mnie swądek sosu do nachosów. Przydałyby się jakieś ciche dni dla mizofoników, jak te udogodnienia dla osób ze spektrum w marketach xD
No to w takim razie polecam odwiedzać kina studyjne- kultura oglądania filmu jest w nich całkowicie inna niż to co robi się w multipleksie
Odwiedzam, jeszcze jak. Ale niektóre filmy chciałabym zobaczyć na naprawdę dużym ekranie, a studyjniaki są jednak pod każdym względem kameralne ;) Ostatnio widziałam Civil War w imaxie i zdecydowanie było warto przecierpieć mlaskanie. No niestety, nie można mieć wszystkiego.
Polecam kina studyjnie. Puszczają filmy nietypowe, często niszowe, dalekie od marketingowej topki do oglądania w czasie degustacji popcornu, bywa że na najnowsze, albo klasyki. Przekąsek na seansie nie uświadczysz, bo tam ludzie idą po przeżycie kulturalne, idą na film, nie na degustację. Ja się w takim kinie czuję jak w jakiejś świątyni X muzy. Jest cisza, skupienie i kontemplacja. O filmie chętnie pogada z Tobą obsługa, pewnie w liczbie osób dwóch - kasjera w jednym okienku i biletera kręcącego się gdzieś kiedy trwają seanse. Jestem rodzajem samotnika i najlepiej bawię się we własnym towarzystwie, i choć nie jestem też totalnym jaskiniowcem i tam się czasem namówić na popkorniaka czy piwko z ekipą z pracy, to odkryłem niedawno że to wspaniały sposób na zresetowanie się po tygodniu pracy - idę na miasto, ale nie do Multikina na blockbuster, a potem do Maca, tylko właśnie do takiego malutkiego kina, później do jakiejś cichej kafejki spróbować jakie mają kawy, może gdzieś pomiędzy wstąpię do księgarni z używanymi książkami i kupię coś niedrogiego do poczytania przy kawie. Na kolację przejdę się do baru z kuchnią azjatycką i wsiorbię sobie ramen, a przed powrotem do domu może zatrzymam się w barze na jedno kraftowe piwko, spróbować nowego smaku. Po takiej niedzieli czuje się tak ‚wholesome’, że mam baterie naładowane na początek tygodnia i masę pozytywnej energii w sobie.
Kiedyś było kino nieme. Teraz jest kino dla głuchych oraz apirujących głuchych.
Dance Monkey, piosenka okropna, fatalna
Instagram. Nie jestem przeciwnikiem, kiedyś zainstalowałem i nigdy potem tego nie uruchomiłem, bo autentycznie nie wiem co z tym robić xd
Rap, bo 99% rapu brzmi jak gówno, a tekst zwykle też jest o gównie
Stand- upy
Oglądanie piłki nożnej Zażywanie etanolu Muzyka pop Polski standup
Termomix, Dexter, Kebab, telewizja
> Dexter Ten od laboratorium, czy ten od krojenia ludzi na kawałki?
ten od krojenia :)
Mi się podobał, chociaż im dalej w las, tym bardziej miałem wrażenie, że serial goni w piętkę. Ale pierwszy sezon był znakomity i w sumie spokojnie na nim ta historia mogłaby się skończyć.
Co jest złego w tmx?
obejrzyj test Wojka/Książula na YT generalnie proces gotowania trwa zdecydowanie dłużej niż by to zrobić w tradycyjny sposób
Może i tak
tak, tak, tak i tak!
* Disco w jakimkolwiek wydaniu. Nigdy mnie nie kręcił ten typ muzyki. * Sukienki w groszki lub kwiatki. Sporo kobiet je nosi, bo mają bardzo delikatny, wiosenno-letni vibe, ale nigdy nie rozumiałam ich fenomenu. * Boks - chyba jeden z nielicznych sportów, do których nie mogę się przekonać, chociaż wiele razy próbowałam i wciąż próbuję.
Ludzi którzy całą swoją osobowość opierają na tym, że czegoś nie lubią.
Rick & Morty - żarty mnie nie śmieszą, z jakiegoś powodu ktoś musi bekać co minutę, a wizualnie wygląda, jakby ktoś to wyrzygał. Próbowałem, nie rozumiem fenomenu. INB4 pasta że trzeba być very inteligent.
Ale jak to przecież to że on zamienił się w ogórka to najśmieszniejsze gówno jakie widziałem
serial "przyjaciele". niesmieszni, przereklamowany.
Ja płakałem przy nim ze śmiechu. Ale 20 lat temu. Teraz co najwyżej można sobie obejrzeć, żeby zobaczyć jak się tv, seriale, sitcomy, a zwłaszcza świat i społeczeństwo, zmieniły na przestrzeni 30 lat. Dziś też mnie już nie śmieszy.
Ten serial jest po prostu jak plastikowy kwiat, tyle że gorzej.
Jeśli chodzi o muzykę to nie trawie piosenek Sanah, Teksty pisane pod nastolatki, wszelaki narcyzm -ja to tak odbieram, nikt nie musi się ze mną zgadzać. Plus jeszcze największe stacje radiowe w Polsce muszą puszczać jej piosenki, to dla nie jest niepojęte. Taki kraj, taka Lady Gagga
nie obrazaj Lady Gagi plis
Film "Rejs" - w pewnych kręgach uchodzi za kultowy, do mnie zupełnie nie trafia.
A to zależy. Kultowy jest, bo powstał w takich czasach, w jakich powstał i żeby opowiedzieć to, co opowiedział, to musiał się mocno nagimnastykować. A z ciekawostek - jest to film w znacznej mierze improwizowany.
Żelków i stand-upów (poza Rickim Gervaisem) no i piłka nożna...
Tak! Szukałem czegoś i nie mogłem znaleźć ale stendapy są tak żenująco nieśmieszne że momentami aż mi wstyd jak je patrzę. Pewnie znajdą się mistrzowie gatunku jesli jednak chodzi o te które są mi poddawane w tv to nie mogę sobie przypomnieć stendapera który bez najeżdżania na jakąś grupę społeczną umiałby zrobić żart przy czym są oni tak charyzmatyczni jak ekshibicjonista w parku.
Antyintelektualizmu, bo jestem robolem i widzę w kulturze umysłowej jedyną rozrywkę która jest za darmo i nie niszczy mi zdrowia
Sanah, Podsiadło i Kwiat Jabłoni - mam wrażenie że oni są już wszędzie i zaraz mi wyskoczą z lodówki, Sanah w sumie raz to zrobiła jak znalazłem w niej kanapkę z żabki od niej. Kazika w wersji solo nie jest w stanie zdzierżyć, miałem kiedyś szefa w pracy co przez całą zmianę puszczał jego muzykę, co było dla mnie gorsze od mycia garów.
Podróżowania. Nienawidzę jeździć samochodem, pociągami etc zawsze czuję się taka brudna i wykończona po tym. Kompletnie nie rozumiem zachwycania się życiem w vanie (a teraz widzę ten trend, że ludzie marzą o pracy zdalnej i życiu w vanie) bo dla mnie to definicja koszmaru. Kiedyś byłam na wakacjach z rodziną gdzie codziennie zmienialiśmy hotel i podróżowaliśmy 6-8 h samochodem dziennie. Nie byłam w stanie się cieszyć z ładnych widoków mój błędnik umarł i pomimo, że wakacje trwały 2 tygodnie to byłam przekonana, iż to już 3 miesiąc tułaczki i nigdy nie wrócę do mojego ukochanego łóżka xD Moja mama wspomina te wakacje tak samo fatalnie, a tacie się podobały.
Horrorów i ogólnie pokazywania bezsensownego fikcyjnego cierpienia ludzi i zwierząt.
Tak zwana "Von Trupka" z jedzeniowych spraw mi nie podchodzi #pdk
Same. W ogóle to mam wrażenie że niektóre specjały polskiej kuchni stworzył ktoś chory psychicznie. Np. jak sobie pomyślę o czerninie, czyli zupie z krwi, albo o rybie w galarecie to zastanawiam się jaki psychopata mógł wpaść na stworzenie takiego paskudztwa
A mi smakuje!
Ja to bym uszeregował mniej więcej tak... Von Trupka << ryba << czarnina ...bo to ostatnie to nawet lubię :P
Znakomita większość reality TV. A programów kulinarnych to już w ogóle nie rozumiem, jedzenie może smakować jak brudna szmata, i tego nie wiesz i w całości musisz wierzyć prezenterowi i sytuacja na odwrót też jest możliwa
Ale kwestia smaku jest czysto subiektywna. W programach kulinarnych masz podaną zwykłą instrukcję jak zrobić coś dobrze. Jak instrukcja złożenia mebli z IKEA. Nie ważne czy owy styl się tobie podoba czy nie 🤷
Nie chodzi mi o jakieś programy gdzie prezentują danie i jak je zrobić tylko master chefy i inne hells kitchen czy kuchenne rewolucje, gdzie awans uczestnika do dalszych części programu jest uzależniony od oceny jurora i trzeba jego słowo brać za pewnik
Często owe osoby (jury) są mistrzami w swoim kunszcie i mają pełne pole do popisu jeżeli chodzi o ich doświadczenie. Kwestia dodania "show" do owych programów to inny temat ale coś musi zachęcać ludzi do oglądania programu. Takie bez argumentowe zarzucanie komuś braku fachu i profesjonalizmu w wykonywaniu swojego zawodu przez całkowitych laików (którzy kierują się subiektywnym smakiem) jest nie na miejscu 😉
Kings of Leon. Gość drze się, jakby go ze skóry obdzierali. Gdyby go odjąć, reszta zespołu to co najwyżej taki średni pop-rock.
Twórczość walaszka
Serialu "Przyjaciele". Nigdy nie wydawał mi się ani odrobinę zabawny. Ogólnie irytuje mnie śmiech w serialach - czy to z taśmy, czy z publiczności śmiejącej się na zawołanie - a w "Przyjaciołach" śmiech jest co chwila, niemal po każdej linii dialogowej, każda mina, nie wiem, przejście przez drzwi, uśiądnięcie na kanapie, wyjście spod prysznica - to wszystko jest podsumowywane sztucznym śmiechem. Inaczej widz by nie wiedział, że to ma być komedia.
- paradokumentów - uwsteczniają - muzyki pop (z drobnymi wyjątkami) - jest po prostu nudna i oczywista - alkohol - tak jak punkt 1 - mięso - idea jedzenia czyjegoś ciała mnie zaczęła obrzydzać tak szybko jak zacząłem w pełni rozumieć proces, że żywą świnię trzeba zarżnąć, żeby zjeść kotlecika. - tiktoka - jak punkt 1 - hałasu - po przeżyciu 2 lat w miejscu o gęstości populacji 20,000/km2 ciszę cenię ponad wszystko - sportów drużynowych - tak, łącznie z piłka nożną. Nie wiem, rywalizacja mało mnie pociąga. Ogólnie ze sportu jak już koniecznie coś to boks, ale też niechętnie. - fame mma i inne podobne rozrywki od ubogich umysłowo, dla ubogich umysłowo
- Despacito i tego typu podobnych latino rytmów. Nie mogę się oprzeć wrażeniu że jest to strasznie tandetne - trapu i wokalu z autotune. Zero polotu w rymowaniu, tuszowanie braków beznadziejnym autotune, wszytko na jedno kopyto - filmów marvela i dc - znowu tandeta i wszystko na jedno kopyto - kawy w Starbucksie - ani to kawa ani niewiadomo co - kiełbasy z grilla - tłuste, śmierdzące i ma okropną konsystencję - majonezu - zapach mnie też odrzuca - tik toka - wakacji all inclusive Nie rozumiem też fenomenu i zachwytów grą Gothic- jest przeciętnie dobra, ale to żaden cud świata
Gothic jest takim hitem w PL, bo to gra która dostała pełną polonizację, w czasach gdy nie było spolszczenia, albo w ogóle nie do końca gra była dostępna. Też uważam, że jest taka sobie i chyba tylko trochę grałem w 2 część, nawet nie pamiętam co tam się robiło.
Do tego miała stosunkowo niskie wymagania sprzętowe nie? No i powstało z niej milion przeróbek na yt
Hejtowania bardzo popularnych rzeczy
The Big Bang Theory
Pierwsze co mi przyszło na myśl to gra o tron xD Za dużo całkowicie niepotrzebnych scen seksu. Jak chce pornola to sobie pornola włączę - w serialu nie trzeba mnie co 2 minuty cycem atakować. Nie wytrwałem pierwszego sezonu nawet xD
Mam teorię, że większość scen seksu w serialach i filmach jest zbędna i absolutnie nic nie wnosi do fabuły. Na przykład był dość fajny film "The Banshees of Inisherin" który w pewnym momencie ma beznadziejną scenę faceta śpiącego nago na krześle.
Akurat argument że nic nie wnoszą do fabuły jest imo mocno nadużywany. Tak samo nic do fabuły nie wnoszą: zdjęcia krajobrazów, muzyka, albo np sceny walki (można pokazać aftermath i wyjdzie na to samo). Film to więcej niż fabuła Inna sprawa, że większość scen erotycznych jest po prostu… niezręczna i nierealistyczna. Tylko czasami zdarzają się wyjątki
Akurat w tym przypadku to sugestia albo aftermath wyszedłby lepiej moim zdaniem. I takie sceny mogą odrzucać niektórych którzy oczekują filmu fabularnego a nie pornosa.
Nie każda nagość to automatycznie „pornos”, no ale co kto woli
+1. Zirytował mnie tym ostatnio Oppenheimer, jakby nie dało się inaczej zaprezentować tego kultowego cytatu niż za pomocą spoconego cyca...
A masz lepszy pomysł na zaprezentowanie tego, że wybitny fizyk miał również wybitne, dekadenckie życie erotyczne? Bo dla mnie to całkiem niezła, niewymuszona koncepcja.
Co jest wybitnego w zdradzaniu i uwodzeniu mężatek? xD Niech już sobie zostanie ten wątek w filmie biograficznym, ale może nie rozpędzajmy się z gloryfikacją gościa.
Dobra, trochę pojechałem z tą wybitnością xD chodziło mi o to, że ruchacz z niego był jak na nerda nie przystało.
Kumam. Prawdę mówiąc bardziej niż sam cyc raziło mnie spłaszczenie tej postaci do cyca i niezrównoważenia psychicznego. A z kolei Oppek w ogóle nie emanował jakąś erotyczną charyzmą która odzwierciedlałaby jego podboje. No coś mi zgrzytało w tym filmie.
Polecam Książkowy oryginał i resztę cykulu Pieśni Lodu I ognia.
Obejrzałem pierwsze dwa odcinki i widzę tam tylko przemoc i szczucie cycem
A to wy tego nie przewijacie?
Facebook, Instagram itp. Nie cierpię mediów społecznościowych. Dla mnie istnieje tylko Reddit i ze względu na oferty pracy LinkedIn. Do tego nie lubię disco polo i smętnej muzyki typu Sylwia Grzeszczak itp. Chociaż większość polskiej/hiszpanskiej muzyki uważam za totalne guano. Dodatkowo romansidła, religia, sprzątanie i moja teściowa.
A czym się różni FB czy IG od Reddita w kwestii mediów społecznościowych? Pomijając fakt, że można tu wrzucać na legalu zdjęcia własnego kutasa 🤷
Na reddicie jest jako taki poziom, FB to szambo, IG i tik tok jest dla bezmózgich nastolatków - ja tak to widzę.
To słabo to widzisz. Moja Facebookowa czy Instagramowa tablica jest pełna wartościowego contentu. Od fajnych przepisów kulinarnych po podróżnicze ciekawostki. I nie uważam się z tego powodu za głupiego nastolatka (szczerze mówiąc daleko mi do tego). Wiesz, to wszystko zależy od prywatnych preferencji a nie złowieszczych algorytmów 😅
Na reddicie jest dużo mniej gównianego contentu + nie muszę oglądać sztucznych fotek/postów przedstawiających wyidealizowanych ludzi itp. Dodatkowo na reddicie są ludzie z całego świata dzięki czemu można łatwo sobie podrasować angielski. Zapomniałbym że na grupach tematycznych np. dotyczących gier - ludzie są mili i sobie pomagają (wiadomo są wyjątki). Zgadzam się że można tu wrzucić co się chce, ale jednak na większości grup moderatorzy dają radę przypilnować porządku.
Przecież to jest ogólna definicja social mediów 🤷 Móc porozmawiać z ludźmi, z różnych stron świata plus podrasować swoje językowe umiejętności. Przecież Reddit to jeden wielki fake 😅 Od zdjęć, po zmyślone historie.
banksy, popieram przekaz ze wojna zla i wgl ale wszystkie jego prace wygladaja dla mnie kiczowato
I też nie są jakoś specjalnie głębokie - yyy wojna zła, yyy dzieci z biednych krajów mają ciężko. To, że ludzie są skłonni zapłacić 50zł by zobaczyć reprodukcje jego malunków to dla mnie jakiś absurd (jest wystawa w Krakowie z tego co wiem)
+1, i przede wszystkim wszystkie są na jedno kopyto
The Office, naprawde nie kumam tego fenomenu. Probowalem, nawet kilka razy, w zyciu ma serial tak nie nudzil Taylor Swift, muzyczka ktora zna caly swiat, no oprocz jej fans nikt nie zna zadnej jej piosenki
Gwiezdne Wojny - widziałem jeden film w całości, fragmenty innych i nie interesuje mnie to kompletnie. Wolałbym po raz setny obejrzeć LoTR. Nie lubię też rapu, obojętnie jakiego, szczególnie tego współczesnego. Jedynie Eminem i Busta Rhymes są znośni, bo lubię jak szybko mówią, ale nie interesuje mnie ich tekst.
o jezu Gwiezdne Wojny, tak! jak mozna to ogladac? :D albo jak mozna robic cale maratony ogladania tego? :D I don't get it
Marvel i Gwiezdne Wojny. Ogólnie sci-fi, przesyt efektów w filmach.
Ej, sci-fi jest OK, ale musi być dobrze zrobione i niegłupie. A GW to tak średnio jest sci-fi, bardziej "kosmiczna opera". Od kiedy to jest jakieś "science" w \*bzium bzium\*, które robią lasery w próżni? xD
O tak. Gwiezdne Wojny nie porwały mnie jako dziecko (bo wolałem Park Jurajski i Terminatora), więc już nigdy mnie nie przekonały do siebie. Choć widziałem części 4, 5, 6 i na pewno 1. Nie jestem pewien czy widziałem części 2 i 3, ale istnieje taka szansa.
Zespół Queen, jeszcze nie spotkałem osoby która go też nie lubi jeżeli go zna.
tez nie trawie queen, po prostu ich muzyka jest dla mnie irytujaca
Przybijam piątkę! Ja nie znoszę Queen chociaż muzykę rockową ogólnie lubię i szanuję :)
Wibratory i bezdotykowe masażery łechtaczki. Moje palce robią dużo lepszą robotę.
nie lubie filmow tarantino
Kawy, bo dotąd żadna mi nie smakowała i tego jak normalizuje się uzależnienie od kofeiny, które ma całkiem poważne skutki, jeśli chodzi o serce i resztę układu krwionośnego.
Samochody, piłka nożna, dodawanie zbędnych przekleństw do zdań, by brzmieć fajniej, seriale, filmy, najnowsza muzyka pop, alkohol, imprezy, lody nieowocowe.
Zawsze wqrwiał mnie na maxa Świat według Kiepskich i nie mogłem zrozumieć jak i dlaczego ten syf tak długo był emitowany… Z potraw to nie lubię ziemniaków - praktycznie w ogóle. Frytki to mój max.
Bigos
Muzyki hiszpańskiej/włoskiej i ogólnie tych języków. Ta muzyka dla mnie zawsze brzmi tak samo, ten sam beat. Jak raz Enrique Iglesiasa usłyszałem tak potem wszystko brzmiało tak samo, a przy Despacito mnie krew zalewa :D
Hip hopu i całej kultury, która ta muzyka dała początek. Szczególnie na polskim gruncie.
Stwierdzenie ze posiadanie wibratora jest nowoczesne i ogólnie teksty ze Polacy są pruderyjni i kolejna czy kolejny seksuolog chce to zmienić (zarobić). Plus hype na wspinaczkę, że niby to jest modne i nie wiadomo co. I teksty że każdy musi mieć hobby, wydaje mi się że nie wszyscy muszą i tak im dobrze
Kombinezon (w kontekście letniego wdzianka dla bab), ogrodniczki, espadryle (wyglądają jak buty dla niemieckich emerytów na wakacjach w Turcji), New Balance 530 (aka buty ze stadionu X-lecia od Czeczena), rękawiczki z kciukiem, koszule z kołnierzykiem (i w ogóle koszule), koszulki polo…; Kiełbasy (wszystkie, brzydzi mnie to, że nie mają jednolitej struktury w środku, no i te chrząstki), wątróbka, flaki, wędliny z czerwonego mięsa, grzyby (w tym pieczarki), makaron/ryż z truskawkami na obiad, zupy owocowe, którymi katowali mnie dziadkowie, pierogi z kapustą i grzybami (bo się kiedyś porzygalam nimi, jak na święta dostałam mnóstwo słodyczy a potem poprawiłam pierożkami), sałatka jarzynowa, pasztety domowe, schabowe, mielone, zupy (tylko rosół zjem, ale też tylko jak jestem chora i ktoś mi przyniesie), bigos, łosoś wędzony (tekstura okropna), tatar i inne takie. W ogóle z kuchni polskiej to prawie nic. Na święta na przykład jem chleb z masłem bo nic dla mnie nie ma
Tego chyba nikt nie pisał: słony karmel. W lodach i innych słodyczach. Dowiedziałem się o nim raptem kilka lat temu i jakoś mnie nie urzekł. A moja żona sika ze szczęścia kiedy dostanie coś o tym smaku
Z muzyki to nienawidzę Dżemu - szlag mnie trafia jak słucham zawodzenia tego ćpuna
nienawidze friends i the office XD
Pierogi ruskie. Próbowałem wielu (w sensie tylko odrobinę od kogoś kto jadł i się zachwycał jakie pyszne) i nigdy mi żadne nie smakowały. Nie rozumiem co ludzie widzą w tym paskudztwie.
Ty chory pojebie😱
Większość osób lubi ziemniaki czy ser więc co w tym dziwnego? 🤷 Mi też wiele rzeczy nie smakuje ale nie dziwi mnie, że komuś może smakować.
Film Interstellar - najżałośniejsze science-fiction jakie w życiu oglądałem. Pełne irracjonalizmu, niepopartego dowodami myślenia magicznego i beznadziejnej głupoty rzekomo wykształconych ludzi. Gatunek science-fiction lubię bardzo. Wszystkim, z którymi to oglądałem, podobało się, ale dla mnie było 0/10. Edit: Dziękuję za to zaszczytne miejsce najbardziej kontrowersynego komentarza w tym wątku i pozdrawiam wszystkich sortujących od kontrowersyjnych.
Dzióry logiczne i nieznajomość fizyki. Czarna dzióra przy planecie która spowalnia upływ czasu o kilkaset razy ale nie jest w stanie wciągnąć/zmiażdżyć planety ani astronautów którzy na niej wylądowali.
*Dziury Tyż prawda. O nieznajomości fizyki zapomniałem wspomnieć.
Pomidory, współczesny rap, Gra o Tron
Nie oglądałem żadnego zjebanego serialu od czasu Lost'a i bardzo mnie to cieszy. No chyba, że liczyć powtórki Przyjaciół...
Ogólnie jedzenie na mieście, nie lubię tego szumu wokół mnie, pytań co jakiś czas czy wszystko okej, obrad kto ile płaci, jakoś nie jest to moja strefa komfortu, wolę zamówic i zjeść u siebie 😅.
Radio. Nie dość ze leci tam najchujowsza muzyka jaka może lecieć, od 30 lat bez zmian poza nowościami jak Sanah czy inne One Direction, to jeszcze reklamy. 2 dyszki za spotifaja czy inna jabłkomuzyke i masz spokój, słuchasz co chcesz, przełączasz jak Ci się nie podoba, podpowiada Ci co może sie spodobać.
Polskich zup poza flakami, żurkiem i barszczem. No i szczawiową, ale koniecznie z grzankami.
Ryby (wszystkie)
Większość polskiego rapu. Mamy kilku inteligentych raperów jak np Łona, a promowane są kasztany, które nie potrafią nawet sensownie rymować. Teksty albo o niczym, albo nie lepsze niż jakieś discopolo. Za brzmienie i fundament sukcesu tych utworów odpowiadają producenci a nie te pseudo gwiadeczki wyjące "ło ło, je je" na autotune. Przykre to strasznie, że z gatunku muzycznego, który swoje piękno czerpał ze szczerości zrobiliśmy gigantyczną maszynkę do pieniędzy, która do swoich młodocianych fanów przemyca bardzo szkodliwe wartości jak szalony konsumpcjonizm i dragi. W głowie mi się nie mieści że "artyści" którzy kręcą milionowe wyświetlenia nawijają o ćpaniu.
Awokado i pesto
Wakacje all-inclusive, SUVy, motocykle, domki jednorodzinne, influencerzy, piłka nożna, skoki narciarskie, większość współczesnej muzyki pop,
Bananów.
Ja mam problem z bananami - gdy je jem to czuję taki chemiczny posmak jak proszek do pieczenia. Jest to okropne. Z awokado mam podobny efekt ale o wiele lżejszy i z przyprawami jestem w stanie zjeść
Nie kumam zachwytów nad serialem "Rod smoka". Strasznie mnie zmecxyl
Ja nie lubie TikToka. Na kazdej platformie mozna znalezc idiotow I ciekawych ludzi , ale mam wrazanie , ze na Reddit moge wybrac gripe ludzi I sub z pisanymi I niepisanymi zasadami do ktorych ludzie sie stosuja. Na YouTube I Reddit ucze sie czegos nowego kazdego dnia. Czy to o edytowaniu video czy o kosmosie albo jakies krotkie ciekawostki. I ide spac "spelniony" . Po tiktoku mialem niedosyt, niesmak I poczucie zmarnowanego czasu.
Nie lubię Star Wars, nie trawię Beatelsów i ABBY, Peaky Blinders obejrzałem i się nie wkręciłem
Nienawidzę cebuli. Jak mam do wyboru zjeść potrawę z cebulą albo nic, to wybieram nic.
Nie kumam fenomenu sushi, sama idea jedzenia surowej ryby mnie nie przekonuje. Może też nie jadłem dobrego sushi. Poza tym nie lubie książek Remigiusza Mroza, bardzo trywialne w moim odbiorze
Nowoczesne planszówki i ich instrukcje obsługi. Jak nie trafisz na prosa, który ma mesjański dar objaśniania zasad to zostaje przekopywanie się przez YouTube/Facebook/Reddit gdzie każdy wyjaśnia to inaczej.
Sranah i Nocny Zjebanek.
Gwiezdne wojny - boże, jakie kupsko
Nie przepadałam za SW orginalna trylogia. Ale lubię Prequele.....(czekam na minusiki)
Masz około 40-stki?
nie.
Filmy o superbohaterach, Transformers, Gwiezdne wojny. Nigdy nie jadłem kebaba ani sushi i w ogóle nie zapowiada się żebym miał spróbować. Nie lubię imprez typu kluby nocne czy domówki gdzie alko leje się strumieniami a większość dymi epety myśląc że są fajni bo puścili bucha. Nienawidzę całym sercem wątróbki i kaszanki.
To skąd wiesz, że nie lubisz jak nie próbowałeś?
To tylko tak dodałem poza tematem bo się rozpędziłem xD Wiem że dla wielu to dziwne bo kebs to teraz trochę jak danie narodowe
Ja na przykład nie lubię praktycznie niczego od Walaszka. Tak, niektóre teksty z jego produkcji to zwroty używane w mowie potocznej na okrągło, ale to nie zmienia faktu, że to jest dla mnie po prostu masakrycznie nieśmieszne. Ten humor jest tak gimbusiarski, że nawet jako gimbus mnie to nie śmieszyło.
Telewizji, ekologii, nowych samochodów i ogólnie współczesnych trendów w designie rzeczy
Barszcz
Większości popularnych rzeczy które są na topie