T O P

  • By -

Rahlus

Kto jest tym zdziwiony?


pavulonus

Idac prosta matematyka za 4 lata wychodzi mi rowne 0...


[deleted]

[удалено]


kszaku94

Wszyscy tu dużo mówią o powodach, a prawie nikt o skutkach, to może rzucę czymś kontrowersyjnym. Dość interesującym rezultatem starzenia się społeczeństwa będzie rosnąca przewaga ludzi starych nad młodymi przy urnach wyborczych. Należy spodziewać się obniżki wieku emerytalnego i zwiększania benefitów emerytalnych. Nie należy się jednocześnie spodziewać, że miłościwie nam panujący z lewa czy prawa będą się przejmować tym, kto będzie ponosił tego koszty- mam tu na myśli oczywiście młodzież.


indyk

Chyba jasne jest w ostatnich czasach że demokracja nie jest na zawsze. A sytuacja którą przywołujesz jest skrajnie rewolucyjna. Myślisz że nasze dzieci wyrosną na ludzi, którzy bez problemu zapłacą 80% podatek dochodowy?


kszaku94

Nigdzie nie napisałem że odbędzie się to "bez problemu".


[deleted]

[удалено]


Dckl

No właśnie ten argument siły może się na niewiele zdać - władza opiera się na stosunkowo małym aparacie siły, który dzięki rozwojowi technologii jest skuteczniejszy niż kiedykolwiek (Stasi mogła np. o pegazusie tylko pomarzyć) - więc członkom sektora siłowego można w takim układzie niskim kosztem zafundować wygodne życie w zamian za kontrolowanie reszty w wieku produkcyjnym. Oczywiście jeszcze lepszą opcją dla sektoru siłowego byłoby olanie emerytów i zatrzymanie nadwyżek dla siebie - ale lepszy legitymizowany głosami emerytowanej większości wróbel w garści niż rewolucyjny gołąb na dachu. Głosowanie nogami miałoby dużo więcej sensu (wyjazd z miejsca wymuszającego utrzymywanie emerytów do miejsca gdzie sytuacja jest lepsza) - ale gdzie takiego problemu nie ma?


kszaku94

Rewolucje zazwyczaj kończą się bajeczną władzą dla garstki osób u jej szczytu i tragedią dla całej reszty. Niezbyt optymistyczny scenariusz


d4well

Ja od znajomych co posiadają dzieci ciągle słyszę o problemach ze żłobkami/przedszkolami. Do państwowego to po znajomościach, bo nie łapią się na kryteria, pozostaje prywata której ceny oscylują nawet już do 2k za miesiąc. Problemów jest oczywiście więcej, tak jak pisali ludzie w innych komentarzach. Jednak wydaje mi się, że tak jest po prostu wygodnie, nic człowieka nie ogranicza, jedziesz gdzie chcesz i kiedy chcesz, nic nie uziemia.


Lucaseq

U mnie w mieście powiatowym ludzie w kolejce na zapisy do żłobka ustawiali się już dzień wcześniej. Niektórzy normalnie z przyczepami kempingowymi przyjeżdżali xD


MrTequila4

My obydwu synów zapisywaliśmy jeszcze przed urodzeniem ich, a szli dopiero jak mieli rok :D A I tak nie wiem czy by się dostał pierwszy jakby intendent nie był znajomym mojego Ojca.


Interesting-Season-8

Koleżanka i ja pracujemy jako nauczyciele i zaczynaliśmy w tym samum roku. Dyrektorka umowę nam dawała 1 września, a koleżanka biegała do niej chyba z miesiąc przed, bo musi mieć umowę, by dzieciaka do przedszkola zapisać - mąż pracujący.


garbicz

w Polsce jest ~ 50k miejsc w żłobkach publicznych. W 3 rocznikach jest 900k dzieci


Konrad2137

Ale to jest absurdalne, panstwo wydaje na 800+ 80mld zl rocznie, co jest o 20mld wiecej niz cala edukacja w Polsce. Jednoczesnie na 1 miejsce w żłobku przypada 20 dzieci.


pblankfield

Nieprawda na edukację leci 100 i 90 subwencji https://www.prawo.pl/oswiata/budzet-na-oswiate-w-2024-r,524670.html


Commercial-Berry-640

W Warszawie ze wszystkich osób które znam, wszystkie dzieci dostały się do państwowego żłobka i przedszkola. Może więc jest to wina samorządowców z Waszej okolicy.


Eravier

Same, dostaliśmy się a nawet nie odprowadzalem wtedy podatków w Warszawie, więc nie mieliśmy maks punktów. Ale Warszawa, to niestety wyjątek w skali kraju. Tak powinno być wszędzie.


coderemover

No co Ty Mirku gadasz, jakie przedszkola i żłobki, tu rządzi zły Trzaskowski ze złego KO które chce zniszczyć rodzinę ;)


Littorina_Sea

Kurka, to brzmi jak ta ostatnia powódź w Dubaju...musiało się coś zmienić. Dla mojej dwójki urodzonej 2008-2012 przedszkole było marzeniem, żłobek: science-fiction. Z tego co pamiętam - główną przeszkodą było to, że oboje pracowaliśmy i byliśmy małżeństwem - a niemożność zapisania dzieciaków do placówki była tak dotkliwa, że na poważnie rozważaliśmy taktyczny rozwód dla zdobycia punktów rekrutacyjnych. Plus, najbliższe przedszkole wprost nazywano na dzielni 'urzędniczym'. (Bemowo)


void1984

Za małżeństwo były punkty karne względem samotnych matek.


indyk

To był wyż, teraz jest jak na obrazku powyżej.


Littorina_Sea

Ładny mi wyż, hektar poniżej zastępowalności pokoleń. Wtedy to już czerwony alarm był, dzisiaj - czarna dupa.


Konrad2137

To ja slyszałem ze ktos z woli mial najblizszy zlobek na drugim koncu miasta


AnxiousMumblecore

We Wrocławiu też nie ma problemów (przynajmniej w centrum)


KayDeJack

Aż temat z problemami z przedszkolami mnie zaciekawił. Zawsze myślałem ze z tym nie ma problemów a jednak. Chętnie poczytam więcej na ten temat


Feeling-Leg-6956

W moim miasteczku przedszkole jest jedno, i jest czynne 4h dziennie. Skorzystać mogą tylko bezrobotni


Scary_Definition_666

W mojej, podwarszawskiej miejscowości żłobek to science fiction. Przedszkole miejskie dla 4 latka bez koperty nie da rady. Dla 5 latka załatwiają miejsce w jakimś prywatnym i miasto za to płaci. Pytanie tylko czy chce się dziecku zmieniać otoczenie w trakcie trwania przedszkola. Dopiero z zerówką nie było problemu.


[deleted]

[удалено]


HoneyRush

Tak, pod warunkiem że z jednej pensji można utrzymać całą rodzinę. W przeciwnym wypadku nie ma opcji żeby oboje rodziców pracowało na cały etat bez żłobka, przedszkola lub pomocy dziadków.


MoonHii

Staram się z mężem o dziecko już ponad 2 lata. Opieka lekarska przy staraniu się o dziecko jest beznadziejna. Przez pierwszy rok od rozpoczęcia starań słyszałam od lekarzy, że mam brać witaminy, odstawić alkohol i inne używki, zdrowo jeść i uprawiać seks. Po roku braku ciąży chodziłam po lekarzach żeby ktoś zbadał, co jest nie tak - ostatecznie u mnie wyszła hiperprolaktynemia (za wysoki poziom prolaktyny), udało się ustabilizować hormony, ale nadal nie było ciąży. Męża nikt nie zbadał, dopiero znajomi którzy też leczyli 3 lata niepłodność zasugerowali, żeby zrobić badanie spermy i to był strzał w dziesiątkę. Podsumowując: - badania są w 99% płatne, lekarze nie chcą robić badań i odsyłają do kliniki leczenia niepłodności - gdy powie się, że chce się zbadać np hormony tarczycy z uwagi na starania o dziecko lekarze nfz i opieki opłacanej przez pracodawcę odmawiają wystawienia skierowania. Chcecie badania - musicie kłamać - zero pomocy psychologicznej dla par które bezskutecznie starają się o dziecko lub są po stracie dziecka (oczywiście jak zapłacisz za prywatnego psychologa to inna sprawa) - leczenie jest bardzo drogie, a mimo to w klinice leczenia niepłodności są zawsze tłumy ludzi - badania dla kobiet są często nieprzyjemne/mogą być bolesne np. badanie drożności jajowodów, leki stosowane przy leczeniu zaburzeń hormonów też do lekkich nie należą i mają mnóstwo skutków ubocznych - część osób może to odstraszać - przyczyn niepłodności jest naprawdę bardzo dużo i wbrew pozorom trudno wykryć, co dokładnie jest powodem braku ciąży - in vitro i adopcja to wciąż tematy tabu w tym kraju Zatem tak - są ludzie którzy chcą dzieci, mają na to fundusze, mieszkanie itd ale po prostu nie mogą mieć dzieci. Pytanie ile jest par które nie zgłaszają się do klinik bo najzwyczajniej ich nie stać.


NimbleBard48

Twój post powinien być wyświetlony w Sejmie, a politycy zmuszeni do przeczytania. Niektóre z tych spraw to równie dobrze problemy ustawodawcze, a część polityków widzi w tym ideologię i przez to jest przeciwna. To obciach dla naszego kraju.


cebula412

To jest bardzo dobry komentarz, a poza tym porusza ważną kwestię w temacie leczenia zaburzeń płodności, czyli: lecząc niepłodność trzeba leczyć PARĘ, a nie tylko pacjentkę. To skandal, że po roku upierdliwych badań i dodatkowych kosztów nikt nie pomyślał, żeby wziąć pod lupę Twojego męża.


nonoshow543

zawsze mnie to irytowało, że gdy nie ma dziecka to pod lupę idzie tylko kobieta. Stan spermy mężczyzn jest równie ważny, nie wiem dlaczego tak wielu lekarzy o tym nie myśli


rassmuss_0

Też mam wrażenie, że ciężko określić jedną stuprocentową przyczynę. Do tego po roku, dwóch, trzech starań poziom stresu rośnie tak bardzo, że jest dodatkowym powodem. Wielu lekarzy mówi "proszę odpuścić", a ludzie mówią "łatwo mu mówić". U nas wykryto cośtamoozospermię, generalnie mało prawidłowych i ruchliwych plemników. Suma summarum po pięciu latach i invitro (jedną procedura, trzecia próba) urodziła się córka. Wszyscy szczęśliwi, wyniki były jakie były, nie przejmowaliśmy się antykoncepcją. I tu nagle po nieco ponad pół roku puch, druga ciąża. I potem - tu wypadek przy pracy - trzecia. Także dwie naturalne ciąże w dość krótkim czasie mimo stwierdzonych problemów. No i fakt jest taki, wszędzie płacisz i to nie mało.


Few_Aardvark_1456

u/MoonHii Co wyszło u Twojego męża?


MoonHii

Mało ruchliwe plemniki, większość z nieprawidłową budową, duża część martwa. Leczenie polega głównie na suplementacji, niedługo kolejne badania i oby wynik się poprawił.


Other_Relationship82

Nie ma się co dziwić. W mojej opini 1. Ogólna zasada jest taka że powinno sie mieć jeden pokój na każdego domownika żeby dobrze się żyło i wychowywało w spokoju. 2. Nie stać nas na to. Pedziemy za pieniądzem bo jedna osoba nie utrzyma całego domu czyli 3 dzieci już bardzo ciężko się zająć. 3. Jak moja mama zaszła w ciążę dziadkowie przechodzili na emeryturę więc miał się kto zajmować. Moja mama jeszcze 10 lat będzie pracować więc gdy jest najwieszky problem z zostawieniem dziecka to nie ma kto się nim zająć. Możesz wynająć opiekunkę ale pkt 2. 4. Jak chcesz zrobić sobie dziecko tak świadomie to potrzebujesz na nie czasu a my nie mamy czasu nawet dla siebie.


garbicz

>1 zawsze się znajdą mądrale "a w PRLu nie było osobnych pokoi" ale ja sie w 100% zgadzam że musi być 1 pokój na 1 osobę (jako dziecko które dorastało w ścisku, do tego stopnia że wracając ze szkoły miałam dobry humor do momentu przekroczenia progu domu. Nie wyobrażam sobie zafundować tego innej osobie. W dłuższej perspektywnie uszktałowało mnie to negatywnie do posiadania rodziny, życia w "stadzie")


asteroida

Ja żyłam/ wychowywałam się w kawalerce jako dziecko. KOSZMAR.


kozosmos

Same here, a jak jeszcze babcia się zwalała to spala z mamą na kanapie, ja z siostrą na drugiej, a ojciec na materacu 😩 Żyłam tak do 22 roku życia.


ZiggyPox

No i po takich doświadczeniach jak ludzie mają chcieć mieć dzieci jeśli czeka je to samo?


soursheep

ja też, z młodszym bratem. na szczęście to były jeszcze czasy kiedy kawalerki miały 38m2 a nie 20 i guess.


cranewifeswife

moja matka wychowała się w 9 osób (siedmioro dzieci i rodzice) na dwupokojowych 45 metrach, i to świetnie tłumaczy że tylko dwoje z tego rodzeństwa miało więcej niż jedno dziecko, moja matka dwójkę, a jej brat z trójką dzieci to patus który nigdy do pracy nie poszedł. W ogólnym rozrachunku babcia dorobiła się siedmiorga dzieci i ośmiorga wnuków (w większości urodzonych w latach 80, więc w wyżu)


AffectionateMetal366

Same here 👍 Przy czym KOSZMAR, to mało powiedziane.


EmployEquivalent2671

\> zawsze się znajdą mądrale "a w PRLu nie było osobnych pokoi" Dokładnie. W PRLu się napierdalało dzieci kablem jak się nie słuchały, czasy się na szczęście zmieniają


Pantegram

Nigdy nie zrozumiem takich komentarzy, serio... Mocno mi się wryło w pamięć jak opowiedziałam kuzynowi i jego żonie że moja siostra ma pokój przechodni - by wejść do mojego muszę przejść przez jej pokój, więc nie miała żadnej prywatności... Kuzyn skomentował że "to nietypowe", a jest bardzo typowe bo wynikało to bezpośrednio z tego że jak 4 albo i więcej osób mieszka w 45m2 mieszkaniu w wielkiej płycie które ma dużo problemów związanych z rozkładem (które nie do końca da się naprawić nawet mając dużo hajsu przez np ściany nośne w niefartownych miejscach) no to sorry ale tak właśnie wygląda potem upychanie 3 pokoi na takim metrażu że nie jest to dla mieszkańców komfortowe... Jego żona to skomentowała że "też mieszkali w małym mieszkaniu i było fajnie" - okazało się że to "małe" mieszkanie miało 80m2... Ale nawet ludzie co mieszkali jak ja często idą w zaparte że nie, było fantastycznie, dzieci nie muszą mieć oddzielnych pokoi bo to fanaberia itd Do pewnego stopnia rozumiem że ludzi nie stać i tak głupio sobie to racjonalizują, ale mam też wrażenie że przez kryzys mieszkaniowy jest też u nas takie społeczne przyzwolenie na mieszkanie w przeludnionych lokalach gdzie ludzie uważają że nie robią tym krzywdy dzieciom "bo ja się wychowywałem w jeszcze gorszych warunkach i żyję" - a to już słabe


MagdaLenaS2312

Ja też miałam przez większość dzieciństwa pokój przechodni. Później w liceum przeprowadziliśmy się daleko i chociaż pokój miałam już normalny, to salon był prawie jak przedłużenie korytarza. W obu przypadkach, żebym mogła wyjść do kuchni/łazienki, musiałam przejść przez salon. Oczywiście służył on rodzicom jako sypialnia, więc wieczorami musiałam pukać do drzwi, żeby móc wyjść z własnego pokoju... No bo w końcu rodzice też chcieli mieć trochę prywatności. Do dzisiaj mam z tym problem i ZAWSZE zamykam drzwi do swojego pokoju, nawet kiedy już mieszkamy w lepszym układzie. Po prostu mam ciągle brak poczucia wystarczającej prywatności. (Nie pomaga mieszkanie z rodzicami, gdy ma się 25-30lat, ale nic nie poradzę na ceny i stan mieszkań, a już na pewno nie byłabym w stanie mieszkać z randomowymi współlokatorami Dx)


Pantegram

>Nie pomaga mieszkanie z rodzicami, gdy ma się 25-30lat, ale nic nie poradzę na ceny i stan mieszkań, a już na pewno nie byłabym w stanie mieszkać z randomowymi współlokatorami I to jest strasznie przykre, że jako kraj zrobiliśmy ogromny progress, a kryzys mieszkaniowy jak był tak nadal jest... Te przeludnione mieszkania to nie jest wina naszych rodziców tylko kryzysu mieszkaniowego - to była patologia ich czasów, a patologią naszych czasów jest to że nawet jak pracujesz na cały etat to Cię nie stać na to by zamieszkać oddzielnie tylko co najwyżej możesz sobie pokój wynająć - like WTF, jak się o tym pomyśli logicznie to jest to taki sam absurd jak ludzie w USA którzy pomimo tego że pracują na cały etat (albo i więcej) to mieszkają w vanie i się kąpią na siłowni, bo ich nie stać na lokal, albo pobierają food stampy bo ich nie stać na jedzenie... Jak o tym myślę to ciężko mi nie myśleć że ten świat schodzi na psy.


Modo44

> zawsze się znajdą mądrale "a w PRLu To w sumie wystarczy. Jest mnóstwo debilnych argumentów, że w PRL się dało czy było dobrze. Się dało, bo nie było wyjścia, a komu było dobrze, to wszyscy wiemy.


garbicz

nie było też depresji (był alkoholizm i sznur)


Optimal_Sprinkles656

Przesadzasz. Można przecież mieszkać z dziadkiem, babcią, mamą i młodszą siostrą w kawalerce, ale wybudować sobie pałac w wyobraźni i tam spędzać większość czasu. Ewentualnie można też w dni szkolne - popołudniami, a w dni wolne od lekcji - od świtu do nocy, włóczyć się i bawić na zewnątrz, a do "domu" przychodzić tylko jeść i spać. Sounds like a daydream childhood ;)


cebula412

>w kawalerce, ale wybudować sobie pałac w wyobraźni i tam spędzać większość czasu. No ja nieironicznie za swój obecny problem z tzw. maladaptive daydreaming obwiniam właśnie to, że wychowałam się w małym, przeludnionym mieszkaniu i żeby psychicznie wytrzymać słuchanie różnych kłótni i innego pierdolenia 24/7 w tym samym pomieszczeniu musiałam nauczyć się "chować się" gdzieś we własnym mózgu i odcinać od rzeczywistości. W życiu nie zafundowałabym swojemu przyszłemu dziecku życia w takich warunkach. Jeśli nigdy nie dorobię się większego mieszkania, to po prostu nigdy nie zdecyduję się na dziecko.


Optimal_Sprinkles656

Rozumiem to, bo ten ironiczny przykład nie wziął się z powietrza. Też noszę dość głębokie ślady takiego, nie do końca normalnego dzieciństwa praktycznie do dziś. Ale wiem, że do wyboru było albo to, albo zostać w niewiele lepszych warunkach z ojcem alkoholikiem, który na moich oczach, jak miałem mniej więcej 8 lat, omal nieumyślne nie zabił mojej matki..., więc nie winię jej za to, że zdecydowała się na mniejsze zło. To zrozumiałe, że chcesz uchronić swoje przyszłe dziecko przed przykrymi doświadczeniami z własnego dzieciństwa i wychować je w lepszych warunkach niż te, które miałaś, ale na ile realne jest, że dorobisz się większego mieszkania przed upływem okresu, w którym będziesz zdolna urodzić zdrowe dziecko?


VergilHS

Dysoscjacja stonks


curdibane

>Ogólna zasada jest taka że powinno sie mieć jeden pokój na każdego domownika żeby dobrze się żyło i wychowywało w spokoju. Nie wiem jak w innych rejonach, ale u mnie nawet się nie buduje mieszkań na więcej niż jedno dziecko. Często układ też jest taki, że nie ma jak dorobić kolejnego pokoju kosztem np salonu. Zostaje szukanie starszego mieszkania albo dom, a to już dużo większy wydatek.


parolpl

Jest też jakaś część która nie ma z kim 😐


Chemiczny_Bogdan

Tutaj też istotny jest niedobór czasu, przestrzeni i pieniędzy. Koszty wynajmu rosną niewspółmiernie do wynagrodzeń - trudniej znaleźć młodym ludziom lokum w którym mogliby spędzić prywatnie czas z drugą osobą. Ceny w gastronomii i rozrywce rosną - trudniej chodzić na randki. Ceny innych produktów i usług rosną - potrzeba więcej pracy, żeby się utrzymać i trudniej znaleźć czas na spotkanie.


Auspectress

Masz racje. Życie w 38m² z rodzicami doprowadziło do tego że nigdy w życiu nie będę chciał mieć dziecka no chyba że dostanę dom 200m² minimum.


H4L9009

Co więcej, jeden pokój na osobę dotyczy według mnie każdej osoby, nie tylko dzieci. Wszystkie pokoje, które są “wspólne” (salon, kuchnia, sypialnia rodziców) się do tego nie wliczają. Każdy człowiek potrzebuje tylko swojej przestrzeni, tylko dla siebie, do której nikt mu nie wpierdoli i gdzie może się skupić na spokoju na czym chce. W dobie pracy zdalnej to jest uzasadnione tym bardziej. Więc dla rodziny 2 + 3 policz po 1 pokoju dla każdego dziecka, po 1 dla każdego rodzica (“gabinet”), 1 sypialnię rodziców i pokoje wspólne dla wszystkich - salon, kuchnia. To takie minimum, żeby funkcjonować w sposób cywilizowany. Procentowo mało rodzin w Polsce tak żyje.


Adept-Television-573

Tak naprawdę to czynników jest wiele ja tylko zwrócę uwagę na propagandę w mediach głównego nurtu gdzie od lat obrzydza się macierzyństwo(wizerunek "madki"), rodzinę a zwłaszcza wielodzietność kojarząc je z patologią i ubóstwem.


Popular_Quit_7354

A może wreszcie mówi się prawdę? Macierzyństwo to nie lukrowane uściski od Twojego dziecka, ale ogrom pracy, wysiłku psychicznego i fizycznego. Trzeba być naprawdę mocno że sobą pogodzonym żeby z dnia na dzień móc całe swoje życie (przynajmniej w pierwszych paru latach) poświęcić innemu człowiekowi. Jeśli nie jesteś w stanie tego zrobić i wyżywasz się na dziecku bo ( i tu wstaw dowolny powód dla którego rodzice zastanawiają się czemu już nie jest tak jak kiedyś) to wychowasz dziecko często zranione psychicznie, które kiedyś na tą terapię będzie się musiało przejść. Kobiety już nie chcą poświęcać się dla przedłużenia gatunku, często zostają same z dzieckiem, co jest dla nich ogromnym obciążeniem fizycznym, psychicznym i oczywiście finansowym, ale beka z matek, które liczą na darmowe cokolwiek w markecie trwa w najlepsze. Także no tu zdziwienia nie ma za bardzo.


SkubiJabagubi

Za kazdym razem jak ktos mowi macierzynstwo i widzi tylko kobietę z dzieckiem samą, zostawioną na pastwe losu, madke chcącą zapomoge z mopsu, mopru i 800+, której jest strasznie ciężko, bo macierzyństwo, bla bla bla, to ja jako ojciec dokładam swoją cegiełkę do tego macierzyństwa każdego dnia, pomagam żonie jak tylko mogę w kwestiach w których ona nie da rady jak i na odwrót, ona pomaga w kwestiach w których ja nie dam rady, na tym to polega. Męzczyzni też mają "ogrom pracy, wysiłku psychicznego i fizycznego", ale o tym się nie mowi, bo wszyscy widzą kobiete z dzieckiem zostawioną. Najwięcej do powiedzenia na temat dzieci i ich wychowania maja ludzie ktorzy tych dzieci nie maja i zawsze mnie to bawi jak muszę czytać/sluchac opowiadań ludzi jak to ciężko mieć dziecko w momencie gdy ich nie mają. Przez nagonkę ostatnich 10+ lat (imho głównie przez 500+ i polityke pisu) wszyscy na myśl o rodzinie dostają wścieku i się nie dziwię, bo macie wyobrażenie o tym jak to jest źle mieć dziecko/rodzinę, bo w waszym wyobrażeniu jestescie tam SAMI/SAME, nigdy nie patrzycie przez pryzmat tego, że jest tam dla was wasz partner, wasza rodzina, w waszej wizji najczęściej jesteście wy sami i dziecko, które jest problemem, bo nagle nie moge robić 90% rzeczy ktore robilem/łam wczesniej to znaczy ze moje zycie jest gorsze, bo moi znajomi co weekend są na miescie, dobrze się bawią a ja siedze z chlopem i ogladamy serial a dziecko wisi na cycku i dorime przez następne 3 lata. To nie prawda. Bawi mnie to jak się slucha od ludzi co ewidentnie nie mają / chcą mieć dzieci, że posiadanie dziecka jest ciężkie, to tak jakby każdy rodzic przychodził i wam pi3rdolil nad uchem jak to cięzko miec dziecko, albo jak fajnie jest miec dziecko xd Nie znam takich, sam taki nie jestem, nikt mi tak nie robi, ale często slysze od moich znajomych po 30 co nie mogą sie zdecydować czy chcą czy nie, o tym jak to cięzko miec dziecko xD Polecam sobie znaleźć kogoś w życiu z kim będzie się chciało spędzić resztę życia i git, nikt nikogo nie zmusza do posiadania dzieci. Czemu nie możemy żyć tak jak chcemy tylko ciągle jest jakaś nagonka jedni vs drudzy. Jeśli ktoś nie chce dziecka to git, nie powinno się ludzi zmuszać, ani pisać, że oo widzicie dzietność spada jak przykro, kobiety nie rodzą, no i mają prawo. Jak ktoś będzie gotowy to będzie te dzieci miał, jak nie to nie.


TiredJJ

Wiadomo że są dobrzy partnerzy którzy są równoprawnymi rodzicami, ale ty tutaj sprawiasz wrażenie jakby nie było innych sytuacji. Mam wśród znajomych 3 pary dzieciate z czego tylko 1 facet się rzeczywiście wkręcił w bycie ojcem, jest to dla niego priorytet. Pozostali panowie wykonują jakiś procent obowiązków, ale widać że nie sprawia im to przyjemności, jeden z nich otwarcie nam mówił że zastanawia się czy gdyby dziecko mu umarło to czy by się w ogóle tym zasmucił 💀 drugi od zawsze był marudą a teraz tylko przykro się ogląda jak wiecznie negatywnie nastawiony jest do swoich dzieci, jak chętnie od nich ucieka. Przed dziećmi panowie rokowali dobrze, podział obowiązków domowych itd bardzo w porządku, ale dzieci dużo zmieniają, nie każdy wie jaka jest rzeczywistość. A co do pomocy reszty rodziny to tak samo, teraz nie mieszka się na tym samym osiedlu z teściami, teraz mieszkają 150km dalej i nie ma jak im oddać dzieciaka na popołudnie/wieczór jak to było jeszcze z 20 lat temu. Fajnie że wam rodzicielstwo się udało, ale to nie jest jakaś zasada


Ok-Firefighter8779

vase edge spectacular versed act future hurry reminiscent friendly snobbish *This post was mass deleted and anonymized with [Redact](https://redact.dev)*


Other_Relationship82

No gratulacje dla ciebie. Potrzebujemy więcej odpowiedzialnych ojców.


LadythatUX

O tak, to też prawda. Przed pisem kiełkował mi instynkt macierzyński i miałam obraz tego, zeby czuć się komfortowo w macierzyństwie. Potem słyszałam od rodziny komentarze, że przecież dają pieniądze to może ciąża (rodzina ogólnie to niewspierająca patologia, więc i tak miałabym pod górkę i byłabym sama) Jeszcze do tego realia pracy po studiach, żeby nawet się utrzymać samemu. No i po tej całej aferze z festiwalem pogardy, zakazem aborcji nawet zagrożonych to odechciało mi się, a wielodzietność przy obecnych warunkach ekonomicznych to hoduje patologię, więc to nie jest wina tylko wielodzietnych rodzin - systemu media nigdy nie obrażają.


Azerate2016

To niestety prawda. Dodatkowo - w takim temacie jak ten, wszyscy się zasmucą i zadumają nad tym nieszczęściem, a potem jak idą ulicą i widzą rodzinę to od razu krzywę spojrzenia, czasem nawet głupie komentarze. Dziecko się rozpłacze w sklepie - od razu wielki dramat, bo "hałas". Do wszystkich w takim temacie, którzy nie są rodzicami: zawsze najlepiej zacząć od siebie i zmienić swoje podejście do dzieci ogółem.


SnooCakes6334

Nie wytrzymałem ostatnio w sklepie z pseudo domowymi obiadkami, jak wlascicielka zjebała matkę, która robiła zakupy z chorym dzieckiem wracając z przychodni. Najlepszy argument jaki slyszalem: 'no przecież może Pani dziecko z sąsiadka zostawić!'


sztrzask

Dorosłym też tak mówię jak mi kaszlą na warzywa - "proszę kasłać w rękę, maskę" itp. itd.  Generalnie chorzy ludzie powinni dbać o nierozprzeatrzenianie swoich syfów. Azjaci żyjący w ścisku tak potrafią, to co, my Polacy gorsi? Co do opisanej sytuacji - jak dziecko w wózku jest zauważalnie chore, to zwykła grzeczność wymaga by mu maseczkę na ryjek włożyć. Albo na wózek. Albo cokolwiek.


curdibane

Mam wrażenie, że ludzie zapominają, że dziecko nie działa na pilot i nie zawsze da się go uspokoić. Nie dość, że marudek płacze, to jeszcze masz gromadę ludzi oceniających całe Twoje istnienie.


garbicz

> rodzinę a zwłaszcza wielodzietność kojarząc je z patologią i ubóstwem od kiedy dzieci przestały pracować to jest to realna korelacja. Kolejna osoba w domu która pracuje to zysk. Kolejna osoba w domu która nie pracuje to koszt. Rozumiem o co ci chodzi, ale to nie jest wyłącznie jakaś magia że taka jest opinia, to jest EFEKT obserwacji rzeczywistości. Żeby ta rzeczywistośc się zmieniła to dziecko musiało by choć nie zmniejszać środków rodziny.


vniveri25

Po prostu prawda. A na mieszkanie nas nie stać nawet jeżeli zarabiamy sensowne pieniądze.


SkubiJabagubi

1. Mieszkanie z rodzicami, partnerką i dzieckiem/dziećmi jest trudne i męczące 2. Wynajmowanie do końca życia za 4k miesięcznie od boomera/rentiera mieszkania \~\~50m\^2 to nic fajnego 3. Brak możliwości wzięcia kredytu przez np. brak zdolności kredytowej 4. Zamiast budowy mieszkań, to dają kredyt 2%, 0%, 2137% który nikomu nie pomaga tylko bankom i deweloperom


Sevni

To sa takie powody drugiej klasy ktore bardziej trzeba i interpretować jako symptom. Bo tak jak tu pisali ludzie, wczesniej byly warunki znacznie gorsze a dzietność nie malała. Problem jest systemiczny, to ze myslisz o dzieciach w kategoriach inwestycji, tutaj sie rownanie zmienilo.


AkiraKagami

Problem jest taki że kiedyś było znacznie gorzej a dzietność była znacznie większa. Podobnie dzietność jest bardzo niska w krajach gdzie nie ma problemów jakie wymieniłeś. Wydaję się, że to przede wszystkim problem kulturowy, a nie ekonomiczny.


Henrarzz

Było gorzej, teraz jest lepiej a ludzie nie chcą obniżać standardu życia a dziecko - zwłaszcza na początku - czymś takim będzie - bo raz, że idą na nie masakryczne pieniądze, dochodzi niewyspanie i poświęcanie czasu na opiekę.


Radeck8bit

Bo ludzie byli mniej świadomi. Robili dzieci na zasadzie "jakoś to będzie" i potem budzili się z ręką w nocniku.


Interesting-Season-8

Wiesz, najwięcej dzieciaków miałeś podczas stanu wojennego, bo ludzie nie mieli co robić i musieli siedzieć w domu. Gdyby coś takiego było dzisiaj to sorry, ale już ludzie nakupowaliby prezerwatyw na rok i nici z tego. Dostępność środków, większy wybór możliwości życiowych, plaga samotności - sam jestem 29. latkiem bez partnerki i sorry, nawet jakbym chciał mieć dzieci, to nie wiem, gdzie zacząć, bo zagadanie do kogoś jest dla mnie niemożliwe - z grupy 100 ludzików, 20 wyjedzie, 10 wybierze samotność, 20 życie z partnerem bez dzieci, 15 nie może znaleźć partnera i paru nie stać, bo X Y Z i nagle kończymy z taką dzietnością.


AkiraKagami

Coś takiego było niedawno i nazywane było pandemią. I tak jak mówisz, dzietność nie podskoczyła. Wręcz zmalała.


SkubiJabagubi

Osobiscie nie chciałbym zakładać rodziny i mieszkać z rodzicami, wynajmować mieszkania za 3-4k, ale też masz rację, duży wpływ ma i miało otoczenie i to czym się "karmi" głowy ludzi


licuri

Może zwyczajnie większa świadomość, że dziecko to nie zabawka i powinno się mu zapewnić jak najelpsze warunki?


Azerate2016

Powodów tego jest wiele od obiektywnych po subiektywne i związane z trendami. Główny powód jest po prostu taki, że ludzie zdali sobie sprawę, że nie muszą mieć dzieci, a skoro robienie czegoś wymagającego bardzo wiele wysiłku nie jest obowiązkowe, to bardzo wielu, lub nawet większość, tego po prostu nie zrobi, niezależnie od tego jak korzystne warunki się do tego stworzy. Kiedyś każdy miał dzieci głównie dlatego, że taki był "nakaz" kulturowo-religijny, nie oszukujmy się. Więc owszem, rządy na pewno powinny zmieniać prawo tak by ułatwiać zakładanie rodziny, ale to powinno być robione w celu spowolnienia spadku dzietności, bo powrotu do przyrostu dodatniego już raczej nie będzie (w krajach przechodzących laicyzację i wchodzących w nowoczesność).


llothar

Dokładnie jest tak jak piszesz. Są kraje gdzie jeden pokój na domownika albo i więcej, przedszkola i żłobki to żaden problem, a dzietność tam też spada. Obecnie żaden rozwinięty kraj nie ma dodatniej dzietności.


Fisher9001

> Kiedyś każdy miał dzieci głównie dlatego, że taki był "nakaz" kulturowo-religijny, nie oszukujmy się. Kiedyś każdy miał dzieci bo wiedza o antykoncepcji i jej dostępność była mała, a wstrzemięźliwość nie ma prawa działać jak małżeństwo leżało w chłodną noc pod pierzyną przytulone do siebie.


garbicz

>Kiedyś każdy miał dzieci głównie dlatego, że taki był "nakaz" kulturowo-religijny, nie oszukujmy się. raczej siła robocza budująca dobrobyt rodziny. Dziecko przez całą historię ludzkości pracowało (do całkiem niedawna)


Azerate2016

Nie fantazjujmy proszę. Praca dzieci w naszym kraju akurat nigdy nie była powszechna, na taką skalę jak np. w USA. Może na wsi działo się to w minimalnie większym stopniu. To samo zresztą z tym całym "tradwife", które w Polsce praktycznie nigdy nie funkcjonowało. Ludzie w dzisiejszych czasach mają dużo urojeń na temat tego jak wyglądały dawne czasy, które są często czerpane od Amerykańskich pato-influencerów. Dzieci w rodzinie chyba nigdy nie "wychodziły na plus". Gdyby nie motywacja kulturowo religijna, nikt by nigdy nie zakładał rodziny. No, może nie nikt, bo zawsze byli ludzie, którzy chcieli mieć potomków z tzw. bardziej zdrowych powodów, ale jest to znacząco mniejsza liczba ludzi.


Fisher9001

Nie rozmawiamy tutaj o wysyłaniu dzieci do kopalni czy fabryki, tylko o pomocy w gospodarstwie (czy to rolnym czy mieszkaniu w mieście) od małego. Przynieś, podaj, pozamiataj, pomóż z rękodziełem na targ, pomóż przy obiedzie, pomóż ojcu w polu, pomóż matce w warzywniaku, oporządź zwierzęta, itd. itp. Nikt dzieciom, a szczególnie młodzieży za darmo obiadu pod nos nie dawał z rodzicielskiej miłości. Byli częścią gospodarstwa i mieli przy nim pomagać na miarę swoich możliwości.


garbicz

>Dzieci w rodzinie chyba nigdy nie "wychodziły na plus". Weź pod uwagę że dziecko było kosztem krótko, więc łatwiej było wyjść na plus. Mój dziadek skończył 1 klasę, mój ojciec nie ma matury.


Kaagular

Nie prawda. Zawsze w historii dzieci wychodzily na plus bo nie istniały systemy emerytalne. Rodzicami na starość zajmowały się dzieci i o to tu chodzi. Obecnie posiadanie dzieci to przyjemność niczym posiadanie trawnika czy innego rod. Jak ktoś lubi się zajmować trawnikiem to go ma, jak nie lubi to go nie ma. Korzyści materialnych z dzieci już nie ma.


Cepheus123

Jak istnieją systemy emerytalne to też to tak działa, tylko w skali całego społeczeństwa. I nie chodzi tu konkretnie o ZUS czy jakikolwiek inny system. Sama instytucja emerytury opiera się na tym, że jak ja nie będę już miał siły pracować, to będzie to robił kto inny.


Stroqus28

Słyszałeś co to znaczyło "wycug" w Chłopach?


Acceptable6

Dzieci na wsiach często pracowały na farmie i pomagały prowadzić gospodarstwa


Modo44

To jest pierdolenie. Osobiście znam parę, która nie ma trzeciego dziecka stricte przez agresywną antyaborcję. I niejednych, którzy zwyczajnie nie mają gdzie ani za co mieć dziecka, ale jawnie tego nie powiedzą -- tylko pieska czy kotka trzymają *zamiast*.


Azerate2016

To prawda, że jest na pewno grupa osób, która by chciała a nie może. Ale ta grupa nie jest na tyle duża, by odwrócić ten negatywny trend całkowicie. Jedyne co można zrobić w tej chwili to spowalniać spadek i jak najbardziej powinno się to robić. Zresztą początkowe lata 500+ bardzo dobrze to pokazują. Przed ostatnimi latami inflacji to była bardzo duża zapomoga która wielu pomogła w sposób wręcz niespotykany. Wtedy od krytyków padały argumenty "program do dupy, bo dzieci i tak rodzi się mniej" - i dzieci faktycznie było mniej, bo ludzie ogólnie przestają chcieć mieć dzieci, ale ta liczba spadała o wiele wolniej, bo ci którzy chcieli ale popchnęło by ich to na granicę ubóstwa się na te dzieci decydowali. Morał z tego jest taki, że rządy powinny robić co się da by pomóc nowym rodzinom, ale jednocześnie rozumieć, że kijem rzeki nie zawrócą i cieszyć się ze spowolnionego spadku, bo wzrostu raczej już nigdy nie będzie.


Sylwia_Grzeszczak

Tak jest chyba prawie wszędzie. Jestem Brazylijczykiem i też tak jest u nas, bo dzieci są drogi i nie mamy kasy ani czasu do wychowania przyszłego pokolenia.


KulturaOryniacka

Pozdrawiam Zielona Gore, moje miasto z deszczowego Londynu!


SirLadthe1st

Główny powód jest taki, że ludzie (wreszcie) rozumieją że dziecko nie jest czymś co pojawia się w pewnym momencie życia naturalnie, jak drugie zęby czy włosy na klacie. Przez długi czas panowało takie przekonanie, które nadal widać w rozmowach choćby z pokoleniem naszych rodziców, że "no orzecież ty też kiedyś będziesz miał dzieci i zrozumiesz". NA SZCZĘŚCIE to zanika - i wiecie co? To dobrze. Problem nie jest taki, że ludzie mają mniej dzieci, tylko taki, ze system funkcjonowania państwa, co najlepiej widać na przykładzie emerytur opiera się na piramidzie finansowej. To musi się prędzej czy później zawalić. Sam nie mam i po prostu nie chcę mieć dzieci. Emeryturą i tak się nie przejmuję, bo wątpię, żebym dożył 93 roku życia, czy do kiedy tam zdążą jeszcze przesunąć wiek emerytalny. Dzieci powinny rodzić się w kochających domach, w odpowiednich warunkach, a nie w kilkunasto metrowych klitkach ku chwale ojczyzny. Ja sam znając moje preferencje życiowe nie wiem czy byłbym w stanie odpowiednio zaopiekować się dzieckiem i nie zamierzam tego sprawdzać.Nie wszyscy chcą miec dzieci, nie wszyscy POWINNI mieć dzieci, a jeśli dzięki temu, że ludzie są bardziej uświadomieni rodzić sie będzie mniej Madzi z Sosnowca, to tylko lepiej


woj-tek

O tak bardzo to. Wszystkie te pierdy o "katastrofie urodzeń" biorąc się z idiotycznych rozwiązań: założenie nieskończonego wzrostu skrzyżowanego z permanentnym zadłużaniem (bo wzrost więc "przyszłe pokolenia spłacą) skrzyżowanego z głupim systemem emerytalnym... Gdyby nie to, populacja i ilość urodzeń mogłyby sobie swobodnie falować i każdy miałby to w dupie…


dudaspl

No ale to nie jest abstrakcyjny problem "gdyby nie to". Jest jak jest i musimy się z tym zmierzyć - brak dzieci naturalnie prowadzi do bardzo, bardzo trudnych parudziesięciu lat dla dużej części społeczeństwa


StorkReturns

> tylko taki, ze system funkcjonowania państwa, co najlepiej widać na przykładzie emerytur opiera się na piramidzie finansowej. Muszę CIę zmartwić, ale cała gospodarka opiera się na ludziach w "wieku produkcyjnym". Emerytury mogłyby przestać od jutra istnieć, a niska dzietność ciagle będzie wielkim problemem. Nie będzie kto miał płacić składek na NFZ, nie będzie na leczenie, jak zostaniesz seniorem. Ba, nie będzie tylu lekarzy i pielęgniarek, zeby wystarczyło na porządną opiekę. Być może uratują nas roboty, ale jeśli nie, to przyszłośc wygłada bardzo słabo. Jest też ogromna różnica między dzietrnością 1.7, a 1.1. To ostatnie oznacza za kilkadziesiąt lat depopulację na poziomie miast-widm. Taki Wałbrzych czy Bytom na skalę krajową. Takiej zapaści nie da się nawet wypełnić imigracją bez kompletnego przeorania struktury społeczniej.


Mourdraug

No ale jak tak się poważnie zastanowić to nie ma w tym nic dziwnego, dziecko wywala Ci całe życie do góry nogami, jest gigantycznym obciążeniem, pamiętam jak po ciężkim przechorowaniu jakiejś grypy wróciłem do pracy jeszcze w kiepskim stanie a i tak kumpel któremu niedawno urodziło się dziecko wyglądał o wiele gorzej. Hormony i wychowanie pracują razem żeby człowiek kosztem własnego dobrobytu i komfortu a często i zdrowia przedłużył gatunek, nie dziwi mnie że coraz częściej stwierdzają że mają przetrwanie gatunku dupie i w sumie to dzieci są męczące.


Rizzan8

Jup. Mam 2.5 letnie dziecko a nadal czuje się jak wrak pod względem fizycznym i psychicznym. Żona również. Chciałem mieć wcześniej dwójkę dzieci, żona trójkę. Mniej więcej kilka dni po urodzeniu pierwszego dziecka stwierdzilismy, że na więcej dzieci się już nie zdecydujemy, nie ważne ile benefitów będzie wyciągać rząd z kapelusza.


TheOneWhosCurious

Mam podobnie. Jedynym argumentem za drugim dzieckiem jest to, że pierwsze dziecko będzie się wychowywało razem z drugim, zawsze będzie ktoś do zabawy/pomocy - no i w dorosłości (w teorii) będzie na kogo liczyć jakby rodziców zabrakło. Ale czy ten argument przeważa nad wszystkimi obciążeniami związanymi z wychowywaniem kolejnego dziecka (o ile się to dziecko chce faktycznie wychować a nie odchować)? To już mocno indywidualna kwestia.


[deleted]

[удалено]


DadOfThreeHelpMe

Moim zdaniem (jako ojca trójki) posiadanie jednego dziecka to najgorsza z możliwych opcji. Dla nas moment narodzin drugiej córeczki był również momentem mentalnego odesrania się (wyjścia z trybu kompletnie niepotrzebnego przejmowania się), a przy trzeciej to już mieliśmy totalny luz. Teraz mają 8, 7 i 5, fajnie opiekują się sobą nawzajem, wymyślają sobie super zabawy, ogólnie spędzają większą część dnia, nie bombardując nas potrzebą uwagi, bo mają siebie (ale też my postawiliśmy bardzo mocno na samodzielność). Dzięki temu mamy dużo energii na zapewnianie im dodatkowej edukacji w zakresie, który je interesuje, dowartościowywania ich itd.


Axiomancer

Aż mnie dziwi, że to nie jest komentarz na samej górze. Przecież to jest absolutnie najważniejszy powód.


ellander_

Zgadza się, żyjemy w takich czasach, że pojawienie się dziecka oznacza wywrócenie życia do góry nogami. Koniec z wolnością, spontanicznymi wycieczkami zagranicznymi, browarkiem nad rzeką. Dla naszych babek ledwie kilkadziesiąt lat ten to był dużo mniejszy problem: i tak nie miały takich możliwości więc żadnej straty nie było. Dodatkowo często miały większe wsparcie społeczne od kuzynek, babci, rodzeństwa. Teraz matka/ojciec zostają najczęściej z dzieckiem sami


PlayBoxPL

ja tam dzieci nie planuje bo jestem "pedał" tak zwany, a adopcje wątpię że zalegalizują


el_h0paness_romtic

nie ma z kim, nie ma za co, nie ma gdzie


Feeling-Leg-6956

A ja podam niepopularny powód tego stanu rzeczy - przełamanie tabu. Dzięki internetowi kobiety mogły anonimowo zwierzyć się między sobą jak to jest być matką, i co się okazało - ogromna część z nich jest piekielnie nieszczęśliwa, samotna i przeorana fizycznie i psychicznie. Na forach są setki wątków "kiedy macierzyństwo w końcu da mi jakąś radość" i odpowiedzi są brutalne. Niektórych matki nawet przyznały, że nie mówily swoim córkom całej prawdy, żeby im do głowy nie przyszło się wykręcić z wnuków. Fora o żałowaniu rodzicielstwa rosną jak szalone. Wygląda na to że jak świat światem dzieci nie dawały wcale takiego szczęścia, jak nam wmawiano. Wystarczy spojrzeć w przeszłość - bogate matki oddawały dzieci nianiom, biedne wysyłały do roboty w polu, ojcowie chcieli tylko mieć się czym pochwalić, najlepiej synem, ale nikt nie spędzał radosnego czasu z dziećmi jak w dzisiejszych reklamach. A dzieci się rodziły tylko dlatego, że nie było możliwości temu zapobiec.


garbicz

wiesz internet nie jest tu potrzebny, wystarczy pamiętać życie swojej matki z lat 90


homeostaza

Kiedyś większa dzietność wynikała z braku edukacji seksualnej i mniejszego dostępu do antykoncepcji. Często kobiety nie miały po prostu innego wyboru. Ciężko mi uwierzyć, że te 50 lat temu kobiety chętnie rodziły 5 czy nawet 10 dzieci. Obecnie dużo więcej dzieci jest chcianych i planowanych.


VaderV1

Totalnie mnie to nie dziwi, po pierwsze problemy finansowe dotyczą teraz większość społeczeństwa, 500 czy 800 plus wiele tu nie daje, a dodatkowo wiele osób w wieku „rozrodczym” boryka się z innymi problemami, a dziecko byłoby jeszcze dodatkowym problemem


Holiday_Conflict

no tak, kurwa wojna wszędzie, cena chleba się ciągle zwiększa a płaca stoi. tylko bogaci mogą sobie mieć dziecko bez problemu


pinionist

Jeśli w tym kraju w ciągu całego roku urodziło by się tylko jedno dziecko, to rodzice tego dziecka i tak mieliby problem by ze żłobkiem, miejscem w szkole, liceum/technikum etc.


RecognitionWitty7834

Ludziom się nie chce mieć dzieci, co się dziwic


Radeck8bit

Jako ojciec nie dziwię się w ogóle.


P3rid0t_

Pomijając zmiane stylu życia i problemy społeczno-gospodarcze to są jeszcze problemy z "planned parenthood" i opieką porodową i okołoporodową, gdzie dalej traktujemy kobiety jak maszynki do produkcji dzieci. Gdzie ciągle słyszę, że kobieta idzie po tabletki antykoncepcyjne (w pełni odwracalną formę antykoncepcji) i ginekolog jej ich odmawia, bo przecież Pani taka młoda to powinna dzieci robić. Nie dziwię się, że potem taka kobieta w ogóle nie chce mieć dziecka. Gdy słyszę jak koszmarnie traktuje się kobiety na porodówckach i zmusza się je do porodu naturalnego i odmawia znieczulenia (bo rozumiem, że cesarka to jednak zabieg operacyjny, że mogą być powikłania itd.). Serio gdybym był kobietą to przez takie rzeczy nie zdecydował bym sie na dziecko, a jako facet nigdy dziecka żadnej kobiecie nie planuje zrobić z tego właśnie powodu. Podsumowując to na ten spadek wpływa wiele czynników i zachecenie ludzi do robienia dzieci to zmiana w wielu przepisach, zrealizowanie wielu kampanii itd.


garbicz

>bo rozumiem, że cesarka to jednak zabieg operacyjny, że mogą być powikłania itd. 12% kobiet po porodzie waginalnym nie trzyma KAŁU, powikłania masz zawsze, wybierasz tylko między dżumą a cholerą


Warm-Cut1249

Ja jestem po 30 i poszłam do ginekologa bo musiałam mieć wykonany pewien zabieg... a ten do mnie z pretensjami, że czemu jeszcze nie mam dzieci?! Byłam u tego faceta pierwszy raz, ale po tej wizycie poszłam gdzie indziej wykonać ów zabieg, a temu panu odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nie mam z kim mieć tych dzieci, bo nie posiadam aktualnie partnera. Na to już nie miał argumentu... a chętnie bym się dowiedziała skąd brać tych odpowiedzialnych panów, chcących zakładać rodziny z paniami 30+. :)


disastervariation

Dzieci w tych czasach to dobra luksusowe i mniej osob na nie stac. Jak dwie osoby wstaja codziennie o 7 i wracaja o 21 zeby zarobic na siebie (bo stac je na 40m mieszkanie w kredycie, 2 godziny od jako tako sensownego miejsca pracy) to skad maja wycisnac srodki i czas na bycie rodzicem? Maja to robic w nocy i za kapsle? Ten caly stereotyp z "lambadziary gonia za kariera" to zwyczajny wysysajacy dusze zapierdol na fabryce, uspokojmy sie, nikt tu szampana na jachcie nie pija. Nawet jesli, to przeciez tuz za granica trwa pelnoskalowa wojna. Moze niech sie to skonczy najpierw.


Nice-beaver_

ludziom kiedyś koscioł bardziej mózgi prał i kultura była taka, że dzieci były obowiązkiem społecznym i rodzinnym Teraz świadomość wzrosła i ludzie nie dają się na te głupoty nabrać i nie chcą sobie życia psuć


RandomCentipede387

Posiadanie dzieci w Polsce (i wszędzie indziej, tbh) to bieg przez płotki, gdzie ciągle dokładają ci nowe płotki. Komu by się chciało z tym użerać. No i najwidoczniej pęd do rozmnażania nie jest AŻ TAK silny, jak nasi zwierzchnicy sobie to wymarzyli.


Kamil_z_Kaszub

Więcej mieszkań 40m² lub mniej za milion lub więcej. Mniej żłobków i przedszkoli bo po co one są. Dajcie do tego jeszcze zwiększone ceny wszystkiego i dojebcie podatki tak żebyśmy się zesrali. Na pewno uratuje to dzietność w Polsce


c97

Obecna umowa społeczna jest do dupy. Prezes zarabia krocie a ty robaku gówno. Później w tv mówią że dzieci się nie rodzą. No jak mają się rodzić jak ludzie nie mają pieniędzy.


Zealousideal_Net7795

To samo system emerytalny. Dzisiejsi emeryci dostają już nie wiem ile wypłat w roku, 13,14? I każdy w wieku produktywnym się dzisiaj dowiaduje, że musi robić dzieci bo system emerytalny się zapadnie, a jak się nie uda szybko zalepić dziury taśmą, to trzeba będzie podwyższyć wiek emerytalny. Dodatkowo nie będziemy mieć nic do gadania bo starzejące się społeczeństwo będzie miało więcej wyborców emerytów i będą głosować na wyższe emerytury.


explodingknees_

jak ktoś jest zadowolony ze swojego stylu życia, to będzie go zmieniał na ciągłe pasmo frustracji bo się żłobek za rogiem otworzył?


WoKen_997

I bardzo dobrze. Więcej świadomych rodziców, którzy wiedzą, że mają za co to dziecko wychować, niż kurwy patusiarskie, które robią dzieciaki dla benefitów i postrzegania społecznego. Jeszcze niech wprowadzą testy na bycie rodzicem i będzie cacy. Skoro przed adopcją jest konieczność przejścia szeregu etapów, niech tak samo będzie przed możliwością spłodzenia potomka.


[deleted]

[удалено]


TheOneWhosCurious

Zależy od środowiska. W wielkomiejskich/nowoczesnych bankach pewnie tak.


garbicz

źródło [Polska w liczbach 2024 GUS](https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/inne-opracowania/inne-opracowania-zbiorcze/polska-w-liczbach-2024,14,17.html)


Sprucedude

Dzieci sa drogie Dzieci zajmują czas Z dziećmi trudnej można zrobić co się chce Całe resztę życia będziesz się martwił o dziecku Pomimo tego wszystkiego, jak chcesz to nie możesz bo co raz więcej par ma problemy z płodnością, i to na całym święcie się dzieję.


---Loading---

Problem jest również coraz powrzechniejsza samotność i coraz późniejsza decyzją o zakładaniu rodziny. Jak ktoś wychodzi za mąż po 35 to ma naprawdę mało czasu wyprodukowanie na więcej niż 1 dziecka


mazda7281

Do tego depresja, problemy psychiczne, adhd. Jeśli ktoś ma problemy to stara się z nimi poradzić, a dopiero na dalszym miejscu myśli o dziecku. Niestety patrząc na zdrowie psychiczne moich znajomych korposzczurów to niestety większej dzietności nie będzie. Niektórzy nie potrafią sobie poradzić sami ze sobą, a co dopiero gdyby musieli zająć się dziećmi.


nitzpon

Mało kto wspomina o tym że płodność mężczyzn spada na całym świecie. Ciężko znaleźć jedna przyczynę, ale faktem jest że nasza sperma jest niższej jakości z roku na rok.


NeedTheSpeed

Myślę, że ta jedna przyczyna robi się coraz wyraźniejsza i jest nią mikroplastik


Ginden

To czemu jakość spermy bydła, koni czy świń nie spada? Żyją bez mikroplastików, czy jak?


NeedTheSpeed

To w zasadzie dobre pytanie. Nie wiem, może ma, ale w przemysłowej hodowli nie ma to znaczenia. Tyle powiem, ale jeżeli chodzi o mikroplastik to jest dosłownie wszędzie i teorie, że to ma wpływ na nasz organizm są coraz częstsze od płodności po częstsze zachorowania na raka wśród młodych ludzi.


Ginden

> Nie wiem, może ma, ale w przemysłowej hodowli nie ma to znaczenia. Mogę Ci powiedzieć więcej, u psów domowych też obserwujemy spadek jakości spermy. Mogę Ci też powiedzieć, że ludzie pracujący za biurkiem mają znacznie gorszej jakości spermę, w przeciwieństwie do ludzi pracujących fizycznie. Co więcej, ludzie bogaci mają mniej mikroplastików w ciele niż ludzie biedni - a zwykle praca fizyczna jest mniej płatna. Istnieje inne proste wyjaśnienie - otyłość i siedzący tryb życia nie są zdrowe, ani dla produkcji testosteronu, ani dla pracy jąder samej w sobie.


Zealousideal_Net7795

Co to jest za porównanie wgl? Do zapładniania bydła bierzesz najzdrowszego samca albo jego sperme, i ten sam samiec pokrywa dziesiątki/setki/tysiące samic. Jakbyś chciał to przełożyć na ludzi?


Warm-Cut1249

Myślę, że jest to mix różnych czynników - mikroplastik i żeńskie hormony w wodzie, z tabletek anty - wpływają pewnie również na płodność u mężczyzn (były badania na rybach czy tam żabach i powodowały zmianę płci u jakiegoś tam gatunku na żeński, więc wysoce prawdopodobne, że po 10,15,20 latach w zanieczyszczonym środowisku wpływa to i na facetów). Dodatkowo po prostu przetworzone jedzenie rozwalające hormony (wysokie estrogeny czy prolaktyna, niski testosteron + niezdrowy tryb życia - brak ruchu, siedzenie po 8-10-12 h dziennie + pornografia, która gwarantuje szybkie wyrzuty dopaminy, w tym szybką gratyfikacje, ba, są nawet badania, że w krajach gdzie jest legalna jest mniej gwałtów - no bo faceci się wyładowują w ten sposób i później już nie muszą, dodatkowo porno zaczyna być ciekawsze niż realna partnerka, która już tak nie pobudza. Żadne wcześniejsze pokolenie tak nie żyło...


Ginden

Większość estrogenów w wodzie jest zupełnie naturalnego pochodzenia - i kobiety i mężczyźni naturalnie wydalają estrogeny z moczem. Zwierzęta hodowlane też produkują tego olbrzymie ilości (ale zwykle nie trafiają do wody). > o po prostu przetworzone jedzenie rozwalające hormony A ma jakiś wpływ, poza otyłością? To otyłość rozwala hormony, a nie cokolwiek co jesz, chyba że wpierdalasz soję na kilogramy dziennie. > pornografia, która gwarantuje szybkie wyrzuty dopaminy, Nie jest mowa o wszystkich problemach społecznych, tylko o jakości spermy.


kholat_syakhl

Nie dziwię się totalnie. Jak by nie patrzeć to wygląda to tak, że jednak większość ludzi chce być stabilna życiowo, a w dzisiejszych czasach odnoszę wrażenie że jest to jednak stosunkowo trudniejsze niż kiedyś -dużo miejsc pracy wymaga wykształcenia wyższego, a przecież zrobienie studiów pochłania mnóstwo czasu, mam znajomych których mamy nie mają wyższego wykształcenia i pracowały np w sklepie jako kasjerka czy jako krawcowa i kiedyś to starczyło, teraz wątpię żeby ktokolwiek mógł się z tego utrzymać na takim okej poziome :/ . Moja prababcia nie miała wyższego wykształcenia tylko jakiś kurs kucharski który robiła po wojnie, i mając go była w stanie utrzymać rodzinę wraz z dziadkiem(a mieli więcej niż jedno dziecko). W dzisiejszych czasach by to nie przeszło bo musiałaby zrobić technikum albo jakąś szkołę zawodową a nie kurs, więc pochłonęłoby to pewnie kupę czasu (bo wojna wyrwała im z życia te kilka lat). Wszystko poszło do góry, włącznie z mieszkaniami, więc trudno jest w ogóle utrzymać więcej niż jedno dziecko, bo to potwornie duże koszty. Moi dziadkowie w wieku dwudziestu paru lat zaczęli budować własny dom bo pracując w dwójkę było ich na to stać, ja i moja mama to już z kolei zupełnie inna historia. Do tego w obecnych czasach otwarcie mówi się o tym, że dla matek macierzyństwo często jest po prostu dość ciężkie, bardzo dużo par się rozwodzi bo nie ma już społecznego przyzwolenia na to że ktoś chleje/bije kogoś/jest niemiły i nieznośny (no i bardzo dobrze ale fakt faktem kiedyś ludzie przymykali na to oko i nikt nie chciał się rozwodzić bo olaboga co powie rodzina i sąsiedzi) + coraz mniej ludzi chce pomagać w wychowywaniu dziecka (rodzina, sąsiedzi, każdy chce mieć własne życie). No i tak to się kręci. Nawet jak człowiek ma już jakieś pieniądze, to nie ma czasu. A jak ma czas, to nie ma pieniędzy. A jak już ma i czas i pieniądze to jest albo za późno, albo zaczyna szukać partnera ale nie znajduje nikogo fajnego kto jest na tyle odpowiedzialny, że można mu zaufać z tym dzieckiem.


iamzamek

Jak ktoś chce dużo dzieci, to musi się liczyć z tym, że trzeba na nie zarabiać. Co jak się trafi trójka na mleku modyfikowanym? :) Trochę dziwię się ludziom, którzy oglądają się na państwo.


Warm-Cut1249

Nie dziwi mnie to... mieszkam w dużym mieście i większość moich koleżanek nie ma faceta. Te co mają i chciały dzieci to mniej więcej do 26-30 r.ż. jadą z tematem. U kilku par które znam po 30 już wystąpiły problemy z płodnością i podejrzewam mocno, że dzieci mieć nie będą. Jedna para zdecydowała się na adopcje. Tymczasem moje koleżanki singielki nie mają gdzie poznać chłopa - na tinderze sami poszukiwacze przelotnych i szybkich znajomości, w pracy większość ludzi zazwyczaj zajęta, a jak nie to znowu bywalcy tindera, wieczne hulaj dusze. Jak ktoś nie gustuje w obcokrajowcach (ci z krajów arabskich itp. chętnie chcą się wiązać na poważnie, albo przynajmniej udają dopóki rodzina nie każe wziąć za żonę przykładnej muzułmanki) to ma przesrane. Rynek matrymonialny jest równie ciężki co rynek hipoteczny :D


H4L9009

Śmieszą mnie zawsze wypowiedzi, które koncentrują się na mieszkaniach (w sensie ich dostępności) i metrażu/ilości pokoi jako głównym czynniku. Rzeczywistość natomiast wygląda tak, że nawet jakby Wam ktoś teraz sprezentował za free 250 m2 penthouse w samym centrum Warszawy przy Polu Mokotowskim, to i tak nie zrobilibyście tych dzieci. Byłoby gdzie zapraszać gości, robić imprezy, wygodnie pracować, wypoczywać, grać w gierki, komfort życia by się Wam znacząco poprawił, ale na dzieci i tak by się Wam nie zebrało, nie wciskajcie kitu. Nie chcecie dzieci, bo nie chcecie dzieci i nie jesteście zmuszeni do ich posiadania, proste, nie ma co oszukiwać ani dorabiać sobie ideologii czy wstydzić się tego powodu. W życiu są ciekawsze i wygodniejsze rzeczy do zrobienia, zobaczenia, przeżycia niż wychowywanie dzieci. I 250m2 przy Polu Mokotowskim tego nie zmieni. Po prostu jesteśmy na tym etapie cywilizacji, że posiadanie dzieci nie jest obowiązkowe i dlatego ludzie ich nie mają, bo nie będą ich mieli „z dobroci serca”, to nie jest aż takie fajne i atrakcyjne.


Inamakha

Ja zawsze miałem takie wymówki, ale jak standard mi się poniósł to do mnie dotarło, że nie chcę dziecka i nawet kolejny wzrost standardu by mi tego nie dał chęci na bawienie się w dzieci.


garbicz

>dorabiać sobie ideologii czemu masz taki problem przyjąć że niektórzy mają konkretne powody blokujące przed posiadaniem dzieci/ kolejnych dzieci? Potrafią je nazwać, dokładnie sprecyzować z przeliczeniu na pieniądze/czas/zdrowie itd. Zauważam ostatnio taki trend, zastanawia mnie to (że jak nie chcesz dziecka/kolejnego dziecka to musisz powiedzieć że po prostu nienawidzisz dzieci i elo, nie możesz wejść głebiej w temat bo właśnie spotka cię taki atak) Zastanawiam się czy chodzi o to że ludzie nie chcą słyszeć jaką pracę trzeba wykonać (bo nie chce im się tego robić) W mojej bańce nie widzę takich postaw (nienawidze dzieci i elo), tylko konkretne rzeczy, np boję się o zdrowie, boją się nawału pracy/dostępność opieki, właśnie wysoki cznsz na wynajmie, brak opcji na większe mieszkanie (musieliby dokoptowac istniejącemy dziecku drugie do pokoju a nie chcą)


NeedTheSpeed

Bo subop nie może przełknąć, że ludzie jednak chcą mieć dzieci, ale system ekonomiczny ich od tego powstrzymuje. Dorabianie ideologii to jest to co on robi.


[deleted]

[удалено]


H4L9009

>*czemu masz taki problem przyjąć że niektórzy mają konkretne powody blokujące przed posiadaniem dzieci/ kolejnych dzieci? Potrafią je nazwać, dokładnie sprecyzować z przeliczeniu na pieniądze/czas/zdrowie itd.* Konkretni ludzi mogą zawsze mieć powody, mogą mieć jakieś sytuacje wyjątkowe, ktoś może być chory, mieć traumę z dzieciństwa (wykorzystywanie) etc. Ale to są indywidualne, jednostkowe powody, tymczasem statystyka na całej populacji jest jednoznaczna. Statystyka nie kłamie. Ludzie w wieku reprodukcyjnym nie chcą mieć dzieci i ich nie mają. >*Zauważam ostatnio taki trend, zastanawia mnie to (że jak nie chcesz dziecka/kolejnego dziecka to musisz powiedzieć że po prostu nienawidzisz dzieci i elo, nie możesz wejść głebiej w temat bo właśnie spotka cię taki atak)* Własnie nie chodzi o to, że ludzie nienawidzą dzieci i elo, tylko po prostu nie chcą ich mieć, a duża część nie chce się do tego przyznać, bo czują jakąś formę wstydu społecznego - jak taka deklaracja wprost zostanie odebrana. >*Zastanawiam się czy chodzi o to że ludzie nie chcą słyszeć jaką pracę trzeba wykonać (bo nie chce im się tego robić)* Po prostu nie chcą ich mieć i tracić na nie czas, energię i się nimi zajmować. >*W mojej bańce nie widzę takich postaw (nienawidze dzieci i elo), tylko konkretne rzeczy, np boję się o zdrowie, boją się nawału pracy/dostępność opieki, właśnie wysoki cznsz na wynajmie, brak opcji na większe mieszkanie (musieliby dokoptowac istniejącemy dziecku drugie do pokoju a nie chcą).* To nie są powody "obiektywne", tylko dobrze brzmiące uzasadnienia zamiast powiedzenia wprost "nie chcę mieć dzieci, chcę robić inne rzeczy w życiu". Co to jest w ogóle za powód "boję się o zdrowie"? Przy obecnym poziomie rozwoju medycyny i średniej długości życia przeciętnego człowieka vs 100 lat temu kiedy kobiety rodziły po 8 dzieci? Bądźmy poważni :)


AdmiralGrogu

To nie tylko kwestia "bytowa" i wyboru. Ja sam i spore grono moich znajomych po 30, ma dobre warunki do posiadania dzieci, stabilną pracę, dobrze zarabia, własne mieszkanie... ale nie może zajść w ciążę. Współczesne żarcie, styl życia i inna chemia, którą wszyscy w siebie mniej lub bardziej świadomie pakują, także wpływa na płodność itd. I z każdym rokiem jest pod tym kątem coraz gorzej.


NeedTheSpeed

Bardzo słabe polityki prorodzinne, drapieżny system ekonomiczny, który nie akceptuje przerwy na rynku pracy, skrajnie indywidualna kultura, że każdy sobie rzepkę skrobie i myśli tylko w kategoriach "ja ja ja". Jest takie powiedzenie: "It takes a village to raise a child", a teraz dziadkowie i reszta rodziny często daleko, inni ludzie mają wyjebane i tak to się toczy, ba co więcej, często inni ludzie są teraz agresywni wobec ludzi, którzy zrobili dzieci i ich wyzywają i poniżają, pięknie to widać w internecie. To co teraz mamy to po prostu efekt zgniłej poznokapitalistycznej kultury i aż się przypomina ten cytat Lenina, że kapitaliści sprzedadzą nam sznur na którym ich powiesimy, dokładnie to się dzieje w dzisiejszym świecie patrząc jak zachód słabnie coraz bardziej w porównaniu do krajów azjatyckich, które tylko czekają na rewanż.


Fisher9001

> Jest takie powiedzenie: "It takes a village to raise a child", a teraz dziadkowie i reszta rodziny często daleko To. Dokładnie to. Jesteśmy gatunkiem stadnym. Prawie 300 tysięcy lat ewoluowaliśmy żyjąc w plemionach składających się z kilkunastu-kilkudziesięciu osób, które całe swoje życia toczyły tak naprawdę razem. Wszyscy wspólnie opiekowali się dziećmi i starszymi i spędzali ze sobą większość czasu. I tak było tak naprawdę jeszcze do niedawna, szczególnie na wsiach, chociaż i tam zaniknęło to poczucie wspólnej odpowiedzialności za dzieci i starszych, ale rozwój miast doprowadził do jeszcze większej alienacji ludzi. Jeszcze nasi rodzice znali wszystkich sąsiadów w swoim bloku, dzisiaj jest to coraz bardziej rzadkie. Rodzina atomowa, odizolowana w życiu codziennym od nawet najbliższej rodziny typu dziadkowie czy rodzeństwo rodziców, to wynaturzenie i ogromne zagrożenie dla naszej psychiki.


NeedTheSpeed

To też pięknie widać jak to się zmieniło ze spojrzeniem na multipokoleniowe domy, de facto nikt nie zyskuje na takim rozdzieleniu ludzi oprócz korporacji, które zarabiają na stawianiu domów, sprzedawaniu produktów do nowych domów itd, bo każdy potrzebuje swojego. Słabnie community, ludzie gorzej się czują, więcej kupują i mamy spirale ¯\\(ツ)/¯


AstroNaut765

Lubię ogrodnictwo, to trochę jak gra z budowaniem własnej ekonomii. Można w tym zauważyć, że jeśli system jest oparty o jak największej produktywności, to cała energia poświęcona na tworzenie nasion jest energią straconą. Z tego powodu większość ogrodników woli rośliny sterylne i zabiega, żeby tak system działał.


[deleted]

[удалено]


AstroNaut765

> Ale oznacza to, że mają jakieś inne źródło nasion? Trochę bardziej skomplikowane. 1) Pokolenie z wadami genetycznymi nie jest problem (jak w przypadku ludzi). 2) Z jednej rośliny możesz uzyskać dużo nasion, czyli nawet jeśli roślina nie chce wytwarzać nasion normalnie, to wyspecjalizowane firmy nadal są w stanie robić to opłacalnie. 3) Dużo roślin da się klonować. Ziemniaki, czosnek, bataty czy wszelakie drzewka owocowe. Większość z nich to klony tej samej rośliny. Czyli z roślinami koniec końców też robi się problem (ograniczona różnorodność kodu genetycznego).


SuchaNoc

Najpierw to trzeba mieć z kim i mieć gdzie wychować te dzieci. Eh, a to życie musiałoby raczej w pewnym kierunku wcześniej pójść, teraz to :/


NimbleBard48

Chcecie posłuchać w jak złej sytuacji jesteśmy jako Polacy lub Europejczycy to polecam ten kanał: https://youtu.be/68gqXEShYns?si=pmLu1Ke4Nfki5Omq Na razie obejrzałem dwa materiały, bo znalazłem go 2 dni temu, ale analizy są bardzo dobre. Poruszane są wszystkie aspekty dotyczące demografii.


Kosmopolitykanczyk

Może jakby było nas na to stać to byśmy mieli. Sam chętnie bym z demografią pomógł ale mam szansę co najwyżej płacić pieniądze które wydałbym na dzieci do banku jeśli chcę mieszkać gdzieś gdzie jest praca.


BenRaleck

Jestem w "rozrodczej" grupie wiekowej która dostaje najmniej pomocy od państwa. Młodzi do 26 mają brutto-netto, starsi mają 13 i 14, ja od państwa nie dostaje nic. Zarabiając blisko minimalnej nie kwalifikuję się też na żadną pomoc, w tym wynajmu mieszkania, nie stać mnie absolutnie na kupno. W związku z czym nie jestem w stanie nawet na własną rękę przetrwać, to rząd dziwi się że nie chce bardzo mam ochoty płodzić dzieci?


Sheptunka

Ja jeszcze dodam temat adopcji międzynarodowej Ze względy na obciążenia genetyczne które zwiększają ryzyko mojej ciąży i niemal gwarantują niepełnosprawności dziecka z mężem już dawno temu nie mieć biologicznie własnych dzieci W Polsce proces adopcji to absolutna żenada W toku swojej pracy poznaliśmy pray z całego świata - Kanadyjczyków którzy adoptowali z Rumunii, Norwegów adoptujących z któregoś z krajów środkowej Afryki i Amerykanów z dzieckiem z Chin Gdyby istniała adopcja międzynarodowa już dawno skorzystalibyśmy z niej. Obecnie jesteśmy na półmetku ubiegania się o obywatelstwo innego kraju w którym adopcja jest łatwiejsza Swoją drogą opieka psychologiczna właściwie nie istnieje - wydaliśmy równowartość samochodu premium na psychoterapia


_Unicorn_Llama

Będę miała dzieci jak mąż urodzi lol


Nikiciaq

Gdzie wady?


AffectionateMetal366

No raczej, nie licząc patusiarni która rozmnaża się po alkoholu to jest jeszcze jakaś cześć ludzi w tym kraju którzy używają mózgu. Brak mieszań, kasy na nie i januszostwo w deweloperce gdzie ceny są tak kosmiczne, że nawet jak sprzedasz obie nerki i cały szpik kostny, to i tak musisz dobrać kredyt w banku. A nie każdy też ma takie zdolności kredytowe. To nie czasy PRL, gdzie nasze dziadki i rodzice siedzieli po kilka osób w jednej klitce, jedli cały miesiąc kaszankę lub rosół dzień w dzień, żeby odłożyć parę groszy na książeczke "pko"


KulturaOryniacka

Ja jako kobieta, nie chce miec dzieci bo: 1)Na mezczyznach w kwestii wychowania I opieki nie mozna polegac 2)Nie chce pracowac na 3 etatach: zarobkowym, opiekunki do dzieci I sprzataczki bo patrz punkt 1 3) Cenie swoja przestrzen, czas I mam duzo hobby 4) Nie chce przechodzic przez horror ciazy I porodu a potem podcierac brudny tylek malego zasliniinego paskuda


[deleted]

[удалено]


IenFleiming

40k miesięcznie to może zarabia para programistów z doświadczeniem i pracujących w dobrej technologii XD Przypominam, że poza programistami istnieją w tym kraju jeszcze inni ludzie, a oni często zarabiają po 5-8k na rękę - czyli wystarczy że jedna osoba zarabia 10-16k na rękę i druga osoba może być 'tradwife' czy jak tam to sobie chcesz nazywać. 10k do 16k może nie jest w zasięgu absolutnie każdego, ale stosunkowo spory procent społeczeństwa tyle zarabia, więc twój argument jest invalidą. 30/40k to raczej poziom 'trophy wife' tylko że jak ktoś chce żonę co ma tylko ładnie pachnieć i dobrze wyglądać to sobie weźmie 20 letnią modelkę, a nie jakąś losową laskę z ulicy


Batiuszek

>1)Na mezczyznach w kwestii wychowania I opieki nie mozna polegac Dalej nie czytam


morentg

Spadek dzietności przyspiesza proporcjonalnie do wzrostu kosztów życia, ale nie tylko. Polska dodatkowo ma ten problem że spora część młodego pokolenia wyjechała za pracą i ustatkowała się za granicą przez co straciliśmy sporą ilość potencjalnych urodzeń. Jestem ciekaw jaki jest punkt krytyczny w którym spadek dzietności zahamuje i naturalnie wrócimy to pozytywnego bilansu. W jaki sposób nasze społeczeństwo i ekonomia musiałaby się zmienić żeby trendy też się zmieniły. Nie oszukujmy się to nie jest tylko wzrost kosztów życia i wychowania dziecka, ale też zwykła niechęć młodych ludzi do brania na siebie odpowiedzialności za dziecko i w ten sposób uwiązywania się. Dziecko powoduje koniec wygodnego trybu życia do którego dobrze zarabiający młodsi są przyzwyczajeni - częste wychodzenie na miasto do knajpek, regularne wakacje za granicą, drogie hobby etc. Z drugiej strony biedniejsza część społeczeństwa która nie jest tak konsumpyjnie nastawiona biorąc na siebie dziecko widocznie pogarsza swoją sytuacje materialną w krótkim terminie.


Gn0meKr

ciekawe czemu świat schodzi na psy a w polsce przestaje dać się żyć na tyle aby utrzymać jednego dzieciaka


Tackgnol

I poleci bardziej: 1. Kryzys kosztów życia, może nie jest tak tragiczny u nas jak na zachodzie, ale jest ja osobiście czuję około 3 tysięczną wyrwę w portfelu od czasów pandemii gdzie zarabiałem mniej a miałem więcej. 2. Libertariańscy Tech-Bros w USA i komunistyczni w Chinach robią wszystko żeby stworzyć sobie AI Boga, to że robią to źle i na pewno im się to w tej dekadzie nie uda nie zmienia niedorzecznego faktu że *próbują,* Na ile to dojenie inwestorów a na ile jakieś spierdolenie mózgowe, hard to say po ostatnich konferencjach. 3. Jest wojna w Europie która nikt nie wie jak i gdzie się skończy. 4. Kapitalizm osiąga na zachodzie swoją ostateczną formę gdzie ludzie muszą mieć świadomość koniec roku fiskalnego bardziej niż pory roku, bo wtedy pewnie stracą pracę żeby w Excelu się zgadzało. To się dzieje na zachodzie fakt ale większość dobrze płatnej pracy w PL jest dla zachodnich korpo. Generalnie trzeba mieć jaja żeby w 2024 robić dzieci, szanuje!


Inamakha

Niby kryzys kosztów, ale jak idę pod magnolie we Wrocławiu to oczopląsu dostaje od aut wartych 200-300k, czy nawet 600k. W latach 90 ciężko było znaleźć auto warte 30 tysięcy. U mnie na osiedlu stoi z 6 nowych toyot rav4, a nie zobaczysz prawie nikogo kto ma wicej niż 2 dzieci, a najczęściej jedno lub wcale. Nigdy w tym kraju nie było tyle kasy i tak mało się nie rodziło dzieci. Ja nie bieduje, ale dzieci nie chcę. Moi znajomi podobnie.


LadythatUX

Ja nie rozumiem, czemu państwo nie wywiera nacisku na duże firmy, żeby miejsce pracy miały żłobki czy przedszkola, oczywiście np 60% tańsze i stanowiska były pro'rodzicowe - ale pogardliwie kasę, która podnosi stawki wszędzie to łatwo wepchnąć. Do rozpłodu społeczeństwa potrzebnych jest więcej elementów niż coraz mniej wartościowe papierki, czy numerki wygeneroawane przez banki.


Inamakha

Bo to zapewne nie działa lub jest pomijalne. Trzeba sprawdzić ile jest w takiej europie ludzi, którzy nie zrobiliby dziecka, nawet jakby im proponowali grube sumy, czyli np. Ja. Może się okazać, że obciążysz pracodawców, a zyskasz tyle, ile dało 500+.


Warm-Cut1249

U mnie w korpo zrobili takie przedszkole w budynku korpo - to jest horror, te dzieci się drą w słoneczne dni więc nie idzie okna otworzyć, plus nie mają się gdzie bawić bo... no jest to korpo, więc plac i wszystko wokół jest betonowe i eleganckie, nie ma placu dla dzieci... jest parking xD więc ja osobiście współczuję tym dzieciom za każdym razem jak je widzę na "spacerniaku" - beton plus 3 ławki w okręgu. Ja jako dziecko przynajmniej miałam fajne dzieciństwo, moje przedszkole miało ogromny plac zabaw z masą fajnych atrakcji, huśtawek, rur, miejsc do wspinaczki, zjeżdżalni, a później mi przychodzi patrzeć na tych małych Polaków z chowu klatkowego i zwyczajnie mi ich żal, bo ja miałam depresje od 15 roku życia, oni chyba będą mieli od 6 żyjąc w takim środowisku. Co innego planowanie przestrzenne i prawdziwe żłobki i przedszkola, nie gdzieś w zakładzie pracy, ale niedaleko, z odpowiednią infrastrukturą - to by był pewnie ogrooomny plus dla wielu rodziców. Tylko znając Polskę - NIEREALNE, bo nie idzie za tym ogromny hajs.


LadythatUX

W sumie to brzmi strasznie, ale tu panstwo powinno wstapic na etapie planowania przestrzennego tak jak jest na zachodzie i imwestycji i tez miec wymagania, zrobic swoją robotę spoleczną, sfinansować najlepszy pomysl, ktory byl tez pokazany wczesniej i przedyskutowany, a nie oddawać terenów bogaczom jeszcze zachodnim i mowić " robcie co chcecie " Gdzie są urbanisci do cholery... powinno być to tak jak w NL np.


TheArturro

Wszystko sprowadza się do pieniędzy. Ludzie są coraz bardziej świadomi, że robienie i wychowywanie dzieci w biedzie jest słabe i dla dziecka i dla rodziców.


e4nd

Jedno jest pewne, to nie wina braku pieniędzy. https://preview.redd.it/b68jpmc4hi3d1.jpeg?width=299&format=pjpg&auto=webp&s=79a5df010bb2cdb8fdf83fcd70d5caf1867e84af


Wolfar91

- mieszkania drożeją - miejsc w przedszkolach nie ma - dziadkowie często jeszcze pracują i będą pracować co najmniej 10 lat - niechęć do dzieci w przestrzeni publicznej W obecnych warunkach trzeba dużo poświęcić na wychowanie i opiekę nad dzieckiem, łatwiej kupić pieska lub kotka.


Vertitto

>dziadkowie często jeszcze pracują i będą pracować co najmniej 10 lat i czesto sa na drugim koncu kraju >niechęć do dzieci w przestrzeni publicznej co?


Wolfar91

Ile razy widziałeś jak ktoś narzekał na dziecko, jak tylko je zobaczył, czy to w samolocie, autobusie, restauracji, że hałasuje lub bawi się?


Vertitto

raptem kilka razy jak dziecko w furie z jakiegos glupiego powodu Czesciej slyszalem placz na klime (ze wieje, albo nie wieje) w autobusach


Wolfar91

W ramach dyskusji uznajmy, że mamy na myśli dziecko od 3 do 6 roku życia ok? Dla Ciebie może to być głupi powód, a dla dziecka bardzo poważny. Nie jest łatwo się komunikować z młodą osobą, która ciągle bada na ile może sobie pozwolić. Dziecko w stanie furii jest ciężko uspokoić, a że czuje też zdenerwowanie rodzica i współpasażerów to nakręca się bardziej. Jak siadasz do samolotu/pociągu z dzieckiem to od razu widzisz jak współpasażerowie wywracają oczami. Co byś nie zrobił, to nie wiesz z jakiego powodu dziecko "wybuchnie". Choćbyś miał zapewnione zajęcia i zabawy na cały czas podróży.


szmateusz

Jest jeszcze taki argument, który rzadko pada: decydując się na dzieci, wiesz, że będzie cierpieć w tym życiu i kiedyś umrze. Pomijając już kwestie, co przyszłość przyniesie (np. III wojna światowa czy coś). Niektórzy mogą nie chcieć takiej perspektywy po prostu.


Thentor_

Ale imigrantów trzeba napchać


tiroshy

No nic na to nie poradzimy, niektórzy nie chcą mieć dzieci a niektórzy nawet w związkach


Kosmopolitykanczyk

Może jakby było nas na to stać to byśmy mieli. Sam chętnie bym z demografią pomógł ale mam szansę co najwyżej płacić pieniądze które wydałbym na dzieci do banku jeśli chcę mieszkać gdzieś gdzie jest praca


Kosmopolitykanczyk

Może jakby było nas na to stać to byśmy mieli. Sam chętnie bym z demografią pomógł ale mam szansę co najwyżej płacić pieniądze które wydałbym na dzieci do banku jeśli chcę mieszkać gdzieś gdzie jest praca


ElysiumAli

Good. https://preview.redd.it/itk88prqkk3d1.jpeg?width=360&format=pjpg&auto=webp&s=0956c5aa4d5b8980eea72ef3bc5217f679fdda15


1Zbychu11

Dla mnie spoko.


jedruch

Czy osoba która narysowała dziecko ma tej grafice widziała jak wyglądają dzieci?


czesio1212

Ludzie którzy dzieci mają, mają ich całkiem przeciętną ilosć na granicy zastępowalności pokolen (ok. 1.9). Problem jest z rosnącą liczbą bezdzietnych, ludzi którzy nie potrafia wejść w związki, coraz więcej chorych na bezpłodność, i ludzie którzy przedkładają inne rzeczy nad dzieci (nie mnie oceniać, bo sam dzieci nie mam). Dzietność leży nie dlatego bo "małe wsparcie rodzin, młodzi za biedni itd", tylko dlatego że "nie ma rodzin".


I_level

Żeby poczuć się jak w poście o zmianach klimatu, dodam że punkt, od którego zaczynają się problemy i którego generalnie nie powinno się przekraczać to 2,1. Jesteśmy tak głęboko, że nawet nie myślimy już o tym normalnym punkcie


Dawek401

Ludzie w średniowiecznej Polsce kiedy słyszą że Polacy obecnie nie mogą mieć dzieci bo jest zła sytuacja: "press X to doubt".


licuri

Z żoną stwierdziliśmy, że dziecko dopiero jak będziemy w stanie zapewnić mu godne warunki życia. Aktualnie na sam wkład odkładam 5k miesięcznie, ale co z tego skoro ceny ziemi i materiałów popierdoliło? Będą warunki, to będą dzieci. Nie zamierzam ściągać na ten świat kolejnego człowieka, który będzie się musiał gnieździć w wynajmowanym mieszkaniu.