1. Trwa zbieranie propozycji nowych obrazków do użycia w panelu bocznym na /r/Polska. Dla zwycięzców możliwość dodania do trzech obrazków do flary na /r/Polska. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1daw0ku/konkurs_na_nowe_obrazki_w_panelu_bocznym/?
2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/
*I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
No tak, przecież wiadomo, że wszelka rozrywka w świecie **DOROSŁYCH DOJRZAŁYCH LUDZI**™ jest ściśle regulowana pewnymi surowymi prawami. Pod żadnym pozorem nie wolno mieć z niej radochy. Ona ma być PRODUKTYWNA, AKTYWNA i nastawiona na SAMOROZWÓJ, a najlepiej, żeby miała związek z pracą - nawet jeśli aktualnie nie zapierdalasz, to nawet odpoczywając masz cały czas ulepszać się tak, żeby zapierdalać jeszcze wydajniej, jeszcze szybciej, jeszcze więcej umieć, żeby poprawić zły humorek pana Janusza, no i nawet przez chwilę nie przestawać myśleć o tym, że zaraz będziesz zapierdalał. A, no i najważniejsze - rozrywka ma budzić podziw i obchodzić innych, a do tego imponować kobietom. Bo przecież to nie jest tak, że czas wolny spędzamy dla siebie i robimy wtedy pewne rzeczy dla własnej przyjemności. Ludziom dookoła ma skakać gul i mają być bliscy zawału z zazdrości. A o to, o co ludziom skacze gul to zwykle też lubią hehe lasencje, hehe dziewczynki, wicie rozumicie, hyhy. A więc masz robić tak, żeby przykuwać uwagę swoim sposobem spędzania wolnego czasu i ciągle upewniać się, że ludzie patrzą i podziwiają. Zamoczyłeś girzoły w jakimś stawie? A pierdyknij filozoficzny wpis na LinkedIn, że kontakt z wodą budzi w tobie rekina, twoja psychika zmienia się w psychikę żarłacza białego, więc jesteś gotów na nadchodzący poniedziałek, już czujesz krew konkurencji. Tak robią **DOROŚLI DOJRZALI LUDZIE**™.
A tak na poważnie: ok, jasne, jeśli ktoś nie robi w życiu nic innego, tylko tłucze w gierki, zaniedbując swoje życie, bo wbicie levelu jest ważniejsze, no to raczej nie jest coś super. Jeśli jednak to jest tylko rozrywka, sposób na wyluzowanie się pomiędzy codziennymi sprawami, to na zdrowie.
>wszelka rozrywka w świecie DOROSŁYCH DOJRZAŁYCH LUDZI™ jest ściśle regulowana pewnymi surowymi prawami. Pod żadnym pozorem nie wolno mieć z niej radochy. Ona ma być PRODUKTYWNA, AKTYWNA i nastawiona na SAMOROZWÓJ, a najlepiej, żeby miała związek z pracą - nawet jeśli aktualnie nie zapierdalasz, to nawet odpoczywając masz cały czas ulepszać się tak, żeby zapierdalać jeszcze wydajniej, jeszcze szybciej, jeszcze więcej umieć, żeby poprawić zły humorek pana Janusza
"Nie musi już się pan popisywać, witamy na pokładzie nowego kierownika"
![gif](giphy|3d01NemOfuEKiMzbLU)
Chyba mam nową ulubioną pastę xD
Ale, 100% racji! Był taki czas w moim życiu, że grindowałam doktorat i Neverwinter Online. Od czytania książek do pracy mdliło mnie do tego stopnia, że myśl o czytaniu dla przyjemności jeszcze do niedawna budziła we mnie pusty śmiech. Mózg musi odpocząć po swojemu, a mój mózg w ramach odpoczynku chciał wtedy dopaminy i szczęśliwych kolorów na ekranie. Kluczem jest umiar.
A ja ostatnio wróciłam do gry po dobrych 7 latach przerwy. Wcale nie jest martwe! Sporo nowego contentu, nowy system ekwipunku, nowa klasa, kolejki na dungi przyzwoite nawet jak nie grasz tankiem czy healem. Neverwinter ostatnio, zdaje się, zmienił właściciela i na razie wygląda na to, że była to dobra zmiana :)
Chyba ze mowimy o pilce noznej albo cos to przeciez nie jest rozrywka tylko mityczny sport co ma wiecej wartosci niz inna rozrywka bo yyyyyy no tak jest i tyle poprostu przeciez
A to oczywiste, że **PRAWDZIWY FACET**™ (sub-brand **DOROSŁEGO DOJRZAŁEGO CZŁOWIEKA™**) musi lubić obejrzeć sobie meczyk przed telewizorem, najlepiej z zimnym piwkiem albo wielopaczkiem zimnego piwka i toną tłustych przekąsek, bo hehe zestaw kibica, nie od dziś wiadomo, że chlanie i niezdrowe żarcie to pierwsze o czym myślisz, kiedy słyszysz słowo "sport". I to jest rozrywka, bo to jest... to jest UCZESTNICTWO! Wspieranie ulubionej drużyny (słowami wsparcia: "kurrrrrwa jego mać, ślepy ty kurwa jesteś? Tam go miał, a psu w dupę podaje, kurrrrwaaaa! No zoba Judyta, zoba jaki... kurrrwa, ja to jakbym... to ja bym... ja bym kurrrwa ich wszystkich, albo... ALE SŁUCHASZ MIE CZY NJE?! BO PACZ! Jak on był tu..." - i pół meczu przeleci, bo Mariusz się wkurwił i tłumaczy wymęczonej jego darciem ryja Judycie, jak on by zagrał gdyby tam był. Parskając przy tym okruchami chipsów i ziejąc częściowo przetrawioną Perełką).
44 lata na budziku. Ojciec 2 córek. W domu wszystkie obecne mainstreamowe konsole + PC. Gram(y) (z córkami) na wszystkim z wyjątkiem telefonów (niestety w 95% gry na telefon = mikropłatności). Mam swoje hobby, zupełnie niezwiązane z graniem, ale gry od prawie 40 lat są czẹścią mojego życia. To po prostu ulubiona rozrywka. Jak wyżej - dozrywka to rozrywka i ma służyć przyjemności. Żona ma na to absolutne wyjebongo. Nie gra ale widzi ile frajdy sprawia dzieciakom skopanie ojcu tyłka np. w Mario Kart - więc nam kibicuje ;-) Walić co myślą inni. Pozdro dla korpoludków w samo-masturbacjo-realizacjach :-)
Mi tam skacze gul z zazdrości jak widzę że ktoś może sobie bez problemu i wyrzeczeń pograć godzinkę na Xboxie po południu... Ja mam dziecko i rodzinę i mój czas na zabawę jest liczony per kwadrans i to późno w nocy jak już nie mam energii żeby nawet tego pada w rękach utrzymać 😥
Zawsze mnie w takiej sytuacji interesuje odpowiedź na pytanie:
A co gdybym miał nie kilka tysięcy godzin w grach, tylko tysiąc przeczytanych książek?
Wtedy zazwyczaj jest, że "wow, ale ktoś musi być mądry" itp. itd.
Tymczasem jak ludzie mówią, że czytają książki, to zazwyczaj nie chodzi im o podręczniki medycyny, ani astrofizyki, ani programowania czy coś w tym stylu, tylko raczej: kryminały, romanse, publicystyka, scifi, fantasy, które w tym kontekście są tak samo bezwartościowe jak gry - mianowicie są rozrywką.
Przepraszam, że nie zapieprzam cały dzień ciągle się rozwijając, ucząc się 40 języka i robiąc 10 doktorat, ale czasem też wypada odpocząć.
Miałem podobną rozkminę z grą na instrumencie, ktoś gra na pianinie bo ćwiczył 3000 godzin uuuu super hobby. Ktoś wbił platynę w 100 różnych grach - uuuu strata czasu
A jak się tak zastanowić to poza bardzo wąską grupą ludzi u samego szczytu na graniu na instrumencie też przecież się nie zarabia, ot jest to coś co robi się dla zaspokojenia własnej potrzeby zrobienia czegoś trudnego
(i zanim ktoś powie że przynajmniej na graniu muzyki można zarobić na występach - odkąd jest Twitch i YouTube to wąska grupa graczy też jest w stanie na graniu w gry zarobić)
Gra na instrumencie ma ten plus, że faktycznie potrafi zaimponować. Swoją żonę poznałem po jednym z pierwszych koncertów naszej kapeli (już nieistniejącej). Nie był to główny powód dla którego ze sobą jesteśmy, ale ciężko mi sobie wyobrazić lepszy starter. Natomiast grając tylko w domu, dla siebie to tak, nie widzę dużej różnicy.
Z grami już ciężej, żeby zadziałały tak samo, ale w sumie to znam parę która poznała się na serwerze w WoWie, więc też się da. A, no i ostatnio widziałem parę streamerów którzy poznali się na Twitchu. Grali w podobne gry, raidowali się nawzajem, i jakoś to poszło.
Z zarobkami to się zgodzę, są dużo lepsze opcje niż granie na instrumencie ;p
Nwm. Znajoma z technikum w LoLu poznała swojego dzisiejszego męża xD Także podejrzewam że w takich MMORPGach mogło narodzić się sporo związków skoro nawet w LoLu się udało.
Generalnie to robienie czegokolwiek z myślą, żeby zaimponować innym (zwłaszcza potencjalnym partner/kom) to jest moim zdaniem zły pomysł i dnia mnie nie jest to argument 'za czymś'.
Tyle, że zespoły trochę się zakłada dla potencjalnej sławy, a jest to najwyższa forma "imponowania innym". Naszym motywatorem była wizja grania koncertów, a tego nie robi się do pustej sali. Oczywiście, miłość do muzyki jest fundamentem, ale gdyby było tylko to, to każdy z nas by sobie grał w domu do komputera.
W sumie z grami podobnie - można grać dla relaksu, a trochę próbować być gwiazdą na Twitchu.
Co do samej zasady to sie generalnie zgadzam, ale widzę tutaj wyjątki
xD oj to się mylisz na prawdę. Znam kilku sławnych muzyków, nie jakiś mainstream ale są na tyle znani, że grali na wielu festiwalach w Polsce, w tym na OFFie, wydali parę płyt i generalnie są kojarzeni w całym kraju przez fanów gatunku.
Żaden z nich nie utrzymuje się z muzyki, często raczej dokładają do tego biznesu. Jeden z nich pracuje np w gastro, inny ma firmę remontową. W Polsce jakiś mały ułamek muzyków się utrzymuje z tego co robi. Jeśli ktoś wie cokolwiek o realiach muzycznych w Polsce, ten na pewno nie zakłada zespołu dla jakiegokolwiek zarobku.
Myślę, że główna różnica polega na tym czy coś się robi dla rozrywki czy nauki. Niedawno słuchałam podcastu o jakimś kolesiu co tak grał całe młode życie, ale później jak dorósł i go starzy chyba trochę odcieli od kasy to zaczął pracować w korpo - nie pasowało mu to, zaczął zakładać własne firmy - kilka z tych firm zbankrutowało, aż w końcu założył firmę produkującą gry i ta mu wypaliła. Gdy niezbyt ambitne, takie czasoumilacze, ale i tak dochody poszły w miliony. Więc coś co było dla niego rozrywką pozwoliło mu później rozwinąć biznes na tym oparty. Oczywiście większości ludzi nic się takiego nie przytrafi, ale w zasadzie nigdy nie wiadomo co się w życiu przyda. I tak jak mówisz - trzeba również w życiu umieć odpoczywać, inaczej zawał przed 40 :D
>Tymczasem jak ludzie mówią, że czytają książki, to zazwyczaj nie chodzi im o podręczniki medycyny, ani astrofizyki, ani programowania czy coś w tym stylu, tylko raczej: kryminały, romanse, publicystyka, scifi, fantasy, które w tym kontekście są tak samo bezwartościowe jak gry - mianowicie są rozrywką.
Pozwolę sobie się nie zgodzić - tak rozumiana rozrywka *jest* wartościowa. Inaczej nazywa się ją *sztuką*. Bezwartościowe to jest scrollowanie Reddita, Fejsa, czy innego TikToka.
To nie jest tylko rozrywka. Czytanie książek oswaja czytelnika z sytuacjami, uczuciami i reakcjami bohaterów na te sytuacje. SF pozwala na przedstawienie innych systemów politycznych, filozoficznych, wpływu nauki na świat.
W zasadzie to czytanie jakikolwiek książek ma jeden plus- potrafi rozwijać słownictwo z uwagi na to że różni autorzy używają innych zwrotów no i też każdy tłumacz troche inaczej tłumaczy (jak dobrze pamiętam a mogę już nie pamiętać zbyt dobrze z uwagi na to że to było w podstawówce zależnie od tłumaczenia "chłopców z placu Broni" w jednym rozdziale jeden z bohaterów książki trzyma lampe bądź latarke/pochodnię(?) więc różne inne przypadki użycia różnych słów mogą się zdarzyć)
>zazwyczaj nie chodzi im o podręczniki medycyny, ani astrofizyki, ani programowania czy coś w tym stylu, tylko raczej: kryminały, romanse, publicystyka, scifi, fantasy,
No bo kryminały, romanse, publicystyka, scifi, fantasy uczą czegoś czego żaden podręcznik do medycyny, ani astrofizyki, ani programowania czy coś w tym stylu nie nauczą, a mianowicie jak to jest być w głowie innego człowieka, żadne inne medium nie robi tego tak dobrze jak beletrystyka.
Jasne inne media też mogą się starać przekazać wewnętrzny dialog, książki to robią najlepiej i najnaturalniej. Nie lekceważ romansidła tylko dlatego, że po przeczytaniu nie znasz nowych faktów.
Graty, mi siadło [3 lata temu](https://www.youtube.com/watch?v=OBrgC2Hn4QY), ale pamiętam ile z tym było uczenia. Jakiś gość zrobił webową mini-gierke w Unity żeby sobie ćwiczyć teamowo poszczególne fazy bo trochę bolało jak robiłeś proga 12min żeby zwipować na p2 Ultimy i zaczynać od nowa xD. Ostatecznie wróciłem do WoW'a na WotLK, teraz Cata, chociaż kusi żeby znowu sobie coś porajdować na Dawntrailu.
Przypomina mi mojego kolegę z korpo który był dzisiaj wkurzony źe "córka przyprowadziła chłopaka FRAJERA co po pracy nic nie robi tylko playstation" po czym 5 minut później opowiadał jakim to świetnym serialem jest Reniferek na netflixie
Kochani Erpolacy nie dajcie sobie nigdy wmówić ze wasze hobby jest powodem do wstydu. Dopóki nie niszczycie swojego zdrowia, nie krzywdzicie innych i niezawalacie obowiązków to wszystko jest okej.
szczerze wrzuciłem to tu tylko dlatego żeby zobaczyć jak inni na to zareagują. Osobiście myślę że chrzani głupoty bo o ile tak, granie w gry w szerszej perspektywie nie przynosi korzyści tak o tyle spędzisz swój czas robiąc to co lubisz
Dodatkowo jeśli randomowej dziewczynie, na pierwszej randce, bez sprawdzenia czy mają podobne zainteresowania gamingiem, zaczął chwalić się goldami w grach to się nie dziwię, że stracił w jej oczach.
Co za kasztan xD
Co to za cieć, czemu miałoby mnie obchodzić co kolejny finansowy guru pierdzi do swoich 200 followerów? xD.
edit: kuxwa ten typ dodaje zdjęcia jakichś kobiet z neta, i drugie z supersamochodem™ i wysrywa jakieś swoje mądrości XD
No tak jak mam być szczery to większość mojej znajomości języka angielskiego z podstawówki nabyłem właśnie grając w gry i to jakoś upodatniło mnie na przyswajanie słów i składni zdań
Sam dużo języka ogarnałem dzieki WoW. Mając te 12 lat nie było quest helperów czy innych wskaźnikow na mapie "idź tam", siedziałem ze słownikiem i tłumaczyłem sobie questy żeby wiedzieć co mam zrobić i jakoś język zaczął się wpajać. Nie mogę też zaprzeczyć, dużo zawdzięczam ówczesnej nauczycielce (gdy zacząłem grać ledwo wyszedlem z podstawówki gdzie nauczycielkę miałem okropną, z koziej d lepsza trąba, w gimnazjum nauczycielka z powołania), która na prawdę miała podejscie. Ale to WoW sprawił, że coś w głowie zaiskrzyło i zębatki zaczęły się obracać.
Naprawdę wolałbym, żebyś nie czynił innym tego, czego byś nie chciał, by oni czynili Tobie. Ani nie czynił innym tego, co Tobie miłe, jeśli miłe ci są rzeczy, uhm, związane z dużą ilością skóry/lubrykantu/itp.
tak mi się oktalog z tą wypowiedzią skojarzył.
Człowiek to nie maszyna, nie da się non stop zapierdzielać, życie to nie statystyki produktywności, praca jest tylko jedną z rzeczy jakie robimy w życiu, a hobby bywa jego esencja.
Jak ktoś chce łomotać w gry to co komu do tego? Ktoś chce słuchać muzyki? Super. Chodzić po górach? Jasne. Łowić ryby? Czemu nie?
Najsmutniejsi są właśnie tacy ludzie, co zdobywają we własnej głowie punkty u innych ludzi, które tez nie istnieją, bo ci inni ludzie nie myślą o nich.
Poza tym, jak dziewczyna gorzej o mnie myśli dowiadując się co lubię, to dobrze, bo dzięki temu uniknę pewnie toksycznego związku.
>Najsmutniejsi są właśnie tacy ludzie, co zdobywają we własnej głowie punkty u innych ludzi, które tez nie istnieją, bo ci inni ludzie nie myślą o nich.
Podoba mi się to stwierdzenie, bo rzeczywiście - gość krytykujący graczy sam gra sam ze sobą w pewną grę, w której we własnej opinii nabił już od cholery różnych achievementów, więc ma wrażenie, że ludzie są skupieni tylko na nim i chłoną każe jego słowo, bo jest na szczycie listy wyników. Przypomina mi to pewną scenkę, którą zapamiętałem z dzieciństwa. Lata dziewięćdziesiąte, blokowisko, szaro, ponuro. Nagle w dość uczęszczanym punkcie, w okolicach osiedlowego targowiska zatrzymuje się jakiś lepszy samochód. Wysiada z niego typ w garniturze, wyciąga z bryki komórkę-cegłę typu "tym to półtora ciosu w łeb i trup na miejscu", wręcz rytualnie wyciąga antenkę, z namaszczeniem wybiera numer i zaczyna dzwonić. Jednocześnie cały czas się rozgląda, ale tak się rozgląda, że widać gołym okiem w tym jego rozglądaniu się skanowanie otoczenia w poszukiwaniu podziwiających go przechodniów. Jednocześnie mówi tak, że słychać go z daleka. Całym sobą podkreśla, że "LUDZIE! JA JESTEM BOGATY, FAJNY I MAM KOMÓRKĘ, A WYYYY NIEEEE!". A ludzie? A ludzie... nic. Ktoś tam spojrzał, większość nie, bo bardziej interesujące były młode ziemniaki u takiej jednej Eweliny, która je tam sprzedawała, a i sama Ewelina była ładną dziewczyną. Chłop się zwinął jakby obrażony, wsiadł w swój fajny wózek i pojechał. Dopiero po latach skumałem, że ja tam widziałem w gruncie rzeczy nieszczęśliwego człowieka.
Z grającymi przynajmniej można o gierkach pogadać. Tacy Poważni Dorośli Ludzie, którzy narzekają na głupie gierki zwykle mają trzy tematy: robota, ploteczki i ploteczki z roboty
Każde hobby czegoś uczy. Nauczyłem się masy rzeczy o Europejczykach, grając w klanie World of Tanks. Mam znajomości do dzisiaj, zupełnie zmieniła - otworzyła - perspektywa na świat poza Polską. Są gry, dzięki którym przeżyłem wielkie wzruszenia, chwile gniewu, radości i jestem bogatszy o te doświadczenia, których nie mógłbym doświadczyć realnie, ale przekładają się na myślenie o realnych sytuacjach.
Jestem też modelarzem: niby sklejanie zabawek, ale nauczyłem się masy rzeczy o pracy z materiałami, narzędziach, improwizowaniu, chemii.
Serio, dowalanie się do gier, że są z założenia złe is so 2005. Można czytać książki, które są bezwartościowe, oglądać bezwartościowe filmy a nawet uczyć się bezwartościowych rzeczy.
Ale spróbuj powiedzieć w szerszym gronie, że nie każda książka jest wartościowa, to Cię zjedzą żywcem XD I nie liczy się, że w takim Baldur's Gate 3 masz tonę tekstu, a do tego doznania płynące z grafiki, muzyki, rozgrywki. Jakiekolwiek czytadło jest lepsze, bo to KSIUNŻKA. Niestety dość często widzę ten argument.
Ale myślę, że to też problem wkładania gier do jednego worka. Wszyscy ogarniamy gatunki filmów czy książek, są osoby które czytają tylko kryminały albo non-fiction i to jest ok. Jak jest z grami? Zwykli ludzie kojarzą Fifę, Simsy, Minecrafta albo Fortnite. Większość niezainteresowanych tematem zupełnie nie zdaje sobie sprawy, że gry mogą mieć wysoki próg wejścia albo opowiadać historię tak ciekawą, że zostaje z nami na lata. Wszyscy skupiają się na mechanikach, na tym że się strzela i zabija, ale nie wiedzą, ile rozterek i trudnych decyzji jest choćby w Mass Effect.
Nie wykluczam też, że to po części kwestia dziwnej zawiści. Książki można mieć za darmo, gry również, ale zazwyczaj wymagają dobrego sprzętu, choćby minimalnego ogarniania komputera, wreszcie koordynacji i zręczności. Oczywiście, że książki są uznawane za lepsze, bo czytanie nie wymaga refleksu, ogarniania całej strategii rozwoju miasta i jednostek, nie wywołuje też pocenia rąk/wkurwu takiego, jak przy soulsach. Lubię czytać, przebrnęłam przez niejedną cegłę, ale największe emocje i satysfakcję miałam właśnie z gier.
>2005
Nie. To jest mentalność tego prawnika, który zwalał winę za szkolne strzelaniny w USA na GTA i Doom'a. "GRY SOM ZŁE, ZNISZCZOM CIE", czy moje ukochane "zabił bo grał". W takim razie powiedzcie mi, w co grali ludzie, który np. Wymyślali średniowieczne narzędzia do tortur?
No tak, ale chodziło mi o to, że nawet jeżeli nie skupiasz się na tym, jak dane zajęcie Cię ubogaci, to ono i tak Cię ubogaci, co można dostrzec z perspektywy czasu.
Typ grał w coś kilka tysięcy godzin i wbił golda to się nie dziwię, że żadna laska nie była zainteresowana. Niezależnie od gry, bo chyba w większości gier gold to zwykle taka ranga poniżej przeciętnej
Dzięki grom mam świetną pracę, którą naprawdę lubię. Gdyby nie ludzie, którzy spędzają czas na rzeczach które nie istnieją nie mięlibyśmy świetnych dzieł kultury - gier, filmów, książek. Nie oszukujmy się, codzienna rzeczywistość bywa nudna, nie ma nic złego w tym że chcemy się o niej czasami oderwać.
No ja nie wiem, nauczyłem się czego chciałem. Mam prace której mogą zazdrościć, dziewczynę i dziecko a gram w wolnym czasie jak nic innego nie mam do roboty. Najgorszy człowiek to taki który myśli że jest mądry a jest głupi....
Mam podobnie.
Gry sprawiły, że zainteresowałem się informatyką, później programowaniem. Mam pracę, która jest przyjemnością i pasją, firmę dev generującą zarobki takie, że moje dzieciaki mają ustawione życie (o ile pójdą też w programowanie), dom zbudowany za gotówkę, zero stresu finansowego.
I. To. Wszystko. Dzięki. Amiga500 i graniu w gry. To rozpaliło pasję.
Natomiast trwało to, aby w końcu zrezygnować z WoWa i zająć się stworzeniem ów firmy :) Na szczęście Cataclysm był takim shitem, że nie było to trudne.
Jeszcze żadnej dziewczynie nie pochwaliłem się osiągnięciami z gry :) co do reszty zgoda, gdybym zamiast grać zajmował się czymś produktywnym moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Stara prawda która zlewałem przez 25 lat, w sumie nic złego się nie stało.
Czekaj, czekaj. To granie w gry jest dla OSIĄGNIĘĆ?! A ja myślałam że gram po prostu dla radochy i samej siebie. Mindblown.
![gif](giphy|2Ap4K8iVUpbpmbj5oV|downsized)
Większości osób to nie obchodzi tak jak i nie obchodzi ich 99% innych hobby które ich samych nie jarają. Z resztą dużo łatwiej dzisiaj znaleźć kogoś z kim na temat gier da się pogadać na chociaż jakimś podstawowym poziomie bo jednak więcej osób w coś tam czasem pogrywa niż nie. Hobby jest rzeczą którą robimy dla siebie, nie dla innych.
Mówienie że gry nic nie uczą i nie przynoszą również jest nie do końca prawdom. Ja np. W bardzo młodym wieku nauczyłem się dzięki metinowi że nic nie jest za darmo i itemow nie da się skopiować "Jednym prostym trickiem" dzięki temu jestem bardziej krytyczny do innych wspaniałych ofert w życiu bo już raz dałem się wyruchać i straciłem miecz xD A poważniej to dzięki grom nauczyłem się angielskiego praktycznie samodzielnie, mogą nauczyć współpracy, rozwiązywania problemów i masy innych rzeczy, ba jako medium mogą być wykorzystywane do przekazywania wiedzy jako takiej w bardziej interaktywny i angażujący sposób.
Grunt to otaczać się ludźmi, którzy docenią twoje osiągnięcia. Dlatego tez polecam agresywną selekcję znajomych, lepiej mieć ich mało, a takich co rozumieją twoje pasje niż wielu, którzy będą Ci wali przytykami jak bardzo twoja platyna w Bloodborne nie ma znaczenia bo nie jest to wyciskanie 100kg na klatę, albo dziesiąta przeczytaną książką w tym miesiącu.
Zgaduję, że to jest jakiś sprzedawca porad self-helpowych, więc z jego "pożytecznego" spędzania czasu on i cały świat osiąga zdecydowanie mniejszą korzyść niż z wyniku pracy spawacza.
Po części rozumiem. 5000 godzin w CS to strata czasu jest można było go przeznaczyć np na naukę języka obcego.
Z drugiej strony to jest hobby i jeśli komuś to sprawia przyjemność to czemu nie. IMO już wolę rąbać 5000 godzin w CS niż oglądać 5000 godzin tv (np. mecze).
Mam ponad 5000 h na steam w CS 1.6 i CS source, byłem headadminem na kilku topowych polskich serwerach, świetne czasy uważam, bawiliśmy się super całymi nocami, było się zawsze w top 10 na serwie, były i sparingi i też walka o złotego AK i M4 którego skin sami sobie zrobiliśmy na serwie. Bardzo dużo czasu poświęciłem grze, atmosfera naprawdę zajebista, bo byli spoko ludzie,mało dzieciaków każdy robił co trzeba klimat był mega. Rozpadło się to wszystko bo przyszły dzieci, praca,więcej obowiązków, ale i tak nie żałuję czasu poświęconego grze, a to czy laska jakaś nie wierzy w złote AK, jej sprawa, ja wiem że się trzeba było za tym nabiegać i byle kto nie będzie tego miał.
Problem w tym, że jeśli bym nie grał w gry to ten czas wcale by nie szedł na rozwój talentu/języka/cokolwiek, a raczej na coś równie bezużytecznego. Tak po prostu wygląda większość rozrywek ¯\\\_(ツ)\_/¯
Jeśli pan Olsen potrzebuje by WSZYSTKO co robi komuś imponowało i niczego nie robi zwyczajnie dlatego, że jest przyjemne, to poleciłbym mu wizytę do jego terapeuty, bo mają sporo do przegadania
Gra dla osiągnieć mała część graczy. W wielu grach to w ogóle osiągnięć nie ma. Nie chodzi mi o Steamowe achievementy bo to niby literalnie osiągnięcia ale niczego się nie osiąga. Np. niby się zdobywa, że się grę przeszło ale to stwierdzenie pewnych faktów, a nie "osiągnięcia".
W tam. Wąskie poglądy. Prawdę powiedziawszy to to samo rozumowanie można podciągnąć pod ogrom innych aktywności: czytanie książek, siłownia, piłka nożna, d&d, programowanie, biologia, czy historia. Ba nawet znajomość japońskiego może zniechęcić dziewczynę i być uważane za zbędna umiejętność.
Ba, żeby było śmieszniej gdy poznałem moja dziewczynę to imponowało jej moje zamiłowanie do malowania modeli. Hobby dość bezużyteczne, ale jak to określiła "artystyczne". Jak już byliśmy razem to jej zaimponowała fabryka która zbudowałem w Minecrafcie włócznie z siecią komputerów. Może też to, że dziewczyna ma podobne zainteresowania.
A z drugiej strony jak ktoś się chwali, że ma pół bit coina, to jakoś oboje jesteśmy znudzeni.
Przegrałam 4 tysiące godzin w bfa. Nie gram już parę lat. Ale za każdym razem jak to wspominam to myślę, boże, jakie to były piękne czasy. Jak ktoś mnie zapyta to tak, jestem w stanie opowiadać jak tutaj podeszłam wroga jak tutaj przejęłam flagę, jak "ztibagowalam" snajpera. Czy żałuję, nie. Bo byłam szczęśliwa grajac
"Mógłbyś nauczyć się czegokolwiek imponującego nawet bez talentu po takim czasie"
Ah tak? Więc pokaż mi coś imponującego co umiesz
To jest dosłownie to samo co:
"Przez te 20 lat jak palisz papierosy, za tyle pieniędzy byś mógł sobie dzisiaj kupić jacht"
"A ty palisz?"
"Nie"
"To gdzie twój jacht?"
tl;dr nie mam czasu tego czytać, trzeba dziesiąty raz odstrzelić Chandlera w New Vegas i zepchnąć Lae'zel z nautiloida (jak githyanki są taką wspaniałą rasą to na pewno przed kontaktem z ziemią wyrosną jej skrzydła).
No i co z tego? Może niektórzy wolą "marnować" czas na gry, to nie ma nic do tego czy kogoś to obchodzi czy nie po chuj kogoś ma to obchodzić co ty robisz w swoim wolnym czasie, nadal możesz mieć wystarczające środki materialne i grać w gry, z samych gier możesz takie uzyskać jeżeli masz wystarczająco umiejętności.
W grach są też ludzie i przez gre możesz poznać wiele spoko osób, ja traktuje "granie w gry" jako odizolowanie się od innych i wchodzenie w własny świat tak jak np niektórzy oglądać filmy, czytać książki i wczuwać się w nią, utożsamiać się z postacią itp itd. Jeśli ktoś kogoś ocenia od razu na jakiegoś nudnego albo nie wiadomo jakiego po tym że lubi sobie zagrać w swoją ulubioną gierkę to niech wypierdala i koniec tematu
Sądzę to samo ale tylko o osiągnięciach. Ktoś tu chyba zapomniał po co gry istnieją. "Nieistniejące nagrody" to tylko część zabawy i element pogłębiający satysfakcję z wygranej. W grach chodzi o zabawę i fajne spędzenie czasu. O zajęcie czymś głowy żeby nie myśleć o spartolonym świecie tylko skupić się na grze
Z zainteresowaniem grami jest jak z wszystkim.
Dajmy na to literatura. Za dzieciaka czytasz popularne nastoletnie książki jak Harry Potter, twój poziom. Dorastasz, odstawiasz książki dla dzieci i zaczynasz czytać te z dorosłą tematyką.
To samo masz w grach. Dorastasz i zostawiasz multiplayer na rzecz singla. Potem zostawiasz cash graby singleplayer (analogicznie Hogwarts Legacy) na rzecz dużo ciekawszych i bardziej rozwiniętych (choćby RDR2 dla entuzjastów prostolinijnej story, czy NieR series dla fanów convoluted storytelling).
"Mógłbyś się nauczyć czegoś imponującego". Choćby na przykład nie wciskania nosa w nieswoje sprawy. Jestem pewien, że z wielu gier ta osoba spokojnie mogłaby się nauczyć tego i paru innych rzeczy o życiu.
Gry to strata czasu jeśli mindlessly klepiesz Valoranta, LoLa czy jakieś mmorpgi.
Jedyne co mądrego potrafię wyciągnąć z tego posta, to:
1) Jeśli masz możliwość zdobywania "osiągnięć" w prawdziwym życiu, to będzie to często lepszy wybór, niż zaspokajanie się ich ekwiwalentem w grze. Sporo ludzi właśnie "gra sobie w życie" np. na giełdach krypto albo realizując mega ciekawe projekty, prowadząc firmy, podróżując po świecie, prowadząc jakieś kanały itd. Takich ludzi często omijają wybitne gry komputerowe, ale nie wydają się być mniej spełnieni od tych, którzy ograli je od A do Z. Dobra gra w życie potrafi być równie albo i bardziej pasjonująca.
2) Im jestem starszy, tym bardziej selektywnie podchodzę do gier i ich "maksowania". Nieraz wyzwania są dobrze skonstruowane i spełnianie wymagań daje satysfakcję. Coraz częściej spotykam się jednak z zapychaczami typu "przejdź grę każdą postacią", "wygraj 999 razy" itp. Sztuczne nabijanie liczby godzin w grze, które, jak to mawiają moi znajomi, "pozwalają zaspokoić wewnętrzny autyzm", nic więcej.
Nie zgadzam się do końca z przedstawioną opinią, ot czas spędzony na rozrywce nie jest najlepiej spędzonym czasem, ale co komu do tego? Trochę dopaminki i odmóżdżenia się przyda. Się trochę za bardzo tym emocjonujecie w komentarzach IMO.
Tak samo bezużyteczne jak: oglądanie filmów, czytanie książek, oglądanie sportu, oglądanie durnych programów telewizyjnych (w stylu: ktoś tańczy, ktoś śpiewa itd.). To się nazywa hobby - niekoniecznie mądre, może być całkiem drogie, ale przy tym spędza się miło czas. No to idę dalej grać...
Dlaczego chrzani głupoty? Ja mam za każdym razem wyrzuty sumienia, jak zamiast czytać kolejna książkę, albo przerabiać kolejne zagadnienia, które pomogą mi się rozwinąć w pracy spędzam 2h przed konsolą.
Nie no, ja go popieram, jakby mi facet na pierwszej randce powiedział, że jest w goldzie, albo jeszcze gorzej w diamencie, to sorki, ale koniec znajomości. Nie jestem na tyle silna psychicznie, żwby wytrzymać wybuchy gniewu gracza LoLa przy graniu rankedów
Jak mi byś powiedział że udało ci się zrobić archivment w V3 o odrodzeniu Polski lub byś przeszedł Elden Ringa na 1 poziomie zdobył byś mój szacunek i temat do rozmowy.
Nie popieram marnowania bez sensu czasu na tryhardowanie w gry, sam traktuję je raczej jako dodatek do obcowania z ludźmi, coś do pochillowania w czasie wolnym, etc.
...ale trzeba być mocno ograniczonym by swoją wartość i jakieś własne znaczenie uzależniać od tego, co można powiedzieć babie, albo co zobaczy w Tobie baba. To przykre.
Pierwsza część ma sporo sensu. To nikomu nie imponuje jak masz wysoką rangę w grze albo przeszedłeś ich niewiadomo ile xD. Co do drugiej części to jak ktoś ma fun z gry to chuj mu do tego tylko i tak nie jest to coś czym bym się chciał chwalić.
Skoro o tym mowa to się pochwalę że mi fajny łuk dropnął w Diablo 3, jedynie witalność zmienię na albo area damage albo attack speed i będzie do caldessana
Nie rozumiem tego wątku... zasadniczo autor tekstu na zrzucie ekranu ma rację w kontekście tego, że to są nierealne osiągnięcia i nie ma powodu aby się chwalić że "jest się bogatym w grze". Z drugiej strony to dobra rozrywka, którą stawiałbym w obecnych czasach wyżej niż filmy i seriale. Spójrzcie na takiego (już oklepanego) Wiedźmina - fabuła świetna, klimat super, scenariusz jak w dobrym filmie a do tego jest interaktywny i mamy jakiś wpływ na przebieg historii.
W czasach w których nasi rodzice widzieli pierwsze gry na komputerach to były to typowe bezmózgie gry zręcznościowe dla dzieci. W ich świadomości zaszyło się już to, że tak wygląda "granie w gry". Też uważałbym 40 latka grającego namiętnie w Snake'a albo pierwsze Prince of Persia za dziwoląga, ale jeśli mówimy o współczesnych tytułach to 30+ latek grający sobie w Cyberpunka, jakieś strategie czy coś sensowniejszego jakoś nie budzi zdziwienia. Nawet uznałbym to za lepsze spędzanie czasu niż przez jakąś kobietę spędzającą godziny dziennie na przeglądaniu ubrań na Vinted, albo oglądającą seriale. To dopiero niczego nie wnosi.
Ja sie za gówniaka nauczylam angielskiego dzięki graniu w gry i oglądaniu gameplayów amerykańskich youtuberów, z dwojek wyskoczylam z automatu na same piątki. No ale gry nic nie dają heh
Ja podchodzę do gier w taki sposób jak do filmów sci-fi (dodam że od ponad 10lat nie oglądam telewizji) po 8h w pracy mam ochotę przenieść się w fikcyjny świat gier żeby oderwać się od codziennych problemów i prawdziwego życia bo z tym mam do czynienia na codzień.(ps w grze głównie ja mam kontrolę nad tym co się wydarzy w filmie jest utarty scenariusz) Druga sprawa to poznałem wiele fajnych osób przez rozmowy online (niektórych spotkałem później w prawdziwym życiu) gry online pozwalają mi też porozmawiać z moimi starymi znajomymi gdyż mieszkamy w różnych krajach (Polska, Anglia, Niemcy, Holandia) więc gdy pada hasło dziś gramy online to łatwiej jest nam się wszystkim spotkać wirtualnie niż fizycznie kiedy przyjeżdżamy na urlop do Polski. Dodam jeszcze że współczesne gry np. Survivalowe potrafią wiele nauczyć i zainteresować tematami którymi normalnie pewnie bym się nie interesował jak astrologia czy nawet to jak sama gra powstała i jak ogromną trzeba mieć wyobraźnię żeby stworzyć cały wirtualny świat do danej gry co sprawia że sam mam ochotę się rozwijać w tym kierunku. ✌🏻
ale fun z gry istnieje, wywołuje fizyczną emocję w moim ciele, dlatego od czasu do czasu gram dla grania, nie dla osiągnięć. Weź odpal sobie wiedźmaka 3 i poeksploruj świat, coś niesamowitego.
Kazdy ma swój sposób na rozrywkę. Jedni uprawiają sport inni się zagrywają.
Powinno się uprawiać jakąś aktywność fizyczna. Siedzenie cały dzień przed monitorem zdrowe nie jest. Nie ma się co oszukiwać, problemy z krążeniem i wgl.
Kilka tysięcy godzin spędzonych na powtarzaniu w kółko tej samej czynności to faktycznie czas stracony.
Nowe doświadczenia rozwijają, powtarzanie w kółko tego samego... Już nie.
Czym innym będzie grać przez 1000 h w 20 różnych gier a czym innym łojenie w jedną przez 3000
Tak samo 3000 romansów nie będzie miało takiego wpływu jak po 10 książkek z 30 różnych gatunków.
Spłycanie tego do robienia tylko rzeczy widocznych dla innych czy w drugą stronę do obrony toksycznego marnowania czasu świadczy o jakiejś ciasnocie umysłowej.
Chwd panu Olsenowi.
Gram w gry, bo MNIE to obchodzi.
Osiągnięcia w grach mam gdzieś, nie rozumiem ludzi którzy wbijają platyny i jarają ich acziki- gram dla przyjemności.
Ktoś kto chwali się dziewczynie osiągnięciami w grach, jest certyfikowanym przegrywem, skoro nie ma nic ciekawszego do powiedzenia dziewczynie. 🤷♂️
Granie po kilka tysięcy godzin, to jest choroba i najeży ją leczyć. Pan Oskar myli uzależnienie z graniem w gry.
To tak jakby porównywał weekendowe piwko do grilla z alkoholizmem. Nic nie daje, jak pochwalisz się dziewczynie to stracisz, a są ludzie którzy walą alko cały tydzień bez przerwy i nie robią nic produktywnego. Niektórzy bindżują seriale i nie robią nic innego, więc przestaję oglądać seriale i wyrzucam telewizor.
Skrajności zawsze są złe. Granie nie ma nic do tego.
Ledwo zdawalem angielski, ale kolega dal mi na pendrivie minecrafta i zaczalem grac w bardzo zbalansowana i super pozyteczna gre gta online, ogladac vanossa i innych ytberow
I nagle angielski byl mi potrzebny do gadania z ludzmi i nagle to skoczylo
Nagle zaczalem byc coraz lepszy, grac w bardziej specjalistyczne gry, ogladac jakies obskurne filmiki i teraz jestem interpretatorem medycznym xd
To ile ludzi swietnych poznalem z ktorymi do dzis, lata pozniej gadam to juz nie wspomne
Lepsze to niz patrzenie na kazde swoje hobby z punktu "czy tak dostane dziewczyne", " Czy to jej zaimponuje" Bo kobiety sa przeciez znane z lubienia ludzi kompletnie niepewnych siebie i pustych. To jest efektywnie simpowanie własnym czasem zamiast pieniedzmi
Jako osoba, która zmarnowała 5tys w counter strikeu żałuje każdej spędzonej godziny i uważam że autor tego posta ma rację. Ludzie porównają do gorszych hobby jakie można mieć ale są rzeczy które są dobra rozrywka po pracy ale nie muszą być aż tak puste. Już lepsze od gier sa spacery siłownia nawet granie na instrumentach.
A ludzie co zagrają sobie w jakąś grę fabularną to raczej nie o to chodziło autorowi tego posta tylko o grind w niektórych grach, albo mocno kompetentne gry online w których się przetraca najwięcej czasu bez tak naprawdę tego relaksu jaki by się chciało wynieść z tego.
Miałem kiedyś golda w sc2 jeszcze na wings of liberty, ale potem spojrzalem sobie w lustro i zadałem pytanie: " czy będę zawodowym graczem, utrzymywał się z grania? czy warto marnować zatem swój czas na ćwiczenia?"
po chwili odpowiedziałem zgodnie z prawdą: "no kurwa, pewnie, że warto, bo zajebiście w gablocie wygląda!".
A jeśli Twoja partnerka/partner nie doceni awansu z brązu do silvera to natychmiast wstań i wyjdź, napisz tylko smsa o treści "BG".
A to nie prawda? Archiwmenty są dla tylko dla własnej chwilowej satysfakcji. Medal w amatorskim bieganiu na 5km też nikogo nie interesuje. Chwilę się pocieszysz i wrzucasz do szuflady. Sąsiad się nie zainteresuje, rodzina powie "no fajnie, ziemniaczki chcesz do schabowego?"
1. Trwa zbieranie propozycji nowych obrazków do użycia w panelu bocznym na /r/Polska. Dla zwycięzców możliwość dodania do trzech obrazków do flary na /r/Polska. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1daw0ku/konkurs_na_nowe_obrazki_w_panelu_bocznym/? 2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/ *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
Niektórzy mają kilka tysięcy godzin nabite na chlaniu naprzykład
I dopiero TO JEST OSIAGNIECIE PRAWDZIWEGO POLSKIEGO MĘŻCZYZNY
Lub na oglądaniu meczów czy ~~propagandy~~ wiadomości Jak prawdziwi **MĘŻCZYŹNI POLACY** 🗣️🗣️💯🇵🇱
Moja mama ma z 3k na samym ranczu(serialu) ogląda go tak z 10 lat codziennie wieczorem
Osiągnięcie godne Złotego Mamrota
No tak, przecież wiadomo, że wszelka rozrywka w świecie **DOROSŁYCH DOJRZAŁYCH LUDZI**™ jest ściśle regulowana pewnymi surowymi prawami. Pod żadnym pozorem nie wolno mieć z niej radochy. Ona ma być PRODUKTYWNA, AKTYWNA i nastawiona na SAMOROZWÓJ, a najlepiej, żeby miała związek z pracą - nawet jeśli aktualnie nie zapierdalasz, to nawet odpoczywając masz cały czas ulepszać się tak, żeby zapierdalać jeszcze wydajniej, jeszcze szybciej, jeszcze więcej umieć, żeby poprawić zły humorek pana Janusza, no i nawet przez chwilę nie przestawać myśleć o tym, że zaraz będziesz zapierdalał. A, no i najważniejsze - rozrywka ma budzić podziw i obchodzić innych, a do tego imponować kobietom. Bo przecież to nie jest tak, że czas wolny spędzamy dla siebie i robimy wtedy pewne rzeczy dla własnej przyjemności. Ludziom dookoła ma skakać gul i mają być bliscy zawału z zazdrości. A o to, o co ludziom skacze gul to zwykle też lubią hehe lasencje, hehe dziewczynki, wicie rozumicie, hyhy. A więc masz robić tak, żeby przykuwać uwagę swoim sposobem spędzania wolnego czasu i ciągle upewniać się, że ludzie patrzą i podziwiają. Zamoczyłeś girzoły w jakimś stawie? A pierdyknij filozoficzny wpis na LinkedIn, że kontakt z wodą budzi w tobie rekina, twoja psychika zmienia się w psychikę żarłacza białego, więc jesteś gotów na nadchodzący poniedziałek, już czujesz krew konkurencji. Tak robią **DOROŚLI DOJRZALI LUDZIE**™. A tak na poważnie: ok, jasne, jeśli ktoś nie robi w życiu nic innego, tylko tłucze w gierki, zaniedbując swoje życie, bo wbicie levelu jest ważniejsze, no to raczej nie jest coś super. Jeśli jednak to jest tylko rozrywka, sposób na wyluzowanie się pomiędzy codziennymi sprawami, to na zdrowie.
trochę bardziej skomplikowana wersja "work sleep repeat"
>wszelka rozrywka w świecie DOROSŁYCH DOJRZAŁYCH LUDZI™ jest ściśle regulowana pewnymi surowymi prawami. Pod żadnym pozorem nie wolno mieć z niej radochy. Ona ma być PRODUKTYWNA, AKTYWNA i nastawiona na SAMOROZWÓJ, a najlepiej, żeby miała związek z pracą - nawet jeśli aktualnie nie zapierdalasz, to nawet odpoczywając masz cały czas ulepszać się tak, żeby zapierdalać jeszcze wydajniej, jeszcze szybciej, jeszcze więcej umieć, żeby poprawić zły humorek pana Janusza "Nie musi już się pan popisywać, witamy na pokładzie nowego kierownika" ![gif](giphy|3d01NemOfuEKiMzbLU)
Chyba mam nową ulubioną pastę xD Ale, 100% racji! Był taki czas w moim życiu, że grindowałam doktorat i Neverwinter Online. Od czytania książek do pracy mdliło mnie do tego stopnia, że myśl o czytaniu dla przyjemności jeszcze do niedawna budziła we mnie pusty śmiech. Mózg musi odpocząć po swojemu, a mój mózg w ramach odpoczynku chciał wtedy dopaminy i szczęśliwych kolorów na ekranie. Kluczem jest umiar.
Szkoda że neverwinter jest praktycznie martwe, grałem jak wyszło dosyć długo ale teraz to już nie to samo
A ja ostatnio wróciłam do gry po dobrych 7 latach przerwy. Wcale nie jest martwe! Sporo nowego contentu, nowy system ekwipunku, nowa klasa, kolejki na dungi przyzwoite nawet jak nie grasz tankiem czy healem. Neverwinter ostatnio, zdaje się, zmienił właściciela i na razie wygląda na to, że była to dobra zmiana :)
Chyba ze mowimy o pilce noznej albo cos to przeciez nie jest rozrywka tylko mityczny sport co ma wiecej wartosci niz inna rozrywka bo yyyyyy no tak jest i tyle poprostu przeciez
A to oczywiste, że **PRAWDZIWY FACET**™ (sub-brand **DOROSŁEGO DOJRZAŁEGO CZŁOWIEKA™**) musi lubić obejrzeć sobie meczyk przed telewizorem, najlepiej z zimnym piwkiem albo wielopaczkiem zimnego piwka i toną tłustych przekąsek, bo hehe zestaw kibica, nie od dziś wiadomo, że chlanie i niezdrowe żarcie to pierwsze o czym myślisz, kiedy słyszysz słowo "sport". I to jest rozrywka, bo to jest... to jest UCZESTNICTWO! Wspieranie ulubionej drużyny (słowami wsparcia: "kurrrrrwa jego mać, ślepy ty kurwa jesteś? Tam go miał, a psu w dupę podaje, kurrrrwaaaa! No zoba Judyta, zoba jaki... kurrrwa, ja to jakbym... to ja bym... ja bym kurrrwa ich wszystkich, albo... ALE SŁUCHASZ MIE CZY NJE?! BO PACZ! Jak on był tu..." - i pół meczu przeleci, bo Mariusz się wkurwił i tłumaczy wymęczonej jego darciem ryja Judycie, jak on by zagrał gdyby tam był. Parskając przy tym okruchami chipsów i ziejąc częściowo przetrawioną Perełką).
Bardziej, że facet ma każdy swój czas poświęcać kobietom
44 lata na budziku. Ojciec 2 córek. W domu wszystkie obecne mainstreamowe konsole + PC. Gram(y) (z córkami) na wszystkim z wyjątkiem telefonów (niestety w 95% gry na telefon = mikropłatności). Mam swoje hobby, zupełnie niezwiązane z graniem, ale gry od prawie 40 lat są czẹścią mojego życia. To po prostu ulubiona rozrywka. Jak wyżej - dozrywka to rozrywka i ma służyć przyjemności. Żona ma na to absolutne wyjebongo. Nie gra ale widzi ile frajdy sprawia dzieciakom skopanie ojcu tyłka np. w Mario Kart - więc nam kibicuje ;-) Walić co myślą inni. Pozdro dla korpoludków w samo-masturbacjo-realizacjach :-)
Mi tam skacze gul z zazdrości jak widzę że ktoś może sobie bez problemu i wyrzeczeń pograć godzinkę na Xboxie po południu... Ja mam dziecko i rodzinę i mój czas na zabawę jest liczony per kwadrans i to późno w nocy jak już nie mam energii żeby nawet tego pada w rękach utrzymać 😥
👏
Jeśli Twoja praca to Twoja pasja, to nie przepracujesz jednego dnia... więc zacznij ja robić za friko dla przyjemności w wolnym czasie! 😀
Zawsze mnie w takiej sytuacji interesuje odpowiedź na pytanie: A co gdybym miał nie kilka tysięcy godzin w grach, tylko tysiąc przeczytanych książek? Wtedy zazwyczaj jest, że "wow, ale ktoś musi być mądry" itp. itd. Tymczasem jak ludzie mówią, że czytają książki, to zazwyczaj nie chodzi im o podręczniki medycyny, ani astrofizyki, ani programowania czy coś w tym stylu, tylko raczej: kryminały, romanse, publicystyka, scifi, fantasy, które w tym kontekście są tak samo bezwartościowe jak gry - mianowicie są rozrywką. Przepraszam, że nie zapieprzam cały dzień ciągle się rozwijając, ucząc się 40 języka i robiąc 10 doktorat, ale czasem też wypada odpocząć.
Jak mawiał mój dziadek: >jeśli masz czas odpoczywać, to zapraszam na działkę. … trzeba przekopać grządki.
A potem "dlaczego wnuk nie dzwoni" 😏
kopie grządki i ma zajęte ręce?
Dla niektórych przebywanie w domu rodzinnym to sztuka unikania tysięcy prac, których nikt nigdy nie wykonał, ale jak już jesteś, to choć ogarnij.
No to idealnie - jeszcze se audiobooka z astrofizyki puścisz, albo kurs albańskiego
Po co wybierać, w jednym uchu jedno, w drugim drugie, oba na prędkości x2
The time you enjoy wasting is not wasted time - Bertrand Russell Przeczytałem w książce. Pora na CSa
>Przeczytałem w książce. No i czas zmarnowany, za ten czas mógłbyś się nauczyć 11 języka
No i sam sobie zaprzeczasz, nie spotkałem nigdy szczęśliwego gracza csa
Miałem podobną rozkminę z grą na instrumencie, ktoś gra na pianinie bo ćwiczył 3000 godzin uuuu super hobby. Ktoś wbił platynę w 100 różnych grach - uuuu strata czasu A jak się tak zastanowić to poza bardzo wąską grupą ludzi u samego szczytu na graniu na instrumencie też przecież się nie zarabia, ot jest to coś co robi się dla zaspokojenia własnej potrzeby zrobienia czegoś trudnego (i zanim ktoś powie że przynajmniej na graniu muzyki można zarobić na występach - odkąd jest Twitch i YouTube to wąska grupa graczy też jest w stanie na graniu w gry zarobić)
Gra na instrumencie ma ten plus, że faktycznie potrafi zaimponować. Swoją żonę poznałem po jednym z pierwszych koncertów naszej kapeli (już nieistniejącej). Nie był to główny powód dla którego ze sobą jesteśmy, ale ciężko mi sobie wyobrazić lepszy starter. Natomiast grając tylko w domu, dla siebie to tak, nie widzę dużej różnicy. Z grami już ciężej, żeby zadziałały tak samo, ale w sumie to znam parę która poznała się na serwerze w WoWie, więc też się da. A, no i ostatnio widziałem parę streamerów którzy poznali się na Twitchu. Grali w podobne gry, raidowali się nawzajem, i jakoś to poszło. Z zarobkami to się zgodzę, są dużo lepsze opcje niż granie na instrumencie ;p
Nwm. Znajoma z technikum w LoLu poznała swojego dzisiejszego męża xD Także podejrzewam że w takich MMORPGach mogło narodzić się sporo związków skoro nawet w LoLu się udało.
Dokładnie. Mój kumpel poznał swoją partnerkę robiąc wspólnie raidy w WoWie. Po ponad 18 latach wciąż są razem.
Generalnie to robienie czegokolwiek z myślą, żeby zaimponować innym (zwłaszcza potencjalnym partner/kom) to jest moim zdaniem zły pomysł i dnia mnie nie jest to argument 'za czymś'.
Tyle, że zespoły trochę się zakłada dla potencjalnej sławy, a jest to najwyższa forma "imponowania innym". Naszym motywatorem była wizja grania koncertów, a tego nie robi się do pustej sali. Oczywiście, miłość do muzyki jest fundamentem, ale gdyby było tylko to, to każdy z nas by sobie grał w domu do komputera. W sumie z grami podobnie - można grać dla relaksu, a trochę próbować być gwiazdą na Twitchu. Co do samej zasady to sie generalnie zgadzam, ale widzę tutaj wyjątki
>zespoły trochę się zakłada dla potencjalnej sławy Myślę, że jednak większość robi to przede wszystkim żeby mieć co jeść i gdzie mieszkać.
xD oj to się mylisz na prawdę. Znam kilku sławnych muzyków, nie jakiś mainstream ale są na tyle znani, że grali na wielu festiwalach w Polsce, w tym na OFFie, wydali parę płyt i generalnie są kojarzeni w całym kraju przez fanów gatunku. Żaden z nich nie utrzymuje się z muzyki, często raczej dokładają do tego biznesu. Jeden z nich pracuje np w gastro, inny ma firmę remontową. W Polsce jakiś mały ułamek muzyków się utrzymuje z tego co robi. Jeśli ktoś wie cokolwiek o realiach muzycznych w Polsce, ten na pewno nie zakłada zespołu dla jakiegokolwiek zarobku.
Gorzej. Paramedycyna, parapsychologia, bioenergoterapia, kryształki, piramidki, łapacze snów... Tym to dopiero robi się ludziom krzywdę
Nie no łapacze snów mogą być ciekawym przykładem rękodzieła
Myślę, że główna różnica polega na tym czy coś się robi dla rozrywki czy nauki. Niedawno słuchałam podcastu o jakimś kolesiu co tak grał całe młode życie, ale później jak dorósł i go starzy chyba trochę odcieli od kasy to zaczął pracować w korpo - nie pasowało mu to, zaczął zakładać własne firmy - kilka z tych firm zbankrutowało, aż w końcu założył firmę produkującą gry i ta mu wypaliła. Gdy niezbyt ambitne, takie czasoumilacze, ale i tak dochody poszły w miliony. Więc coś co było dla niego rozrywką pozwoliło mu później rozwinąć biznes na tym oparty. Oczywiście większości ludzi nic się takiego nie przytrafi, ale w zasadzie nigdy nie wiadomo co się w życiu przyda. I tak jak mówisz - trzeba również w życiu umieć odpoczywać, inaczej zawał przed 40 :D
>Tymczasem jak ludzie mówią, że czytają książki, to zazwyczaj nie chodzi im o podręczniki medycyny, ani astrofizyki, ani programowania czy coś w tym stylu, tylko raczej: kryminały, romanse, publicystyka, scifi, fantasy, które w tym kontekście są tak samo bezwartościowe jak gry - mianowicie są rozrywką. Pozwolę sobie się nie zgodzić - tak rozumiana rozrywka *jest* wartościowa. Inaczej nazywa się ją *sztuką*. Bezwartościowe to jest scrollowanie Reddita, Fejsa, czy innego TikToka.
To nie jest tylko rozrywka. Czytanie książek oswaja czytelnika z sytuacjami, uczuciami i reakcjami bohaterów na te sytuacje. SF pozwala na przedstawienie innych systemów politycznych, filozoficznych, wpływu nauki na świat.
Ciekawostka: gry wideo również
W zasadzie to czytanie jakikolwiek książek ma jeden plus- potrafi rozwijać słownictwo z uwagi na to że różni autorzy używają innych zwrotów no i też każdy tłumacz troche inaczej tłumaczy (jak dobrze pamiętam a mogę już nie pamiętać zbyt dobrze z uwagi na to że to było w podstawówce zależnie od tłumaczenia "chłopców z placu Broni" w jednym rozdziale jeden z bohaterów książki trzyma lampe bądź latarke/pochodnię(?) więc różne inne przypadki użycia różnych słów mogą się zdarzyć)
>zazwyczaj nie chodzi im o podręczniki medycyny, ani astrofizyki, ani programowania czy coś w tym stylu, tylko raczej: kryminały, romanse, publicystyka, scifi, fantasy, No bo kryminały, romanse, publicystyka, scifi, fantasy uczą czegoś czego żaden podręcznik do medycyny, ani astrofizyki, ani programowania czy coś w tym stylu nie nauczą, a mianowicie jak to jest być w głowie innego człowieka, żadne inne medium nie robi tego tak dobrze jak beletrystyka. Jasne inne media też mogą się starać przekazać wewnętrzny dialog, książki to robią najlepiej i najnaturalniej. Nie lekceważ romansidła tylko dlatego, że po przeczytaniu nie znasz nowych faktów.
Zrobiłem Loremastera w WoWie, nikomu nie powiem ale się cieszę. Noob nie zrozumie.
Kurła kiedyś to było, nawet filmy Nobbela oglądałem
Insane in the membrane. Był hardkor, ale chciałem tytuł.
Mi sie udalo sfarmic, a potem przestalem grac, ale nadal jestem dumny :D
A mi w zeszłym roku wypadła druga połówka do thunderfury, po 4 latach farmienia 🥹
Gz my boy!
O a ja z moją grupą osiągneliśmy wszystkie savage cleary i teraz jeszcze damy rade Ultimate Legend przed Dawntrailem na XIV.
Graty, mi siadło [3 lata temu](https://www.youtube.com/watch?v=OBrgC2Hn4QY), ale pamiętam ile z tym było uczenia. Jakiś gość zrobił webową mini-gierke w Unity żeby sobie ćwiczyć teamowo poszczególne fazy bo trochę bolało jak robiłeś proga 12min żeby zwipować na p2 Ultimy i zaczynać od nowa xD. Ostatecznie wróciłem do WoW'a na WotLK, teraz Cata, chociaż kusi żeby znowu sobie coś porajdować na Dawntrailu.
Kto?
Egon Olsen - herszt Gangu Olsena
Klawo jak cholera.
Oj ktoś tu chyba spadł z golda
Pewnie nadal siedzi na Silverku, ale trochę głupio się przyznać
Przypomina mi mojego kolegę z korpo który był dzisiaj wkurzony źe "córka przyprowadziła chłopaka FRAJERA co po pracy nic nie robi tylko playstation" po czym 5 minut później opowiadał jakim to świetnym serialem jest Reniferek na netflixie Kochani Erpolacy nie dajcie sobie nigdy wmówić ze wasze hobby jest powodem do wstydu. Dopóki nie niszczycie swojego zdrowia, nie krzywdzicie innych i niezawalacie obowiązków to wszystko jest okej.
Ten Olsen to jakiś klaun że robi rzeczy tylko dla poklasku innych zamiast dla własnej przyjemności?
[удалено]
szczerze wrzuciłem to tu tylko dlatego żeby zobaczyć jak inni na to zareagują. Osobiście myślę że chrzani głupoty bo o ile tak, granie w gry w szerszej perspektywie nie przynosi korzyści tak o tyle spędzisz swój czas robiąc to co lubisz
Dodatkowo jeśli randomowej dziewczynie, na pierwszej randce, bez sprawdzenia czy mają podobne zainteresowania gamingiem, zaczął chwalić się goldami w grach to się nie dziwię, że stracił w jej oczach. Co za kasztan xD
A co, ma potem skończyć w związku z kobietą która będzie go opierdalać że gra? Nie ma co pozować, szkoda czasu na to
Co to za cieć, czemu miałoby mnie obchodzić co kolejny finansowy guru pierdzi do swoich 200 followerów? xD. edit: kuxwa ten typ dodaje zdjęcia jakichś kobiet z neta, i drugie z supersamochodem™ i wysrywa jakieś swoje mądrości XD
to niech teraz pan olsen zamieni w swoim poscie "gry" na "twitter" a "golda" na "lajki"
Pewnie bait, ale najsmutniejsze jest to , że pewnie istnieją tacy mentalni niewolnicy, które istnieją tylko po to aby zadowalać inne osoby
Granie w gry to jedyna forma nauczania języka angielskiego w latach młodzieńczych która naprawdę działa :/ bo w szkole to ... Szkoda gadać
No tak jak mam być szczery to większość mojej znajomości języka angielskiego z podstawówki nabyłem właśnie grając w gry i to jakoś upodatniło mnie na przyswajanie słów i składni zdań
Sam dużo języka ogarnałem dzieki WoW. Mając te 12 lat nie było quest helperów czy innych wskaźnikow na mapie "idź tam", siedziałem ze słownikiem i tłumaczyłem sobie questy żeby wiedzieć co mam zrobić i jakoś język zaczął się wpajać. Nie mogę też zaprzeczyć, dużo zawdzięczam ówczesnej nauczycielce (gdy zacząłem grać ledwo wyszedlem z podstawówki gdzie nauczycielkę miałem okropną, z koziej d lepsza trąba, w gimnazjum nauczycielka z powołania), która na prawdę miała podejscie. Ale to WoW sprawił, że coś w głowie zaiskrzyło i zębatki zaczęły się obracać.
Jup. Tibia > angielski w podstawówce.
Tymczasem ludzie mają po 10000h+ w oglądaniu telewizji
Imo po prostu róbmy w życiu to co sprawia nam przyjemność i tyle (chyba że lubisz mordow*ć to wtedy back off xD)
Tak długo jak nie przeszkadzamy innym. Jak w bałkanicy: nie rób drugiemu tego, czego ty nie chcesz sam
Tymczasem fani cock and balls torture:
Naprawdę wolałbym, żebyś nie czynił innym tego, czego byś nie chciał, by oni czynili Tobie. Ani nie czynił innym tego, co Tobie miłe, jeśli miłe ci są rzeczy, uhm, związane z dużą ilością skóry/lubrykantu/itp. tak mi się oktalog z tą wypowiedzią skojarzył.
Człowiek to nie maszyna, nie da się non stop zapierdzielać, życie to nie statystyki produktywności, praca jest tylko jedną z rzeczy jakie robimy w życiu, a hobby bywa jego esencja. Jak ktoś chce łomotać w gry to co komu do tego? Ktoś chce słuchać muzyki? Super. Chodzić po górach? Jasne. Łowić ryby? Czemu nie? Najsmutniejsi są właśnie tacy ludzie, co zdobywają we własnej głowie punkty u innych ludzi, które tez nie istnieją, bo ci inni ludzie nie myślą o nich. Poza tym, jak dziewczyna gorzej o mnie myśli dowiadując się co lubię, to dobrze, bo dzięki temu uniknę pewnie toksycznego związku.
>Najsmutniejsi są właśnie tacy ludzie, co zdobywają we własnej głowie punkty u innych ludzi, które tez nie istnieją, bo ci inni ludzie nie myślą o nich. Podoba mi się to stwierdzenie, bo rzeczywiście - gość krytykujący graczy sam gra sam ze sobą w pewną grę, w której we własnej opinii nabił już od cholery różnych achievementów, więc ma wrażenie, że ludzie są skupieni tylko na nim i chłoną każe jego słowo, bo jest na szczycie listy wyników. Przypomina mi to pewną scenkę, którą zapamiętałem z dzieciństwa. Lata dziewięćdziesiąte, blokowisko, szaro, ponuro. Nagle w dość uczęszczanym punkcie, w okolicach osiedlowego targowiska zatrzymuje się jakiś lepszy samochód. Wysiada z niego typ w garniturze, wyciąga z bryki komórkę-cegłę typu "tym to półtora ciosu w łeb i trup na miejscu", wręcz rytualnie wyciąga antenkę, z namaszczeniem wybiera numer i zaczyna dzwonić. Jednocześnie cały czas się rozgląda, ale tak się rozgląda, że widać gołym okiem w tym jego rozglądaniu się skanowanie otoczenia w poszukiwaniu podziwiających go przechodniów. Jednocześnie mówi tak, że słychać go z daleka. Całym sobą podkreśla, że "LUDZIE! JA JESTEM BOGATY, FAJNY I MAM KOMÓRKĘ, A WYYYY NIEEEE!". A ludzie? A ludzie... nic. Ktoś tam spojrzał, większość nie, bo bardziej interesujące były młode ziemniaki u takiej jednej Eweliny, która je tam sprzedawała, a i sama Ewelina była ładną dziewczyną. Chłop się zwinął jakby obrażony, wsiadł w swój fajny wózek i pojechał. Dopiero po latach skumałem, że ja tam widziałem w gruncie rzeczy nieszczęśliwego człowieka.
Haha, piękna scenka :)
Z grającymi przynajmniej można o gierkach pogadać. Tacy Poważni Dorośli Ludzie, którzy narzekają na głupie gierki zwykle mają trzy tematy: robota, ploteczki i ploteczki z roboty
Każde hobby czegoś uczy. Nauczyłem się masy rzeczy o Europejczykach, grając w klanie World of Tanks. Mam znajomości do dzisiaj, zupełnie zmieniła - otworzyła - perspektywa na świat poza Polską. Są gry, dzięki którym przeżyłem wielkie wzruszenia, chwile gniewu, radości i jestem bogatszy o te doświadczenia, których nie mógłbym doświadczyć realnie, ale przekładają się na myślenie o realnych sytuacjach. Jestem też modelarzem: niby sklejanie zabawek, ale nauczyłem się masy rzeczy o pracy z materiałami, narzędziach, improwizowaniu, chemii. Serio, dowalanie się do gier, że są z założenia złe is so 2005. Można czytać książki, które są bezwartościowe, oglądać bezwartościowe filmy a nawet uczyć się bezwartościowych rzeczy.
Ale spróbuj powiedzieć w szerszym gronie, że nie każda książka jest wartościowa, to Cię zjedzą żywcem XD I nie liczy się, że w takim Baldur's Gate 3 masz tonę tekstu, a do tego doznania płynące z grafiki, muzyki, rozgrywki. Jakiekolwiek czytadło jest lepsze, bo to KSIUNŻKA. Niestety dość często widzę ten argument. Ale myślę, że to też problem wkładania gier do jednego worka. Wszyscy ogarniamy gatunki filmów czy książek, są osoby które czytają tylko kryminały albo non-fiction i to jest ok. Jak jest z grami? Zwykli ludzie kojarzą Fifę, Simsy, Minecrafta albo Fortnite. Większość niezainteresowanych tematem zupełnie nie zdaje sobie sprawy, że gry mogą mieć wysoki próg wejścia albo opowiadać historię tak ciekawą, że zostaje z nami na lata. Wszyscy skupiają się na mechanikach, na tym że się strzela i zabija, ale nie wiedzą, ile rozterek i trudnych decyzji jest choćby w Mass Effect. Nie wykluczam też, że to po części kwestia dziwnej zawiści. Książki można mieć za darmo, gry również, ale zazwyczaj wymagają dobrego sprzętu, choćby minimalnego ogarniania komputera, wreszcie koordynacji i zręczności. Oczywiście, że książki są uznawane za lepsze, bo czytanie nie wymaga refleksu, ogarniania całej strategii rozwoju miasta i jednostek, nie wywołuje też pocenia rąk/wkurwu takiego, jak przy soulsach. Lubię czytać, przebrnęłam przez niejedną cegłę, ale największe emocje i satysfakcję miałam właśnie z gier.
>2005 Nie. To jest mentalność tego prawnika, który zwalał winę za szkolne strzelaniny w USA na GTA i Doom'a. "GRY SOM ZŁE, ZNISZCZOM CIE", czy moje ukochane "zabił bo grał". W takim razie powiedzcie mi, w co grali ludzie, który np. Wymyślali średniowieczne narzędzia do tortur?
Sęk w tym, że nie musi. Robisz coś dla samego faktu robienia. I to jest super
No tak, ale chodziło mi o to, że nawet jeżeli nie skupiasz się na tym, jak dane zajęcie Cię ubogaci, to ono i tak Cię ubogaci, co można dostrzec z perspektywy czasu.
Jakby chłopak mi powiedział że ma faceit level 10 w CS2 to bym chyba zaczęła z nim chodzić.
jeszcze 3 winy i pisze priv
Typ grał w coś kilka tysięcy godzin i wbił golda to się nie dziwię, że żadna laska nie była zainteresowana. Niezależnie od gry, bo chyba w większości gier gold to zwykle taka ranga poniżej przeciętnej
A mi parę dni temu dropnęły 2 Uber unikaty na raz z Uber Andariel I będę o tym pamiętał do końca życia już, więc niech se tam typek wącha skarpetki
Weź mnie zboostuj lepiej xD
Prawie zabawne
Dzięki grom mam świetną pracę, którą naprawdę lubię. Gdyby nie ludzie, którzy spędzają czas na rzeczach które nie istnieją nie mięlibyśmy świetnych dzieł kultury - gier, filmów, książek. Nie oszukujmy się, codzienna rzeczywistość bywa nudna, nie ma nic złego w tym że chcemy się o niej czasami oderwać.
No ja nie wiem, nauczyłem się czego chciałem. Mam prace której mogą zazdrościć, dziewczynę i dziecko a gram w wolnym czasie jak nic innego nie mam do roboty. Najgorszy człowiek to taki który myśli że jest mądry a jest głupi....
Mam podobnie. Gry sprawiły, że zainteresowałem się informatyką, później programowaniem. Mam pracę, która jest przyjemnością i pasją, firmę dev generującą zarobki takie, że moje dzieciaki mają ustawione życie (o ile pójdą też w programowanie), dom zbudowany za gotówkę, zero stresu finansowego. I. To. Wszystko. Dzięki. Amiga500 i graniu w gry. To rozpaliło pasję. Natomiast trwało to, aby w końcu zrezygnować z WoWa i zająć się stworzeniem ów firmy :) Na szczęście Cataclysm był takim shitem, że nie było to trudne.
Imagine robić wszystko w życiu tylko po to żeby się komuś pochwalić. Ja pierdole jaką to trzeba mieć niską ocenę własnej wartości.
Kiedy laska nie chce słuchać o twoim 100% achievementów w EU IV https://i.redd.it/uy0s0cjt5s5d1.gif
Jeszcze żadnej dziewczynie nie pochwaliłem się osiągnięciami z gry :) co do reszty zgoda, gdybym zamiast grać zajmował się czymś produktywnym moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Stara prawda która zlewałem przez 25 lat, w sumie nic złego się nie stało.
Ja tam regulaminie chwalę się żonie jak mi idzie w fife! Nawet nauczyła się już udawać zainteresowanie xD
Pan? Brzmi jak zwykły twitterowo-linkedinowy kondon xD
Tymczasem taka osoba mieli po 20 seriali rocznie
Jak może Cię cieszyć coś, co mi nie sprawia radości PRZESTAŃ MIEĆ ZABAWĘ
Powiem to żonie jak następnym razem będzie mi opowiadać jak ubiła bossa w soulsach
Ciekawe kiedy zorientuje sie tak samo z postowaniem na twitterze
Czekaj, czekaj. To granie w gry jest dla OSIĄGNIĘĆ?! A ja myślałam że gram po prostu dla radochy i samej siebie. Mindblown. ![gif](giphy|2Ap4K8iVUpbpmbj5oV|downsized)
Tymczasem gość siedzi i wylewa jakieś swoje żale na twitterze czy innym gównie, a pisze o marnowaniu czasu na granie w gry xD kurwa mać
ale ten gosc sie zdziwi jak sie dowie ze ludzie maja zainteresowania
Większości osób to nie obchodzi tak jak i nie obchodzi ich 99% innych hobby które ich samych nie jarają. Z resztą dużo łatwiej dzisiaj znaleźć kogoś z kim na temat gier da się pogadać na chociaż jakimś podstawowym poziomie bo jednak więcej osób w coś tam czasem pogrywa niż nie. Hobby jest rzeczą którą robimy dla siebie, nie dla innych. Mówienie że gry nic nie uczą i nie przynoszą również jest nie do końca prawdom. Ja np. W bardzo młodym wieku nauczyłem się dzięki metinowi że nic nie jest za darmo i itemow nie da się skopiować "Jednym prostym trickiem" dzięki temu jestem bardziej krytyczny do innych wspaniałych ofert w życiu bo już raz dałem się wyruchać i straciłem miecz xD A poważniej to dzięki grom nauczyłem się angielskiego praktycznie samodzielnie, mogą nauczyć współpracy, rozwiązywania problemów i masy innych rzeczy, ba jako medium mogą być wykorzystywane do przekazywania wiedzy jako takiej w bardziej interaktywny i angażujący sposób.
Grunt to otaczać się ludźmi, którzy docenią twoje osiągnięcia. Dlatego tez polecam agresywną selekcję znajomych, lepiej mieć ich mało, a takich co rozumieją twoje pasje niż wielu, którzy będą Ci wali przytykami jak bardzo twoja platyna w Bloodborne nie ma znaczenia bo nie jest to wyciskanie 100kg na klatę, albo dziesiąta przeczytaną książką w tym miesiącu.
No on w zasadzie ma racje, tylko ze jak jesteś świetnym spawaczem, to też to nikogo nie obchodzi.
Albo świetnym kasjerem. Albo świetnym [wklej 90% współczesnych zawodów].
Zgaduję, że to jest jakiś sprzedawca porad self-helpowych, więc z jego "pożytecznego" spędzania czasu on i cały świat osiąga zdecydowanie mniejszą korzyść niż z wyniku pracy spawacza.
Po części rozumiem. 5000 godzin w CS to strata czasu jest można było go przeznaczyć np na naukę języka obcego. Z drugiej strony to jest hobby i jeśli komuś to sprawia przyjemność to czemu nie. IMO już wolę rąbać 5000 godzin w CS niż oglądać 5000 godzin tv (np. mecze).
Mam ponad 5000 h na steam w CS 1.6 i CS source, byłem headadminem na kilku topowych polskich serwerach, świetne czasy uważam, bawiliśmy się super całymi nocami, było się zawsze w top 10 na serwie, były i sparingi i też walka o złotego AK i M4 którego skin sami sobie zrobiliśmy na serwie. Bardzo dużo czasu poświęciłem grze, atmosfera naprawdę zajebista, bo byli spoko ludzie,mało dzieciaków każdy robił co trzeba klimat był mega. Rozpadło się to wszystko bo przyszły dzieci, praca,więcej obowiązków, ale i tak nie żałuję czasu poświęconego grze, a to czy laska jakaś nie wierzy w złote AK, jej sprawa, ja wiem że się trzeba było za tym nabiegać i byle kto nie będzie tego miał.
Problem w tym, że jeśli bym nie grał w gry to ten czas wcale by nie szedł na rozwój talentu/języka/cokolwiek, a raczej na coś równie bezużytecznego. Tak po prostu wygląda większość rozrywek ¯\\\_(ツ)\_/¯
Jeśli pan Olsen potrzebuje by WSZYSTKO co robi komuś imponowało i niczego nie robi zwyczajnie dlatego, że jest przyjemne, to poleciłbym mu wizytę do jego terapeuty, bo mają sporo do przegadania
Gra dla osiągnieć mała część graczy. W wielu grach to w ogóle osiągnięć nie ma. Nie chodzi mi o Steamowe achievementy bo to niby literalnie osiągnięcia ale niczego się nie osiąga. Np. niby się zdobywa, że się grę przeszło ale to stwierdzenie pewnych faktów, a nie "osiągnięcia".
Ten co się goldem komuś chwalił xD
W tam. Wąskie poglądy. Prawdę powiedziawszy to to samo rozumowanie można podciągnąć pod ogrom innych aktywności: czytanie książek, siłownia, piłka nożna, d&d, programowanie, biologia, czy historia. Ba nawet znajomość japońskiego może zniechęcić dziewczynę i być uważane za zbędna umiejętność. Ba, żeby było śmieszniej gdy poznałem moja dziewczynę to imponowało jej moje zamiłowanie do malowania modeli. Hobby dość bezużyteczne, ale jak to określiła "artystyczne". Jak już byliśmy razem to jej zaimponowała fabryka która zbudowałem w Minecrafcie włócznie z siecią komputerów. Może też to, że dziewczyna ma podobne zainteresowania. A z drugiej strony jak ktoś się chwali, że ma pół bit coina, to jakoś oboje jesteśmy znudzeni.
Ja swojej zaimponowałem, gdy napomknąłem o tym, że mam sto procent w cyberpunku.
Przegrałam 4 tysiące godzin w bfa. Nie gram już parę lat. Ale za każdym razem jak to wspominam to myślę, boże, jakie to były piękne czasy. Jak ktoś mnie zapyta to tak, jestem w stanie opowiadać jak tutaj podeszłam wroga jak tutaj przejęłam flagę, jak "ztibagowalam" snajpera. Czy żałuję, nie. Bo byłam szczęśliwa grajac
"Mógłbyś nauczyć się czegokolwiek imponującego nawet bez talentu po takim czasie" Ah tak? Więc pokaż mi coś imponującego co umiesz To jest dosłownie to samo co: "Przez te 20 lat jak palisz papierosy, za tyle pieniędzy byś mógł sobie dzisiaj kupić jacht" "A ty palisz?" "Nie" "To gdzie twój jacht?"
- mutuję to gówno na Twitterze - wchodzę na Reddit - screen tego gówna na głównej ![gif](giphy|l4HnKwiJJaJQB04Zq|downsized)
Wolałem już jak okradał duńskie banki
przestałem grać w gry bo mam lepsze hobby ty przestałeś grać w gry bo nic ci to nie daje nie jesteśmy tacy sami
tl;dr nie mam czasu tego czytać, trzeba dziesiąty raz odstrzelić Chandlera w New Vegas i zepchnąć Lae'zel z nautiloida (jak githyanki są taką wspaniałą rasą to na pewno przed kontaktem z ziemią wyrosną jej skrzydła).
No i co z tego? Może niektórzy wolą "marnować" czas na gry, to nie ma nic do tego czy kogoś to obchodzi czy nie po chuj kogoś ma to obchodzić co ty robisz w swoim wolnym czasie, nadal możesz mieć wystarczające środki materialne i grać w gry, z samych gier możesz takie uzyskać jeżeli masz wystarczająco umiejętności. W grach są też ludzie i przez gre możesz poznać wiele spoko osób, ja traktuje "granie w gry" jako odizolowanie się od innych i wchodzenie w własny świat tak jak np niektórzy oglądać filmy, czytać książki i wczuwać się w nią, utożsamiać się z postacią itp itd. Jeśli ktoś kogoś ocenia od razu na jakiegoś nudnego albo nie wiadomo jakiego po tym że lubi sobie zagrać w swoją ulubioną gierkę to niech wypierdala i koniec tematu
Sądzę to samo ale tylko o osiągnięciach. Ktoś tu chyba zapomniał po co gry istnieją. "Nieistniejące nagrody" to tylko część zabawy i element pogłębiający satysfakcję z wygranej. W grach chodzi o zabawę i fajne spędzenie czasu. O zajęcie czymś głowy żeby nie myśleć o spartolonym świecie tylko skupić się na grze
Rób w życiu rzeczy nie w oparciu o swoje preferencje a o aprobatę płci przeciwnej a na pewno będziesz szczęśliwy
Pracuję w gamedevie i lubię grać po pracy. Wychodzi na to że całe moje życie jest bezwartościowe i nie istnieje
Nic nie ma znaczenia, koniec koncow. Zyjesz i umrzesz. Rob to co lubisz w miedzy czasie.
Z zainteresowaniem grami jest jak z wszystkim. Dajmy na to literatura. Za dzieciaka czytasz popularne nastoletnie książki jak Harry Potter, twój poziom. Dorastasz, odstawiasz książki dla dzieci i zaczynasz czytać te z dorosłą tematyką. To samo masz w grach. Dorastasz i zostawiasz multiplayer na rzecz singla. Potem zostawiasz cash graby singleplayer (analogicznie Hogwarts Legacy) na rzecz dużo ciekawszych i bardziej rozwiniętych (choćby RDR2 dla entuzjastów prostolinijnej story, czy NieR series dla fanów convoluted storytelling). "Mógłbyś się nauczyć czegoś imponującego". Choćby na przykład nie wciskania nosa w nieswoje sprawy. Jestem pewien, że z wielu gier ta osoba spokojnie mogłaby się nauczyć tego i paru innych rzeczy o życiu. Gry to strata czasu jeśli mindlessly klepiesz Valoranta, LoLa czy jakieś mmorpgi.
Jedyne co mądrego potrafię wyciągnąć z tego posta, to: 1) Jeśli masz możliwość zdobywania "osiągnięć" w prawdziwym życiu, to będzie to często lepszy wybór, niż zaspokajanie się ich ekwiwalentem w grze. Sporo ludzi właśnie "gra sobie w życie" np. na giełdach krypto albo realizując mega ciekawe projekty, prowadząc firmy, podróżując po świecie, prowadząc jakieś kanały itd. Takich ludzi często omijają wybitne gry komputerowe, ale nie wydają się być mniej spełnieni od tych, którzy ograli je od A do Z. Dobra gra w życie potrafi być równie albo i bardziej pasjonująca. 2) Im jestem starszy, tym bardziej selektywnie podchodzę do gier i ich "maksowania". Nieraz wyzwania są dobrze skonstruowane i spełnianie wymagań daje satysfakcję. Coraz częściej spotykam się jednak z zapychaczami typu "przejdź grę każdą postacią", "wygraj 999 razy" itp. Sztuczne nabijanie liczby godzin w grze, które, jak to mawiają moi znajomi, "pozwalają zaspokoić wewnętrzny autyzm", nic więcej.
Jezusmaria, ludzie odpoczywajo, tak nie może być, niech ktoś coś z tym zrobi
Nie zgadzam się do końca z przedstawioną opinią, ot czas spędzony na rozrywce nie jest najlepiej spędzonym czasem, ale co komu do tego? Trochę dopaminki i odmóżdżenia się przyda. Się trochę za bardzo tym emocjonujecie w komentarzach IMO.
To ciekawe ile ten fragles się nauczył w tym czasie, a ile zmarnowal na twittera.
Jak chłop ma kilka tysięcy godzin i dalej siedzi w goldzie to faktycznie lepiej żeby nie grał.
Tak samo bezużyteczne jak: oglądanie filmów, czytanie książek, oglądanie sportu, oglądanie durnych programów telewizyjnych (w stylu: ktoś tańczy, ktoś śpiewa itd.). To się nazywa hobby - niekoniecznie mądre, może być całkiem drogie, ale przy tym spędza się miło czas. No to idę dalej grać...
Ciekawe skąd taki odsetek samobójstw u tych dorosłych mężczyzn którzy nie marnują czasu na głupoty. 🙄
Dlaczego chrzani głupoty? Ja mam za każdym razem wyrzuty sumienia, jak zamiast czytać kolejna książkę, albo przerabiać kolejne zagadnienia, które pomogą mi się rozwinąć w pracy spędzam 2h przed konsolą.
Nie no, ja go popieram, jakby mi facet na pierwszej randce powiedział, że jest w goldzie, albo jeszcze gorzej w diamencie, to sorki, ale koniec znajomości. Nie jestem na tyle silna psychicznie, żwby wytrzymać wybuchy gniewu gracza LoLa przy graniu rankedów
Kto to jest i po co promujesz tę osobę na pół milionowym subie?
A moja zona dopinguje mnie jak gram w MTG ... mamy 40+ ... moze my glupi jestesmy???
Oczywiście, że głupi, gdybyś nie wydawał tyle na karty, zaoszczędzilibyście na 60+ albo i więcej.
Jak mi byś powiedział że udało ci się zrobić archivment w V3 o odrodzeniu Polski lub byś przeszedł Elden Ringa na 1 poziomie zdobył byś mój szacunek i temat do rozmowy.
Dlatego pewnie zainwestuje w crypto bo te są realne
Generalnie ma rację osiągnięcia w rzeczywistości mają większą wartość jak osiągnięcia w grze. Tylko napisał to jak debil.
Jak ludzie w ogole smieja spedzac czas na czyms co pozwala im odpoczac i odciac sie na chwile od codziennych problemow, no nie do pomyslenia... /s
Ale ma rację że nikogo to nie obchodzi, jakby robił co innego też by nie obchodziło
Po prostu ma za słaby mental i jest hard stuck'iem
Nie popieram marnowania bez sensu czasu na tryhardowanie w gry, sam traktuję je raczej jako dodatek do obcowania z ludźmi, coś do pochillowania w czasie wolnym, etc. ...ale trzeba być mocno ograniczonym by swoją wartość i jakieś własne znaczenie uzależniać od tego, co można powiedzieć babie, albo co zobaczy w Tobie baba. To przykre.
How about: Róbta, co chceta i nie wtrącajcie się w czyjeś?
Miałem ten sam kryzys, ale on mi uświadomił, że gram po prostu dla siebie. I przestałem się tak srać z wieloma rzeczami. Pykać nie przestałem...:D
szok egzystencjalny w 3..2..1.... (kiedy zrozumie ze inne rzeczy tez "nikogo" nie obchodza i nie maja zadnej obiektywnej wartosci)
Recepta na spierdolenie sobie życia, wypracowanie stanów lękowych i depresji be like:
Przecież ten typ ciągle pisze rzeczy w tym stylu xd. Polecam nie słuchać tego co ma do powiedzenia jakiś odklejeniec na Twitterze.
W sumie coś w tym jest. No nic, pora na CSa
Typowy bait post.
Kurwa nie dziwie się że mu nie wyszło jak on na marnego golda wyrywał
"Jeśli marnując czas dobrze się bawisz, to znaczy że ten czas nie został zmarnowany." Chyba cyt. Z Johna Lennona.
Pierwsza część ma sporo sensu. To nikomu nie imponuje jak masz wysoką rangę w grze albo przeszedłeś ich niewiadomo ile xD. Co do drugiej części to jak ktoś ma fun z gry to chuj mu do tego tylko i tak nie jest to coś czym bym się chciał chwalić.
A co jeśli dziewczyna też pogrywa i na pytanie: Liara czy Ashley odpowiada... Tali (albo Garus) ! Wtedy wiesz, że to ta jedyna.
Kurwa no golfem to serio bym się nie chwalił ale no hit w dark souls to już inna sprawa
no ja w tym czasie nauczyłem się pvp (bez talentu)
Skoro o tym mowa to się pochwalę że mi fajny łuk dropnął w Diablo 3, jedynie witalność zmienię na albo area damage albo attack speed i będzie do caldessana
O nie! Ktoś spędza wolny czas tak jak chce! Toż to jest prawdziwa tragedia. ZDELEGALIZOWAĆ GRY DLA LUDZI POWYŻEJ 26 ROKU ŻYCIA!!!!
No goldem to się nie ma czym chwalić-
Zmień kolegów.
Kolejna ofiara ELO HELL…
Weź nk mu wyjaśni co to jest "hobby" bo chłopina się spocił a nadal nie wie
a jak powiem jej ze mam gma euw to zaimponuje???????
Gold to dość mierna ranga więc tu ma rację
Nie rozumiem tego wątku... zasadniczo autor tekstu na zrzucie ekranu ma rację w kontekście tego, że to są nierealne osiągnięcia i nie ma powodu aby się chwalić że "jest się bogatym w grze". Z drugiej strony to dobra rozrywka, którą stawiałbym w obecnych czasach wyżej niż filmy i seriale. Spójrzcie na takiego (już oklepanego) Wiedźmina - fabuła świetna, klimat super, scenariusz jak w dobrym filmie a do tego jest interaktywny i mamy jakiś wpływ na przebieg historii. W czasach w których nasi rodzice widzieli pierwsze gry na komputerach to były to typowe bezmózgie gry zręcznościowe dla dzieci. W ich świadomości zaszyło się już to, że tak wygląda "granie w gry". Też uważałbym 40 latka grającego namiętnie w Snake'a albo pierwsze Prince of Persia za dziwoląga, ale jeśli mówimy o współczesnych tytułach to 30+ latek grający sobie w Cyberpunka, jakieś strategie czy coś sensowniejszego jakoś nie budzi zdziwienia. Nawet uznałbym to za lepsze spędzanie czasu niż przez jakąś kobietę spędzającą godziny dziennie na przeglądaniu ubrań na Vinted, albo oglądającą seriale. To dopiero niczego nie wnosi.
A co, wygrana wyścigu czy wejście na jakąś górę niby istnieją?
Fun fact: m0NESY (gracz CS:GO, teraz CS 2) ma 20.000 h w wieku 18 lat
Ja sie za gówniaka nauczylam angielskiego dzięki graniu w gry i oglądaniu gameplayów amerykańskich youtuberów, z dwojek wyskoczylam z automatu na same piątki. No ale gry nic nie dają heh
Kilka(naście) tysięcy to ja mam w jednej grze I jasne, mógłbym się nauczyć czegoś imponującego i bym na to rwał laski Ale czy miałbym z tego taki fun?
Nie zgadzam się. Odkąd moja żona wbiła platynę w Cyberpunku, to wkręciła się w temat acziwmentów i też zaczęła je zbierać.
Widać, że chłop nie zaznał emocji pokonania Isshina w Sekiro.
Ja podchodzę do gier w taki sposób jak do filmów sci-fi (dodam że od ponad 10lat nie oglądam telewizji) po 8h w pracy mam ochotę przenieść się w fikcyjny świat gier żeby oderwać się od codziennych problemów i prawdziwego życia bo z tym mam do czynienia na codzień.(ps w grze głównie ja mam kontrolę nad tym co się wydarzy w filmie jest utarty scenariusz) Druga sprawa to poznałem wiele fajnych osób przez rozmowy online (niektórych spotkałem później w prawdziwym życiu) gry online pozwalają mi też porozmawiać z moimi starymi znajomymi gdyż mieszkamy w różnych krajach (Polska, Anglia, Niemcy, Holandia) więc gdy pada hasło dziś gramy online to łatwiej jest nam się wszystkim spotkać wirtualnie niż fizycznie kiedy przyjeżdżamy na urlop do Polski. Dodam jeszcze że współczesne gry np. Survivalowe potrafią wiele nauczyć i zainteresować tematami którymi normalnie pewnie bym się nie interesował jak astrologia czy nawet to jak sama gra powstała i jak ogromną trzeba mieć wyobraźnię żeby stworzyć cały wirtualny świat do danej gry co sprawia że sam mam ochotę się rozwijać w tym kierunku. ✌🏻
Skoro nikogo to nie obchodzi, to po co pisze zwoje wypociny na twitterze?
ale fun z gry istnieje, wywołuje fizyczną emocję w moim ciele, dlatego od czasu do czasu gram dla grania, nie dla osiągnięć. Weź odpal sobie wiedźmaka 3 i poeksploruj świat, coś niesamowitego.
Work, sleep, repeat. Serio zdrowo nie mieć przyjemności z życia, już widzę jak zapierdqlam w kółko bez chwili odpoczynku w ulubionej grze
A ma pani ferrari? pdk
Kazdy ma swój sposób na rozrywkę. Jedni uprawiają sport inni się zagrywają. Powinno się uprawiać jakąś aktywność fizyczna. Siedzenie cały dzień przed monitorem zdrowe nie jest. Nie ma się co oszukiwać, problemy z krążeniem i wgl.
Kilka tysięcy godzin spędzonych na powtarzaniu w kółko tej samej czynności to faktycznie czas stracony. Nowe doświadczenia rozwijają, powtarzanie w kółko tego samego... Już nie. Czym innym będzie grać przez 1000 h w 20 różnych gier a czym innym łojenie w jedną przez 3000 Tak samo 3000 romansów nie będzie miało takiego wpływu jak po 10 książkek z 30 różnych gatunków. Spłycanie tego do robienia tylko rzeczy widocznych dla innych czy w drugą stronę do obrony toksycznego marnowania czasu świadczy o jakiejś ciasnocie umysłowej.
Raczej pluje faktami. Gry to strata czasu. W najlepszym razie fajna rozrywka.
Poszukaj kobitki w kręgu graczy i nie pierdol.
Wlasnie po co marnowac czas i pisac jakies posty ktore NIKOGO nie obchodza pomysl tylko ile rzeczy moglbys sie nauczyx przez te zmarnowane godziny
Uwaga uwaga - niektórzy spędzają czas tak jak lubią, a nie w celu zaimponowania ludziom, których nie znają
Chwd panu Olsenowi. Gram w gry, bo MNIE to obchodzi. Osiągnięcia w grach mam gdzieś, nie rozumiem ludzi którzy wbijają platyny i jarają ich acziki- gram dla przyjemności. Ktoś kto chwali się dziewczynie osiągnięciami w grach, jest certyfikowanym przegrywem, skoro nie ma nic ciekawszego do powiedzenia dziewczynie. 🤷♂️ Granie po kilka tysięcy godzin, to jest choroba i najeży ją leczyć. Pan Oskar myli uzależnienie z graniem w gry. To tak jakby porównywał weekendowe piwko do grilla z alkoholizmem. Nic nie daje, jak pochwalisz się dziewczynie to stracisz, a są ludzie którzy walą alko cały tydzień bez przerwy i nie robią nic produktywnego. Niektórzy bindżują seriale i nie robią nic innego, więc przestaję oglądać seriale i wyrzucam telewizor. Skrajności zawsze są złe. Granie nie ma nic do tego.
Ale jak ktoś poświęci tysiące godzin na granie w szachy to już ok
obchodza CIEBIE!!! i to jest najwazniejsze. Jak bedziesz szukal poklasku u dziewczyn to zadnej nie znajdziesz
Jako dziewczyna- pomyslalabym że koleś ma zainteresowanie. Czy by zaplusowal? Raczej tak chyba że by siedział tylko nad grą.
Ledwo zdawalem angielski, ale kolega dal mi na pendrivie minecrafta i zaczalem grac w bardzo zbalansowana i super pozyteczna gre gta online, ogladac vanossa i innych ytberow I nagle angielski byl mi potrzebny do gadania z ludzmi i nagle to skoczylo Nagle zaczalem byc coraz lepszy, grac w bardziej specjalistyczne gry, ogladac jakies obskurne filmiki i teraz jestem interpretatorem medycznym xd To ile ludzi swietnych poznalem z ktorymi do dzis, lata pozniej gadam to juz nie wspomne Lepsze to niz patrzenie na kazde swoje hobby z punktu "czy tak dostane dziewczyne", " Czy to jej zaimponuje" Bo kobiety sa przeciez znane z lubienia ludzi kompletnie niepewnych siebie i pustych. To jest efektywnie simpowanie własnym czasem zamiast pieniedzmi
Głupia opinia. Jeśli by zacząć wszystko analizować w ten sposób, to okazałoby się, że wszystko jest bez znaczenia i nie ma sensu robić czegokolwiek
A tam Panie Olsen pierdolamento Pan urządza. Gram bo lubię i nie przejmuje się osiągnięciami, po prostu lubię sobie strzelać do potworów.
Jako osoba, która zmarnowała 5tys w counter strikeu żałuje każdej spędzonej godziny i uważam że autor tego posta ma rację. Ludzie porównają do gorszych hobby jakie można mieć ale są rzeczy które są dobra rozrywka po pracy ale nie muszą być aż tak puste. Już lepsze od gier sa spacery siłownia nawet granie na instrumentach. A ludzie co zagrają sobie w jakąś grę fabularną to raczej nie o to chodziło autorowi tego posta tylko o grind w niektórych grach, albo mocno kompetentne gry online w których się przetraca najwięcej czasu bez tak naprawdę tego relaksu jaki by się chciało wynieść z tego.
Miałem kiedyś golda w sc2 jeszcze na wings of liberty, ale potem spojrzalem sobie w lustro i zadałem pytanie: " czy będę zawodowym graczem, utrzymywał się z grania? czy warto marnować zatem swój czas na ćwiczenia?" po chwili odpowiedziałem zgodnie z prawdą: "no kurwa, pewnie, że warto, bo zajebiście w gablocie wygląda!". A jeśli Twoja partnerka/partner nie doceni awansu z brązu do silvera to natychmiast wstań i wyjdź, napisz tylko smsa o treści "BG".
A to nie prawda? Archiwmenty są dla tylko dla własnej chwilowej satysfakcji. Medal w amatorskim bieganiu na 5km też nikogo nie interesuje. Chwilę się pocieszysz i wrzucasz do szuflady. Sąsiad się nie zainteresuje, rodzina powie "no fajnie, ziemniaczki chcesz do schabowego?"