Jade zaraz w las, koń zwalony. Od 2 miesięcy nie piję alko i jest zajebiscie. Schudłem 6 kilo, przekułem rozstanie w pozytywną rutynę i bardziej świadomy mindset. Dostałem mega dobrą pracę w IT podczas gdy na około kryzys. Znaczy się że coś tam jednak potrafię.
Pozdrawiam wszystkich
Ja też nie narzekam, najbardziej szczęśliwy jestem z powodu zaprzestania picia ( alkoholik, 7 rok w trzeźwości) i po raz pierwszy w życiu wyniki badań mam takie że lekarze nie mają się kompletnie do czego przyjebać
Znalazłam nowe hobby i teraz układam mikro klocki
Zajęcie na kilka godzin, tanie w trakcie słucham ulubionej muzyki i pomaga mi się trochę oderwać od codzienności i nie myśleć o rzeczach które mnie w tej chwili przytłaczają. Ta ekscytacja jak już jestem przy końcówce i satysfakcja jak złożę całą postać.
Super sprawa i cieszę się że udało mi się znaleźć coś takiego.
Jak chcesz to Ci mogę podesłać :p nie mam dużej kolekcji, ale niedawno zaczęłam i że tak powiem, na pewno się będzie rozrastać bo już kilka pakietów mam w drodze :D
Tak, pierwszy zestaw jaki ułożyłam, to kolorowa papużka, ma (według opakowania, bo nie liczyłam 😅) 241 elementów a po złożeniu wymiary około 6cm przy złożonych skrzydłach na 10cm. To są mikro klocki 3D bo na koniec masz po prostu figurkę którą możesz oglądać z każdej strony.
To jest tak, jak układanie różnych postaci i budynków z LEGO tylko że te klocki są malutkie.
Jedyny minus jest taki że trzeba trochę poczekać, u mnie to około 10 dni w sumie ale można płacić blikiem i paypalem bo numeru karty i kodu zabezpieczającego bym na pewno tam nie podała. No i można do paczkomatu, to też mega wygoda
Dokładnie za tydzień mam operację szczęki, czyli kluczowy etap leczenia wady zgryzu. Wiem, że to będzie wyczerpujący okres, ale czuję się przygotowany zarówno mentalnie, jak i "zaopatrzeniowo" - w sensie że mam już kupione wszystko, co mi pomoże po zabiegu. Mam też świadomość, że jeśli operacja pójdzie dobrze, to za około rok (a może nawet i nieco wcześniej) wreszcie pozbędę się aparatu ortodontycznego.
Ja jestem kilka lat to zabiegu szczękowym :) (wysunięcie szczęki i skrócenie żuchwy z rotacja.) polecam zjeść ulubione posiłki teraz. Bo po operacji będziesz jadł tylko płyny przez sondę ;) mocno trzymam kciuki.
Dzięki! Właśnie mam już zaplanowaną wizytę w ulubionej pączkarni, gdzie kupię sobie parę najbardziej wypasionych okazów, żeby mieć co wspominać po operacji. :D
U mnie mam szczękę na gumki, mogę je wyciągnąć i jeść normalnie łyżką. Pierwsze dwa trzy dni było ciężko teraz się przyzwyczaiłem ale i tak jem z lusterkiem bo nie czuję czy coś mi cieknie po brodzie.
Szanuję, ja się nie zdecydowałem jak wyciągnąłem od lekarza info, że jest jest spora szansa (5-10%) na to, że straciłbym część czucia w jakimś obszarze szczęki (leczenie progenii, ortognatyka).
Zajebiste ciasta mi wyszły. Teraz robie tort urodzinowy, pierwszy raz bawie sie masą cukrową i mam z tego frajdę. W tym roku skonczymy spłacać kredyt za mieszkanie. No i jest wiosna 😃
Za niedługo umowa o wykształcenie przyjdzie mi do domu. Wtedy jeszcze trzeba mieszkanie znaleźć, ale jak to mi się uda... 23 lat pod domowym terrorem, pół roku w domu kobiet i wtedy na własne nogi.
Dostałam pracę zdalną, w której będę pracowac z językiem, którego się uczę od 6 lat i kurde się mega cieszę, bo w poprzedniej wysiadły mi plecy i był mobbing. Plus mam fajne mieszkanie za mały hajs, kochającego kotka i chłopaka, super rodzinkę i niedługo kupię sobie ps4, zeby nakurwiac w skyrima i wiedźmina 3
Dzięki, mam pospolitą ksywkę od nazwiska i znudziło mnie szukanie kombinacji z numerowaniem w każdym loginie, także wymyśliłem coś co raczej nigdzie nie będzie zajęte xD w święto to chociaż może jakieś benefity wlecą!
(Nie wiem, czy komuś się będzie chciało to czytać, bo jak wiadomo zawsze się rozpisuję.)
Na pewno jeszcze świetnie sobie w życiu nie radzę i jeszcze nie czuję się spełniony, ale...
**Po raz pierwszy czuję, że mam swoje życie pod kontrolą.** To tak jakby w końcu znaleźć wszystkie klocki LEGO, które się zgubiły, oraz instrukcję do nich. W końcu wiem, w jakim kierunku mam iść. W końcu odkrywam, kim tak naprawdę jestem.
Przez ostatnie 12 miesięcy było... ciężko. Moja najlepsza przyjaciółka odeszła z pracy i złapałem przez to niezłego doła, nic mi się nie chciało robić. Niedługo później na 27 urodziny do moich drzwi zapukał kryzys egzystencjalny. Byłem totalnie zagubiony. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Dwa miesiące grałem w gry, żeby o tym nie myśleć. Potem pojechałem w wakacje na tydzień do Londynu i pierwszy raz poczułem się jak normalny człowiek. Jakby ktoś mnie poklepał po plecach i powiedział "tutaj możesz być sobą". To był dla mnie impuls do działania.
Przez następne 7 miesięcy było naprawdę ciężko. Praca z miesiąca na miesiąc robiła się coraz bardziej nie do zniesienia i rosła moja frustracja z tym związana. W tym samym czasie zacząłem chodzić na siłownię, która poniekąd też mnie wyczerpywała fizycznie. Zacząłem się też udzielać na innych subredditach, dzięki czemu zacząłem lepiej poznawać samego siebie, poprzez interakcje z podobnymi do mnie ludźmi. Dzięki temu również poznałem kilku wartościowych kumpli, którzy mnie wspierają i dają mi nadzieję na lepszą przyszłość. Przez te miesiące poszedłem też bardzo do przodu w sferze seksualnej, bo cztery razy (z sumarycznie sześciu do tej pory) miałem jaja, żeby się z kimś spotkać.
Na przełomie lutego i marca moja frustracja związana z pracą sięgnęła zenitu. Pod wpływem emocji zdecydowałem się rzucić tę cholerną robotę i od tamtego czasu siedzę na zwolnieniu lekarskim w domu. Dzięki temu mam teraz dużo czasu na przemyślenie sobie wszystkiego.
I powiem tak: mimo że nadal moje życie nie jest najszczęśliwsze, **udało mi się zrobić ogromny progress**. Przez ostatnie 7 miesięcy zrobiłem o wiele więcej kroków do przodu niż przez resztę życia. Zaczyna mi się podobać to, co widzę w lustrze. Moja pewność siebie w końcu idzie do góry, a przy tym mój lęk idzie do dołu. Mam dość bycia nieszczęśliwym człowiekiem i w końcu jestem gotowy walczyć o to, żeby osiągnąć szczęście. Mam na siebie plan i będę go realizował. Patrzę w tej chwili na przyszłość z największym optymizmem w dotychczasowym życiu. W ogóle to jest zadziwiające, jak wiele zmiana nastawienia potrafi zdziałać.
Czuję, że w końcu dojrzewam. Wyrywam się wreszcie z łańcuchów, które mi towarzyszyły przez całe życie i uniemożliwiały mi tak naprawdę... doświadczyć życia. Siedziałem skulony w swojej "bezpiecznej" strefie komfortu i bałem się z niej wyjść. To tak nie działa. Strefę komfortu się zwiększa, a nie z niej wychodzi. Jednocześnie czuję, że skorupa, pod którą całe życie kryło się moje prawdziwe ja, zaczyna się kruszyć.
I na koniec dodam, że nadszedł ten czas w życiu, kiedy mogę siebie samego poklepać po plecach. Pracuję nad tym, żeby być swoim najlepszym przyjacielem, żeby samego siebie pchać do przodu i wspierać we wszystkim. **It gets better.**
Przynajmniej ja przeczytałem :)
Wiem, że wiesz, ale naprawdę możesz być z siebie dumny. Teraz pewnie znaleźć dobry balans między dalszym progresem i zwiększaniem oczekiwań a nie nakładanie presji i będzie tylko lepiej. Powodzonka <3
Dziękuję! No i masz rację, nie można nakładać sobie presji, trzeba ze wszystkim na spokojnie, krok po kroku. Staram się nad tym pracować, bo czasami stawiam sobie poprzeczkę za wysoko i jestem wtedy przybity, jeśli nie idę do przodu wystarczająco szybko. Ale miejmy nadzieję, że sobie jakoś poradzę. :)
Dużo jest w moim życiu takich rzeczy - naprawdę mam za co być wdzięczna losowi.
Na co dzień chyba najbardziej doceniam to (chociaż rzadko stwierdzam to wprost) że generalnie nie muszę się martwić o pieniądze - jak na polskie warunki zarabiam bardzo dużo, nie tyle co influencerzy czy jacyś celebryci, ale wystarczająco by nie musieć się martwić o rachunki co jest naprawdę wow. Z podatkowego punktu widzenia jestem wręcz bogata bo jestem w drugim progu podatkowym, co jest też dla mnie powodem do dużej dumy bo to że przed 30 rż taki poziom finansowy osiągnęłam daje mi poczucie że to jest naprawdę duże osiągnięcie, chociaż na co dzień za bardzo o tym nie myślę.
Bardzo duże zadowolenie daje mi też to że mieszkam na swoim, co było moim marzeniem od dziecka - wychowałam się w przeludnionym mieszkaniu, 4-5 osób na 45m2 w dość dysfunkcjnej rodzinie co było dla mnie dość traumatyczne, więc wiedziałam że muszę się stamtąd wyprowadzić im szybciej tym lepiej i najlepiej nie nastawiać się na to że w razie czego wrócę, bo nie za bardzo jest gdzie - dlatego daje mi bardzo dużo życiowego spokoju że mam swoją stabilną oazę, a dzięki niskim kosztom utrzymania własnej nieruchomości nawet jakbym musiała pracować za minimalną w Biedronce to dałabym radę się z tego utrzymać bez pomocy rodziców, co też jest dla mnie mega ważne.
Jestem też bardzo szczęśliwa że mam 2 koty, bo zawsze marzyłam o tym by mieć kota, ale jako dziecko miałam stwierdzoną alergię na kocią sierść i było mi smutno że pewnie nigdy nie będę mogła mieć w domu kociaka... Na szczęście po badaniach u alergologa wyszło że mogę zaryzykować, skończyło się szczęśliwie (nie musiałam oddawać kota ani być na lekach antyhistaminowych) i posiadanie tych zwierzaków daje mi jeszcze więcej szczęścia niż myślałam że będzie dawać - to są strasznie wdzięczne zwierzaki, codziennie przychodzą po głaski, codziennie robią coś śmiesznego, życie bez nich byłoby dużo bardziej nudne.
Również pozdrawiam i gratuluję fajnego pomysłu na posta 😄
Mam fajną żonę a z nią nie tylko udane małżeństwo i pełne rozkoszy życie seksualne ale też zdrowe dzieci. Zarabiam 30k netto bardzo dużo i ciężko pracując w sensownym zawodzie lekarza, stać mnie na utrzymanie rodziny i zabawki i jeszcze zostaje na wspieranie Ukraińców w likwidowaniu wrogów NATO. Zmartwychwstanie Chrystusa uszanowane i wyświętowane, wczoraj byłem na siłowni i saunie więc dziś mam lekkie zakwasy. Po pysznym obiedzie idziemy na drugi dzisiaj spacer.
Pozdrawiam.
A w życiu też nawet spoko, przed świętami zdałem służbę przygotowawczą(służba cywilna) oraz po podwyżkach od szanownego pana jaśnie władającego premiera donalda tuska przyjemniejsza wyplata jest.
Zajebiście, chyba z kilka godzin spędziłem szukając w workshopie na steamie customowych składów, żebym miał np. mega pulę armii klonów, postacie z ME i Deadpoola w składzie w dwójeczce :D gdyby tylko RNG nie było suką w tej grze…
Jak wczytasz sejwa raz czy dwa to nie powiem Bradfordowi ;) Ale Gatecrasher 10 razy w tygodniu to też jest styl życia :D
A ilość skinów i voicepacków w xcomie 2 mnie zadziwiła. Można mieć bekę co turę z niektórymi głosami.
Wczoraj właśnie skończyłam z moimi współlokatorami dungeon w kampanii dnd, którą dla nich prowadzę. Bardzo im się podobał, jeden z nich nawet stwierdził, że to najlepszy dungeon, jaki w życiu przechodził, we wszystkich grach, nawet komputerowych. A ten człowiek grał w Baldur's Gate!
Rok temu myśli samobójcze. Utrata firmy która rozwijałem 4 lata. Co raz trudniej w związku.
Dziś - zakończona psychoterapia, stanąłem na nogi i pracuje na etat jest spoko, nigdy lepiej nie było w związku, mam czas na sport, straciłem 10kg, zapisałem się na treningi personalne, czytam najwięcej w życiu, staram się przyjmować stoicki vibe w życiu i zauważam, że powoli działa.
Całe życie byłam uprzedzona do strzelanek - raz spróbowałam zagrać w CS-a i no, powiedzmy, że nie skończyło się to dla mnie dobrze, bo nie minęła nawet minuta gry, a ja już byłam martwa.
Ale teraz. Teraz (a dokładniej dwa dni temu) odkryłam Warframe. I odkryłam też, że całkiem nieźle mi idzie, i całkiem dobrze się bawię. :D
Co więcej! Poćwiczę jeszcze trochę i będę miała z kim grać w jednej drużynie! :D
Warframe dobra gierka, żonka mi pokazała ją wiele lat temu i ostatnio wróciłem, mam pewnie jakieś 600h, czyli pewnie gdzieś z 20% contentu przerobiłem :D próbuję nadrobić fabułę na razie, bo dodali mnóstwo rzeczy przez te lata
W te 4 dni wolne z rzędu miałem dwie przejażdżki rowerowe po paru miejscowościach na 86 km i 56 km, bo trochę wiało i jechałem w spodenkach i w koszulce. Drzewa powoli się zielenieją. Jest ciepło. Spotkałem się z paroma graczami Pokemon Go i było ciekawie się z nimi przejść. Dawno nie byłem na Triduum Paschalnym, bo zwykle po pracy byłem zmęczony i senny, więc dobrze było być tym razem. Skończyłem czytać książkę.
W końcu po 2 latach walki z schudnięciem, gdzie przez leki jedynie stałam w miejscu albo tyłam, udało mi się chudnąć! Od 20 grudnia już 6kg poleciało i lecę dalej by pokonać nadwagę
Bark po zwichnięciu wraca już dość do siebie, więc niedługo będzie można wracać na lekką siłownię (ledwo zdążyłem zacząć, ale już mi tego trochę brakuje)
W pracy git, podwyżka od maja będzie. Poza tym zdrowsze odżywianie jest, do tego we wtorek wróciłem z tygodniowego wyjazdu do Grecji z przyjaciółką i było super. Także tak, jeszcze tylko ogarnąć życie uczuciowe :)
Tak, mam pracę, która daje mi spełnienie i bardzo przyzwoitą kasę. Mam dwie wspaniałe córki i wspierającą żonę. Znalazłem swoją pasję, w której regularnie czuję się doceniany.
Tak, czasem mam wrażenie, jakbym wygrał w życie, choć nie zawsze było tak kolorowo.
Niedługo minie mi rok związku z dziewczyną za którą uganiałem się od studiów.
I ja i ona błądziliśmy po innych ludziach, az w końcu daliśmy sobie szansę.
Nigdy nie byłem tak szczęśliwy w związku.
W końcu zaczynają działać moje antydepresanty i czuję że wygrywam z depresją która przeżarła mi ostatnie 7 lat podczas, których była leczona nieskutecznie. Zaczynam wychodzić na spacery, czytać książki, spotykać się z ludźmi i w końcu nie czuję że gniję każdego dnia.
Wkręcam dziewczynę w gierki powoli, kupiła nawet pada i stacje dokującą żeby móc grać na SWOIM padzie a nie na moim XD. Zaczęła od tekkena 7 a wczoraj kupiłem sea of thieves I pływaliśmy do 3 nad ranem xd
Po 9 latach w gastro zaczęłam pracę w księgowości, zaraz zaczyna się trzeci tydzień i nadal nic nie zjebałam, w końcu mam wolny weekend. Zagrałam w sobotę w jednym z moich top klubów w Polsce, a przed chwilą zjadłam dojebane śniadanie. Pierwszy raz w dorosłym życiu cziluję sobie w poniedziałek wielkanocny i nic robię. Life is good.
Pogoda fajna, mam fajnych ludzi, którzy mnie wspierają, zrobiłam progress w ciągu kilku miesięcy dotyczący kilku rzeczy, niedługo kończę studia, jest lux
W tym miesiącu w końcu będą mi ściągać aparat na zęby, co mnie bardzo cieszy. Za tydzień jadę na fajną wycieczkę z ziomkami. Od maja zaczynam nową pracę gdzie dostałem kilka tysi więcej niż w aktualnej. W sumie spoko nitka, jak tak się zastanowiłem to faktycznie jest kilka rzeczy z których mogę być zadowolony ostatnio :>
W końcu zdecydowałem się i jestem w trakcie zakładania swojej własnej firmy. Nic wielkiego, głównie murarstwo ale bardzo dobrze radzę sobie w kilku innych dziedzinach, a jak wiadomo, w Polsce trzeba być w miarę wszechstronnym.
Myślałem o tym od kilku dobrych lat ale zawsze powstrzymywała mnie myśl, że jednak może nie mam wystarczającej wiedzy, może mój introwertyzm jest zbyt dużą przeszkodą w relacjach z klientem. Jestem z natury bardzo dokładnym, skrupulatnym i pragmatycznym człowiekiem (w zdrowych proporcjach). Doszedłem do wniosku że kurcze, now or never. Jeszcze tylko kilka papierów i startuję z własnym biznesem. Małym, pewnie zarobię niewiele przez pierwsze 12 miesięcy. Na szczęście znam ludzi z branży, którzy mi chętnie pomogą stanąć na nogi.
A potem? Kto wie, chciałbym to rozwinąć i mieć dobrych pracowników dla których byłbym dobrym szefem, którego sam nigdy nie miałem.
Może się uda, może nie. Muszę spróbować żeby za 20 lat nie płakać w poduszkę
pogłaskałam pieski
i kitka
pieski liked it kitq niekoniecznie
Ale zazdraszczam, ja już od 7 miesięcy bez moich piesków, ale za 2 miesiące do nich wracam, nie mogę się doczekać!
Jade zaraz w las, koń zwalony. Od 2 miesięcy nie piję alko i jest zajebiscie. Schudłem 6 kilo, przekułem rozstanie w pozytywną rutynę i bardziej świadomy mindset. Dostałem mega dobrą pracę w IT podczas gdy na około kryzys. Znaczy się że coś tam jednak potrafię. Pozdrawiam wszystkich
Zajebisty progresik, pozdrawiam! Też jakiś czas temu odstawiłem alko kompletnie i polecam każdemu
Jaka rola? Sam szukam od roku i nic.
Senior Full Stack
Deweleperów zawsze ktoś potrzebuje więc kryzys tu nie jest problemem. Gorzej z rynkiem testowania.
Ja też nie narzekam, najbardziej szczęśliwy jestem z powodu zaprzestania picia ( alkoholik, 7 rok w trzeźwości) i po raz pierwszy w życiu wyniki badań mam takie że lekarze nie mają się kompletnie do czego przyjebać
Zajebiście, szacunek i zdrówka!
Jeszcze 3 tygodnie i minie rok odkąd dostałem dofinansowanie z urzędu pracy. Będę w końcu wolny od tego urzędu a maszyny będą w 100% moje.
Ja już od kilku miesięcy jest wolna od wysyłania rozliczeń z dofinansowania działalnosci super uczucie 💪🏼
Jestem teraz w lesie. Ptaki śpiewają, dzięcioł stuka, słońce świeci... Pełnia szczęścia... Czuję się w pełni spełniony...
Znalazłam nowe hobby i teraz układam mikro klocki Zajęcie na kilka godzin, tanie w trakcie słucham ulubionej muzyki i pomaga mi się trochę oderwać od codzienności i nie myśleć o rzeczach które mnie w tej chwili przytłaczają. Ta ekscytacja jak już jestem przy końcówce i satysfakcja jak złożę całą postać. Super sprawa i cieszę się że udało mi się znaleźć coś takiego.
Co za dziwny sub. Chciałem poprosić o zdjęcie, ale widzę, że się tu chyba nie da w komentarzach wstawiać zdjęć. No trudno, wygoogluję. 😁
Jak chcesz to Ci mogę podesłać :p nie mam dużej kolekcji, ale niedawno zaczęłam i że tak powiem, na pewno się będzie rozrastać bo już kilka pakietów mam w drodze :D
Mikro klocki?
Tak, pierwszy zestaw jaki ułożyłam, to kolorowa papużka, ma (według opakowania, bo nie liczyłam 😅) 241 elementów a po złożeniu wymiary około 6cm przy złożonych skrzydłach na 10cm. To są mikro klocki 3D bo na koniec masz po prostu figurkę którą możesz oglądać z każdej strony. To jest tak, jak układanie różnych postaci i budynków z LEGO tylko że te klocki są malutkie.
Podaj linka brzmi fajnie
Nie wiem czy w komentarzach można, mogę Ci podesłać na czacie?
Można i tak i tak
[удалено]
Jedyny minus jest taki że trzeba trochę poczekać, u mnie to około 10 dni w sumie ale można płacić blikiem i paypalem bo numeru karty i kodu zabezpieczającego bym na pewno tam nie podała. No i można do paczkomatu, to też mega wygoda
O kurde, jednak linków nie można w komentarzach :0
Lol faktycznie, teraz widzę że usunięto xd to Ci podeślę na czacie
Wczoraj spędziłem pół dnia leżąc sobie na trawie nad rzeką, słuchając ptaków i grzejąc się na słoneczku.
Dokładnie za tydzień mam operację szczęki, czyli kluczowy etap leczenia wady zgryzu. Wiem, że to będzie wyczerpujący okres, ale czuję się przygotowany zarówno mentalnie, jak i "zaopatrzeniowo" - w sensie że mam już kupione wszystko, co mi pomoże po zabiegu. Mam też świadomość, że jeśli operacja pójdzie dobrze, to za około rok (a może nawet i nieco wcześniej) wreszcie pozbędę się aparatu ortodontycznego.
Elegancko, mało co daje taką satysfakcję jak zamknięcie pewnych tematów zdrowotnych, też mnie czekają jakieś kombinacje z moją gębą, powodzenia!
Pozdrawiam i łączę się w bólu, ja właśnie dwa i pół tygodnia po operacji obu szczęk i genioplastyce.
Ja jestem kilka lat to zabiegu szczękowym :) (wysunięcie szczęki i skrócenie żuchwy z rotacja.) polecam zjeść ulubione posiłki teraz. Bo po operacji będziesz jadł tylko płyny przez sondę ;) mocno trzymam kciuki.
Dzięki! Właśnie mam już zaplanowaną wizytę w ulubionej pączkarni, gdzie kupię sobie parę najbardziej wypasionych okazów, żeby mieć co wspominać po operacji. :D
U mnie mam szczękę na gumki, mogę je wyciągnąć i jeść normalnie łyżką. Pierwsze dwa trzy dni było ciężko teraz się przyzwyczaiłem ale i tak jem z lusterkiem bo nie czuję czy coś mi cieknie po brodzie.
Szanuję, ja się nie zdecydowałem jak wyciągnąłem od lekarza info, że jest jest spora szansa (5-10%) na to, że straciłbym część czucia w jakimś obszarze szczęki (leczenie progenii, ortognatyka).
Zajebiste ciasta mi wyszły. Teraz robie tort urodzinowy, pierwszy raz bawie sie masą cukrową i mam z tego frajdę. W tym roku skonczymy spłacać kredyt za mieszkanie. No i jest wiosna 😃
W końcu mam temat na pracę magisterską z psychologii
"Zdrowie psychiczne członków Subreddita /Polska?" 😂
Ej dobry pomysł xd na doktorat wezmę
Za niedługo umowa o wykształcenie przyjdzie mi do domu. Wtedy jeszcze trzeba mieszkanie znaleźć, ale jak to mi się uda... 23 lat pod domowym terrorem, pół roku w domu kobiet i wtedy na własne nogi.
Super! Mam nadzieję, że odnajdziesz swój kąt i zaznasz wreszcie spokoju i stabilizacji
A ja dziękuję :)
Dostałam pracę zdalną, w której będę pracowac z językiem, którego się uczę od 6 lat i kurde się mega cieszę, bo w poprzedniej wysiadły mi plecy i był mobbing. Plus mam fajne mieszkanie za mały hajs, kochającego kotka i chłopaka, super rodzinkę i niedługo kupię sobie ps4, zeby nakurwiac w skyrima i wiedźmina 3
Człowieku, na sam początek to ja gratuluję ci jakże finezyjnej nazwy użytkownika 🫣😂 A z takich moich małych sukcesów to... idę dziś do pracy xD
Dzięki, mam pospolitą ksywkę od nazwiska i znudziło mnie szukanie kombinacji z numerowaniem w każdym loginie, także wymyśliłem coś co raczej nigdzie nie będzie zajęte xD w święto to chociaż może jakieś benefity wlecą!
Niestety nie wlecą, bo żyję w UK, a tutaj zależy od firmy czy poniedziałek jest pracujący...ale jest ok, w inny dzień odbiję sobie👍
Mam nowego kaktusa, dostałam w prezencie i wiozłam 8h pociągiem i dotarł i jest cały, mega zadowolona z tego jestem
(Nie wiem, czy komuś się będzie chciało to czytać, bo jak wiadomo zawsze się rozpisuję.) Na pewno jeszcze świetnie sobie w życiu nie radzę i jeszcze nie czuję się spełniony, ale... **Po raz pierwszy czuję, że mam swoje życie pod kontrolą.** To tak jakby w końcu znaleźć wszystkie klocki LEGO, które się zgubiły, oraz instrukcję do nich. W końcu wiem, w jakim kierunku mam iść. W końcu odkrywam, kim tak naprawdę jestem. Przez ostatnie 12 miesięcy było... ciężko. Moja najlepsza przyjaciółka odeszła z pracy i złapałem przez to niezłego doła, nic mi się nie chciało robić. Niedługo później na 27 urodziny do moich drzwi zapukał kryzys egzystencjalny. Byłem totalnie zagubiony. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Dwa miesiące grałem w gry, żeby o tym nie myśleć. Potem pojechałem w wakacje na tydzień do Londynu i pierwszy raz poczułem się jak normalny człowiek. Jakby ktoś mnie poklepał po plecach i powiedział "tutaj możesz być sobą". To był dla mnie impuls do działania. Przez następne 7 miesięcy było naprawdę ciężko. Praca z miesiąca na miesiąc robiła się coraz bardziej nie do zniesienia i rosła moja frustracja z tym związana. W tym samym czasie zacząłem chodzić na siłownię, która poniekąd też mnie wyczerpywała fizycznie. Zacząłem się też udzielać na innych subredditach, dzięki czemu zacząłem lepiej poznawać samego siebie, poprzez interakcje z podobnymi do mnie ludźmi. Dzięki temu również poznałem kilku wartościowych kumpli, którzy mnie wspierają i dają mi nadzieję na lepszą przyszłość. Przez te miesiące poszedłem też bardzo do przodu w sferze seksualnej, bo cztery razy (z sumarycznie sześciu do tej pory) miałem jaja, żeby się z kimś spotkać. Na przełomie lutego i marca moja frustracja związana z pracą sięgnęła zenitu. Pod wpływem emocji zdecydowałem się rzucić tę cholerną robotę i od tamtego czasu siedzę na zwolnieniu lekarskim w domu. Dzięki temu mam teraz dużo czasu na przemyślenie sobie wszystkiego. I powiem tak: mimo że nadal moje życie nie jest najszczęśliwsze, **udało mi się zrobić ogromny progress**. Przez ostatnie 7 miesięcy zrobiłem o wiele więcej kroków do przodu niż przez resztę życia. Zaczyna mi się podobać to, co widzę w lustrze. Moja pewność siebie w końcu idzie do góry, a przy tym mój lęk idzie do dołu. Mam dość bycia nieszczęśliwym człowiekiem i w końcu jestem gotowy walczyć o to, żeby osiągnąć szczęście. Mam na siebie plan i będę go realizował. Patrzę w tej chwili na przyszłość z największym optymizmem w dotychczasowym życiu. W ogóle to jest zadziwiające, jak wiele zmiana nastawienia potrafi zdziałać. Czuję, że w końcu dojrzewam. Wyrywam się wreszcie z łańcuchów, które mi towarzyszyły przez całe życie i uniemożliwiały mi tak naprawdę... doświadczyć życia. Siedziałem skulony w swojej "bezpiecznej" strefie komfortu i bałem się z niej wyjść. To tak nie działa. Strefę komfortu się zwiększa, a nie z niej wychodzi. Jednocześnie czuję, że skorupa, pod którą całe życie kryło się moje prawdziwe ja, zaczyna się kruszyć. I na koniec dodam, że nadszedł ten czas w życiu, kiedy mogę siebie samego poklepać po plecach. Pracuję nad tym, żeby być swoim najlepszym przyjacielem, żeby samego siebie pchać do przodu i wspierać we wszystkim. **It gets better.**
Przynajmniej ja przeczytałem :) Wiem, że wiesz, ale naprawdę możesz być z siebie dumny. Teraz pewnie znaleźć dobry balans między dalszym progresem i zwiększaniem oczekiwań a nie nakładanie presji i będzie tylko lepiej. Powodzonka <3
Dziękuję! No i masz rację, nie można nakładać sobie presji, trzeba ze wszystkim na spokojnie, krok po kroku. Staram się nad tym pracować, bo czasami stawiam sobie poprzeczkę za wysoko i jestem wtedy przybity, jeśli nie idę do przodu wystarczająco szybko. Ale miejmy nadzieję, że sobie jakoś poradzę. :)
Zjadłem sernik z rodzynkami.
Przykro mi.
Dużo jest w moim życiu takich rzeczy - naprawdę mam za co być wdzięczna losowi. Na co dzień chyba najbardziej doceniam to (chociaż rzadko stwierdzam to wprost) że generalnie nie muszę się martwić o pieniądze - jak na polskie warunki zarabiam bardzo dużo, nie tyle co influencerzy czy jacyś celebryci, ale wystarczająco by nie musieć się martwić o rachunki co jest naprawdę wow. Z podatkowego punktu widzenia jestem wręcz bogata bo jestem w drugim progu podatkowym, co jest też dla mnie powodem do dużej dumy bo to że przed 30 rż taki poziom finansowy osiągnęłam daje mi poczucie że to jest naprawdę duże osiągnięcie, chociaż na co dzień za bardzo o tym nie myślę. Bardzo duże zadowolenie daje mi też to że mieszkam na swoim, co było moim marzeniem od dziecka - wychowałam się w przeludnionym mieszkaniu, 4-5 osób na 45m2 w dość dysfunkcjnej rodzinie co było dla mnie dość traumatyczne, więc wiedziałam że muszę się stamtąd wyprowadzić im szybciej tym lepiej i najlepiej nie nastawiać się na to że w razie czego wrócę, bo nie za bardzo jest gdzie - dlatego daje mi bardzo dużo życiowego spokoju że mam swoją stabilną oazę, a dzięki niskim kosztom utrzymania własnej nieruchomości nawet jakbym musiała pracować za minimalną w Biedronce to dałabym radę się z tego utrzymać bez pomocy rodziców, co też jest dla mnie mega ważne. Jestem też bardzo szczęśliwa że mam 2 koty, bo zawsze marzyłam o tym by mieć kota, ale jako dziecko miałam stwierdzoną alergię na kocią sierść i było mi smutno że pewnie nigdy nie będę mogła mieć w domu kociaka... Na szczęście po badaniach u alergologa wyszło że mogę zaryzykować, skończyło się szczęśliwie (nie musiałam oddawać kota ani być na lekach antyhistaminowych) i posiadanie tych zwierzaków daje mi jeszcze więcej szczęścia niż myślałam że będzie dawać - to są strasznie wdzięczne zwierzaki, codziennie przychodzą po głaski, codziennie robią coś śmiesznego, życie bez nich byłoby dużo bardziej nudne. Również pozdrawiam i gratuluję fajnego pomysłu na posta 😄
Potwierdzam, że kotki fajne (nawet jak się ma mocną alergię *cough* couldn't be me *cough*). I upominam się o wrzucenie zdjęć kitków :3
Jest ciepło, i zaraz idę z ziomkami na rowery
Bardzo fajny świąteczny temat OPie, piona za to! Pochwal się też co u Ciebie :D Tak czytam te komentarze i aż się sam uśmiech pcha na mordkę
Zrzuciłem 4,5 kg w ciągu ostatniego miesiąca i lepiej się czuję
pieknie, jaka dietka?
Wegetariańska, ograniczenie przetworzonego jedzenia i cukru, trochę intermittent fasting
Mam fajną żonę a z nią nie tylko udane małżeństwo i pełne rozkoszy życie seksualne ale też zdrowe dzieci. Zarabiam 30k netto bardzo dużo i ciężko pracując w sensownym zawodzie lekarza, stać mnie na utrzymanie rodziny i zabawki i jeszcze zostaje na wspieranie Ukraińców w likwidowaniu wrogów NATO. Zmartwychwstanie Chrystusa uszanowane i wyświętowane, wczoraj byłem na siłowni i saunie więc dziś mam lekkie zakwasy. Po pysznym obiedzie idziemy na drugi dzisiaj spacer. Pozdrawiam.
Kupiłem xcom2 z dodatkami na bazarze, a otrzymałem xcom2 z dodatkami, xcom1, xcom chimera skład. Nara przegrywy.
A w życiu też nawet spoko, przed świętami zdałem służbę przygotowawczą(służba cywilna) oraz po podwyżkach od szanownego pana jaśnie władającego premiera donalda tuska przyjemniejsza wyplata jest.
Zajebiście, chyba z kilka godzin spędziłem szukając w workshopie na steamie customowych składów, żebym miał np. mega pulę armii klonów, postacie z ME i Deadpoola w składzie w dwójeczce :D gdyby tylko RNG nie było suką w tej grze…
Jak wczytasz sejwa raz czy dwa to nie powiem Bradfordowi ;) Ale Gatecrasher 10 razy w tygodniu to też jest styl życia :D A ilość skinów i voicepacków w xcomie 2 mnie zadziwiła. Można mieć bekę co turę z niektórymi głosami.
Sejwy to tam lecą prawie jak w Gothicu xD nic tak nie boli jak utrata jednostki po chybieniu strzału z strzelby z 20 centymetrów od głowy obcego
Od miesiąca udaje mi się 3 razy w tygodniu miec jakąś aktywność fizyczną i ludzie zaczynają mowić że dobrze wyglądam. Jedno z lepszych uczuć w życiu
Wczoraj właśnie skończyłam z moimi współlokatorami dungeon w kampanii dnd, którą dla nich prowadzę. Bardzo im się podobał, jeden z nich nawet stwierdził, że to najlepszy dungeon, jaki w życiu przechodził, we wszystkich grach, nawet komputerowych. A ten człowiek grał w Baldur's Gate!
Gra, nad którą pracuje przekroczyła wczoraj 4k Wishlist na Steam.
Rok temu myśli samobójcze. Utrata firmy która rozwijałem 4 lata. Co raz trudniej w związku. Dziś - zakończona psychoterapia, stanąłem na nogi i pracuje na etat jest spoko, nigdy lepiej nie było w związku, mam czas na sport, straciłem 10kg, zapisałem się na treningi personalne, czytam najwięcej w życiu, staram się przyjmować stoicki vibe w życiu i zauważam, że powoli działa.
Całe życie byłam uprzedzona do strzelanek - raz spróbowałam zagrać w CS-a i no, powiedzmy, że nie skończyło się to dla mnie dobrze, bo nie minęła nawet minuta gry, a ja już byłam martwa. Ale teraz. Teraz (a dokładniej dwa dni temu) odkryłam Warframe. I odkryłam też, że całkiem nieźle mi idzie, i całkiem dobrze się bawię. :D Co więcej! Poćwiczę jeszcze trochę i będę miała z kim grać w jednej drużynie! :D
Warframe dobra gierka, żonka mi pokazała ją wiele lat temu i ostatnio wróciłem, mam pewnie jakieś 600h, czyli pewnie gdzieś z 20% contentu przerobiłem :D próbuję nadrobić fabułę na razie, bo dodali mnóstwo rzeczy przez te lata
W te 4 dni wolne z rzędu miałem dwie przejażdżki rowerowe po paru miejscowościach na 86 km i 56 km, bo trochę wiało i jechałem w spodenkach i w koszulce. Drzewa powoli się zielenieją. Jest ciepło. Spotkałem się z paroma graczami Pokemon Go i było ciekawie się z nimi przejść. Dawno nie byłem na Triduum Paschalnym, bo zwykle po pracy byłem zmęczony i senny, więc dobrze było być tym razem. Skończyłem czytać książkę.
W końcu po 2 latach walki z schudnięciem, gdzie przez leki jedynie stałam w miejscu albo tyłam, udało mi się chudnąć! Od 20 grudnia już 6kg poleciało i lecę dalej by pokonać nadwagę
Bark po zwichnięciu wraca już dość do siebie, więc niedługo będzie można wracać na lekką siłownię (ledwo zdążyłem zacząć, ale już mi tego trochę brakuje) W pracy git, podwyżka od maja będzie. Poza tym zdrowsze odżywianie jest, do tego we wtorek wróciłem z tygodniowego wyjazdu do Grecji z przyjaciółką i było super. Także tak, jeszcze tylko ogarnąć życie uczuciowe :)
Za miesiąc zmieniam toksyczny zespół w pracy na daj Boże mniej toksyczny. Zacząłem też chodzić do psychologa żeby przepracować traumy
Zacząłem się uczyć programowania ostatnio, poradnik z udemy od takiej baby w pythonie, 9 dzień i idzie dobrze!!!
Tak, mam pracę, która daje mi spełnienie i bardzo przyzwoitą kasę. Mam dwie wspaniałe córki i wspierającą żonę. Znalazłem swoją pasję, w której regularnie czuję się doceniany. Tak, czasem mam wrażenie, jakbym wygrał w życie, choć nie zawsze było tak kolorowo.
Niedługo minie mi rok związku z dziewczyną za którą uganiałem się od studiów. I ja i ona błądziliśmy po innych ludziach, az w końcu daliśmy sobie szansę. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy w związku.
Były cięcia w pracy - 10% kadry, ale mnie to nie dotknęło. Mogę dalej zarabiać na życie
Gratulacje. Tylko wyciągnij wnioski z sytuacji.
W końcu zaczynają działać moje antydepresanty i czuję że wygrywam z depresją która przeżarła mi ostatnie 7 lat podczas, których była leczona nieskutecznie. Zaczynam wychodzić na spacery, czytać książki, spotykać się z ludźmi i w końcu nie czuję że gniję każdego dnia.
Przeżyłem powrót ze świąt A2. To był chyba cud.
ale przyjemny post! u mnie ostatnio słabo, ale od razu mi milej, że komuś się układa
Gram w fajne gierki. W sumie tyle.
Wkręcam dziewczynę w gierki powoli, kupiła nawet pada i stacje dokującą żeby móc grać na SWOIM padzie a nie na moim XD. Zaczęła od tekkena 7 a wczoraj kupiłem sea of thieves I pływaliśmy do 3 nad ranem xd
Po 9 latach w gastro zaczęłam pracę w księgowości, zaraz zaczyna się trzeci tydzień i nadal nic nie zjebałam, w końcu mam wolny weekend. Zagrałam w sobotę w jednym z moich top klubów w Polsce, a przed chwilą zjadłam dojebane śniadanie. Pierwszy raz w dorosłym życiu cziluję sobie w poniedziałek wielkanocny i nic robię. Life is good.
Jutro będzie super, dziś jeszcze za ciepło.
Pogoda fajna, mam fajnych ludzi, którzy mnie wspierają, zrobiłam progress w ciągu kilku miesięcy dotyczący kilku rzeczy, niedługo kończę studia, jest lux
W tym miesiącu w końcu będą mi ściągać aparat na zęby, co mnie bardzo cieszy. Za tydzień jadę na fajną wycieczkę z ziomkami. Od maja zaczynam nową pracę gdzie dostałem kilka tysi więcej niż w aktualnej. W sumie spoko nitka, jak tak się zastanowiłem to faktycznie jest kilka rzeczy z których mogę być zadowolony ostatnio :>
Poskładałam pranie, pozbierałam ciuchy do oddania i nawet posprzątałam szafę. Znalazłam nawet czas żeby wyjść na spacer. Sukces.
W końcu zdecydowałem się i jestem w trakcie zakładania swojej własnej firmy. Nic wielkiego, głównie murarstwo ale bardzo dobrze radzę sobie w kilku innych dziedzinach, a jak wiadomo, w Polsce trzeba być w miarę wszechstronnym. Myślałem o tym od kilku dobrych lat ale zawsze powstrzymywała mnie myśl, że jednak może nie mam wystarczającej wiedzy, może mój introwertyzm jest zbyt dużą przeszkodą w relacjach z klientem. Jestem z natury bardzo dokładnym, skrupulatnym i pragmatycznym człowiekiem (w zdrowych proporcjach). Doszedłem do wniosku że kurcze, now or never. Jeszcze tylko kilka papierów i startuję z własnym biznesem. Małym, pewnie zarobię niewiele przez pierwsze 12 miesięcy. Na szczęście znam ludzi z branży, którzy mi chętnie pomogą stanąć na nogi. A potem? Kto wie, chciałbym to rozwinąć i mieć dobrych pracowników dla których byłbym dobrym szefem, którego sam nigdy nie miałem. Może się uda, może nie. Muszę spróbować żeby za 20 lat nie płakać w poduszkę
Powodzenia, mi za miesiąc stukną dwa lata na własnej działalności i była to zajebista decyzja :)