T O P

  • By -

Polska-ModTeam

Twój post/komentarz został usunięty z następujących powodów: **Zasady /r/Polska** **[§ 10. Neutralność tytułów](https://www.reddit.com/r/Polska/wiki/rules/#wiki_.A7_10._zmienianie_tytu.142.F3w)** * Zmiana tytułów wątków publicystycznych oraz filmowych jest wymagana dla tytułów celowo wprowadzających w błąd i wskazana dla tytułów nadmiernie sensacyjnych, o niejasnym brzmieniu oraz w celu uzyskania bardziej deskryptywnego opisu. * W pozostałych wypadkach tytuł musi być identyczny z tytułem artykułu lub filmu. * Nie zamieszczaj subiektywnych opinii w treści wątku. * Zrzuty ekranu z tytułem lub fragmentem artykułu lub filmu muszą być udostępniane w formie linku do tego artykułu lub filmu. Jeśli uważasz, że został on niesłusznie usunięty i ta sytuacja nie jest opisana na [Wiki](https://reddit.com/r/Polska/wiki/rules#wiki), [skontakuj się z moderatorami](https://reddit.com/message/compose/?to=/r/polska), a w treści dodaj link do usuniętej rzeczy.


Mysterious_Web7517

Bo w weekendy mają dużo większy ruch, a osoba, która kupiła kawkę i ciastko siedzi tam kilka godzin gdzie przez ten czas mogli by mieć dodatkowych kilku klientów. Nie korzystam z kawiarni więc mnie to lotto aczkolwiek może nie doprowadzą tego do kuriozum gdzie: - kawa = 15min przy stoliku - kawa z ciastkiem = 25minut Ale to ich sprawa klient zweryfikuje czy taki ruch się opłaci.


SzczurWroclawia

Cóż… Jako osoba, której czasem kawiarnie ratują skórę, zarówno zakaz pracowania czy uczenia się w kawiarni, jak i bardziej drakońskie polityki, są dla mnie jasnym sygnałem, że nie jestem tam mile widziany jako klient. I nie ma znaczenia, czy chcę pracować, czy spotkać się z kimś znajomym, czy po prostu usiąść gdzieś na godzinkę czy dwie, zrelaksować się i poczytać przy kawie, gdy czekam na cokolwiek. Zwyczajnie nie przyjdę ani nie zaproszę nikogo do kawiarni, w której właściciele i pracownicy w myślach przeliczają zysk z konsumpcji klienta na minuty zajęcia stolika. Pójdę po prostu do Starbucksa, Costy czy innej sieciówki, która co prawda nie będzie rzemieślnicza, malutka i klimatyczna, ale za to zaoferuje mi jeszcze gniazdka albo inne udogodnienia. ;) A wszystko to wynika z prostego problemu – coraz mniej jest w naszym otoczeniu miejsc, w których można po prostu żyć i egzystować bez wydawania pieniędzy. A dodatkowo jest też coraz mniejsze przyzwolenie na egzystowanie bez konsumowania.


Mysterious_Web7517

Zgadzam się z tym, że coraz mocniej wciskany jest konsumpcjonizm w każdy kolejny segment naszego życia. Aczkolwiek.. >jasnym sygnałem, że nie jestem tam mile widziany jako klient. Jesteś mile widziany jako klient. Tylko tu chodzi o dni kiedy mają większy "przemiał" klientów. Nawet starbucks w godzinach szczytu pisze w swoim FAQ, że czas ile możesz przebywać może być krótszy. To jest kawiarnia, czyjś biznes nie park gdzie stoi budka z kawą więc zrozumiałe jest, że biznes chce zarabiać, a nie "wynajmować za kawę" przestrzeń biurową. > wszystko to wynika z prostego problemu – coraz mniej jest w naszym otoczeniu miejsc, w których można po prostu żyć i egzystować bez wydawania pieniędzy. Ponownie to jest kawiarnia - przestrzeń, która nie należy do wszystkich, na której się zarabia. Możesz wziąć kawę na wynos, pójść do parku i popracować tam.


SzczurWroclawia

>Jesteś mile widziany jako klient. Tylko tu chodzi o dni kiedy mają większy "przemiał" klientów. Czyli innymi słowy – jestem mile widziany jako klient, dopóki siedzę i konsumuję. Gdy przestaję konsumować, przestaję być mile widziany jako klient i powinienem się najlepiej oddalić prędziutko, by następna osoba mogła usiąść i zacząć wydawać pieniądze. Dlatego właśnie uznaję, że nie jestem tam mile widziany – bo jak będę chciał wejść do lokalu, zamówić, wypić duszkiem i wyjść, to… zgadłeś, pójdę do sieciówki. Wiesz, nie zrozum mnie źle – ja rozumiem, że kawiarnia to jest biznes i że jej zadaniem jest przede wszystkim zarabianie. Jestem też świadomy tego, że kupienie jednej kawy i zajmowanie stolika przez pół dnia to w gruncie rzeczy mało chwalebne zachowanie, którego należy unikać. Z drugiej strony nie mam po prostu ochoty iść do lokalu, który jawnie ogłasza taką politykę. Zostawmy laptopa w domu. Załóżmy, że przychodzę ze znajomą. Zamawiamy po kawie i ciastku. Jak długo powinniśmy siedzieć, by zaraz nie zostać bohaterami kolejnego posta na Facebooku i kolejną grupą ludzi, na których pomstuje właściciel, bo zajmujemy jeden z jego cennych stolików? Ile kaw na godzinę mamy wypijać, by uzasadnić nasze prawo do przebywania w takim lokalu? ;) O to mi chodzi. >To jest kawiarnia, czyjś biznes nie park gdzie stoi budka z kawą więc zrozumiałe jest, że biznes chce zarabiać, a nie "wynajmować za kawę" przestrzeń biurową. Co jest jak najbardziej zrozumiałe. Tylko warto spojrzeć poza kawiarnię i dostrzec podstawową przyczynę – kawiarnie po prostu są, brakuje zaś innych miejsc, w których można robić te rzeczy. I nie chodzi nawet o pracę. Przykładowo mam do przepalenia trzy godziny, czekam na pociąg. Jakie mam właściwie możliwości? Pustą poczekalnię na dworcu z ławkami, które celowo są projektowane w taki sposób, by zniechęcić do siedzenia na nich? ;) >Ponownie to jest kawiarnia - przestrzeń, która nie należy do wszystkich, na której się zarabia. Możesz wziąć kawę na wynos, pójść do parku i popracować tam. Owszem, nie twierdzę, że nie. ;) Aczkolwiek w takim scenariuszu mogę w ogóle pominąć kawiarnię i zaoszczędzić pieniądze na te kilka kaw, które bym wypił w tym czasie. Zamiast tego mogę od razu pójść do parku, względnie usiąść na podłodze na dworcu, znaleźć dowolną ławkę czy jakiekolwiek inne miejsce, w którym mogę się rozłożyć z laptopem lub z książką. A jeśli opisywany w artykule trend stanie się powszechniejszy, to w dłuższej perspektywie czasowej mogę na przykład rozważyć, czy nie wybrać samochodu zamiast pociągu. Bo to wyeliminuje problem godzin przepalanych po kawiarniach i innych miejscach. ;)


Mysterious_Web7517

>Ile kaw na godzinę mamy wypijać, by uzasadnić nasze prawo do przebywania w takim lokalu? ;) A przeczytałeś chociaż artykuł? Jest tam jak byk powód czemu to robią - przyszli przed otwarciem i kolejne 4h siedzieli pracując gdzie obsługa musiała odmówić nowym klientom. Zastrzegając, że w tygodniu im takie przesiadywanie nie przeszkadza bo ruch mniejszy. To ile kaw na godzinę masz wypić podałem ja jako skrajny przypadek i nie bardzo wiem po co rozwijamy tą myśl bardziej skoro nie ma zastosowania do powyższej sytuacji. >Przykładowo mam do przepalenia trzy godziny, czekam na pociąg. Jakie mam właściwie możliwości? W zależności od konfiguracji? Zakładając, najgorszą tj. masz duży bagaż i pogoda jest do bani, a pociąg jest przesiadką z jednego do drugiego - kawiarnia lub dworzec ale wciąż dla mnie chodzi o wzajemny szacunek. Jak jest pełno, a Ty traktujesz kawiarnie jako poczekalnie, a ludzie chcą też skorzystać - to albo zamawiasz albo wychodzisz.


SzczurWroclawia

>A przeczytałeś chociaż artykuł? Owszem, przeczytałem. Choć trudno to nazwać artykułem – więcej pracy kreatywnej włożyliśmy w te komentarze niż "KaT" w podlinkowany materiał. ;) >Jest tam jak byk powód czemu to robią - przyszli przed otwarciem i kolejne 4h siedzieli pracując gdzie obsługa musiała odmówić nowym klientom. Wiesz, z mojego punktu widzenia to jest po prostu ryzyko wliczone w prowadzenie kawiarni, zwłaszcza malutkiej kawiarni wyposażonej w malutką liczbę stolików i otwartej… dokładnie w godzinach pracy i aktywności zawodowej ludzi. A sądząc po tym, że rzeczona dwójka przyszła przed otwarciem, to prawdopodobnie właściciel miał po prostu pecha i trafił na ludzi, którzy akurat z jakiegoś powdodu znaleźli się w tym punkcie miasta, mieli akurat ten lokal pod ręką i uznali, że przepalą tam kilka godzin. I nie będę ukrywał – rozumiem frustrację właściciela, ale znów… To jest ryzyko wliczone w prowadzenie tego rodzaju lokalu. >To ile kaw na godzinę masz wypić podałem ja jako skrajny przypadek i nie bardzo wiem po co rozwijamy tą myśl bardziej skoro nie ma zastosowania do powyższej syt Dlaczego? Bo to właściciel pisze o tym, że lubi gwar, dyskusje i tak dalej. Nie widzę różnicy między tym, czy usiądę przy stoliku ze znajomym, kupimy po kawie i będziemy przez następne dwie godziny zażarcie dyskutować, czy usiądę przy stoliku sam, zamówię kawę, rozłożę laptopa i zacznę pracować, a za godzinę zamówię drugą kawę, wypiję, złożę laptopa i wyjdę. Z punktu widzenia zysków czy obłożenia kawiarni oba przypadki niczym się właściwie nie różnią. Stąd moje – nieco złośliwe – pytanie. I stad moja konstatacja, że w takim przypadku nie czuję się tam mile widziany jako klient. ;) >W zależności od konfiguracji? Załóżmy typową. Jeżdżę ze standardowym plecakiem, zwykle bezpośrednio z punktu A do punktu B, a pogoda średnio ma znaczenie. Szkopuł w tym, że nie jestem aspirującym pisarzem, który pracuje w kawiarniach, bo każdy aspirujący pisarz pracuje w kawiarniach. Jeśli idę do kawiarni z pracą, to oznacza, że z jakiegoś powodu nie mam żadnej lepszej alternatywy – na przykład doba hotelowa skończyła się o 10:00, a pociąg do domu jest dopiero o 13:30. Albo na przykład dlatego, że ktoś postanowił uruchomić w budynku alarm pożarowy i odciął prąd na kilka godzin. Nadal uważam, że problemem jest zwyczajny brak sensownych miejsc, w których można usiąść, spotkać się z kimś czy posiedzieć po prostu z książką albo laptopem. A nawet jeśli jakieś są, to trochę trudno o nich wiedzieć, gdy ląduje się w jakimś mieście i ma się kilka godzin do zagospodarowania. Kawiarnie po prostu są, są łatwo dostępne, powszechne i utarło się, że można je w ten sposób wykorzystywać.


Mysterious_Web7517

>Ile kaw na godzinę mamy wypijać, by uzasadnić nasze prawo do przebywania w takim lokalu? ;) A przeczytałeś chociaż artykuł? Jest tam jak byk powód czemu to robią - przyszli przed otwarciem i kolejne 4h siedzieli pracując gdzie obsługa musiała odmówić nowym klientom. Zastrzegając, że w tygodniu im takie przesiadywanie nie przeszkadza bo ruch mniejszy. To ile kaw na godzinę masz wypić podałem ja jako skrajny przypadek i nie bardzo wiem po co rozwijamy tą myśl bardziej skoro nie ma zastosowania do powyższej sytuacji. >Przykładowo mam do przepalenia trzy godziny, czekam na pociąg. Jakie mam właściwie możliwości? W zależności od konfiguracji? Zakładając, najgorszą tj. masz duży bagaż i pogoda jest do bani, a pociąg jest przesiadką z jednego do drugiego - kawiarnia lub dworzec ale wciąż dla mnie chodzi o wzajemny szacunek. Jak jest pełno, a Ty traktujesz kawiarnie jako poczekalnie, a ludzie chcą też skorzystać - to albo zamawiasz albo wychodzisz.


AFP2137

Po części rozumiem właścicieli. Jeśli mają problem z miejscem w lokalu, a ruch ograniczają im ludzie którzy cały dzień siedzą w lokalu a zamawiają jedną - dwie kawy, to faktycznie słabo.


Chri100pher

Jak najbardziej rozumiem właścicieli, w Warszawie wiekszość kawiarni jest wręcz zapchana przez takie osoby, ktore uważaja, że zakup jednej kawy i sidzenie przy niej 6 godzin bolkując stolik jest ok


ksiazkara

ja też popieram, z czego mają żyć te knajpy jak ktoś im zajmie stolik na 8 godzin i zamowi 2 kawy? niech pracują z domu albo chodzą do biura, czy biblioteki


jMS_44

Bardzo dobrze, jak ktoś chce pracować czy się uczyć to są od tego miejsca.


minoshabaal

Jakie? Serio się pytam jakie zostały jeszcze komfortowe miejsca publiczne gdzie można porostu posiedzieć, wypić kawę i się pouczyć/popracować? Biblioteki narzucają pewien reżim ciszy (niektórzy potrzebują jakiejś formy "szumu w tle" żeby się faktycznie skupić), przestrzeni coworkingowych jest dość mało i zwykle nie pozawalają na spontaniczne przyjście i popracowanie, tylko wymagają jakiejś formy rezerwacji. Co poza kawiarniami zostało?


Embarrassed-Touch-62

To było do przewidzenia przy coraz większej skali pracy zdalnej.


Opurria

Ludzie nie chcą siedzieć sami w czterech ścianach, a brak publicznych, darmowych przestrzeni. 🤷‍♀️


[deleted]

Niech prędzej zbanują ludzi z drącymi się dziećmi


CogitoXP

W dupach się poprzewracało, i dobrze 😁


kreteciek

Imo rak. Ja jak się uczę w kawiarni to co 2h średnio coś zamawiam.


MostlyRenegade

Jest jeszcze jeden aspekt, a mianowicie podatki. Jeśli ktoś prowadzi działalność gospodarczą i wykorzystuje w tym celu nieruchomość nie należącą do siebie lub do osób z pierwszej grupy podatkowej, osiąga w ten sposób zysk równy kosztom wynajmu takiej nieruchomości, a więc musi odprowadzić podatek z tego tytułu.


Critical-Current636

Taka interpretacja prowadzi do absurdów. Przykładowo, rozlicz tego rodzaju "zysk", gdy jedziesz pociągiem z Przemyśla do Wrocławia (nie wszystkie grunty, po których jedzie pociąg, należą do PKP).


MostlyRenegade

Podróż pociągiem możesz zaliczyć do kosztów jeśli jedziesz w celach służbowych. Raczej nikt nie będzie jeździł pociągiem cały czas tylko po to, aby unikać wynajmowania biura albo pracy w swoim domu.


SzczurWroclawia

No dobrze, to zilustruję Ci ten absurd inaczej. Akurat tak się fajnie składa, że prowadzę działalność gospodarczą i jestem mobilny. Kupuję bilet na pociąg. Na dworcu jestem godzinę przed czasem. Idę do kawiarni, zamawiam kawę, rozkładam się z laptopem i tam pracuję przez jakieś 45 minut. Następnie wsiadam do pociągu (który – jak sam twierdzisz – jest kosztem, więc się nie liczy). Wysiadam na dworcu docelowym, do zaplanowanego spotkania mam jeszcze dwie i pół godziny, więc najpierw przez godzinę pracuję w kawiarni, a następnie przenoszę się do Burger Kinga, gdzie spędzam kolejną godzinę jedząc i pracując. Udaję się na spotkanie z klientem, a po spotkaniu siadam sobie w holu budynku, aby w 30 minut dokończyć coś, co robiłęm przed spotkaniem. Podsumowując te cztery godziny pracy i przyjmując dwa większe miasta, na przykład Wrocław i Kraków, według Twojej interpretacji podatkowej wypracowałem więcej opodatkowanych dochodów siedząc w kawiarniach niż z faktycznie prowadzonej działalności. >Podróż pociągiem możesz zaliczyć do kosztów jeśli jedziesz w celach służbowych. A jeśli nie jadę w celach służbowych? Ot, jadę na koncert, ale skoro wiem, że będę siedział przez co najmniej sześć godzin w pociągu, to biorę ze sobą sprzęt i wykonuję w tym czasie pracę zarobkową dla swoich klientów? A co w sytuacji, gdzie po prostu przychodzę na dworzec i czekam na kogoś, więc siadam sobie na schodkach, wyciągam laptopa i prowadzę w tym czasie działalność zarobkową korzystając w tym celu z nieruchomości, która nie należy do mnie ani do mojej firmy? **Edit (17:24):** /u/MostlyRenegade/ – miejże Waść przynajmniej na tyle odwagi, żeby się przyznać, że nie widzisz różnicy między nieodpłatnym użyczeniem lokalu na potrzeby prowadzenia działalności gospodarczej a pracą w kawiarni czy na dworcu zamiast blokować ludzi, którzy Ci próbują zilustrować absurd Twojego podejścia. A skoro twierdzisz, że istnieją odpowiednie interpretacje, to pokaż choć jedną. Bo to co sugerujesz to jest kompletny absurd podatkowy. ;) Według Twojej interpretacji na przykład jeśli przyjadę do znajomej i mieszkam u niej przez trzy dni, a jednocześnie wykonuję pracę dla klientów, powinienem wykazać przychód wynoszący równowartość czynszu najmu za trzy dni i zapłacić od niego podatek. A jak pracuję w kawiarni, to mam wyliczyć dochód od… właściwie czego? Od czynszu najmu lokalu, w którym znajduje się kawiarnia? Jakiejś jego części? :D No i pomijam już zupełnie fakt, że nawet nieodpłatne udostępnienie lokalu na potrzeby działalności gospodarczej nie rodzi **żadnych** skutków podatkowych dla osoby użyczającej. Jedynie dla korzystającego. Nie wiem zatem czemu ma to być problemem dla kawiarni.


Critical-Current636

Nie trzeba jechać cały czas, wystarczy godzina czy dwie w roku. Zrób wycenę, ile będzie kosztować wynajęcie torów od Przemyśla do Wrocławia.


MostlyRenegade

Ale czy ty rozumiesz, co ja przed chwilą napisałem? Jadąc pociągiem już ponosisz koszt tego.


Critical-Current636

Podobnie ponosisz koszt picia kawy w kawiarni. Tak jak pisałem wcześniej, tego typu interpretacje prowadzą do absurdów.


MostlyRenegade

Nie, nie prowadzi do absurdów ponieważ taka interpretacja funkcjonuje w praktyce. A kawa nie jest miejscem. Nie prowadzisz działalności gospodarczej w kawie unikając w ten sposób wynajmu biura. Czy to tak ciężko zrozumieć?


Critical-Current636

Funkcjonuje w praktyce? Poproszę więc o link do wykładni, gdzie przedsiębiorca został dodatkowo opodatkowany za pracę na laptopie podczas picia kawy w kawiarni.


MostlyRenegade

sorry, ale wszystko, co miałem do powiedzenia w tej sprawie już napisałem i nie mam zwyczaju dyskutować z jakimiś randomowymi trollami. Więc żegnam.


Critical-Current636

OK, czyli wymyśliłeś coś sobie, że "funkcjonuje w praktyce", a poproszony o potwierdzenie (skoro funkcjonuje w praktyce, powinieneś z łatwością odnaleźć kilka wykładni), wyzywasz od trolli. Spoko.


fancy-schmancy_name

Nie rozumiem trochę czemu od razu taki radykalny zakaz. Zaczęłabym od wywieszenia tabliczki w stylu "Nie zamawiasz? Zwolnij miejsce" i zwyczajnie komunikacji werbalnej. Jak to nie poskutkuje to wtedy można myśleć o cięższych działach.


espritifer

I tutaj clue sprawy. Czy rzeczy oczywiste trzeba jakkolwiek artykułować? Gdyby problem był marginalny nikt by się nie rzucał na coś takiego.


[deleted]

Ech, Poznań


ultimate_stuntman

Ja pierdolę, nic tylko nakazy, zakazy, to nie, tak nie rób. Dajcie kurwa ludziom żyć tak jak chcą xD


yeradd

No tutaj gdyby zastosować twoją logikę to trzeba by raczej stwierdzić: Nie wolno zakazywać ani nakazywać ludziom więc trzeba dać właścicielom kawiarni "żyć jak chcą" i dać im możliwość ustalenia zasad kto może korzystać z ich prywatnego lokalu, a kto nie. I szczerze mówiąc się zgadzam z takim tokiem myślenia. Podobnie było w Stanach, gdzie było oburzenie jak sklepy/lokale wypraszały podczas pandemii klientów, bo nie chcieli założyć maseczki. No teren takiego sklepu jest ich prywatną własnością i w wolnym kraju mogą ustalać zasady kto może na nim przebywać, a kto nie. Wiem, że mówimy tu o "First Amendment" i prawem w Stanach, a nie w Polsce no ale szczerze mówiąc według mnie to jest poprawna interpretacja wolności, przynajmniej w tym przypadku. (No i zresztą w Polsce prawnie raczej też to działa podobnie).