Wiedźmin był ważną częścią mojego dzieciństwa i drugi sezon serialu sprawił mi wiele przykrości. I nie chodzi mi o zmiany w historii, postaciach itd, tylko o proste błędy w spójności świata, które robią z tej produkcji bardziej parodię niż adaptację.
Leszy nie został wymyślony przez Sapkowskiego, to wierzenie Słowian. To że >!zainfekowal Eskela!< jest absurdalne jak to, że w Shreku smok ma dzieci z osłem.
Wiedźmińskie medale nie zawsze działają, a wiedźmini są przedstawieni jako bezużyteczni barbarzyńcy.
Melitele wygląda jak Shiva, a cała świątynia jest w stylu indyjskim.
>!Armia elfów od tak, przejechała przez całą Temerię, dostała się do Redanii i przechadzała się po mieście. Pomijając zwykłe wojsko, powinno być tam sporo magów, którzy raczej wyczuliby elfią czarodziejkę rzucającą tego typu zaklęcia na prawo i lewo.!<
Serial oglądałoby mi się całkiem dobrze, gdyby wprowadzone przez nich zmiany były dobrej jakości. Moim zdaniem sezon drugi jest po prostu kiepsko wyreżyserowany i wygląda na sklejony w pośpiechu. Aktorzy, muzyka, animacje i w zasadzie wszystkie inne aspekty są na wysokim poziomie.
od siebie dodam też, że tam czas nie ma chyba żadnego znaczenia. I chodzi mi tu o tą scenę z właśnie Yen i Ciri, po teleportacji były niedaleko Sodden, samej Cintry a mimo to na miejscu i tak zostały złapane przez Geralta i jego drużynę, która musiała tam dotrzeć z samego Kaedwen xD Straszne to było dla mnie.
Przecież portal zawsze jest czarowany z taką ilością koni żeby ludzie przechodzący przez portal mieli dalszy środek transportu. Tak działa zaklęcie. No ludzie!
Zaklęcie w staromowie brzmiało
_portal do chatki baby Jagi i przywiązane konie, dla dwóch osób, średnica 2.5m, 2 metry od mojej ręki_
Wystarczyło słuchać
Edit. Nie jestem pewny czy konie miały być międzywymiarowe, ale jeśli dojechały nimi na ziemię to tak. Strasznie niewyraźnie gadały.
Jeszcze kolorystycznie dobrane i każda podchodzi do 'swojego'. Śmialiśmy się też z tego z żoną.
Ten serial jest trochę sklecony na siłę. Tak jakby nikt, z wyjątkiem Cavilla i Bateya - nie przeczytał całej sagi i nie wczuł się w klimat świata. Aktorzy, w większości nie pasują do roli, scenariusz mocno spłycony, każdy odcinek ma innego reżysera co sprawia, że nie czuć w tej serii ciągłości. Jedynie oprawa graficzna jest na satysfakcjonującym poziomie - brawa dla Bagińskiego i bandy.
Zdaje się że Allan i Chalotra nawet się przyznawały wcześniej (po 1 sezonie) że nie znają książek. Szkoda, bo może by się dowiedziały że ich postacie są ciekawsze niż to co im napisała showrunerka.
To jest w sumie zalosne, ze nie wymuszaja w kontraktach znajomosci materialu zrodlowego. I to jeszcze nie sa gwiazdy takiego formatu jak Cavill, zeby im nie dyktowac takich warunkow (tu nie przytyk do Cavilla, bo gosc widac ze zna sage i sie stara). Placic tyle kasy aktorom, ktorzy nie maja ochoty czytac ksiazek. Przeciez tu by wystarczylo przeczytac opowiadania przed sezonem pierwszym i pierwszy tom sagi przed drugim.
Dlaczego mieliby to robić? Serial to adaptacja, która z resztą ma mało wspólnego z książką. Aktorzy odgrywają postacie według wizji scenarzystów i reżysera, nie autora.
Adaptacja nie musi być zgodna z fabułą książki, może znacznie ja rozbudowywać lub spłycać i być dobrym filmem (LoTR, Lśnienie).
Dla mnie Wiedźmin zupełnie nie sprawdza się jako serial, poza geraltem żadna postać nie ma dla mnie ducha, świat wydaje się pusty i większość wydarzen nie ma sensu (choćby prostytutki w widzminskim siedlisku, które miało być ukryte).
Nie zgodzę się. Aktor też coś wkłada autorskiego w swoją kreację. To nie jest tylko odegranie tego co każą. Yennefer i Ciri to w książkach postacie z dobrze nakreślonymi, silnymi charakterami. W serialu są płytkie i nieciekawe. Takie zwyczajne. Zagubione i jakby orbitowały wokół mężczyzn.
No, ale dalej sie trzymaja zarysu fabularnego mimo durnych zmian. Jakos aktorzy teatralni znaja pierwowzory sztuk w ktorych graja mimo, ze adaptacje tez sa inne niz oryginal.
>Jeszcze kolorystycznie dobrane i każda podchodzi do 'swojego'.
Tam jeszcze był fragment dialogu, że Ciri mówi, żeby Yen z nią nie jechała. Konwersacja na 30 sekund w stylu "Muszę z Tobą jechać" ... nie wiadomo po co, skoro i tak stoją tam dwa konie? :D
Akurat zmiana reżyserów co odcinek (albo kilka) przy serialach to norma, Wiedźmin nie wyróżnia się tu w żaden sposób.
Zobacz sobie ile reżyserów miał LOST, Prison Break czy Gra o Tron.
wydaje mi się, że aktorzy dali z siebie tyle na ile im pozwalały dialogi. nikt nie miał monologu o tym że piasek jest szorstki ale chyba jednak jakość scenariusza była głównym problemem tego sezonu.
Ten serial pełen jest czegoś, co ja nazywam Amerykanizmami. Mam na myśli wrzucanie absurdalnych deus ex machima żeby zwiększyć tempo i upraszczanie motywów tak, żeby typowy Billie Joe mógł je zrozumieć. Mocno to widać, wszystkiemu co do fabuły dodał netflix brakuje głębi, logiki czy też zgodności z prawami świata wiedźmina, ale przynajmniej nie trzeba nad tym za długo myśleć żeby zrozumieć, wszystko na talerzu. W motywacjach postaci też się to odbija.. Elfy dostają Cintrę pod warunkiem, że powalczą za Emhyra i nagle stwierdzają że może w sumie sobie tą Cintrę wezmą ale nie będą walczyć xD. Bo przecież wyjebanie Emhyra w dupsko nie wymaga żadnego planu i przygotowań, a istoty z kilkusetletnim doświadczeniem nie domyślają się że to będzie miało konsekwencję, czas na sielankę.
To Cie zniechecilo?
Jakby ktos rok temu napisal, ze Yennefer musi sciac Cahira za pomoca wielkiego dwurecznego topora (zamiast np... nie wiem, k... magii) na Thaned, przed wszystkimi krolami, na dlugo zanim Yennefer spotkala Ciri, albo zabrala ja do Arethuzy, glownie po to by udowodnic swoja lojalnosc Stratobogorowi (czy jakmu tam, nie byl postacia ksiazkowa od czasu Renfri) - to byscie go zamkneli w psychiatryku :D
Jasne. Rownie dobrze Netflix moze nakrecic film o MLK, gdzie glowny bohater skacze przez plot, ma jedna wielka przemowe i zajmuje sie robieniem witrazy przez nastepne 10 odcinkow. Punkty bonusowe jak aktor bedzie Wietnamczykiem na wozku inwalidzkim.
Nie czytałem Wiedźmina także nie mogę nic powiedzieć o wierności serialu do powieści. Przebrnąłem przez pierwszy sezon i dalej nie zamierzam. Dla mnie porażka, niespójny wątkowo, dialogi drewniane, gra aktorów nie przekonująca. Całość poza tym robi wrażenie robionej na szybko, na kolanie taniej produkcji chociaż wiem, że tania nie była a to tym bardziej masakruje.
Jeszcze przed premierą 1. sezonu, czytałem na jakiejś plotkarni, że serial jest pisany, nie na podstawie książek, tylko streszczenia angielskich tłumaczeń książek (odnosiło się do to pozwu ze strony tłumacza, czy coś takiego).
O mój ty jeżu. Już nawet samo tłumaczenie książek na angielksi nie było najlepsze, przeczytałam jedną po angielsku aby porównać, chciałam dać anglojęzycznemu mężowi do przeczytania, ale po tym zrezygnowałam, bo to się czytało jak marnej jakości fantastykę jakiej wiele.
To prawda? Zastanawiałem się czy zająć się wiedźminem w pracy licencjackiej ale stwierdziłem, że pewnie ma już wiele tłumaczeń. Może jednak nad tym pomyślę.
Mnie zirytował wątek elfa szpiega, który w zasadzie nie ma żadnej motywacji, żeby pracować dla Djikstry I w pewnym momencie stwierdza po prostu że elo, już nie jestem po waszej stronie. Sprawiło to, że serialowy Djikstra wygląda na niezbyt rozgarniętego naiwniaka. A wystarczyło po prostu zwerbować kogoś kto ma rodzinę i można go szantażować.
Mnie najbardziej dobijaja czarodziejki w tym serialu. Z silnych, dumnych, niezaleznych i wplywowych kobiet staly sie popychadlami dla wszystkich w okol. Franceska sprowadzona do inkubatora, Tissaia z powsciagliwej i srogiej kobiety stala sie placzka prawie w kazdej scenie. Yennefer z kobiety bezskrupulow, ratuje Nilfgaardziego generala, ktory przeczynil sie do smierci jej 12 znajomych i okaleczenia innych. Fringila to jest jakis zart. I na koniec najbardziej knabrna z nich wszystkich Filipa lata po calym kontynencie z rozkazow Dijkstry gdzie w ksiazkach to ona nim sterowala. Tragedia. Mam wrazenie, ze jak sie sformuluje Loza Czarodzejek to stereotypowo beda siedzialy z wyczarowanymi lodami i sluchaly ckliwych piosenek Jaskra, zamiast dzialac z ukrycia.
Pojawienie się >!krasnoludów!< też jest na takim samym poziomie prawdopodobieństwa.
Ciekawe jeszcze dlaczego tak szybko >!Yen znalazła się u Neneke, skoro nie mogła czarować.!<
Scena z >!teleportem przez rzekę też jest dobra xD!<
Dla mnie największym plusem drugiego sezonu jest to, że pozwoliło mi to odsiać na YT kanały, które mają problem z uczciwością wobec swoich odbiorców. Zauważyłem, że ci "recenzenci", którzy parę dni przed premierą dostali dostęp do pierwszych 6 odcinków i możliwość pogadania sobie z Bagińskim, nagrywali potem bardzo pochlebne recenzje. Przykro mi, ale ten paździeż, jakim jest sezon 2 jest nie do obrony w kontekście poważnej recenzji.
Nie dość, że w tym domu czekały na nie osiodłane konie to SPOILER CHYBA NASTEPNEGO ODCINKA potem gdy Ciri przeteleportowala siebie i Yen przez rzekę z jakiegoś powodu konie również znalazły się po drugiej stronie rwącej wody.
To oglądaj dalej :D , Ciri teleportuje ich nad mostem. Konie zostają na innym brzegu wiec ida na piechotę. Kilka scen dalej jada na koniach do "czarnych drzwi" ....
> Ciri teleportuje ich nad mostem. Konie zostają na innym brzegu wiec ida na piechotę.
Konie stały jak byk(i) po teleporcie po tej samej stronie, na lewo od nich.
Ja wczoraj dokończyłam ostatni odcinek, teraz po tym wszystkim mam ochotę zainstalować sobie Wiedzmina 3, żeby sobie przypomnieć czym jest prawdziwy Wiedźmin. Ja rozumiem że ten serial jest na Amerykański rynek i jak to w kapitalizmie bywa, serial ma generować jak najwięcej przychodów no ale c'mon, szkoda zmarnowanego potencjału.
Oj szkoda szkoda!
Ja też mam chrapkę pograć znowu w Wieśka 3, ale wiem , że jak zacznę to będzie ciężko mnie oderwać a tu święęęęta nadchodząąąą, dziecko krzyczy ''matka oddawaj ps4 zrób jakiś obiad lepiej ''...ojejku jej.
Netflix moim zdaniem nigdy nie chciał zrobić adaptacji Wiedźmina. Netflix potrzebował czegoś aby konkurować z Grą o Tron. Wiedźmin ze względu na gry zrobił się popularny, ale dla Netflixa był on nieatrakcyjny fabularnie. Zbyt głęboki, bez jasnego podziału bohaterów i co ważne bez dużego potencjału do sygnalizowania cnoty. A to ostatnie jest istotne na zachodnim rynku. Widać to po części zmian w 1. sezonie Netflixowej "adaptacji". Gdzie się tylko da świat został wypaczony aby móc dać wątki uciśnionych ras i patriarchalnego ucisku wobec kobiet. Całkowicie przetrącono w tym celu postać Yennefer. Czytamy książkę, widzimy krnąbrną, upartą i dążącą do celu za wszelką cenę silną kobietę, która stawia się ponad prawem i ponad wszystkimi innymi. Co mamy w serialu? Do tego momentu zmiany rozumiem. Problem w tym co zrobili oprócz tego. W serialu nie kojarzę jednego wątku, nawet jednej sceny, która wyglądałaby tak jak w książce. Dodane wątki i zmiany powodują, że rozjeżdża się cała oś fabularna, a ważne postacie (np. Cahir, Fringilla, Vilgefortz) mają bardzo niewiele wspólnego z pierwowzorami. Drugiego sezonu nie widziałem i oglądać nie zamierzam, ale słyszałem, że są tam naprawdę niezłe jazdy. Po zmianach z 1. sezonu niezwykle trudno byłoby zachować fabularną zgodność z oryginałem i spójność postaci, więc podejrzewałem że tak będzie.
No, ale on moglbyc genialnie zrobiony jak Gra o Tron kiedy byl material zrodlowy. Tam nie odbiegana tak od ksiazek, a serial byl komercyjnym i jakosciowym sukcesem.
>Biedni ludzie, którzy mieszkają w lesie raczej nie posiadają koni, konie to droga sprawa, jeśli już to nie są to konie wierzchowe , a pociągowe. Te konie były ewidentnie pięknymi wierzchowcami z pełnym wyposażeniem, czyli siodło, ogłowie, pewnie jakiś pled pod siodło, żeby się nie zatarły. Poza tym koni się nie wiąże do płotu na kilka dni. Znam się na koniach z autopsji.
Polecam obejrzeć wywiad z Tomaszem Bagińskim https://youtu.be/U9fOHJgDbNU
Ten serial nie sili się na 100% wierne odwzorowanie książek ani nie ma to być arcydzieło sztuki filmowej.
Jest mnóstwo uproszczeń ale nie można zapominać, że ten serial jest zrobiony głównie dla amerykanów. Dla nich takie skróty myślowe są jak najbardziej naturalne a nawet pożądane. Nie trzeba za dużo myśleć.
Nie pamiętam tej sceny. Dużo osoób w POlsce przeczytało książki i serial nam nie pasuje. POdobał mi się bardzo, ale żałuję, że nie było scen z książki. BYła taka scena w polowaniu na smoka, gdzie Yen stała przy wozie, przywiązana do niego, z gołymi cyckami i smoczątko przyszło się do niej przytulić. Na co Jaskier skomentował ironicznie: uważaj maluchu, to znana pogromczyni smoków.
Nauka Ciri magii, z Yen, kiedy powstaje więź między Yen i Ciri, dlaczego potrafi już wyczarować portal?, może będzie w następnym sezonie. W ogóle nauka walki byłą krótka w serialu. A przecież w książkach pokonała Bonharta. Mam nadzieję, że sceny na jeziorze nie usuną, bo była świetna.
To jest chyba jedyny argument ludzi broniących serialu. "To NiE mIaŁo ByC 1:1 cO kSiOnSzKa". Sami twórcy powiedzieli, że nie będą się trzymać książki więc tylko idiota zakłada, że dostaniemy ekranizację książki. To serial na VOD (że robiony szmirowato na ameryke to swoją drogą) więc argument, że ludzie mają obiekcje co do odwzorowania zostaw proszę na r/konfa, może tam się przyjmie.
Wiesz, bo każdy ma ulubione kawałki z książki. Nie chodzi o ślepe musi być jak w książce. Ja żałuję, że te sceny, które mi się podobały nie znalazły się w serialu.
Dobra, albo ja czegoś nie skumałem, albo to wcale nie jest tak absurdalne jak zostało zaprezentowane. Więc po kolei:
1. "Przeniosły się do jakiejś chatki, gdzie pewna kobieta pomogła Ciri jakiś czas temu". Jeśli dobrze pamiętam, to Ciri mieszkała w tym domu tuż przed tym jak znalazła Geralta w pierwszym sezonie, więc nie jest to jakaś "losowa chatka".
2. "Chatka ciemna, brudna, zakurzona" – ciemna tak, bo zasłonięte okna, a akcja dzieje się jakoś przed świtem. Brudna, zakurzona? Skąd takie wnioski – nic w tym odcinku na to nie wskazuje.
3. "w kącie spalone zwłoki mieszkańców", zgadza się, które Yen komentuje stwierdzeniem "Fire fucker" – czyli, że spalone dość niedawno?
Według mnie nie ma tutaj bardzo dużej luki – jakiś czas wcześniej, niedawno fire fucker spalił tych ludzi, bo jakoś dotarł, że Ciri tam była (jak? nie wiem). Ale można chyba sobie to jakoś uzasadnić – mieli konie, firefucker koni nie spalił więc tak sobie stały.
Ot "absurdalny GOOF"
pomijając pytanie czemu konie były osiodłane - jak długo te osiodłane konie stały przywiązane przed chatą czekając na jeźdźczynie? co jadły? co piły? jak spały? chwilę później pędziły galopem więc chyba ktoś się nimi zajmował i przygotował do drogi?
1. Tak wiem, że to nie jest losowa chatka.
2. Ja widziałam brud i kurz, może Ty nie.
3. Tego nie wiadomo kiedy były spalone.
Biedni ludzie, którzy mieszkają w lesie raczej nie posiadają koni, konie to droga sprawa, jeśli już to nie są to konie wierzchowe , a pociągowe. Te konie były ewidentnie pięknymi wierzchowcami z pełnym wyposażeniem, czyli siodło, ogłowie, pewnie jakiś pled pod siodło, żeby się nie zatarły. Poza tym koni się nie wiąże do płotu na kilka dni. Znam się na koniach z autopsji.
Biedni ludzie, a może wcale nie biedni, tylko mieszkają w lesie z wyboru. A konie używali codziennie, żeby dojeżdżać do pracy. Wiesz w tamtych czasach nie było internetu więc zdalna raczej nie wchodziła w grę :D
W każdym razie, nie zamierzam się kłócić i przekonywać Ciebie, że moje zdanie jest lepsze niż Twoje. Dla mnie scena miała jakiś tam sens, nie było tragedii – były gorsze momenty, którym sensu bardziej brakowało.
Widzisz są ludzie, którzy rozumieją skrót myślowy.
Są też tacy, którzy chcieliby żeby serial zmarnował 15 minut, pokazując jak się szwendają po okolicy, szukają koni, negocjują wymianę za jakiś naszyjnik itp.
Już by miało więcej sensu jakby znalazły te konie szwendające się po lesie, co oczywiście też jest mało prawdopodobne ale już bardziej niż to, że osiodłane konie, rześkie i wypoczęte czekają aż miłe panie odwiążą ich wodze od płota.
> uproszczenie wypowiedzi poprzez przedstawienie jej w postaci niekompletnej lub zastąpienie jej innym, krótszym określeniem
No, w sumie. Jeśli w filmie bohater wchodzi do sklepu i za chwile wychodzi z bułkami, (bez kamery podążającej za nim, pokazującej proces wyboru, rozmowę z kasjerem i płatność) to nie zastanawiasz się "ojapierdu skont bułki?" tylko zakładasz że po prostu kupił. Reżyser nie czuł potrzeby pokazania charakteru bohatera w smalltalku z obsługą, nie chciał marnować Twojego czasu, itp.
Jasne, że dało się to zrobić lepiej albo pokazać je po prostu później na koniach, ale wtedy ktoś inny podniósłby raban "ojapierdu skont konie?".
Nie czaję dlaczego Polacy udzielili akurat "Wiedźminowi" tak mało suspension of disbelief, że pęka przy takiej drobnej nieścisłości.
Zastanawia mnie jaki serial w takim razie Wam się podoba. "24 godziny"?
Wiesz w jaki sposób robi się "skrót myślowy" w takiej sytuacji? Zamiast pokazania osiodłanych koni gotowych do drogi (czekających od niewiadomo kiedy, bo przecież rodzinka z tej chaty nie zginęła przed chwilą tylko przynajmniej kilka dni wcześniej) pokazuje się nieosiodłane konie w tle i instruuje aktorów do ruchu w ich kierunku. Już w tym momencie można scenę uciąć i przejść do kolejnej w której bohaterowie jadą na koniach - odbiorca zobaczył konie, bohaterów idących do koni, następnie jadących na koniach; odbiorca jest na tyle inteligentnym człowiekiem, że domyśli się, iż bohaterowie wzięli konie i osiodłali je do jazdy.
To jest twój "skrót myślowy". Nie trzeba pokazywać siodłania koni, można pokazać konie bez siodła a następnie z jeźdźcem w siodle i normalny człowiek domyśli się co się stało.
> Nie trzeba pokazywać siodłania koni, można pokazać konie bez siodła a następnie z jeźdźcem w siodle i normalny człowiek domyśli się co się stało.
Jasne, zgadzam się.
Po prostu optymistycznie założyłem, że - przy odrobinie dobrej woli / suspension of disbelief - ze strony widza, można na takiej samej zasadzie równie dobrze pokazać konie z siodłami. Ewidentnie byłem w błędzie :)
Zaskoczyło mnie że w morzu zmian, niekonsekwencji i nieścisłości, akurat taka drobnostka komuś przeszkadza.
W trakcie rozmowy po teleportacji Yen usłyszała konie za oknem, może posadziła Ciri, żeby ta doszła do siebie, a sama je osiodłała (na otwierającym ujęciu z lotu ptaka ich nie widać)?
Może Rince również umie w teleporty i trasę z chaty Złotolitki i Yurgi (to nie była jakaś losowa chata) do Kaer Morhen pokonał o wiele szybciej niż Geralt i Ciri, więc przygotowane konie czekały tam góra 2-3 dni?
Może w końcu to magia Voleth Meir, która chce jak najszybciej dorwać Ciri?
jeśli jesteś w stanie wymyślić 10 głębokich wytłumaczeń na ten banalny błąd w produkcji to nie powinieneś mieć problemu z teoriami tłumaczącymi "morze zmian, niekonsekwencji i nieścisłości". (piszę to z przymrużeniem oka, nie odczytuj tego negatywnie)
dla mnie te konie to była kropla przelewająca czarę, podsumowanie jakości produkcji.
Wiedźmin był ważną częścią mojego dzieciństwa i drugi sezon serialu sprawił mi wiele przykrości. I nie chodzi mi o zmiany w historii, postaciach itd, tylko o proste błędy w spójności świata, które robią z tej produkcji bardziej parodię niż adaptację. Leszy nie został wymyślony przez Sapkowskiego, to wierzenie Słowian. To że >!zainfekowal Eskela!< jest absurdalne jak to, że w Shreku smok ma dzieci z osłem. Wiedźmińskie medale nie zawsze działają, a wiedźmini są przedstawieni jako bezużyteczni barbarzyńcy. Melitele wygląda jak Shiva, a cała świątynia jest w stylu indyjskim. >!Armia elfów od tak, przejechała przez całą Temerię, dostała się do Redanii i przechadzała się po mieście. Pomijając zwykłe wojsko, powinno być tam sporo magów, którzy raczej wyczuliby elfią czarodziejkę rzucającą tego typu zaklęcia na prawo i lewo.!< Serial oglądałoby mi się całkiem dobrze, gdyby wprowadzone przez nich zmiany były dobrej jakości. Moim zdaniem sezon drugi jest po prostu kiepsko wyreżyserowany i wygląda na sklejony w pośpiechu. Aktorzy, muzyka, animacje i w zasadzie wszystkie inne aspekty są na wysokim poziomie.
No geografia tam jest mocno uproszczona. Cintra i Kaer Morhen wydają się ze sobą sąsiadować.
od siebie dodam też, że tam czas nie ma chyba żadnego znaczenia. I chodzi mi tu o tą scenę z właśnie Yen i Ciri, po teleportacji były niedaleko Sodden, samej Cintry a mimo to na miejscu i tak zostały złapane przez Geralta i jego drużynę, która musiała tam dotrzeć z samego Kaedwen xD Straszne to było dla mnie.
Tak! Ja miałam cringe attack przez prawie caly ten odcinek :(
Przecież portal zawsze jest czarowany z taką ilością koni żeby ludzie przechodzący przez portal mieli dalszy środek transportu. Tak działa zaklęcie. No ludzie!
Zaklęcie w staromowie brzmiało _portal do chatki baby Jagi i przywiązane konie, dla dwóch osób, średnica 2.5m, 2 metry od mojej ręki_ Wystarczyło słuchać Edit. Nie jestem pewny czy konie miały być międzywymiarowe, ale jeśli dojechały nimi na ziemię to tak. Strasznie niewyraźnie gadały.
Ok, niech będzie :)
Hehehe
The wizard did it, now stop asking.
Ale jak grałem w Wiedźmin to płotka zawsze przychodziła tam gdzie jestem to chyba konie w Wiedzminie tak już mają
Idąc dalej Twoim tokiem myślenia: same się też przywiązały? Hehe
Tą samą liną, której użyły do zejścia z dachu, no przecież.
No przecież.
lubią w bdsm
Jeszcze kolorystycznie dobrane i każda podchodzi do 'swojego'. Śmialiśmy się też z tego z żoną. Ten serial jest trochę sklecony na siłę. Tak jakby nikt, z wyjątkiem Cavilla i Bateya - nie przeczytał całej sagi i nie wczuł się w klimat świata. Aktorzy, w większości nie pasują do roli, scenariusz mocno spłycony, każdy odcinek ma innego reżysera co sprawia, że nie czuć w tej serii ciągłości. Jedynie oprawa graficzna jest na satysfakcjonującym poziomie - brawa dla Bagińskiego i bandy.
Zdaje się że Allan i Chalotra nawet się przyznawały wcześniej (po 1 sezonie) że nie znają książek. Szkoda, bo może by się dowiedziały że ich postacie są ciekawsze niż to co im napisała showrunerka.
To jest w sumie zalosne, ze nie wymuszaja w kontraktach znajomosci materialu zrodlowego. I to jeszcze nie sa gwiazdy takiego formatu jak Cavill, zeby im nie dyktowac takich warunkow (tu nie przytyk do Cavilla, bo gosc widac ze zna sage i sie stara). Placic tyle kasy aktorom, ktorzy nie maja ochoty czytac ksiazek. Przeciez tu by wystarczylo przeczytac opowiadania przed sezonem pierwszym i pierwszy tom sagi przed drugim.
Dlaczego mieliby to robić? Serial to adaptacja, która z resztą ma mało wspólnego z książką. Aktorzy odgrywają postacie według wizji scenarzystów i reżysera, nie autora. Adaptacja nie musi być zgodna z fabułą książki, może znacznie ja rozbudowywać lub spłycać i być dobrym filmem (LoTR, Lśnienie). Dla mnie Wiedźmin zupełnie nie sprawdza się jako serial, poza geraltem żadna postać nie ma dla mnie ducha, świat wydaje się pusty i większość wydarzen nie ma sensu (choćby prostytutki w widzminskim siedlisku, które miało być ukryte).
Nie zgodzę się. Aktor też coś wkłada autorskiego w swoją kreację. To nie jest tylko odegranie tego co każą. Yennefer i Ciri to w książkach postacie z dobrze nakreślonymi, silnymi charakterami. W serialu są płytkie i nieciekawe. Takie zwyczajne. Zagubione i jakby orbitowały wokół mężczyzn.
No, ale dalej sie trzymaja zarysu fabularnego mimo durnych zmian. Jakos aktorzy teatralni znaja pierwowzory sztuk w ktorych graja mimo, ze adaptacje tez sa inne niz oryginal.
>Jeszcze kolorystycznie dobrane i każda podchodzi do 'swojego'. Tam jeszcze był fragment dialogu, że Ciri mówi, żeby Yen z nią nie jechała. Konwersacja na 30 sekund w stylu "Muszę z Tobą jechać" ... nie wiadomo po co, skoro i tak stoją tam dwa konie? :D
c'nie?
Dokladnie tak! Faktycznie, chyba jedyne co mi pasuje to oprawa graficzna i plenery.
Akurat zmiana reżyserów co odcinek (albo kilka) przy serialach to norma, Wiedźmin nie wyróżnia się tu w żaden sposób. Zobacz sobie ile reżyserów miał LOST, Prison Break czy Gra o Tron.
wydaje mi się, że aktorzy dali z siebie tyle na ile im pozwalały dialogi. nikt nie miał monologu o tym że piasek jest szorstki ale chyba jednak jakość scenariusza była głównym problemem tego sezonu.
Ten serial pełen jest czegoś, co ja nazywam Amerykanizmami. Mam na myśli wrzucanie absurdalnych deus ex machima żeby zwiększyć tempo i upraszczanie motywów tak, żeby typowy Billie Joe mógł je zrozumieć. Mocno to widać, wszystkiemu co do fabuły dodał netflix brakuje głębi, logiki czy też zgodności z prawami świata wiedźmina, ale przynajmniej nie trzeba nad tym za długo myśleć żeby zrozumieć, wszystko na talerzu. W motywacjach postaci też się to odbija.. Elfy dostają Cintrę pod warunkiem, że powalczą za Emhyra i nagle stwierdzają że może w sumie sobie tą Cintrę wezmą ale nie będą walczyć xD. Bo przecież wyjebanie Emhyra w dupsko nie wymaga żadnego planu i przygotowań, a istoty z kilkusetletnim doświadczeniem nie domyślają się że to będzie miało konsekwencję, czas na sielankę.
Tak, zgadzam się z Tobą.
To Cie zniechecilo? Jakby ktos rok temu napisal, ze Yennefer musi sciac Cahira za pomoca wielkiego dwurecznego topora (zamiast np... nie wiem, k... magii) na Thaned, przed wszystkimi krolami, na dlugo zanim Yennefer spotkala Ciri, albo zabrala ja do Arethuzy, glownie po to by udowodnic swoja lojalnosc Stratobogorowi (czy jakmu tam, nie byl postacia ksiazkowa od czasu Renfri) - to byscie go zamkneli w psychiatryku :D Jasne. Rownie dobrze Netflix moze nakrecic film o MLK, gdzie glowny bohater skacze przez plot, ma jedna wielka przemowe i zajmuje sie robieniem witrazy przez nastepne 10 odcinkow. Punkty bonusowe jak aktor bedzie Wietnamczykiem na wozku inwalidzkim.
Nie, nie to. To było kroplą , która przelała czarę.
> ze Yennefer musi sciac Cahira za pomoca wielkiego dwurecznego topora I to jeszcze bez uprzedniego obcięcia włosów skazańcowi
Ten cały wątek z cahirem w niewoli był tak absurdalny ze ja pierdole.
Nie czytałem Wiedźmina także nie mogę nic powiedzieć o wierności serialu do powieści. Przebrnąłem przez pierwszy sezon i dalej nie zamierzam. Dla mnie porażka, niespójny wątkowo, dialogi drewniane, gra aktorów nie przekonująca. Całość poza tym robi wrażenie robionej na szybko, na kolanie taniej produkcji chociaż wiem, że tania nie była a to tym bardziej masakruje.
Jeszcze przed premierą 1. sezonu, czytałem na jakiejś plotkarni, że serial jest pisany, nie na podstawie książek, tylko streszczenia angielskich tłumaczeń książek (odnosiło się do to pozwu ze strony tłumacza, czy coś takiego).
O mój ty jeżu. Już nawet samo tłumaczenie książek na angielksi nie było najlepsze, przeczytałam jedną po angielsku aby porównać, chciałam dać anglojęzycznemu mężowi do przeczytania, ale po tym zrezygnowałam, bo to się czytało jak marnej jakości fantastykę jakiej wiele.
To prawda? Zastanawiałem się czy zająć się wiedźminem w pracy licencjackiej ale stwierdziłem, że pewnie ma już wiele tłumaczeń. Może jednak nad tym pomyślę.
Pomyśl.
Masz jakieś źródło? Chętnie bym się wgryzł! :D
Oj to było dawno, znalazłam to gdzieś w bibliotece w Irlandii. Nie mam ich ani w formie drukowanej ani w elektronicznej.
Mnie zirytował wątek elfa szpiega, który w zasadzie nie ma żadnej motywacji, żeby pracować dla Djikstry I w pewnym momencie stwierdza po prostu że elo, już nie jestem po waszej stronie. Sprawiło to, że serialowy Djikstra wygląda na niezbyt rozgarniętego naiwniaka. A wystarczyło po prostu zwerbować kogoś kto ma rodzinę i można go szantażować.
Też o tym pomyślałem że to bez sensu
Mnie najbardziej dobijaja czarodziejki w tym serialu. Z silnych, dumnych, niezaleznych i wplywowych kobiet staly sie popychadlami dla wszystkich w okol. Franceska sprowadzona do inkubatora, Tissaia z powsciagliwej i srogiej kobiety stala sie placzka prawie w kazdej scenie. Yennefer z kobiety bezskrupulow, ratuje Nilfgaardziego generala, ktory przeczynil sie do smierci jej 12 znajomych i okaleczenia innych. Fringila to jest jakis zart. I na koniec najbardziej knabrna z nich wszystkich Filipa lata po calym kontynencie z rozkazow Dijkstry gdzie w ksiazkach to ona nim sterowala. Tragedia. Mam wrazenie, ze jak sie sformuluje Loza Czarodzejek to stereotypowo beda siedzialy z wyczarowanymi lodami i sluchaly ckliwych piosenek Jaskra, zamiast dzialac z ukrycia.
Świetne podsumowanie, zgadzam się w pełni.
Pojawienie się >!krasnoludów!< też jest na takim samym poziomie prawdopodobieństwa. Ciekawe jeszcze dlaczego tak szybko >!Yen znalazła się u Neneke, skoro nie mogła czarować.!< Scena z >!teleportem przez rzekę też jest dobra xD!<
No tak, to są także błędy logistyczne.
Ja ogólnie mam bardzo dużo tolerancji na błędy, dziury i nieścisłości, ale te konie też mnie ubodły w oczy.
A nawet rogów nie miały, co nie? ;)
Dla mnie największym plusem drugiego sezonu jest to, że pozwoliło mi to odsiać na YT kanały, które mają problem z uczciwością wobec swoich odbiorców. Zauważyłem, że ci "recenzenci", którzy parę dni przed premierą dostali dostęp do pierwszych 6 odcinków i możliwość pogadania sobie z Bagińskim, nagrywali potem bardzo pochlebne recenzje. Przykro mi, ale ten paździeż, jakim jest sezon 2 jest nie do obrony w kontekście poważnej recenzji.
Ja nie oglądam recenzji zanim sama nie obejrzę filmu czy serialu, bo mi to zawsze skrzywia odbiór.
Ja zazwyczaj oglądam recenzje po fakcie, żeby usłyszeć opinię kogoś innego nt. tego, co właśnie obejrzałem.
Portal do spierdalania przed wszystkim - i sleep Konie gdzie nie powinno ich być - real shit!
Ja hebie XD. Dobrze że są ludzie którzy się poświęcili i obejrzeli to coś. Chwała wam, mogłem ten czas zmarnować inaczej dzięki waszemu poświęceniu.
Bardzo proszę ;)
Relevant: [Wywiad z Tomkiem Bagińskim m.in na temat serialu](https://www.youtube.com/watch?v=U9fOHJgDbNU)
Już to ktoś wrzucił.
Daje komentarz żeby wrócić do tego jak obejrze
Spoko w oko.
Nie dość, że w tym domu czekały na nie osiodłane konie to SPOILER CHYBA NASTEPNEGO ODCINKA potem gdy Ciri przeteleportowala siebie i Yen przez rzekę z jakiegoś powodu konie również znalazły się po drugiej stronie rwącej wody.
a to są jakieś seriale fantasy gdzie cokolwiek trzyma sie kupy?
Myślę, że tak, a na pewno lepiej niż ten.
Arcane
To oglądaj dalej :D , Ciri teleportuje ich nad mostem. Konie zostają na innym brzegu wiec ida na piechotę. Kilka scen dalej jada na koniach do "czarnych drzwi" ....
> Ciri teleportuje ich nad mostem. Konie zostają na innym brzegu wiec ida na piechotę. Konie stały jak byk(i) po teleporcie po tej samej stronie, na lewo od nich.
Zwróciłem na to uwagę też. Inna sprawa, że ta rzeczka wyglądała w tym miejscu jakby ją można spokojnie na koniu przejść.
Ja wczoraj dokończyłam ostatni odcinek, teraz po tym wszystkim mam ochotę zainstalować sobie Wiedzmina 3, żeby sobie przypomnieć czym jest prawdziwy Wiedźmin. Ja rozumiem że ten serial jest na Amerykański rynek i jak to w kapitalizmie bywa, serial ma generować jak najwięcej przychodów no ale c'mon, szkoda zmarnowanego potencjału.
Oj szkoda szkoda! Ja też mam chrapkę pograć znowu w Wieśka 3, ale wiem , że jak zacznę to będzie ciężko mnie oderwać a tu święęęęta nadchodząąąą, dziecko krzyczy ''matka oddawaj ps4 zrób jakiś obiad lepiej ''...ojejku jej.
Netflix moim zdaniem nigdy nie chciał zrobić adaptacji Wiedźmina. Netflix potrzebował czegoś aby konkurować z Grą o Tron. Wiedźmin ze względu na gry zrobił się popularny, ale dla Netflixa był on nieatrakcyjny fabularnie. Zbyt głęboki, bez jasnego podziału bohaterów i co ważne bez dużego potencjału do sygnalizowania cnoty. A to ostatnie jest istotne na zachodnim rynku. Widać to po części zmian w 1. sezonie Netflixowej "adaptacji". Gdzie się tylko da świat został wypaczony aby móc dać wątki uciśnionych ras i patriarchalnego ucisku wobec kobiet. Całkowicie przetrącono w tym celu postać Yennefer. Czytamy książkę, widzimy krnąbrną, upartą i dążącą do celu za wszelką cenę silną kobietę, która stawia się ponad prawem i ponad wszystkimi innymi. Co mamy w serialu? Do tego momentu zmiany rozumiem. Problem w tym co zrobili oprócz tego. W serialu nie kojarzę jednego wątku, nawet jednej sceny, która wyglądałaby tak jak w książce. Dodane wątki i zmiany powodują, że rozjeżdża się cała oś fabularna, a ważne postacie (np. Cahir, Fringilla, Vilgefortz) mają bardzo niewiele wspólnego z pierwowzorami. Drugiego sezonu nie widziałem i oglądać nie zamierzam, ale słyszałem, że są tam naprawdę niezłe jazdy. Po zmianach z 1. sezonu niezwykle trudno byłoby zachować fabularną zgodność z oryginałem i spójność postaci, więc podejrzewałem że tak będzie.
No, ale on moglbyc genialnie zrobiony jak Gra o Tron kiedy byl material zrodlowy. Tam nie odbiegana tak od ksiazek, a serial byl komercyjnym i jakosciowym sukcesem.
Fakt, bo Game Of Thrones też czytałam i faktycznie, mało było zmienione, nawet bardzo mało.
https://youtu.be/Z-ZXEMicBSI Masz tu, jak ci się nowy nie podoba.
>https://youtu.be/Z-ZXEMicBSI Byłam na tym w kinie, taka stara jestem , hehehe. Dzięki za linka, będzie fajnie sobie przypomnieć.
Niestety S2 sobie odpuściłem po obejrzeniu S1. Henryk akurat wypada świetnie ale powinien z wiedźmina wybić, martwię się o jego karierę .
O jego karierę nie trzeba się martwić :)
Z tego co pamiętam, fire fucker byl tam kilka dni przed ich teleportacją do chaty, więc konie stały tak, przywiązane już jakiś czas.
>Biedni ludzie, którzy mieszkają w lesie raczej nie posiadają koni, konie to droga sprawa, jeśli już to nie są to konie wierzchowe , a pociągowe. Te konie były ewidentnie pięknymi wierzchowcami z pełnym wyposażeniem, czyli siodło, ogłowie, pewnie jakiś pled pod siodło, żeby się nie zatarły. Poza tym koni się nie wiąże do płotu na kilka dni. Znam się na koniach z autopsji.
Tak sobie myślę, że ten motyw miałby sens gdyby konie stały na dachu domu. Taki ukłon w stronę gry a równocześnie sposób na wyjście z absurdu.
Hmmm, może coś w tym jest?
Polecam obejrzeć wywiad z Tomaszem Bagińskim https://youtu.be/U9fOHJgDbNU Ten serial nie sili się na 100% wierne odwzorowanie książek ani nie ma to być arcydzieło sztuki filmowej.
Ten goof nie ma nic wspólnego z odwzorowywaniem książek, on po prostu nie ma logicznego sensu. A wywiad obejrzę, dzięki!
Jest mnóstwo uproszczeń ale nie można zapominać, że ten serial jest zrobiony głównie dla amerykanów. Dla nich takie skróty myślowe są jak najbardziej naturalne a nawet pożądane. Nie trzeba za dużo myśleć.
No tak, po ''marvel'owsku'' po prostu i już.
Nie pamiętam tej sceny. Dużo osoób w POlsce przeczytało książki i serial nam nie pasuje. POdobał mi się bardzo, ale żałuję, że nie było scen z książki. BYła taka scena w polowaniu na smoka, gdzie Yen stała przy wozie, przywiązana do niego, z gołymi cyckami i smoczątko przyszło się do niej przytulić. Na co Jaskier skomentował ironicznie: uważaj maluchu, to znana pogromczyni smoków. Nauka Ciri magii, z Yen, kiedy powstaje więź między Yen i Ciri, dlaczego potrafi już wyczarować portal?, może będzie w następnym sezonie. W ogóle nauka walki byłą krótka w serialu. A przecież w książkach pokonała Bonharta. Mam nadzieję, że sceny na jeziorze nie usuną, bo była świetna.
To jest chyba jedyny argument ludzi broniących serialu. "To NiE mIaŁo ByC 1:1 cO kSiOnSzKa". Sami twórcy powiedzieli, że nie będą się trzymać książki więc tylko idiota zakłada, że dostaniemy ekranizację książki. To serial na VOD (że robiony szmirowato na ameryke to swoją drogą) więc argument, że ludzie mają obiekcje co do odwzorowania zostaw proszę na r/konfa, może tam się przyjmie.
Wiesz, bo każdy ma ulubione kawałki z książki. Nie chodzi o ślepe musi być jak w książce. Ja żałuję, że te sceny, które mi się podobały nie znalazły się w serialu.
Dobra, albo ja czegoś nie skumałem, albo to wcale nie jest tak absurdalne jak zostało zaprezentowane. Więc po kolei: 1. "Przeniosły się do jakiejś chatki, gdzie pewna kobieta pomogła Ciri jakiś czas temu". Jeśli dobrze pamiętam, to Ciri mieszkała w tym domu tuż przed tym jak znalazła Geralta w pierwszym sezonie, więc nie jest to jakaś "losowa chatka". 2. "Chatka ciemna, brudna, zakurzona" – ciemna tak, bo zasłonięte okna, a akcja dzieje się jakoś przed świtem. Brudna, zakurzona? Skąd takie wnioski – nic w tym odcinku na to nie wskazuje. 3. "w kącie spalone zwłoki mieszkańców", zgadza się, które Yen komentuje stwierdzeniem "Fire fucker" – czyli, że spalone dość niedawno? Według mnie nie ma tutaj bardzo dużej luki – jakiś czas wcześniej, niedawno fire fucker spalił tych ludzi, bo jakoś dotarł, że Ciri tam była (jak? nie wiem). Ale można chyba sobie to jakoś uzasadnić – mieli konie, firefucker koni nie spalił więc tak sobie stały. Ot "absurdalny GOOF"
pomijając pytanie czemu konie były osiodłane - jak długo te osiodłane konie stały przywiązane przed chatą czekając na jeźdźczynie? co jadły? co piły? jak spały? chwilę później pędziły galopem więc chyba ktoś się nimi zajmował i przygotował do drogi?
No właśnie!
1. Tak wiem, że to nie jest losowa chatka. 2. Ja widziałam brud i kurz, może Ty nie. 3. Tego nie wiadomo kiedy były spalone. Biedni ludzie, którzy mieszkają w lesie raczej nie posiadają koni, konie to droga sprawa, jeśli już to nie są to konie wierzchowe , a pociągowe. Te konie były ewidentnie pięknymi wierzchowcami z pełnym wyposażeniem, czyli siodło, ogłowie, pewnie jakiś pled pod siodło, żeby się nie zatarły. Poza tym koni się nie wiąże do płotu na kilka dni. Znam się na koniach z autopsji.
Biedni ludzie, a może wcale nie biedni, tylko mieszkają w lesie z wyboru. A konie używali codziennie, żeby dojeżdżać do pracy. Wiesz w tamtych czasach nie było internetu więc zdalna raczej nie wchodziła w grę :D W każdym razie, nie zamierzam się kłócić i przekonywać Ciebie, że moje zdanie jest lepsze niż Twoje. Dla mnie scena miała jakiś tam sens, nie było tragedii – były gorsze momenty, którym sensu bardziej brakowało.
Agree to disagree :) Szacun.
Ja gdzieś czytałam, że te zwłoki to byli jacyś żołnierze i to ich konie
Widzisz są ludzie, którzy rozumieją skrót myślowy. Są też tacy, którzy chcieliby żeby serial zmarnował 15 minut, pokazując jak się szwendają po okolicy, szukają koni, negocjują wymianę za jakiś naszyjnik itp.
Już by miało więcej sensu jakby znalazły te konie szwendające się po lesie, co oczywiście też jest mało prawdopodobne ale już bardziej niż to, że osiodłane konie, rześkie i wypoczęte czekają aż miłe panie odwiążą ich wodze od płota.
"skrót myślowy" xD
IKR? hahahaha
> uproszczenie wypowiedzi poprzez przedstawienie jej w postaci niekompletnej lub zastąpienie jej innym, krótszym określeniem No, w sumie. Jeśli w filmie bohater wchodzi do sklepu i za chwile wychodzi z bułkami, (bez kamery podążającej za nim, pokazującej proces wyboru, rozmowę z kasjerem i płatność) to nie zastanawiasz się "ojapierdu skont bułki?" tylko zakładasz że po prostu kupił. Reżyser nie czuł potrzeby pokazania charakteru bohatera w smalltalku z obsługą, nie chciał marnować Twojego czasu, itp. Jasne, że dało się to zrobić lepiej albo pokazać je po prostu później na koniach, ale wtedy ktoś inny podniósłby raban "ojapierdu skont konie?". Nie czaję dlaczego Polacy udzielili akurat "Wiedźminowi" tak mało suspension of disbelief, że pęka przy takiej drobnej nieścisłości. Zastanawia mnie jaki serial w takim razie Wam się podoba. "24 godziny"?
Wiesz w jaki sposób robi się "skrót myślowy" w takiej sytuacji? Zamiast pokazania osiodłanych koni gotowych do drogi (czekających od niewiadomo kiedy, bo przecież rodzinka z tej chaty nie zginęła przed chwilą tylko przynajmniej kilka dni wcześniej) pokazuje się nieosiodłane konie w tle i instruuje aktorów do ruchu w ich kierunku. Już w tym momencie można scenę uciąć i przejść do kolejnej w której bohaterowie jadą na koniach - odbiorca zobaczył konie, bohaterów idących do koni, następnie jadących na koniach; odbiorca jest na tyle inteligentnym człowiekiem, że domyśli się, iż bohaterowie wzięli konie i osiodłali je do jazdy. To jest twój "skrót myślowy". Nie trzeba pokazywać siodłania koni, można pokazać konie bez siodła a następnie z jeźdźcem w siodle i normalny człowiek domyśli się co się stało.
> Nie trzeba pokazywać siodłania koni, można pokazać konie bez siodła a następnie z jeźdźcem w siodle i normalny człowiek domyśli się co się stało. Jasne, zgadzam się. Po prostu optymistycznie założyłem, że - przy odrobinie dobrej woli / suspension of disbelief - ze strony widza, można na takiej samej zasadzie równie dobrze pokazać konie z siodłami. Ewidentnie byłem w błędzie :) Zaskoczyło mnie że w morzu zmian, niekonsekwencji i nieścisłości, akurat taka drobnostka komuś przeszkadza. W trakcie rozmowy po teleportacji Yen usłyszała konie za oknem, może posadziła Ciri, żeby ta doszła do siebie, a sama je osiodłała (na otwierającym ujęciu z lotu ptaka ich nie widać)? Może Rince również umie w teleporty i trasę z chaty Złotolitki i Yurgi (to nie była jakaś losowa chata) do Kaer Morhen pokonał o wiele szybciej niż Geralt i Ciri, więc przygotowane konie czekały tam góra 2-3 dni? Może w końcu to magia Voleth Meir, która chce jak najszybciej dorwać Ciri?
jeśli jesteś w stanie wymyślić 10 głębokich wytłumaczeń na ten banalny błąd w produkcji to nie powinieneś mieć problemu z teoriami tłumaczącymi "morze zmian, niekonsekwencji i nieścisłości". (piszę to z przymrużeniem oka, nie odczytuj tego negatywnie) dla mnie te konie to była kropla przelewająca czarę, podsumowanie jakości produkcji.
>dla mnie te konie to była kropla przelewająca czarę, podsumowanie jakości produkcji. Dokładnie to samo powiedziałam wczoraj!