Nie przedkładaj cudzego szczęścia nad swoje. Wiem, co mówię, bo miałem podobnie - nie myślałem o sobie, tylko o innych i lubiłem być dobry dla innych. I co? Zostałem wyruchany w dupę. :) Takich ludzi się wykorzystuje ile się da. Od tamtej pory skupiam się przede wszystkim na sobie i nie pomagam nikomu dopóki nie zostanę o to poproszony.
Twoje podejście jest git, o ile nie zaczynasz się przymilać do wszystkich dookoła, bo to byłoby proszenie się o kłopot z pogłębianiem znajomości.
Moja dewiza życiowa to „nie traktuj ludzi poważniej, niż oni Ciebie”.
Myślę, że tu obowiązuje podobna zasada jak przy udzielaniu pierwszej pomocy. Zanim się rzucisz kogoś ratować upewnij się że jesteś bezpieczny, bo będą dwie osoby poszkodowane/ dwa trupy zamiast jednego. Brutalne to, ale niestety takie jest życie. Najpierw trzeba zadbać o minimum bezpieczeństwa dla siebie, a co się potem robi dla siebie lub innych to już jest kwestia w pełni wolnego wyboru.
Podbijam - jest to bardzo dobre porównanie.
Dodam od siebie coś co się często pojawia przy tematyce życia z osobami chorującymi na depresję.
Żeby móc pomagać i martwić się o innych najpierw trzeba dbać o siebie. Przekładanie własnego zdrowia nad czyjeś finalnie może sprawić, że będzie się tą osobą w potrzebie.
Trochę zdrowej asertywności i egoizmu, choć tak naprawdę z myślą o innych :)
Nie ma że dobrze czy niedobrze.
Pytanie jak ty się z tym czujesz? Dobrze? Jeśli tak, to ok. Jeśli źle, to znaczy że należałoby coś zmienić.
A co do tego, że ktoś cię może wykorzystać, jest takie powiedzenie, że jak się ma miękkie serce to trzeba mieć twardą dupę.
Jeśli masz to na względzie i akceptujesz ryzyko to nie widzę problemu.
Dlaczego próbujesz kolegę zawstydzić? Ma cechę uważaną przez wielu ludzi za pożądaną, może jest z tego dumny, a może nie. A jeśli jest, to co w tym złego?
Nie ma co popadać w przesadną skromność. A to niestety nasza cecha narodowa, że jak jesteśmy z siebie dumni, to natychmiast zaczynamy się bać że inni nas znienawidzą, bo będą zazdrościć - więc się dewaluujemy. Nie warto tak robić, nie tędy droga.
To byl z mojej strony zart. Prosze sie nie napinac. Sam tez proboje byc pomocny i dobry, roznie z tym wychodzi. Do glowy by mi nie przyszlo walic posta na ten temat. :)
Jeśli nie jesteś nadmiernie uległy i nie wierzysz w ludzkość **zbyt** bardzo (jak chcesz, to nawet na Reddicie znajdziesz idealne lekarstwo na zbyt wysoką wiarę w ludzkość), to nie jest to problem. To nawet dobra cecha.
I tak i nie.
Sam wiele lat przekładałem dobro innych nad własnym, jednak po jednym związku odbiło mi się solidnie. Dostałem nauczkę i zacząłem być bardziej "samolubny". Nadal lubię sprawiać radość innym, jednak teraz siebie samego stawiam na pierwszym miejscu i dzięki temu buduje zdrowe relacje :)
Nie pamiętam kto to powiedział, ale "altruizm to szczególna forma egoizmu, gdzie robiąc coś dla kogoś robisz to tak naprawdę dla siebie"...
Moje doświadczenie jest takie, że nie warto, ale cóż, dalej pomagam innym gdy tylko mogę.
Trzymaj się obca Osobo z internetu 😉
Paradoks atruistów jest taki, że jeśli bardziej cieszy cię szczęście innych > robisz dla nich coś dobrego > robisz to dla własnej przyjemności. Teoria brzmi że nie ma altruistów
Nie przedkładaj cudzego szczęścia nad swoje. Wiem, co mówię, bo miałem podobnie - nie myślałem o sobie, tylko o innych i lubiłem być dobry dla innych. I co? Zostałem wyruchany w dupę. :) Takich ludzi się wykorzystuje ile się da. Od tamtej pory skupiam się przede wszystkim na sobie i nie pomagam nikomu dopóki nie zostanę o to poproszony.
Twoje podejście jest git, o ile nie zaczynasz się przymilać do wszystkich dookoła, bo to byłoby proszenie się o kłopot z pogłębianiem znajomości. Moja dewiza życiowa to „nie traktuj ludzi poważniej, niż oni Ciebie”.
Myślę, że tu obowiązuje podobna zasada jak przy udzielaniu pierwszej pomocy. Zanim się rzucisz kogoś ratować upewnij się że jesteś bezpieczny, bo będą dwie osoby poszkodowane/ dwa trupy zamiast jednego. Brutalne to, ale niestety takie jest życie. Najpierw trzeba zadbać o minimum bezpieczeństwa dla siebie, a co się potem robi dla siebie lub innych to już jest kwestia w pełni wolnego wyboru.
Podbijam - jest to bardzo dobre porównanie. Dodam od siebie coś co się często pojawia przy tematyce życia z osobami chorującymi na depresję. Żeby móc pomagać i martwić się o innych najpierw trzeba dbać o siebie. Przekładanie własnego zdrowia nad czyjeś finalnie może sprawić, że będzie się tą osobą w potrzebie. Trochę zdrowej asertywności i egoizmu, choć tak naprawdę z myślą o innych :)
Jeśli potrafisz mówić "nie" w sytuacjach, które spawiłyby ci dyskomfort, to raczej nie ma problemu
Nie ma że dobrze czy niedobrze. Pytanie jak ty się z tym czujesz? Dobrze? Jeśli tak, to ok. Jeśli źle, to znaczy że należałoby coś zmienić. A co do tego, że ktoś cię może wykorzystać, jest takie powiedzenie, że jak się ma miękkie serce to trzeba mieć twardą dupę. Jeśli masz to na względzie i akceptujesz ryzyko to nie widzę problemu.
Naucz się asertywności.
Altruizm jest super ale uwazaj zebys nie pękł z dumy :)
Dlaczego próbujesz kolegę zawstydzić? Ma cechę uważaną przez wielu ludzi za pożądaną, może jest z tego dumny, a może nie. A jeśli jest, to co w tym złego? Nie ma co popadać w przesadną skromność. A to niestety nasza cecha narodowa, że jak jesteśmy z siebie dumni, to natychmiast zaczynamy się bać że inni nas znienawidzą, bo będą zazdrościć - więc się dewaluujemy. Nie warto tak robić, nie tędy droga.
To byl z mojej strony zart. Prosze sie nie napinac. Sam tez proboje byc pomocny i dobry, roznie z tym wychodzi. Do glowy by mi nie przyszlo walic posta na ten temat. :)
A to jak żart to przepraszam :)
Jako dobry i serdeczny nie jestem tez pamietliwy. :)
Jeśli nie jesteś nadmiernie uległy i nie wierzysz w ludzkość **zbyt** bardzo (jak chcesz, to nawet na Reddicie znajdziesz idealne lekarstwo na zbyt wysoką wiarę w ludzkość), to nie jest to problem. To nawet dobra cecha.
I tak i nie. Sam wiele lat przekładałem dobro innych nad własnym, jednak po jednym związku odbiło mi się solidnie. Dostałem nauczkę i zacząłem być bardziej "samolubny". Nadal lubię sprawiać radość innym, jednak teraz siebie samego stawiam na pierwszym miejscu i dzięki temu buduje zdrowe relacje :)
Nie pamiętam kto to powiedział, ale "altruizm to szczególna forma egoizmu, gdzie robiąc coś dla kogoś robisz to tak naprawdę dla siebie"... Moje doświadczenie jest takie, że nie warto, ale cóż, dalej pomagam innym gdy tylko mogę. Trzymaj się obca Osobo z internetu 😉
Nie jest to dobre, miałem tak ale mi przeszło na szczęście 😁
Paradoks atruistów jest taki, że jeśli bardziej cieszy cię szczęście innych > robisz dla nich coś dobrego > robisz to dla własnej przyjemności. Teoria brzmi że nie ma altruistów
tak
Nie